O starzeniu się

Skąd to szaleństwo młodości? Kiedy obecnie patrzę na aktualne zdjęcie Tonny’ego Blaira i Billa Clintona, często myślę: teraz są w odpowiednim wieku, aby kierować państwem.

"Idziemy" nr 25/2010

Stefan Meetschen

O starzeniu się

Mam wrażenie, że wszyscy dookoła mnie są młodsi ode mnie albo w tym samym wieku. Nie tylko ludzie, których codziennie spotykam, ale również ci znani z gazet i ze szklanego ekranu. Na przykład nowy premier Wielkiej Brytanii, David Cameron. Jego żona Samantha jest wręcz młodsza ode mnie. Niemiecki minister obrony, Karl-Theodor zu Guttenberg, także jest ode mnie młodszy. Sekretarz generalny niemieckich liberałów, Christian Lindner, jest dokładnie 10 lat młodszy ode mnie. A przewodniczący brytyjskich liberałów jest tylko dwa lata starszy ode mnie. Czy może i ja powinienem zaangażować się w politykę? Czy może nie powinienem był zostać szefem europejskich liberałów w wieku 25 lat?

Również prezydent Stanów Zjednoczonych nie jest dużo starszy ode mnie. A pośród osobistości, które zginęły w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem, wielu było młodszych ode mnie lub w tym samym wieku co ja. Młodsi byli na przykład piloci, o których zaraz po tragedii koledzy i przełożeni mówili, że mieli ogromne doświadczenie w lataniu. Jak duże jednak doświadczenie może mieć ktoś, kto ledwo skończył trzydzieści lat? Czy ktoś, kto posiada prawo jazdy od 5 lat, ma już duże doświadczenie w prowadzeniu samochodu? Czy ktoś, kto tłumaczy z angielskiego od 5 lat, ma duże doświadczenie w przekładach? Mam co do tego wątpliwości.

Ale taki jest najwyraźniej obecny trend. Im ktoś jest młodszy, tym ludzie darzą go większym zaufaniem. Młodość liczy się w każdej dziedzinie życia: mediach, polityce, ekonomii, architekturze. W przeszłości było inaczej. Osobie przyznawano większą odpowiedzialność, kiedy zdała egzamin, pełniąc swoje obowiązki przez wiele lat. Obecnie największym dowodem jakości zdaje się być świeży wygląd i krótkie CV. Ale kiedy zaczynam przyglądać się temu, co dzieje się w wiodących niemieckich i międzynarodowych przedsiębiorstwach, dostrzegam, że ci młodzi liderzy mają bardzo krótką karierę. Zaczynają bardzo ambitnie, euforycznie, z wielką wizją, a następnie popadają w skłonność do ryzyka, popełniają błędy i w końcu są zwalniani. Niektórzy prezentują się jak duzi chłopcy, wiecznie niemogący dorosnąć. Być może dlatego, że nigdy nie doświadczyli wojny czy większych trudności. Może zabrzmieć śmiesznie to, że rządzą nami wieczni chłopcy, a nie mężczyźni, ale w rzeczywistości to wcale nie jest śmieszne.

Niedawno pokazywano w polskich wiadomościach dwa straszne wypadki tramwajowe. W obu przypadkach spowodowane przez młodych motorniczych . Nie mogli poradzić sobie z sytuacją. Brakowało im doświadczenia.

Skąd to szaleństwo młodości? Kiedy obecnie patrzę na aktualne zdjęcie Tonny’ego Blaira i Billa Clintona, często myślę: teraz są w odpowiednim wieku, aby kierować państwem. Ale my traktujemy ich już jak podstarzałych weteranów polityki, jak ludzi z przeszłości.

Oczywiście, bycie starszym niekoniecznie oznacza, że jest się mądrym. Są politycy w wieku 60, 70 lat, którzy nadal zachowują się jak Piotruś Pan. W Kościele, muszę przyznać, mniej jest takich osób. Być może kilku młodych biskupów pomocniczych ma tendencję do zachowywania się jak młodzi książęta, ale ogólnie biskupi są starsi i doświadczeni, co przekłada się na wielkie dobro dla Kościoła. Mam nadzieję, iż nigdy nie nadejdą takie czasy, że papież będzie musiał być poniżej czterdziestki.

Autor jest dziennikarzem niemieckiego Radia Horeb

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama