Czy w Polsce wolno bezkarnie znieważać Krzyż, godło i flagę narodową oraz pamięć ofiar totalitaryzmów?

Jak Narodowe Odrodzenie Polski pozdrowiło Krzyż Katyński i co z tego wynikło

Lekceważenie przez organy ścigania neonazistowskich wybryków przyczynia się do utrwalania poczucia słabości prawa. Stwarza również przyzwolenie dla obyczajów, które są naszej tradycji wrogie i które w sposób fatalny rzutują na wizerunek Polski.

13 grudnia 2006 r., podczas obchodów 25. rocznicy wprowadzenia stanu wojennego w Krakowie dwaj młodzi ludzie, wyciągnięciem ramienia, jakim pozdrawiano Adolfa Hitlera, zasalutowali w kierunku Krzyża Katyńskiego pod kościołem św.Idziego, u stóp Wawelu. Młodzieńcy, którzy w ten sposób „uczcili” najświętszy symbol chrześcijaństwa - Krzyż, a jednocześnie jedną z największych tragedii narodu polskiego — Katyń, którzy „uczcili” tak pamięć ofiar stanu wojennego mieli ogolone głowy, a na rękawach biało-czerwone opaski z czarnymi literami NOP (tzn. skrót nazwy „Narodowe Odrodzenie Polski”). Na uroczystości obecnych było wielu notabli, liczni działacze dawnej opozycji antykomunistycznej, kombatanci II wojny światowej, przedstawiciele harcerstwa i organizacji patriotycznych. Obecne były poczty sztandarowe, odśpiewano hymn państwowy, wspominano ofiary totalitaryzmów. Nad przebiegiem uroczystości czuwała policja. Był on utrwalany przez bardzo licznych fotoreporterów obecnych było kilka ekip telewizyjnych.

Jako świadek opisanego gestu, już w dwa dni później w Prokuraturze Rejonowej dla Krakowa Śródmieścia Zachód złożyłem zawiadomienie o popełnieniu przez sympatyków „Narodowego Odrodzenia Polski” przestępstwa polegającego na znieważeniu uczuć religijnych chrześcijan, znieważeniu symboli narodowych oraz propagowaniu zbrodniczej ideologii narodowego socjalizmu lub faszyzmu.

Podczas wdrożonego śledztwa prokuratura i policja przesłuchała wielu świadków, którzy zgodnie potwierdzili fakt hitlerowskiego pozdrowienia Krzyża Katyńskiego w dniu 13.XII.2006. O śledztwie informowała Polska Agencja Prasowa, a także portale internetowe oraz prasa polonijna. Sprawa wzbudziła gorące dyskusje na temat tego, co można uznać za zachowanie dopuszczalne w ramach polskiej tradycji patriotycznej. Wiele osób zastanawiało się, czy istnieją — także w sferze gestów - jakiekolwiek różnice między obyczajami neonazistów, a zachowaniami godnymi polskich patriotów. Między obyczajami typowymi dla członków SS i gestapo, a tymi, które charakteryzowały żołnierzy Polskiego Państwa Podziemnego, żołnierzy Armii Krajowej, Narodowych Sił Zbrojnych i Batalionów Chłopskich. Pojawiły się kontrowersje co do tego, czy zachowania charakterystycznych dla hitlerowskich narodowych socjalistów wolno utożsamiać z obyczajami godnymi ludzi polskiej prawicy. Niejako przy okazji tych rozważań pojawiła się kwestia wrażliwości oraz wyobraźni miłosierdzia wobec milionów ofiar niemieckiego ludobójstwa.

W oczach żołnierzy Polski Podziemnej

Podczas owych debat miałem okazję zasięgnąć opinii m. in. ze strony kombatantów oraz ich organizacji. Ocena wybryku NOP pod Krzyżem Katyńskim, jaką wyraził Adam Rąpalski - dyrektor krakowskiego Muzeum Armii Krajowej była jednoznacznie negatywna. Byłym żołnierzom Armii Krajowej i Batalionów Chłopskich, oraz więźniom hitlerowskich obozów koncentracyjnych i niewolnikom III Rzeszy, z którymi miałem okazję rozmawiać ów — jak twierdzą niektórzy — zupełnie niewinny, „rzymski gest” także kojarzył się jak najgorzej. Przeprowadziłem również rozmowy telefoniczne z byłymi żołnierzami Narodowych Sił Zbrojnych.

Konstanty Kopf, 85-letni prezes Zarządu Okręgu Małopolskiego Związku Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych nie mógł uwierzyć, kiedy dowiedział się, że sympatycy Narodowego Odrodzenia Polski, organizacji, która oficjalnie deklaruje przywiązanie do wartości patriotycznych, gestem jakim posługiwali się członkowie SS, zasalutowali do Krzyża Katyńskiego. „To oburzające!”- stwierdził pan Kopf. „Dla nas, którzy nosiliśmy na piersiach ryngrafy z Matką Boską byłoby to nie do pomyślenia” — wyjaśnił. Narodowe Siły Zbrojne od początku walczyły z oboma najeźdźcami — i z Niemcami, i z Sowietami. Ocena wybryku NOP-owców dokonana przez Konstantego Kopfa nie pozostawia złudzeń: „Ja bym im te ręce chętnie poucinał! Ani mnie, ani żadnemu z moich kolegów, żołnierzy NSZ nigdy nie przyszłoby do głowy pozdrawiać się tym "rzymskim" gestem. To było przecież pozdrowienie naszych wrogów.” — zaznaczył.

Stanisław Lisowski, prezes Zarządu Okręgu Świętokrzyskiego ZŻNSZ zgodził się, że o ile przed wojną w podobny sposób pozdrawiali się członkowie licznych organizacji w wielu krajach Europy (w tym polscy narodowi radykałowie i żydowscy nacjonaliści z partii Betar), o tyle po doświadczeniach związanych z hitlerowcami, żołnierze NSZ uznali, że takim gestem posługiwać się nie godzi. A to z tego względu, że w Polsce ów gest powszechnie kojarzony jest z Niemcami.

Z kolei Władysław Foksa, prezes Zarządu Okręgu „Podbeskidzie” ZŻNSZ w Żywcu stwierdził: „Mnie jest brak słów... Dla mnie taki gest jest jak policzek. Mamy przecież tyle pozdrowień, a o tym wiadomo, że jest to gest hitlerowski. Według mnie takie zachowania są przejawem zdziczenia obyczajów.”
W taki sposób zareagowali zapytani przeze mnie kombatanci Narodowych Sił Zbrojnych. Ludzie, którzy w imię Narodu Polskiego przelewali krew, a po 1945 r. byli mordowani, więzieni i prześladowani. Żołnierze, którym komunistyczna propaganda na długie lata skutecznie odebrała dobre imię.

Pomyślałem jednak, że być może światopogląd młodzieńców z NOP (oraz tych, którzy bronią ich „wolności gestu”) opiera się na wartościach nie mających w gruncie rzeczy nic wspólnego z tradycją walki o Polskę Niepodległą? Może tak naprawdę NOP-owcom bliskie są tradycje nie tyle np. Narodowych Sił Zbrojnych, co 39. Ochotniczej Dywizji Grenadierów Pancernych SS „Sarmathen”..? Ironizując, można by zapytać, czy to nie żołnierze tej właśnie formacji regenerowali siły przed powrotem na front, pełniąc służbę wartowniczą w opisywanych dziś w prasie zachodniej tzw. „polskich obozach koncentracyjnych”? Być może za jakiś czas zapomnianą epopeję owych polskich esesmanów będzie można przeczytać na łamach „El Pais”, „The New York Times” lub „Frankfurter Allgemeine Zeitung”... Pozwalając sobie na tego rodzaju gorzką ironię można by dojść do wielu interesujących wniosków. Szkopuł w tym, że żadna ( ! ) złożona z Polaków, ochotnicza dywizja Waffen SS nigdy nie istniała! Okoliczność ta stanowi notabene godny uwagi ewenement na tle kolaborującej z hitlerowskimi Niemcami Europy.

Znikoma szkodliwość?

Finał sprawy, jakim było umorzenie postępowania ze względu na niewykrycie sprawców, po raz kolejny przekonuje, że de facto ostateczną instancją w ściganiu przestępstw jest dobra wola policji i prokuratury oraz „widzimisię” tych, którzy zajmują się selekcją informacji. Warto w tym miejscu przypomnieć, że kiedy po dwóch latach od zdarzenia gazeta „Dziennik” napisała o ekscesach neonazistów na zabrzańskiej działce, gromkie larum podniosły wszystkie media. Wówczas w sprawie publikacji prasowych wypowiadali się najwyżsi urzędnicy w państwie... Inaczej w przypadku opisywanego przeze mnie wydarzenia, którego świadkiem było wiele osobistości nie tylko lokalnej polityki, przedstawiciele mediów, dziennikarze stacji telewizyjnych fotoreporterzy. Obserwując zdumiewający brak oddźwięku oraz wysiłki prokuratury i policji zmierzające do jak najszybszego zakończenia śledztwa (zapewne ze względu na znikomą szkodliwość społeczną czynu) interweniowałem w sprawie wybryku NOP u kilku ministrów (MON, MSWiA, MEN, MS), marszałków Sejmu i Senatu, prezesa IPN, premiera i prezydenta. W dniu 29 stycznia 2007 z Biura Prasowego Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego otrzymałem następujący komentarz: „Nie ma praktyki odnoszenia się przez Pana Prezydenta do poszczególnych publikacji prasowych. Pragniemy jednocześnie zwrócić uwagę, że Prezydent Lech Kaczyński wielokrotnie publicznie dawał wyraz potępienia dla ekscesów o charakterze antysemickim, rasistowskim czy neofaszystowskim.”

Postanowienie sądu

A oto sentencja umarzającego sprawę orzeczenia:

„Postanowienie z dnia 14 listopada 2007 roku.

Sąd Rejonowy dla Krakowa — Śródmieścia w Krakowie Wydział II Karny w składzie:

Przewodniczący: ASR Barbara Sikora


Protokolant: Anna Garzeł referent stażysta
przy udziale Prokuratora Macieja Indyki

w sprawie o przestępstwo z art.133 k.k., 137 par.1 k.k., 196 k.k. i art.256 k.k. w zw. z art.11 par.2 k.k. na skutek zażalenia Michała Tyrpa z dnia 8 czerwca 2007 r.

na postanowienie Prokuratora Prokuratury Rejonowej Kraków Śródmieście Zachód z dnia 24 maja 2007 r. sygn. 4 Ds.284/06/S o umorzeniu śledztwa

na podstawie art.329 par.1 i 2 k.p.k., art437 par.1 k.p.k., art. 456 par 1 i 2 k.p.k. w zw. z art.306 par.1 k.p.k.

postanawia:

zażalenia nie uwzględnić i zaskarżone postanowienie utrzymać w mocy zmieniając podstawę umorzenia na art.17 par.1 pkt 9 k.p.k. w zw. z art.322 par.1 i 2 k.p.k.”

W uzasadnieniu postanowienia sąd — choć usankcjonował indolencję organów ścigania oraz potwierdził nieznajomość prawa, jaką wykazał prokurator Prokuratury Rejonowej Kraków Śródmieście Zachód — stanął jednakowoż po stronie zdrowego rozsądku. Jak zauważyła sędzia Sikora, „Nie sposób zgodzić się ze stanowiskiem Prokuratora, że nie można mówić o zrealizowaniu znamienia podmiotowego skoro nie ustalono sprawców, nie przesłuchano ich — a więc nie jest możliwe ustalenie stosunku psychicznego sprawców do czynu zabronionego. Treść znamienia podmiotowego może być ustalona nie tylko w oparciu o wyjaśnienia samego sprawcy, który sam określa że ‘chciał znieważyć, propagować' czy wyjaśnia, że ‘propagowanie, znieważanie' było jego celem. Przyjęcie takiej koncepcji oznaczałoby w praktyce, że o tym czy po stronie sprawcy zachodzi dolus directus coloratus [zamiar bezpośredni kierunkowy, znamienny pobudką, motywem — przyp.MT] decydował by fakt, czy sprawca zechce się do działania z zamiarem bezpośrednim przyznać. W rzeczywistości treść znamion podmiotowych może i powinna być rekonstruowana także w oparciu o znamiona przedmiotowe tj. o sposób zachowania sprawcy. To ze sposobu zachowania sprawcy można wywnioskować, czy działał on umyślnie, czy chciał realizacji swojego zachowania. W niniejszej sprawie zdaniem Sądu nie może budzić wątpliwości, iż zachowanie polegające na wyciągnięciu ręki w geście neonazistowskiego pozdrowienia podczas oficjalnych obchodów, wobec symbolu czci religijnej i sztandaru może stanowić realizację znamion typu czynu zabronionego z art.133 k.k., 137 par.1 k.k., 196 k.k. i 256 k.k. uzasadniającą wszczęcie i prowadzenie postępowania przeciwko sprawcom tych czynów.”

Podsumowanie

Słysząc co jakiś czas doniesienia światowych mediów o tym, że w czasie II wojny światowej „Polacy współpracowali z nazistami”, warto zastanowić się nad tym, czy brak sprzeciwu wobec kultywowania najbardziej haniebnych obyczajów najlepiej służy wizerunkowi Niepodległej Polski. Mając odrobinę czci dla bohaterów i świętych, odrobinę czci dla takich osób, jak św.Maksymilian Maria Kolbe oraz rotmistrz Witold Pilecki, warto zadać sobie pytanie, co to znaczy zachowanie godne Polaka. A szczególnie polskiego katolika i patrioty.

Czy w Polsce wolno bezkarnie znieważać Krzyż, godło i flagę narodową oraz pamięć ofiar totalitaryzmów?

MICHAŁ TYRPA

Autor jest publicystą i prezesem Fundacji Paradis Judaeorum (zobacz: http://mementomori.salon24.pl/8949,index.html )

Na ilustracji: Krzyż Katyński podczas krakowskich uroczystości Święta Niepodległości 11 listopada 2007 (fot. Michał Tyrpa).

Zobacz także plakat „Faszyzm?!? Jesteśmy gorsi!!!”. Na stronie Narodowego Odrodzenia Polski: http://www.nop.org.pl/?o=start

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama