Wielu polityków i publicystów stosuje dwojaką miarę wobec wolności słowa: dla nich samych ma ona być rozumiana szeroko. Dla innych - zwłaszcza dla Kościoła - bardzo wąsko. To niestety powrót do mentalności PRL-u.
Wobec błędnych i coraz bardziej agresywnych wypowiedzi niektórych polityków i publicystów skierowanych przeciw Kościołowi, Księżom Biskupom i przeciw ludziom wierzącym w Polsce, publikowanych zwłaszcza w „Gazecie Wyborczej”, powstaje konieczność zajęcia jasnego stanowiska, zgodnie z obowiązującym prawem w Polsce współczesnej. Godne publicznego ubolewania są zwłaszcza wypowiedzi niektórych czołowych polityków, którzy w swych atakach na Kościół odwołują się do Konstytucji i Konkordatu. Gdy czytamy ich wypowiedzi, rodzi się pytanie: Czy jesteśmy jeszcze w PRL-u, kiedy to na podstawie ówczesnej Konstytucji zarzucano Kościołowi wtrącanie się do polityki? Było to w państwie ateistycznego totalitarnego komunizmu. Jednakże dziwić się należy, że takie stanowisko zajmują niektórzy czołowi politycy III Rzeczypospolitej, mimo upływu 24 lat od częściowo wolnych wyborów, od których zaczęły się przemiany ustrojowe w Polsce.
Politycy ci zarzucają Księżom Biskupom naruszanie Konstytucji i Konkordatu. W pierwszej kolejności ośmielam się zwrócić uwagę na gwarancje poszanowania praw człowieka i obywatela, jakie zostały wpisane do Konstytucji III Rzeczypospolitej, i zasady relacji państwo - Kościół wpisane do Konkordatu, ratyfikowanego zgodnie z tą Konstytucją po upływie ponad 4-letnich ideologicznych przeszkód stawianych przez postkomunistów i skrajnych liberałów. Proszę zwrócić uwagę na art. 25 Konstytucji RP, który określa podstawowe zasady relacji między państwem a Kościołem i innymi związkami wyznaniowymi w Polsce na zasadzie równouprawnienia. Kościół katolicki nie domaga się dla siebie przywilejów w stosunku do innych Kościołów i związków wyznaniowych, ale tylko równości praw z innymi związkami oraz równego traktowania ludzi wierzących z ateistami, którzy dyktują decyzje organom władzy państwowej wobec Kościoła i ludzi wierzących. Jaskrawym tego przykładem jest odmowa przydziału miejsca na multipleksie cyfrowym Telewizji Trwam mimo spełnienia przez nią wszystkich warunków, zwłaszcza dotyczących finansowania. Każdy obiektywnie oceniający to wydarzenie może zauważyć, że zachodzi tu zjawisko dyskryminacji katolików w dostępie do mediów. To nie jest tylko kwestia dyskryminacji o. Tadeusza Rydzyka, jak sugerują niektórzy publicyści, ale dyskryminacja milionów obywateli polskich, którzy są podatnikami na równi z innymi obywatelami.
Proszę uwzględnić pełny tekst art. 25 ust. 2 Konstytucji RP: „Władze publiczne w Rzeczypospolitej Polskiej zachowują bezstronność w sprawach przekonań religijnych, światopoglądowych i filozoficznych, zapewniając swobodę ich wyrażania w życiu publicznym”. Publicyści i politycy, będący zwolennikami narzucenia współczesnemu społeczeństwu polskiemu modelu państwa ateistycznego, odwołują się tylko do pierwszej części tego ustępu Konstytucji: „Władze publiczne w Rzeczypospolitej Polskiej zachowują bezstronność w sprawach przekonań religijnych, światopoglądowych i filozoficznych”, błędnie sugerując, że chodzi tu o zakaz uzewnętrzniania przekonań religijnych w życiu publicznym. Pomijają milczeniem drugi fragment tegoż artykułu, który stanowi, że organy tej władzy mają obowiązek zapewnić swobodę wyrażania tych przekonań w życiu publicznym, a nie wykluczać je z życia publicznego. Należy pamiętać, że życie publiczne obejmuje nie tylko sprawowanie aktów kultu, ale również poszanowanie w systemie prawa stanowionego przez organy władzy państwowej praw ludzi wierzących, na równi z niewierzącymi, do domagania się od organów władzy państwowej poszanowania podstawowych wartości ludzkich i chrześcijańskich zakorzenionych w kulturze narodów europejskich, w szczególności do poszanowania przyrodzonej godności osoby ludzkiej, oraz praw i wolności należnych każdemu człowiekowi. Poszanowanie tych praw nie jest bowiem jakimś przywilejem przyznanym z łaski władz publicznych, ale władze są do tego zobowiązane na mocy Konstytucji. Dotyczy to m.in. prawa domagania się poszanowania prawa do życia od poczęcia do naturalnej śmierci, jak również prawa do informacji przy użyciu współczesnych środków przekazu, będących własnością nie tylko spółek z zagranicznym kapitałem.
Stąd postulaty Księży Biskupów odnośnie do poszanowania przez władze państwowe prawa do wolności słowa w przestrzeni publicznej ludzi wierzących, jak również do poszanowania prawa do życia zgodnie z zasadami prawa naturalnego, które obowiązuje wszystkich ludzi, zarówno wierzących, jak i niewierzących - z tą różnicą, że dla wierzących są to zasady prawa Bożego, proklamowanego w sumieniu każdego człowieka, które przez część prominentnych polityków traktowane są jako nieprzestrzeganie prawa, Konstytucji i Konkordatu. Wobec tego mam do nich pytanie: Czy chodzi im o Konstytucję III Rzeczypospolitej, czy o Konstytucję PRL-u?
opr. mg/mg