Nie tylko w Polsce udział katolików w życiu społeczno-politycznym wzbudza kontrowersje. Podobna sytuacja jest we Włoszech. Książka Paolo Pombeniego i Michele Marchiego jest próbą ukazania ewolucji, która zaszła w tej kwestii w ciągu ubiegłych wieków
Dalla irrilevanza alla centralità. Andata e ritorno — „Od nikłości do roli centralnej. Droga tam i z powrotem”. W tytule ogólnego wprowadzenia do książki-wywiadu pt. La politica dei cattolici dal Risorgimento ad oggi. Paolo Pombeni in dialogo con Michele Marchi — „Polityka katolików od Odrodzenia po dzień dzisiejszy. Paolo Pombeni rozmawia z Michele Marchim” (Rzym, Città Nuova Editrice, 2015 r. ss. 205, 15 euro) wyraźnie zawiera się osąd. Pomimo że prowadzący rozmowę Marchi uprzejmie zaznacza, że jest to wybór „celowo prowokacyjny”, aby w sposób schematyczny przedstawić ewolucję katolicyzmu narodowego, z godnym uznania zamiarem, by przyczynić się do powstania „narodowej autobiografii”, do dziś nieistniejącej.
Niezależnie od wszelkich ocen w tej kwestii — uczony dąży zawsze do ujmowania faktów w wielkich nurtach, pomijając, także z obowiązku naukowego, wagę ludzkich pasji i znaczenie indywidualnych wyborów w doniosłych chwilach historii — ta żywa, lecz skrupulatna rozmowa, prowadzona z historykiem Paolem Pombenim, który tutaj udziela wywiadu, ma bez wątpienia tę zasługę, że uwydatnia ważne kierunki zaangażowania katolików włoskich w politykę, jak kształtowały się one na przestrzeni czasu, w którym dokonywały się wydarzenia o zasięgu światowym; stara się przy tym zredukować wielość i uniwersalizm do swojskiej syntezy tego, co niegdyś określane było jako „Bel Paese” — piękny kraj. Książka, wzbogacona o przydatny wykaz chronologiczny faktów, opowiada syntetycznie historię pewnej relacji. Przede wszystkim relacji między hierarchią kościelną (Stolicą Apostolską i Konferencją Episkopatu) a aktywizmem świeckich. Z wyboru, jako że chodzi tutaj o rozmowę, której przyświeca zamiar wyraźnie popularyzatorski, historia tej relacji nie jest tutaj poparta obszernymi odniesieniami do dokumentów, choć zawiera bibliografię przydatną dla czytelnika, który byłby zainteresowany jej pogłębieniem. Poszczególne wymogi, racje, które decydowały o klimacie tej relacji, reperkusje magisterium Piotrowego w doświadczeniu ruchów świeckich są jednak skutecznie ujęte syntetycznie, co pozwala poznać drogę, historię, która nie była podyktowana przez przypadek. A zresztą sam Marchi, dalej we wprowadzeniu, daje do zrozumienia, że na przykład kres jedności politycznej katolików bynajmniej nie „nastąpił przypadkowo”, jak częściej byłoby się skłonnym uważać. Oczywiście — i Pombeni, być może nieświadomie, uzasadnia takie wrażenie w swoich odpowiedziach, niewątpliwie uwarunkowanych koniecznością syntezy — polityka katolików we Włoszech jawi się, w świetle tej rozmowy, bardziej określona przez unikanie niż jako owoc rzeczywistego wypracowania programu. Krótko mówiąc, reakcja na doraźne potrzeby. Tak jest w okresie od non expedit, przypomina Pombeni, po żądania związane z „kwestią rzymską”. Tak jest w chwili narodzin ruchów socjalistycznych i komunistycznych, a potem reżimu faszystowskiego, z doświadczeniem doktryny ludowej Don Sturziego najpierw, a potem powojennego centryzmu De Gasperriego. Podobnie okazuje się także w odpowiedzi na współczesność i na wyzwania Vaticanum II, z Demokracją Chrześcijańską, zmuszoną mierzyć się z poparciem i „dezaprobatą katolicką”. I nadal jawi się określona przez uchylanie się, po traumatycznym doświadczeniu referendum w sprawie rozwodu z 1974 r., a przede wszystkim pod koniec tzw. „Drugiej Republiki” (i tu wydaje się co najmniej niewspaniałomyślne określenie „kosmetyczne”, jakiego używa Marchi, próby Mina Martinazzolego zreformowania swojej partii, zmagającej się z burzą „tangentopoli”. W owej chwili w szczególności, twierdzi Pombeni, „panuje podejrzenie, że system katolicki, to znaczy zarówno Kościół urzędowy, jak i różne ruchy katolickie, aby uciszyć chadecję”, okazali się „niezdolni do bycia owym przewodnikiem moralnym społeczeństwa, co również potwierdzili w innych dramatycznych okolicznościach”.
Jest to zatem historia tożsamości, która nigdy w pełni się nie ukształtowała. Tak iż, jak zdaje się wynikać z książki, kryzys jedności politycznej katolików jest w gruncie rzeczy jedynie kryzysem Kościoła postrzeganym właśnie z perspektywy relacji z polityką.
opr. mg/mg
Copyright © by L'Osservatore Romano