Nadzieje na nowe otwarcie

Przy okazji rekonstrukcji rządu nie sposób nie przypomnieć kwestii korytarzy humanitarnych: czy można liczyć na odwagę i podjęcie tej trudnej kwestii?

Przy zmianie tak ważnej jak stanowisko premiera państwa wręcz wypada złożyć gratulacje. Panu Mateuszowi Morawieckiemu życzę sukcesów, bo przecież będą to też sukcesy Polski. Wydaje się, że wiele cech osobowościowych i kompetencje nowego premiera są odpowiednie do poprowadzenia rządu. Nie będę jednak próbował być politycznym ekspertem.

Wypada też wspomnieć odchodzącą panią premier Beatę Szydło. I tym razem będę zdystansowany w ocenach politycznych. Chcę jednak dopowiedzieć, że moim zdaniem pani Szydło głęboko wierzy w to, co robi i że wypływa to z jej przekonań moralnych. Nie wydaje się politycznym pragmatykiem, ale rzeczywiście chce służyć Polsce. Widać to szczególnie, gdy miała odwagę wprowadzić program „500 plus”. Choć wiele osób straszyło ją, że to się nie powiedzie, dziś widać, jak cenny to był pomysł.

Moje zdystansowanie w ocenach politycznych nie oznacza jednak zupełnego unikania komentarza dotyczącego spraw, co do których milczeć nie można. A jedną z nich jest kwestia korytarzy humanitarnych. Przypomnę, że chodzi o pomoc skierowaną do stosunkowo niewielkiej grupy uchodźców, którzy potrzebują specjalistycznego leczenia i to zaraz. Chodzi o ludzi, którym nie wystarczy wysłać pieniądze. Brak natychmiastowej pomocy skazuje wielu z nich na ogromne cierpienie. Rząd kierowany przez panią Szydło stanowczo odmawiał realizacji tego projektu, mimo wielu próśb i rozmów z przedstawicielami Episkopatu i wezwań ze strony papieża Franciszka. A warto przypomnieć, że dokładnie wszystkie episkopaty europejskie, choć według różnych kryteriów, proszą o udzielenie pomocy uchodźcom nie tylko tam, na miejscu, ale także w pewnym zakresie tu, w Europie. Mam więc dużą nadzieję, że nowy premier będzie miał odwagę, aby podjąć ten temat na nowo.

Tym bardziej że wysoki procent Polaków, którzy nie chcą, aby uchodźcy ze Wschodu byli u nas goszczeni, to efekt medialnej propagandy antyemigracyjnej. Gdybym był premierem, też liczyłbym się z lękami ludzi i nie decydował lekkomyślnie o formie pomocy uchodźcom wbrew opinii społecznej. Zrobiłbym jednak wszystko, żeby w mediach przedstawiać prawdziwy obraz migracji i migrantów. I nie pozwalał na nieustanne straszenie złymi przykładami.

ks. Mirosław Tykfer, redaktor naczelny tygodnika „Przewodnik Katolicki”

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama