Jaki powinien być język współczesnej katechezy?
Coraz powszechniej odczuwanym staje się w katechezie problem języka, zarówno w znaczeniu znajomości poszczególnych terminów, pojęć, wyrażeń, dokonywania spostrzeżeń, wyrażania myśli, a więc odnoszącym się do funkcji reprezentatywnej języka, związanej - ogólnie mówiąc – ze zdobywaniem wiedzy, jak i komunikacyjnym, przede wszystkim w jego podwójnym sensie: ułatwiania poprzez akt mowy nawiązywania relacji wychowawczych między katechetą (nauczycielem religii) a katechizowanym (uczniem) oraz nawiązywania relacji wierzącego z Bogiem. Jeden i drugi obszar wydaje się być ze sobą ściśle związany, chociaż prawdopodobnie w każdym z nich znajdziemy odrębne przyczyny decydujące o chęci uczenia się pojęć, zdobywania wiedzy czy wejścia w dialog wychowawczy nauczyciela i ucznia oraz w dialog zbawczy z Bogiem. Nie można jednakże pozostawać na płaszczyźnie znajomości przyczyn czy treści związanych z językiem, ale trzeba zmierzać do poszukiwania zasad jego używania, które pomogłyby katechecie i katechizowanym ostatecznie doprowadzić do bardziej skutecznej formacji religijnej. Postrzegana bowiem nieskuteczność oddziaływań katechetycznych wydaje się posiadać także przyczyny tkwiące w nieumiejętności posługiwania się językiem.
1. Złożony problem języka w katechezie (w nauczaniu religijnym)
Wchodząc w obszar języka religijnego, nie zawsze katecheta czy nauczyciel religii uświadamia sobie do końca prawdziwą jego naturę. Nie pomagają katechecie w jej odkrywaniu i pogłębianiu niektóre dyskusje czy debaty, rodzące się na ogół pod wpływem zaistniałych okoliczności czy rodzących się swoistych fenomenów kulturowych, do jakich przykładowo możemy zaliczyć istniejący slang młodzieżowy, wokół którego próbuje się koncentrować niemalże całą uwagę, sądząc, że odkrycie rządzących nim reguł pozwoli także na efektywne rozwiązanie problemów komunikacji w sferze religijnej. Tymczasem zagadnienie jest o wiele szersze, a podłoże problemów bardziej złożone. Język bowiem religijny posiada specyficzną dla siebie złożoność i pełni różne funkcje.
Podstawową dla języka religijnego jest jego funkcja poznawcza, uznawana za fundamentalną. I. Bajerowa uzasadnia ten fakt stwierdzeniem, że skoro fundamentem dla chrześcijanina jest tekst – język Pisma świętego, to funkcji tej przypada takie właśnie fundamentalne znaczenie. Z Pisma świętego, przy odpowiedniej jego interpretacji, chrześcijanin poznaje bowiem Objawienie. Podobny, fundamentalny charakter, posiada także język Tradycji, która zdecydowała w dużej mierze o sformułowaniu dogmatów. Dlatego też, twierdzi autorka, właściwe rozumienie języka Objawienia i języka Tradycji stanowi podstawę życia chrześcijańskiego1.
Poznawcza funkcja języka religijnego odnosi się także do innych dziedzin życia Kościoła. Przy jego pomocy rozważa się problemy praktyczne, duszpasterskie, i teoretyczne, natury teologicznej, biblijnej, historycznej. Wykłada się je na poziomie naukowym, tworząc odpowiednie teorie, i popularyzatorskim, głównie w katechezie czy nauczaniu religii w szkole oraz w kazaniach i homiliach. Warto jednak zauważyć, że poznawcza funkcja języka religijnego posiada jeszcze dodatkowy aspekt, jakim jest jej opisywanie nie wprost, nie bezpośrednio rzeczywistości religijnej, ile tylko odsyłanie do niej, np. poprzez znaki i symbole religijne, wyrażone słowem, aby ułatwić wierzącemu otwieranie się na rzeczywistość pozaempiryczną2.
Język religijny pełni również funkcję impresywną, ujawniającą się poprzez nakłanianie wiernych do aktywności religijnej, jak i funkcję ekspresywną, służącą wyrażaniu m. in. czci dla Stwórcy w modlitwie pochwalnej. Wreszcie, jak pisze wspomniana wyżej I. Bajerowa, przejawia i funkcję performatywną, tj. sztukę tworzenia rzeczywistości, np. wtedy, gdy sakralne słowa służą Przeistoczeniu3. Dlatego też autorka słusznie wyciąga wniosek, że funkcje te wymagają dużej różnorodności środków językowych, by sprostać tak różnym potrzebom, zwłaszcza że często funkcje i role języka są zmieszane, gdy wypowiedź ma służyć równocześnie kilku celom (np. w liturgii występują naraz wszystkie 4 funkcje języka4.
Jakkolwiek może się wydawać, że wspomniane wyżej funkcje języka religijnego nie odnoszą się wprost do katechezy i katechety, to jednak bliższa ich analiza pozwala na wprost przeciwny wniosek. Katecheta, nawet jeżeli w konkretnym momencie nie jest np. kapłanem sprawującym Eucharystię i dokonującym aktu przeistoczenia, to jednak jest zobowiązany do znajomości funkcji performatywnej języka, aby właściwie wytłumaczyć katechizowanym treść, rolę i znaczenie tegoż aktu dla życia chrześcijańskiego. A już bezpośrednio wykorzystuje i funkcję poznawczą, i impresywną, i ekspresywną. Jest bowiem nie tylko zwyczajnym nauczycielem, ale i mistagogiem, który motywuje, zachęca i wprowadza w rzeczywistość wiary, ukazując w różnorodny sposób bogactwa i wartości obecne w ekonomii zbawczej, jak również razem z katechizowanymi wielbi tego, który jest Alfą i Omegą, początkiem i końcem, ostatecznym wypełnieniem ludzkiej egzystencji i całego wszechświata. Katecheza bowiem, o ile chce być rzeczywiście pełna w swoim wymiarze, musi także realizować się w modlitwie i poprzez modlitwę.
Nie tylko funkcje języka religijnego wskazują na jego i różnorodność, i złożoność. Także i fakt istnienia w obszarze religii, głównie religii chrześcijańskiej, wielu rodzajów języka potwierdza ten stan. Można bowiem twierdzić, że mamy w tym przypadku do czynienia już nie z jednym językiem religijnym (zresztą – jak twierdzą jego znawcy – de facto nie istnieje, gdyż należałoby nie tyle mówić o odrębnym gatunku języka religijnego, ile bardziej o sytuacji religijnej, w której używamy określonego rodzaju języka5), ile z jego różnymi rodzajami, spełniającymi określone role w wyrażaniu doświadczenia religijnego. Nie zawsze katecheci czy nauczyciele religii są świadomi tego stanu rzeczy. Tymczasem katecheza, podobnie jak nauczanie religii w szkole, otwiera przed katechetą właśnie niezmiernie rozległą „panoramę języków”, przypominającą niekiedy prawdziwą językową wieżę Babel. Świadczy to z jednej strony o bogactwie doświadczeń religijnych, których nie można wyrazić jednym rodzajem języka, z drugiej natomiast sprawia, że katechizacja staje się nawet swoistym rodzajem wyzwania, wyzwania przede wszystkim do znajomości przynajmniej podstawowej wiedzy z dziedziny lingwistycznej. Potwierdzają ten fakt ci, którzy bliżej interesują się „mową o Bogu”. E. Kucharska-Dreiss mówi wprost o olbrzymiej różnorodności językowych zachowań człowieka tak w pośrednich i bezpośrednich kontaktach z sacrum, jak i podczas np. naukowego lub literackiego mówienia o nim, a także w procesie katechetycznego i kaznodziejskiego nauczania, którego sacrum stanowi przecież zasadniczy przedmiot6. Ta dostrzeżona różnorodność językowych wypowiedzi o Bogu sprawiła, że na początku lat osiemdziesiątych XX wieku powstała odrębna dyscyplin naukowa, która pragnie zajmować się problemami języka religijnego. Jest nią teolingwistyka. Za jej twórcę uznaje się Jean-Pierre van Noppena, a rozpowszechnienie terminu zawdzięcza się Davidowi Crystala, który uwzględnił go w opublikowanej w 1987 r. encyklopedii „The Cambridge Encyclopedia of Language”7. Definiowana jest jako dyscyplina badająca język biblistów, teologów i innych osób zajmujących się teorią religii, jak również język osób religię praktykujących8. Inaczej mówiąc, jest to dyscyplina zajmująca się badaniem zachowań mownych powodowanych (przynajmniej zakładanym) istnieniem Boga: potrzebą komunikacji z Nim i mówieniem o Nim (w tym głoszeniu Jego nauki), potrzebą funkcjonowania jednostki we wspólnocie wierzących i strukturze administracyjnej Kościoła, ale także np. chęcią buntu i sprzeciwu wobec Boga, próbami zanegowania Jego egzystencji9. Tym samym teololingwistyka obejmuje także katechezę, będącą przecież w jakiejś mierze uprzywilejowanym miejscem „mówienia o Bogu”, sposobem na bardziej owocną komunikację z Nim. Można też wyrazić nadzieję, że dyscyplina ta pojawi się wkrótce w programie wykładów uniwersyteckich, aby teologowie, a szczególnie katecheci i nauczyciele religii mieli możliwość spotkania bardziej profesjonalnego dyskursu o problemach języka religijnego.
Tak więc katecheta musi zdawać sobie sprawę, że pod pojęciem „język katechezy” kryje się wiele języków niosących ze sobą różne kryteria i wymagania. Podczas trwania międzynarodowego tygodnia katechetycznego w Bangkoku, L. Erdozain wskazał cztery klasyczne typy języka katechezy:
- Ponieważ historia zbawienia jest opowiadana w Biblii, katecheza powinna używać języka biblijnego.
- Ale ponieważ tajemnica zbawienia obecna w Biblii aktualizuje się w liturgii, katecheza więc powinna używać języka liturgicznego.
- Skoro także zbawcze działanie Boga realizuje się dzień po dniu w życiu Kościoła i każdego wierzącego, 'świadectwo’ powinno być wyrażone w katechezie poprzez język egzystencjalny.
- I na koniec, ta właśnie historia zbawienia jest opowiadana w Biblii, celebrowana w liturgii, przeżywana w codziennym życiu i wyrażana w Kościele, a więc katecheza powinna używać także języka doktrynalnego10.
Wymieniona typologia języka religijnego nie obejmuje jednakże wszystkich jego rodzajów. Przede wszystkim należy koniecznie dodać, że w języku biblijnym istnieje jego wewnętrzne zróżnicowanie. Pismo święte bowiem wprowadza chrześcijanina w język symboliczny, wyrażany w metaforach, przypowieściach, parabolach, w język sapiencjalny, poetycki, epistolarny, w język narracji czy analogii.
Z pewnością zasadne jest mówienie o języku Symbolu wiary11. Przyjęcie i zrozumienie tego języka, a także jego zapamiętanie dokonywało się w długiej tradycji Kościoła. Język Symbolu jest bardzo bliski językowi biblijnemu, w tym sensie, że podejmuje podstawowe sformułowania Biblii i w swojej istocie odsyła do historii zbawienia. We wschodniej i liturgicznej formule Symbolu są obecne także inne elementy, które posiadają charakter teologiczny i kulturowy.
Do wspomnianego wyżej języka liturgicznego należałoby dodać jeszcze język sakramentalny i mówić w ogóle o języku liturgiczno-sakramentalnym, gdyż uczestnictwo w zbawieniu ofiarowanym przez Boga w Jezusie Chrystusie konkretyzuje się w sakramentach, które umożliwiają nam kontakt z wydarzeniami zbawczymi dokonanymi przez Chrystusa. Język liturgiczno-sakramentalny zawiera w sobie ryty, gesty, symbole, słowa, śpiewy, słuchanie itp.
Język doktrynalny integralnie związany jest z Kościołem, dlatego uzasadnione jest twierdzenie o języku doktrynalno-kościelnym, który wykształcał się w ciągu długiej tradycji chrześcijańskiej. Można twierdzić, że język kościelny spotykamy najczęściej w nauczaniu Kościoła, w jego oficjalnych, ale niekoniecznie doktrynalnych wypowiedziach.
Bez wątpienia w typologii podanej przez L. Erdozaina brakuje języka przeżywanego codziennie chrześcijaństwa czy wspólnot istniejących w łonie Kościoła. Jest to ten rodzaj języka, która niesie ze sobą symbole religijne, wyraża życie wspólnot, przyjmuje kształt świadectwa, mówi o zaangażowaniu charytatywnym, staje się nauczaniem społecznym, wyraża różnego rodzaju pobożność indywidualną itp.
Duże znaczenie dla katechezy posiada język teologiczny. Nawet jeżeli katecheza nie używa języka nauk teologicznych w sensie ścisłym, to jednak ma on na nią swój wpływ. Nauki teologiczne, ponad terminologią dogmatyczną soborów ekumenicznych i wypowiedzi Magisterium Kościoła, wypracowały bogaty i złożony język służący do komunikacji między ekspertami i badaczami tej dziedziny. Także teologia ma swój arsenał terminów technicznych, który nieustannie się wzbogaca, podczas gdy inne terminy dezaktualizują się i wychodzą z użycia. Różne szkoły teologiczne mają swój specyficzny język.
Należałoby mówić także o języku katechizmów. Nie jest on, co prawda, pierwszym w porządku ważności (ani na poziomie tradycji chrześcijańskiej, ani w życiu poszczególnego wierzącego), ale w ostatnich wiekach termin „język katechezy” bardzo często był utożsamiany z językiem katechizmu.
Od 1500 roku zostało opublikowanych setki katechizmów. Obecny w nich język nie posiada jednakowego wymiaru. Wskazuje jednak, niezależnie od różnych swoich odmian, na szczególny rodzaj literacki: język „katechizmu”. Aby zdać sobie sprawę, jaka różnorodność języka panuje w katechizmach, wystarczy porównać niektóre z nich, np. katechizm Piusa X, Kanizjusza albo katechizmy współczesne dla dzieci i młodzieży.
Język katechizmu charakteryzuje się dążeniem do precyzyjnych formuł doktrynalnych, jasnych definicji (z punktu widzenia teologicznego), wskazań podstawowych prawd doktrynalnych. Jest to także język pytań i odpowiedzi, gdzie odpowiedzi nie są prawdziwymi odpowiedziami, ale mają charakter retoryczny.
Uzasadnione jest twierdzenie o istnieniu języka katechety. Nawet jeżeli katecheta stara się, aby jego język był bliski tekstowi oficjalnemu, to jednak będzie on zawsze mówił językiem noszącym na sobie znamiona własnej osobowości, kultury i osobistych doświadczeń wiary. A integralnie z nim związanym jest język katechizowanego. Nie wystarczy bowiem wysłuchać drugiego, który mówi czym jest wiara chrześcijańska. Trzeba także poszukiwać własnych wyrażeń wiary, aby była ona zrozumiała dla mnie i dla drugich. Ten wysiłek wyrażenia wiary jest podstawowy, aby dokonać skutecznego przełożenia orędzia ewangelicznego na własne życie i kulturę. W przeciwnym razie redukuje się ją do mechanicznego zapamiętania i do werbalizmu.
Język katechizowanych odnosi się do poszczególnych uczniów czy słuchaczy. Ale jest to także fakt o szerszym zasięgu: po okresie pierwszej ewangelizacji, młode Kościoły poszukują własnych wyrażeń rozumienia wiary, w dialogu z kulturą i życiem codziennym.
Wobec tak zróżnicowanego stanu języka religijnego, wydaje się, że wręcz konieczne jest przynajmniej dokonanie próby poszukiwania zasad jego używania w katechezie. Czyni się to głównie z racji na bardziej skuteczne przepowiadanie słowa, jakie ma miejsce w akcie katechetycznym, a także w trosce o powodzenie procesu formacji chrześcijańskiej, i to nie tylko w odniesieniu do dzieci i młodzieży, ale i dorosłych.
2. Jakie zasady używania języka w katechezie (w nauczaniu religijnym)?
Do wypracowania zasad używania języka w katechezie mobilizują głównie racje związane z celami katechezy. A zachętę do takiego działania, nawet jeżeli nie jest wyrażona ona wprost, odnaleźć można w niektórych dokumentach Kościoła. Paweł VI w adhortacji „Ewangelii nuntiandi” wskazuje na potrzebę przełożenia orędzia na język zrozumiały dla dzisiejszego człowieka: Kościoły partykularne, głęboko zmieszane nie tylko z ludźmi, ale także z ich pragnieniami, bogactwami i ograniczeniami, z ich sposobami modlenia się, kochania, patrzenia na życie i świat - co wszystko wyróżnia daną społeczność ludzką - powinny przyswoić sobie trzon ewangelizacyjnego orędzia i, bez najmniejszej zmiany zasadniczej jego prawdy, przełożyć je na język zrozumiały dla miejscowych ludzi, a potem je w tym języku głosić. Przekładu trzeba dokonywać z rozwagą i powagą, z szacunkiem i znajomością, jak tego sama rzecz wymaga, przede wszystkim w dziedzinie formuł liturgicznych, katechezy, określeń teologicznych, drugorzędnych struktur kościelnych i posług duchowych. "Język", o jakim tu mowa, należy brać nie tyle w znaczeniu semantycznym czy literackim, ile raczej uwydatniającym sens antropologiczny i doktrynalny przedmiotu (EN 63). Wydaje się, że właśnie wypracowywanie zasad jest odpowiedzią na papieski apel o rozwagę, powagę i szacunek w odniesieniu do dokumentów wiary, które mają być przekazywane w Kościele, jak i do człowieka, który pragnie w katechezie odnaleźć dla siebie orędzie zbawienia „znaczące”, posiadające znaczenie dla jego życia, dla wszystkich jego aspiracji, pragnień, oczekiwań...
Dokonajmy więc próby poszukiwania tychże zasad. Oto niektóre z nich, płynące zarówno z refleksji nad językiem w katechezie, jak i z praktyki życia chrześcijańskiego:
→ Tworzyć wspólnotę chrześcijańską doceniającą życiowe znaczenie symbolu
Wspólnota chrześcijańska w przejawach swojego życia i rozwoju, w ilości i jakości kontaktów personalnych jest tak bogata, że nie jest w stanie wyrazić tego bogactwa w samych tylko terminach czy gestach. Domaga się używania symbolu, języka symbolicznego, gdyż wiara komunikowana jest głównie poprzez symbole. Symbole te jednakże powinny mieć swoje życiowe znaczenie, także swoją moc tworzenia właściwej jakości wewnętrznych kontaktów międzyosobowych. Będąc bowiem nosicielami wartości, symbole jednoczą grupę, charakteryzują ją i tworzą więzy sprzyjające przekazowi wiary. Ponadto skuteczność tejże religijnej socjalizacji, zmierzającej do tworzenia autentycznej wspólnoty wiernych, zależy od tego, w jakim stopniu używane symbole są wystarczające do wzbudzenia zaufania. Inaczej mówiąc, skuteczność komunikacji wiary zależy od autentyczności faktycznych doświadczeń, zgodności i syntonii kulturowej występującej w nich symboliki. Nie może być bowiem autentycznego przekazu wiary bez świadectwa. To ono wprowadza wiarę poprzez życiowe symbole harmonijnie włączane w codzienną kulturę. Jest ponadto ujawnieniem wartości określonego ideału w codziennych uwarunkowaniach ludzkiego życia. W świadectwie tym należy uwzględnić trzy elementy: praktykę życia, obrzędowość (ryt) i nauczanie doktrynalne12.
Zasada ta nie odnosi się bezpośrednio do języka religijnego, ale ma za zadanie tworzyć właściwy dla niego fundament: język religijny o tyle bowiem będzie skuteczny, o ile znajdzie właściwą dla siebie wspólnotę, w którym mógłby „wybrzmieć” w całym swoim bogactwie.
→ Być świadomym ograniczoności języka werbalnego, także w płaszczyźnie religijnej
W odniesieniu do komunikacji wiary najbardziej właściwą kategorią jest nie tyle wyrażanie jej, ile przekazywanie, i to w taki sposób, aby stała się ona integralną częścią historii ludzkiego życia, integrując je i wypełniając sensem. W procesie tym nie zawsze wystarczającą rolę spełniają wyrażenia słowne czy używane gesty. Trzeba odwoływać się do takich form komunikacji, które byłyby w stanie przekazać określone stany ducha czy pewien stopień emocji, zawsze obecny w akcie wiary. Dlatego na pierwszym miejscu pojawia się komunikacja o charakterze życiowym, która różni się od języka logicznego czy od jego syntaktyki, ukierunkowanej na porządkowanie reguł strukturalnych języka, gdyż obejmuje osobę i jej życiowy kontekst.
→ Dowartościować język symboliczny
Powszechnie przyjmuje się, że język rytów i symboli jest najbardziej typowy w komunikacji religijnej. Symbol bowiem bezpośrednio wskazuje na bogactwo sensu i posiada ukierunkowanie na sens. Tylko symbol, twierdzi H. Halbfas, wyzwala człowieka z więzienia oczywistości faktu empirycznego, pozwala mu bowiem rozerwać oczywistość tego, co jest dane i zapisane, aby połączyć formę i ideę; to, co jest widoczne i to, co jest ukryte; to, co się ukazuje na powierzchni i to, co jest w głębi; to, co jest ziemskie i to, co jest boskie13. Używany w metaforach i parabolach (definiuje się je jako poszerzoną metaforę), najpełniej odsłania misterium, jakim jest życie człowieka postrzegane w powiązaniu z Bogiem. Nie da się ono wyrazić słowami, ale potrzebuje odpowiednich form komunikacji, aby doszło do zrozumienia jego natury. A komunikacja paraboliczna (metaforyczna) wydaje się tu najbardziej właściwa, gdyż poprzez intuicję, jakiś tajemniczy rodzaj światła, nie oślepia, ale równocześnie ukazuje i zakrywa14.
→ Troszczyć się o inkulturację języka
Jest już powszechnym przekonaniem, że tylko ta katecheza, która posiada swój ścisły związek z kulturą („katecheza inkulturowana”), odznacza się większym stopniem skuteczności w realizacji swoich celów. Dlatego jej język powinien być związany z kulturą tak, aby ją rozwijał i pogłębiał. Celem jest to, aby prawdy były wyrażane w sposób zrozumiały i głęboki zarazem, na co zwracał uwagę Jan Paweł II w adhortacji „Catechesi tradendae”: Może się zdarzyć, że odmienny sposób mówienia okaże się lepszy dla przekazania treści katechezy różnym ludziom, czy różnym grupom ludzi. Wybór treści dopuszczany jest o tyle, o ile nie jest podyktowany mniej lub bardziej subiektywnymi uprzedzeniami i opiniami nacechowanymi jakąś ideologią, lecz kieruje się pokornym staraniem, by lepiej dotrzeć do nauki, która powinna zostać nienaruszona (CT 31).
Mówiąc jeszcze inaczej, katecheza jest powołana do używania języka dostosowanego do czasów obecnych (zob. CT 17), do szacunku dla tych wszystkich rodzajów komunikacji słownej występujących w kulturze, które oddają we właściwy dla niej sposób odniesienie do Boga, a jednocześnie nie są obce duchowi chrześcijaństwa. To oznacza także taki język, który jest zrozumiały dla danego pokolenia (zob. tamże, n. 59) i który koresponduje ze sposobem i stylem wyrażania się dzisiaj (gramatyka, słownictwo, styl, porównania, obrazy itp.). Nie należy też zaniedbywać werbalnych i pozawerbalnych form wyrażania doświadczeń religijnych, jakie niesie ze sobą religijność czy pobożność ludowa. O jej znaczeniu wypowiedział się Jan Paweł II: Nie można owej pobożności ludowej lekceważyć ani traktować jej z obojętnością czy pogardą, jest ona bowiem bogata w różnorakie wartości i już sama w sobie wyraża religijne nastawienie do Boga15. Potrzebuje ona jednak wciąż ewangelizacji, aby wiara, która wyraża stawała się coraz bardziej dojrzała i autentyczna. Dlatego, w myśl dokumentu Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, język słów i gestów pobożności ludowej nie może być nigdy banalny ani improwizowany. Oba te elementy, zachowując prostotę i bezpośredniość zewnętrznego wyrazu, powinny być starannie dopracowane, aby w każdym przypadku wraz z prawdami wiary wyrażały głębię chrześcijańskich misteriów16.
Zasada inkulturacji języka katechetycznego może być jeszcze rozumiana w bardziej szczegółowych aspektach:
• język dostosowany do odbiorców17
Język katechezy podlega wielu zmianom i powinien im podlegać, szczególnie jeżeli chce się dotrzeć do określonej kategorii odbiorców i ich sytuacji religijnej i kulturalnej, w której się znajdują (zob. CT 59). To znaczy, że język powinien być dostosowany do wieku odbiorców. Kiedy na przykład mamy do czynienia z dziećmi, nie powinno się używać terminów, których one nie rozumieją, ponieważ brakuje im życiowego doświadczenia. Mówiąc do dzieci, powinno się mieć na uwadze czytelność terminów i pojęć. Mówiąc do upośledzonych umysłowo, należy stosować inne adaptacje językowe, które są konieczne. W „Catechesi tradendae” (n. 59) Jan Paweł II wskazuje, że trzeba pracować z cierpliwością i roztropnością, aby przekładać Ewangelię na język używany przez współczesną młodzież.
Mówiąc o wysiłku przełożenia Ewangelii na język dostosowany do świata młodych, nie oznacza to wcale, że powinno się używać młodzieżowego slangu, języka ulicy czy tego, jakim posługują się grupy przyjaciół i kolegów. Wbrew nieraz powszechnemu przekonaniu, młodzież de facto nie szanuje i nie akceptuje katechety, który chciałby wejść z nią w kontakt poprzez używanie młodzieżowego slangu. Oczekuje od niego, aby posługiwał się „swoim” językiem. Slang bowiem jest także wyrazem tożsamości młodego człowieka, i jest niejako zarezerwowany dla młodzieży. Dorosły ma inne, jemu właściwe wartości czy elementy tworzące jego tożsamość, i powinien pozostać im wierny, aby być przekonywający, aby „być sobą”.
Tak samo ważne jest dostosowanie języka do określonej kultury odbiorców: język właściwy dla studiujących i naukowców, dla wykształconych, nieuczonych albo stojących na niskim stopniu cywilizacji, nawet dla upośledzonych fizycznie czy umysłowo i innych (CT 59).
• Język katechetyczny, który podtrzymuje wiarę
Jest bardzo istotnym, aby język był świeży i żywy, taki, który podtrzymywałby wiarę jako fundamentalną postawę w życiu. W „Catechesi tradendae” podkreśla się, że język katechetyczny powinien zachowywać coś ze świeżości, zapału i żaru pierwszego głoszenia Ewangelii: ...kerygmat ewangeliczny, który pierwszą swą zapowiedzią, pełną zapału i żaru, tak kiedyś wstrząsnął człowiekiem i poruszył go, że oddał się on przez wiarę Jezusowi Chrystusowi... (CT 25). Język katechetyczny nie może być suchy i oschły, mało entuzjastyczny, czy być językiem poszukiwań teologicznych. Nie powinien ograniczać się tylko do aspektu intelektualnego czy poznawczego, czy do prostego nauczania formuł wyrażających wiarę (tamże), ale posiadać inne wymiary (uczuciowy, operatywny, symboliczny, rytualny), stopniowo i odpowiednio rozwijane (tamże). Język ma pomagać w dochodzeniu do dojrzałej wiary, do dawania świadectwa w dzisiejszym świecie. Powinien także pomagać chrześcijanom w osiąganiu przez nich jasnej tożsamości chrześcijańskiej (tamże).
→ Brać pod uwagę nauki lingwistyczne
Także i nauki lingwistyczne mogą mieć swój znaczny wkład w tworzenie właściwego języka katechetycznego: rozumienie tekstu, czytelność, gramatyka itp. Wszelkie osiągnięcia nauki o języku mają być do dyspozycji katechezy, a to w celu, by była ona zdolna 'odpowiedzieć' czy też 'przekazać' całą niewypaczoną naukę wiary współczesnym dzieciom, dorastającym, młodzieży i dorosłym (CT 59). Wielkość orędzia ewangelicznego domaga się, aby używany język był piękny i kształtem swoim zbliżony do języka literackiego. Należy unikać każdej formy banalizacji językowych, a więc także i treściowych. A jaka ważne jest spotkanie katechety i lingwisty może zaświadczyć konferencja naukowa odbyta w Głogowie w dniach 17-19 listopada 2005 r., która ujawniła nie tylko szereg problemów „wspólnych”, ale i pewnego rodzaju konieczność bardziej częstych spotkań.
→ Właściwie wyjaśniać pojęcia biblijne, liturgiczne, doktrynalne
W katechezie nie powinna się nigdy używać terminów (biblijnych, liturgicznych, dogmatycznych...) bez ich właściwego wyjaśnienia. Praktycznie żaden z terminów tradycji chrześcijańskiej nie jest dzisiaj rozumiany spontanicznie i bezpośrednio, biorąc pod uwagę kulturę, w której żyjemy, czy doświadczenie katechizowanych. Nierzadko niektóre pojęcia są źle rozumiane, ponieważ pozostają pod wpływem kultury środowiska. Można przytoczyć niektóre bardziej znaczące przykłady: trzy Osoby Boskie bywają rozumiane jako trzej bogowie; niepokalane poczęcie Maryi jest mylone z dziewiczym narodzeniem Chrystusa itp.
Właściwe wyjaśniania pojęć jest koniecznym zadaniem katechezy. Jeżeli jest ona adresowana do początkujących w wierze, nie może posługiwać się techniczną terminologią z zakresu teologii. Odbiorcy jeszcze nie są na to przygotowani. Muszą być dopiero wprowadzani, a to wymaga ogromnej cierpliwości. Są oni dopiero na etapie uczenia się podstawowych prawd czy faktów związanych z tradycją chrześcijańską.
W praktyce należałoby wychodzić z założenia, że żaden z terminów nie jest bezpośrednio zrozumiały przez odbiorców. Nie jest katechezą takie nauczanie, które polega na używaniu terminów, ich przestawianiu czy wymaganiu pamięciowej znajomości. Każdy termin powinien być właściwie wyjaśniany, tłumaczony, odnoszony do ludzkich doświadczeń, kultury, doświadczeń wiary, dopiero potem stanie się narzędziem sprawiającym, że orędzie chrześcijańskie będzie żywe i znaczące. Bóg Ojciec, Jezus Chrystus, Mesjasz, Przymierze, łaska, grzech, odkupienie, zbawienie itp.: wszystkie one wymagają długich wyjaśnień. Dla osób, które studiowały teologię, są one zrozumiałe, dla ludzi prostych czy dopiero będących na początku inicjacji chrześcijańskiej często nie znaczą one wiele, a nawet nic.
W aktualnym stanie współczesnej kultury dobrze będzie przyjąć założenie, że mówimy do osób, które niewiele lub nic nie pojmują z chrześcijaństwa. Działać tak, jakbyśmy mieli do czynienia z nie-chrześcijanami. Przyjmując taką postawę katecheta będzie się mniej mylił. Pomyli się o wiele więcej, jeżeli założy, że katechizowani są wszyscy chrześcijanami czy też mają dobre podstawy wychowania katolickiego, z ukształtowanym podstawowym zasobem pojęć religijnych. Zawsze jednak może się zdarzyć, że takie przygotowanie będą posiadali, wtedy trzeba działać w oparciu o ten stan.
→ Wychodzić od pojęć znanych
Wyjaśniając jakieś nowe pojęcie, dobrze jest rozpoczynać od terminów już znanych. Zasada ta zakłada, że wyjaśniając jakąś prawdę chrześcijańską, należy wychodzić od doświadczeń znanych, albo od opowiadań opisujących doświadczenia chrześcijańskie z przeszłości, szczególnie doświadczenia ludzi Biblii; także od doświadczeń ludzkich naukowo bogatych i zawierających duży ładunek egzystencjalny. Jeżeli, na przykład, wyjaśniamy pojęcie „eucharystia”, nie jest wskazane wychodzenie od twierdzeń Soboru Trydenckiego o eucharystii. W niektórych przypadkach można wychodzić od doświadczenia uczestnictwa w liturgii eucharystycznej, w której biorą udział katechizowani. Należałoby raczej wychodzić od opowiadania biblijnego na temat Ostatniej Wieczerzy i doświadczeń pierwszych chrześcijan, którzy się gromadzili na „łamaniu chleba”.
→ Mieć na uwadze rozwój psychiczny i chrześcijański
Użycie terminów przynależących do tradycji chrześcijańskiej musi uwzględniać rozwój intelektualny, kulturalny i chrześcijański odbiorcy. W niektórych krajach istnieje spis pojęć, które można przekazać, np. dzieciom. Każde z nich powinno być wyjaśniane i tłumaczone. Rozwój osobowy dziecka zakłada bowiem, że nie wszystkie fakty i zjawiska z historii i kultury są szybko przez nie przyjmowane. Nie wszystko też w kulturze dziecko rozumie. Rozwój procesu poznania zakłada stopniowość, uzależnioną od psychologicznych uwarunkowań poszczególnych okresów rozwoju. Prosty przykład: w Niemczech terminem podstawowym, który pojawił się swego czasu w podręcznikach dla dzieci, było pojęcie „exodus”. Służyło one jako pojęcie-klucz do rozumienia chrześcijaństwa. Jest ono jednak właściwe czasom Starego Testamentu. Czy właściwe było takie jego przenoszenie na czasy dzisiejsze, w dodatku w stosunku do dzieci?
Te same zasady należy stosować do innych grup wiekowych, zdając sobie sprawę z ich różnorodności i odmienności. Każda grupa odbiorców powinna być pouczana w języku dla niej zrozumiałym. Pouczającym przykładem jest doświadczenie związane z niektórymi katechizmami dla dorosłych (katolickimi i protestanckimi). Okazało się, że są one niezrozumiałe dla dużej ilości osób uczęszczających na niedzielną Mszę św. czy nabożeństwa.
Innym problemem jest świadomość, że zdobywanie wiedzy i doświadczeń wiary jest procesem stopniowym. Już w Biblii jest na ten temat mowa (np. 1Kor 3,2). Nie wszystko należy przekazywać od razu, ale właśnie stopniowo, w zależności od stopnia rozwoju odbiorcy.
→ prowadzić w kierunku dojrzałości chrześcijańskiej
Język katechetyczny powinien pomagać w dochodzeniu do dojrzałości chrześcijańskiej i podnosić stopień kultury, dbając także o właściwie rozumianą inkulturację. Zasada jest podobna do poprzednich. Trzeba uświadamiać sobie stopień rozwoju ludzkiego i kulturalnego odbiorcy. To nie oznacza, że należy poprzestawać na tym podstawowym poziomie, na którym znajduje się katechizowany. Należy dbać o kulturę religijną, o jej wysoką jakość. Posługiwać się też językiem, który ubogaca, rozszerza poznawany świat i prawdy, wprowadza w tajemnice, pomaga odkrywać je i rozumieć, poszerza wiedzę... Sytuacja, w której znajduje się katechizowany, jest punktem wyjścia, ale nie jest punktem dojścia. Stopniowo, powoli, cierpliwie należy zdążać do lepszego rozumienia przez katechizowanego wiary i ubogacać ten proces. Język katechetyczny, na jakimkolwiek poziomie jest stosowany, powinien zachować pewną godność kulturalną, proporcjonalnie do treści, która jest podawana.
Nie bez znaczenia jest także → dbałość o sprawność językową. Rozumie się ją na ogół jako swobodne, nie wymuszone i naturalne zachowanie językowe adekwatne do sytuacji mówienia i do zamierzonej funkcji wypowiedzi. (…) Sprawność językową osiągnął ten, kto swobodnie, bez większego wysiłku potrafi nadawać, czyli tworzyć komunikaty – teksty językowe pisane i mówione stosownie do swoich potrzeb, i bez większych zabiegów potrafi odbierać, tzn. rozumieć teksty językowe dostosowane do swoich możliwości intelektualnych i psychicznych. (…) Sprawnym językowo nazwiemy takiego użytkownika języka, który w sposób naturalny i z jak najmniejszym wysiłkiem zaspokaja wszystkie swoje potrzeby językowe jako nadawca i jako odbiorca18. Nabywanie tej sprawności jest ważne zarówno z punktu widzenia odbiorcy – młodzież kończąca szkoły różnego typu z uniwersytetami włącznie wykazuje dużą nieporadność językową, jak i nadawcy - powinien on starać się, aby miała miejsce dobra słyszalność nadawanego tekstu. Wielu nauczycieli i katechetów ma poważne kłopoty z dykcją, z poprawnym akcentowaniem i intonowaniem, ze zredagowaniem najkrótszego przemówienia, z doborem struktur językowych adekwatnych do przekazywanych treści, do sytuacji mówienia. Ma to swoje konsekwencje na płaszczyźnie identyfikacji znaków językowych: uczeń, który ma złe rozpoznanie, niedosłyszenie z powodu przytępionego słuchu, niedbałej czy niewyraźnej wymowy nauczyciela, szumów bądź hałasów może znaleźć się w sytuacji, w której powstają niezrozumienia, przekręcenia i nieporozumienia19, zwykle wtedy nie z jego winy. Przykład takich przekręceń i nieporozumień przytacza Regina Pawłowska: …podczas śpiewu Psalmu 90 sama słyszałam wiele osób śpiewających: „Ciebie On z owczej odzieży wyzuje”, czy w pieśni o św. Józefie: „Niechaj się niczego nie boi, bo święty Józef przy nim stoi, niech zginie”, grzech pierwotny zamiast pierworodny itp.20. Z praktyki katechetycznej i duszpasterskiej takich przykładów z pewnością można przytoczyć o wiele więcej. Wywołują one nierzadko efekty „komiczne”, ale w gruncie rzeczy są rodzajem banalizacji języka religijnego, co z pewnością nie sprzyja traktowaniu orędzia zbawienia w kategoriach określonej powagi i szacunku.
Z pewnością sformułowane zasady nie należy traktować jako wyczerpujące czy do końca definitywnie określone. Każdy, kto zajmuje się teorią i praktyką katechezy może z własnego doświadczenia wskazać na jeszcze inne. Najważniejszą jednak kwestią jest, aby był świadomy istnienia określonych reguł, które pragną porządkować obszar języka religijnego. Brak świadomości złożoności języka, którego używa się w praktyce katechetycznej, podobnie jak swobodne, spontaniczne doń podejście, bez stosowania określonych zasad może bowiem przyczynić się do niepełnego przekazu treści religijnych i ich znaczeń, zubażając de facto formację chrześcijańską.
Ks. prof. UKSW dr hab. Kazimierz Misiaszek, salezjanin, kierownik Sekcji katechetyki w Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, także kierownik Katedry Dydaktyki katechetycznej w tymże Wydziale. Autor licznych opracowań z dziedziny katechetyki, katechezy i wychowania chrześcijańskiego.
Przypisy:
1 I. Bajerowa, Rola języka we współczesnym polskim życiu religijnym. Wprowadzenie do dyskusji, w: O języku religijnym. Zagadnienia wybrane, red. M. Karpiuk, J. Sambor, Redakcja Wydawnictw Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, Lublin 1988, s. 9.
2 Zob. tamże, s. 10.
3 Tamże.
4 Tamże.
5 Zob. J. A. Kłoczowski, Język, którym mówi człowiek religijny…, „Znak” 47(1995) n. 12, s. 5-17.
6 E.Kucharska-Dreiss, Teolingwistyka – próba popularyzacji terminu, w: Język religijny dawniej i dziś. Materiały z konferencji, Gniezno 15-17 kwietnia 2002, red. S. Mikołajczak i T. Węcławski, Wydawnictwo „Poznańskie Studia Polonistyczne”, Poznań 2004, s. 23.
7 Zob. tamże, s. 24.
8 Tamże, s. 25.
9 Tamże, s. 26.
10 L. Erdozain, L’èvolution de la catéchèse. Panoramique de six Semaines Internationales de Catéchèse, „Lumen Vitae” 24(1969)4, s. 581, cyt. za J. Gevaert, Catechesi e cultura contemporanea. L’insegnamento della fede in un mondo secolarizzato, Editrice Elle Di Ci, Torino 1993, s. 164.
11 Wskazywaną typologię języka religijnego można znaleźć we wspomnianym wyżej dziele J. Gevaerta.
12 Zob. C. Molari, Il linguaggio della catechesi. Problemi e prospettive, Edizione Paoline, Roma 1987, s. 24-31.
13 H. Halbfas, Biblia, mito, simbolo, w: Lavorare con Biblia. Manuale di lavoro biblico per catechisti e insegnanti di religione, red. W. Langer, Torino 1994, s. 61.
14 Zob. B. Maggioni, Comunicare la fede: l’esperienza delle prime comunità cristiane, w: Comunicare la fede, praca zbiorowa, Editrice Àncora, Milano 1992, s. 45; K. Misiaszek, Język w katechezie, „Seminare”, t. 17, 2001, s. 50-57.
15 Jan Paweł II, List apostolski w dwudziestą piątą rocznicę ogłoszenia konstytucji soborowej o świętej liturgii Vicesimus quintus annus, Rzym 1988, n. 70.
16 Kongregacja ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, Dyrektorium o pobożności ludowej i liturgii. Zasady i wskazania, Watykan 2002, n. 14 (wyd. polskie Pallottinum, Poznań 2003).
17 Ta i następujące po niej zasady zostały zaczerpnięte z książki Josepha Geaverta, Catechesi e cultura contemporanea. L’insegnamento della fede in un mondo secolarizzato, dz. cyt., s. 187-192.
18 R. Pawłowska, Z zagadnień sprawności językowej w nauczaniu religii, w: O języku religijnym. Zagadnienia wybrane, dz. cyt., s. 72.
19 Zob. tamże, s. 74-77.
20 Tamże, s. 77.
opr. mg/mg