Fragment pochodzi z książki "Liturgia uświęcenia czasu - rozumieć, aby lepiej uczestniczyć", Jan Hadalski TChr (redaktor)
W modlitwie ludu Bożego na zakończenie dnia, czyli komplecie, po wstępnym wezwaniu Bożej pomocy czytamy małym drukiem wypisane zdanie: W tym miejscu przewidziany jest rachunek sumienia. W tytule wypowiedzi świadomie nie użyłem sformułowania rachunek sumienia. Kojarzy się on bowiem najczęściej z przystąpieniem do sakramentu pojednania i pokuty, poza tym łączy się w świadomości z liczeniem swoich grzechów. Zaś refleksja nad mijającym dniem posiada niezwykle głębokie treści.
Na pierwszy plan wysuwa się wdzięczność względem Boga, który w swojej dobroci pozwolił nam przeżywać kolejny dzień, radować się tym, co pozostało po raju, czyli kwiatami (czyż kwitnący kwiat nie jest znakiem miłości Boga?!), oczami dziecka, doświadczaniem relacji z innymi, które stanowią niezbędny warunek rozwoju człowieczeństwa i mają swoje źródło w misterium Osób Trójcy Świętej.
Wdzięczność przywołuje wręcz niezliczone formuły dziękczynienia stosowane już w tradycji żydowskiej, zwane berakotami. Zwykle rozpoczynają się one od zwrotu: Błogosławiony jesteś Ty Haszem, nasz Bóg, Król świata, który - tu następuje teraz ukonkretnienie dziękczynienia. Dotyczyły one spraw, które mogą się nawet wydawać banalne. Autor Psalmu 103 w 2. wierszu napisał: Błogosław, duszo moja, Pana i nie zapominaj o wszystkich Jego dobrodziejstwach albo w Ps 50 (w. 23): Kto składa ofiarę wdzięczności, ten Mi cześć oddaje . Zaś Apostoł Narodów napisał: I bądźcie wdzięczni (Kol 3,15). Wdzięczność Bogu kształtuje w nas świadomość dłużnika względem Odwiecznego i uczy mówić dziękuję w odniesieniu do drugich.
Wspomniane dziękczynienie uczy także - i to trzeba podkreślić - odkrywania działania Bożego, uzdalnia do znajdowania Boga we wszystkim, w różnorodnych działaniach, doświadczanych trendach współczesnej kultury, kształtuje więc w nas odpowiednią postawę wobec Wszechmogącego, a nade wszystko zaufanie, nadzieję, która nie zawodzi.
Kolejny element spojrzenia na swoje życie pod koniec dnia to moja więź, łączność z innymi, miłość. Miłujcie - mówił Chrystus - jak Ja was umiłowałem. Zatem spoglądam na to, co Pan chciał mi powiedzieć przez konkretne wydarzenia, rozmowy czy nawet spięcia, konflikty z innymi, bliższym i dalszym otoczeniem, o czym chciał pouczyć, w czym kulturowo poszerzyć. Dziedzina ta posiada wyjątkowe znaczenie, to sprawa wręcz oczywista. Chodzi bowiem nie tylko o mój stosunek do najbliższych, do dzieci, o współpracę ze współmałżonkiem, ale i do innych ludzi, z którymi pracuję czy się stykam. Człowiek nie może kochać, jeśli brak mu czasu na widzenie, rozumienie, przenikanie, odkrywanie głębi.
Oczywiście, to krytyczne spojrzenie na siebie samego powinno być szczegółowe.
Chodzi o stabilność - o spokój w sytuacji prowokacji, bez destabilizacji własnej wewnętrznej organizacji, o cierpliwość.
Chodzi też o uważność - trzeba być w prawdziwym kontakcie z drugą osobą, trzeba tak słuchać, by rozumieć, być obecnym ciałem, umysłem przy drugiej osobie, ale i umieć wyrazić pozytywne uczucia.
Rutyna - pokazuje, jak reaguję na nowe zjawiska, sytuacje (bez przyzwyczajenia, tym bardziej rutyny!) - chodzi o akomodację do zaistniałej sytuacji, zjawiska. Brak zaufania, wiadomo, niszczy więzi społeczne, relacje z bliźnim. Pytam, czy nie jestem podejrzliwy, czy mam zaufanie (krytyczne), czy nie jestem zazdrosny - zazdrość niszczy wszystko.
Jak wygląda mój ogród - czyli moje zainteresowania, czy pogłębiam je? Powinno paść pytanie o umiejętność podziwiania, współcierpienia, twórczego i zgodnego działania.
We współczesnej literaturze życia duchowego charakterystycznie ucieka się od słowa świętość, stosując w zamian duchowość - można spotkać propozycje tematycznego spojrzenia na przeżyty dzień. To spojrzenie jest bardzo wskazane i pogłębiające, konkretyzujące postanowienia. Nawiązuje nieco do znanej i stosowanej przez młodzież belgijską, a następnie francuską praktyki rewizji życia - revision de vie, która obejmowała trzy elementy: widzieć, osadzić, działać.
Spojrzenie na kończący się dzień prowadzi do Chwała Ojcu oraz Bogu niech będą dzięki, a równocześnie Boże, bądź miłościw mnie grzesznemu, Ach, żałuję za . Nie ma postępu, nie ma podniesienia się, stawania się innym bez prawdziwego żalu. W osobnej publikacji poświęconej w całości komplecie (zob. Kompleta, czyli Liturgiczna Modlitwa na zakończenie dnia, Kraków 2011, s. 27) mocno to podkreśliłem, że w owym spojrzeniu na kończący się dzień chodzi o odwagę ujrzenia siebie w prawdzie. Ta konieczność refleksji nad własnym życiem nie tyle koncentruje mnie nad własną grzesznością, ale stawia pytanie: ile jest Boga w moich decyzjach, troskach, jakimi motywami się w życiu kieruję, jaki jest cel moich działań? Chodzi więc nie tyle o krążenie wokół własnego ja, o autoanalizę, ale o nieustanny wysiłek stawania się coraz bardziej wrażliwym na Bożego Ducha, który tchnie, kędy chce (J 3,8), chodzi o pogłębianie wiary, o dążenie do wysokiej miary życia chrześcijańskiego. W takim rachunku sumienia szukam wciąż Boga i Go doświadczam, i pozwalam Mu się prowadzić do nieba nowego i ziemi nowej (Ap 21,1).
Spojrzenie na całość związków, relacji, dokonań czy zaniedbań, opuszczeń utwierdza w przekonaniu, że jest w naszym życiu KTOŚ, kto rozumie i akceptuje nas całkowicie.
Ojciec Placyd Galiński, benedyktyn z Tyńca, w hymnie na nieszpory trzeciego tygodnia napisał między innymi:
Jezu, kiedy dzień się kończy, A przybliża się nieznane, Bądź nam światłem gorejącym Wśród ciemności tego świata. Jezu, Ciebie, Twego Ojca I Pocieszyciela Ducha Niech wysławia miłość nasza Przez pokorny hołd modlitwy. Amen.
Bóg przyjął ludzką naturę po to, aby wybaczyć nam naszą niedoskonałość, aby uczynić nas radosnymi swoimi dziećmi, aby nieustannie kształtować i podsycać w nas umiejętność kochania.
Na koniec warto podkreślić, że autorami spojrzenia na mijający dzień wcale nie byli zakonnicy czy zakonnice, czynne czy klauzurowe. To znaczący ludzie starożytności, cenieni filozofowie praktykowali je i zalecali potomnym, wiedzieli, jak wielkie znaczenie odgrywa ono w stawaniu się człowiekiem.
* Msza Święta 5/2014, s. 10-11.
opr. ab/ab