Egzegeza tekstu 1J 3,1-3: co oznacza przebóstwienie człowieka i dziecięctwo Boże
Spróbujmy razem z obecnym Ojcem Świętym zastanowić się, kim będziemy, gdy „ujrzymy Go takim jaki jest”.
Autor natchniony w swoim liście kreśli obraz wierzących w Chrystusa, którzy już są dziećmi Boga, choć jeszcze nie zostało w pełni objawione, kim będą: „obecnie jesteśmy dziećmi Bożymi, ale jeszcze się nie ujawniło, czym będziemy” (por. 1J 3,1-3). Spróbujmy razem z obecnym Ojcem Świętym zastanowić się, kim będziemy, gdy „ujrzymy Go takim jaki jest”.
„Bóg szuka nas tam, gdzie jesteśmy — powie młody Joseph Ratzinger — lecz nie po to, abyśmy tam pozostali, lecz po to, abyśmy poszli tam, gdzie On jest, abyśmy wznieśli się ponad nas samych” [1]. Przypomina się tutaj oczywiście teologia przebóstwienia, dla której kluczowym okazało się sformułowanie św. Atanazego: „Stał się człowiekiem, po to byśmy zostali przebóstwieni, objawił się w ciele, ażebyśmy doszli do poznania niewidzialnego Ojca; znosił zuchwałość od ludzi, po to byśmy odziedziczyli nieśmiertelność” [2]. Według Atanazego celem Wcielenia było przywrócenie człowiekowi obrazu Bożego utraconego przez grzech oraz wyniesienie człowieka do poziomu podobieństwa do Chrystusa. „Powtarzał w swoich traktatach: »On stał się człowiekiem, ażeby przebóstwić nas w sobie« (...) Dzięki temu na nowo możemy stać się »synami Bożymi przez łaskę«” [3].
Kardynał Ratzinger mocno podkreśla, że w historii świata istnieje punkt zwrotny, który odkrywa prawdziwy sens wszystkiego, także przyszłości — jest to:
chwila, w której Bóg stał się człowiekiem, w której w pewnym miejscu świat utożsamił się z Bogiem. Sens całej późniejszej historii może polegać tylko na włączeniu całego świata w to zjednoczenie, tak, aby nadać mu pełnię sensu, która polega na byciu jednym z Bogiem. „Bóg stał się człowiekiem, aby ludzi byli bogami” — powiedział święty biskup Atanazy z Aleksandrii. Rzeczywiście, możemy powiedzieć, że tutaj ukazuje nam się właściwy sens dziejów. W utożsamieniu się świata z Bogiem cała przeszłość i cała przyszłość otrzymuje sens, który polega na włączeniu wielkiego kosmicznego ruchu w przebóstwienie, na powrocie do Tego, od którego ów ruch wyszedł [4].
Ten Boży pomysł na przebóstwienie w pełni zgadza się z pragnieniami samego człowieka i podejmowanymi przez niego próbami osiągnięcia prawdziwego wyzwolenia:
Aby człowiek stał się wolny, musi być „jak Bóg”. Pragnienie bycia „jak Bóg” stanowi wewnętrzną motywację wszelkich ludzkich programów wyzwolenia. Ponieważ pragnienie wolności zakorzenione jest w istocie człowieka, dlatego od samego początku stara się on „być jak Bóg”. Rzeczywiście — wszystko inne jest mniej ważne od człowieka. Świadczą o tym nasze czasy z ich pełnym pasji dążeniem do anarchicznej, totalnej wolności w obliczu dla wszelkich niedostatków, nawet największych wolności obywatelskich i wszelkiego libertynizmu. Dlatego antropologia wyzwolenia, jeśli ma osiągnąć swój cel, nie może uniknąć pytania: jak to możliwe — być jak Bóg, stać się Bogiem? [5].
Tak naprawdę chodzi więc nie o to, czy człowiek może/ma stać się Bogiem, ale w jaki sposób może się to dokonać. Bawarski teolog przypomina w tym kontekście pokusę samo-ubóstwienia, czyli pragnienia bycia jak Bóg, ale bez Boga, o własnych siłach. „Wszelkie próby stania się obrazem Boga poprzez czynienie się samowystarczalnym, przez chęć osiągnięcia niczym nieograniczonej autonomii istot całkowicie wyemancypowanych, z powodu swej wewnętrznej sprzeczności i zawartej w nich absolutnej nieprawdy, kończą się fiaskiem” [6]. Już pierwsze rozdziały Pisma Świętego zwracają uwagę na niebezpieczeństwo tej drogi — z drugiej strony można powiedzieć, że pojawiająca się pokusa pośrednio dowodzi, że pragnienie przebóstwienia istnieje w sercu człowieka od początku, inaczej bowiem kuszenie diabła nie miałoby „punktu zaczepienia”.
Człowiek pragnie stać się Bogiem — i powinien tego pragnąć. Jeśli wszakże — jak w wiecznej rozmowie z rajskim wężem — próbuje osiągnąć to w ten sposób, że się uniezależnia od Boga i Jego dzieła stworzenia, nastawia na siebie samego, że, jednym słowem, staje się w pełni dorosły, w pełni wyemancypowany i całkowicie odrzuca od siebie dziecięctwo jako sposób egzystencji, to kończy w nicości, przeciwstawił się bowiem swojej prawdzie, którą jest zdanie się na Boga. Tylko jeśli zachowa on istotę dziecięctwa, egzystencję jako syna, której przykład dał swoim życiem Jezus, wstąpi wraz z Synem w boskość [7].
Ludzkie pragnienie nieskończoności domaga się przemienienia człowieka w Boga. Możliwe jest ono dzięki temu, że Bóg stał się człowiekiem. W Chrystusie mamy do czynienia z dwoma naturami, Boską i ludzką, które nie istnieją „obok” siebie — nie mamy do czynienia z paralelizmem natur, ale z ich wzajemnym przenikaniem się, przy czym dzieje się to bez zmieszania, bez zmiany, bez rozdzielania i rozłączania [8]. To trzeba podkreślić — tylko dzięki jedności między naturami Boską i ludzką, jest możliwe dla człowieka „bycie jak Bóg”:
W rzeczywistości jednak uznanie prawdziwego człowieczeństwa i prawdziwego bóstwa w Chrystusie może zachować swoje znaczenie tylko wtedy, gdy wyjaśnimy, w jaki sposób stanowią one jedność wyrażoną przez Sobór w formule „jednej osoby”, której znaczenie nie było jeszcze w pełni zbadane. „Zbawieniem” człowieka nie jest bowiem paralelizm, lecz rzeczywista jedność, jedność bóstwa i człowieczeństwa w Chrystusie, gdyż tylko wówczas rzeczywiście możliwe jest „bycie jak Bóg”, bez którego nie ma wyzwolenia i wolności [9].
Obecny Papież podkreślał, że samo sformułowanie Chalcedonu mówiące o tym, że dwie natury Boska i ludzka jednoczą się w jednej Osobie Syna Bożego, nie stanowi jeszcze wystarczającego wyjaśnienia, w jaki sposób następuje to zjednoczenie Boga i człowieka. Tym bardziej orzeczenie soborowe nie podpowiada wierzącemu, w jaki sposób w nim może dokonać się proces przebóstwienia: jak człowiek może stać się Bogiem, a jednocześnie być człowiekiem. Zagadnienia te, mimo iż wydają się teoretyczne, dotyczą jak najbardziej ludzkiej egzystencji: „Chodzi tu o nas samych, o odpowiedź na pytanie: W jaki sposób możemy żyć my, ochrzczeni, do których muszą się odnosić słowa Pawła: „Teraz już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus” (Ga 2,20)” [10].
Tym zagadnieniem zajął się III Sobór Konstantynopolitański, który próbował odpowiedzieć na pytanie o zależność woli ludzkiej i Boskiej w Chrystusie. Odrzucono oczywiście obraz Chrystusa pozbawionego ludzkiej woli, ojcowie soborowi zrezygnowali też z oddzielania woli Boskiej i ludzkiej, bo taki kierunek prowadziłby do:
jakiejś monstrualnej schizofrenii (...) Sobór odpowiada: jedność ontologiczną należy rozumieć na planie egzystencjalnym jako komunię. Zatem Ojcowie dają tu zarys ontologii wolności; obie wole są zjednoczone w taki sposób, w jaki mogą się ze sobą zjednoczyć dwie odmienne wole: w jednym tak wobec wspólnej wartości (...) W ten sposób te dwie wole stają się w rzeczywistości jedną wolą, a mimo to pozostają oddzielne [11].
Tak więc Sobór stwierdza, że wola człowieka Jezusa nie została wchłonięta przez wolę Bożą, w Nim mamy do czynienia wciąż z dwoma wolami, które są jednak zjednoczone w jedną wolę, tyle że inaczej niż w naturalny sposób. Ojcowie Soborowi wskazują na rzeczywistość komunii woli, co stanowi analogię do jedności Trójcy Świętej, która nie stanowi monolitu, ale jest właśnie jednością komunii tworzonej przez miłość (i która sama jest miłością):
ludzka wola idzie za wolą Bożą, a zatem nie na sposób naturalny, ale na drodze wolności staje się z nią jedną wolą: metafizyczna dwoistość ludzkiej i Boskiej woli nie zostaje zniesiona, ale w przestrzeni osobowej, w przestrzeni wolności, dokonuje się ich zjednoczenie, tak że stają się jedną wolą nie w sposób naturalny, lecz osobowy. Ta wolna jedność — jedność powołana do istnienia przez miłość — jest wyższa i bardziej wewnętrzna niż jedność czysto naturalna. Odpowiada najwyższej jedności, jaka istnieje — jedności trynitarnej [12].
Ten proces jednoczenia się woli ludzkiej i Boskiej odsłania się w modlitwie Jezusa, np. wtedy, gdy mówi On: „lecz nie to, co Ja chcę, ale to, co Ty!” (Mk 14,36). W tych słowach odsłania się nam, w jaki sposób ludzka wola Jezusa podporządkowana jest woli Syna, a przez to, że „Ja oddaje się Ty, staje się wolnością, gdyż przyjmuje »formę Boga«” [13].
Ratzinger dokonuje innej jeszcze próby opisania tego procesu odsłaniającego się w modlitwie Jezusa: „Logos uniża się tak bardzo, że przyjmuje ludzką wolę i wraz z Ja tego człowieka mówi do Ojca (...) Przekazując temu człowiekowi swoje Ja, swoją tożsamość, wyzwala człowieka, zbawia go, czyni go Bogiem” [14]. Sobór Konstantynopolitański wskazuje więc na przykładzie człowieka Jezusa, że zjednoczenie Boga z człowiekiem nie redukuje człowieczeństwa, a włączenie ludzkiej woli w wolę Bożą nie niszczy wolności, lecz stanowi prawdziwe wyzwolenie. Na przykładzie „Drugiego Adama” odsłania się:
modus naszego wyzwolenia, naszego uczestnictwa w wolności Syna. W jedności aktów woli (...) dokonała się największa możliwa — i zarazem jedyna, której rzeczywiście warto pragnąć — przemiana człowieka: jego przebóstwienie [15].
Zauważmy, że doświadczenia największych mistyków Kościoła dokładnie zgadzają się z tymi wnioskami — drogą do wyżyn świętości i upodobnienia się do Boga w każdym przypadku było zawsze pełnienie woli Bożej. Zacytujmy dla przykładu fragmenty Dzienniczka polskiej mistyczki, św. Faustyny Kowalskiej [16], której poufałe obcowanie z Bogiem stanowi wyraźną ilustrację możliwości zjednoczenia człowieka z Bogiem, czy — mówiąc inaczej — przebóstwienia człowieka (o które zresztą święta się modliła [17]):
Jezus pochylił się do mnie i spojrzał łaskawie, i mówił mi o woli Ojca niebieskiego. Mówił mi, że ta dusza jest najdoskonalsza i święta, która pełni wolę Ojca Mojego, ale niewiele jest takich dusz. [Ze] szczególną miłością patrzy na duszę, która żyje wolą Jego, i powiedział mi Jezus, że ja w doskonały sposób, czyli doskonale, pełnię wolę Bożą i — „dlatego w tak szczególny i ścisły sposób łączę się z tobą i obcuję” (Dz 603).
Zrozumiałam, że wszelka dążność do doskonałości i cała świętość jest [osadzona] na wypełnianiu woli Bożej. Doskonałe spełnienie woli Bożej jest dojrzałością w świętości, tu na wątpliwości nie ma miejsca” (Dz 666).
Dziś na medytacji dał mi Bóg wewnętrzne światło i zrozumienie świętości, i na czym ona polega (...) Ani łaski, ani objawienia, ani zachwyty, ani żadne dary jej udzielane nie czynią jej doskonałą, ale wewnętrzne zjednoczenie duszy mojej z Bogiem (...) Świętość i doskonałość moja polega na ścisłym zjednoczeniu woli mojej z wolą Bożą. Bóg nigdy nie zadaje gwałtu naszej wolnej woli. Od nas zależy, czy chcemy przyjąć łaskę Bożą, czy nie; czy będziemy z nią współpracować, czy też ją zmarnujemy (Dz 1107).
Jak w takim razie ma się dokonać przebóstwienie człowieka? W jaki sposób może wypełnić się ludzkie pragnienie, aby „być jak Bóg”? Wiemy już, że drogą fałszywą jest samorealizacja, podejmowanie prób o własnych siłach. Pamiętamy też, że Wcielone Słowo jest komunią pomiędzy Bogiem i człowiekiem, a jeżeli w Nim realizuje się jedność woli Boskiej i ludzkiej, należy zapytać, w jaki sposób człowiek może uczestniczyć w tej komunii.
Ojciec Święty podkreślał, że Chrystus wskazał na jedyny możliwy sposób stania się „jak Bóg” — chodzi o bycie w synowskiej relacji do Ojca i posłuszeństwo woli Bożej:
Nowy Testament wskazuje (...) na miejsce, w którym człowiek może stać się Bogiem, czyli na przestrzeń jego wyzwolenia — na miejsce, w którym dotyka on swojej prawdy i sam staje się prawdziwy. Kiedy mówimy o synowskiej relacji Jezusa do Ojca, to dotykamy samego sedna pytania o wolność człowieka i o jego wyzwolenie, sedna, bez którego wszystko inne trafia w pustkę. Wyzwolenie człowieka bez możliwości utożsamienia się z Bogiem jest oszustwem, zdradą jego pragnienia skierowanego ku nieskończoności [18].
Tak więc drogą do przebóstwienia człowieka oraz przemiany świata będzie tylko i wyłącznie uczestnictwo w Synu i Jego posłuszeństwie Ojcu:
W posłuszeństwie Syna, w zjednoczeniu obydwu woli w jednym „tak” wobec woli Ojca realizuje się komunia bytu ludzkiego z Boskim, która urzeczywistnia się jako wyzwalająca i wprowadzająca pojednanie komunikacja, stająca się komunią między Stwórcą i stworzeniem. Tu, i wyłącznie tutaj, dokonuje się zasadnicza, odkupieńcza przemiana człowieka, zmieniająca uwarunkowania tego świata. Akt uczestnictwa w posłuszeństwie Syna, jako autentyczna przemiana człowieka, jest zarazem jedynym skutecznym i dynamizującym aktem odnowy i przemiany społeczeństwa i świata w ogóle: Tylko tam, gdzie ma miejsce ten akt, dokonuje się zbawcza przemiana, prowadząca do królestwa Bożego [19].
Dziecko jest wolne, ponieważ nie posiada nic, żyje całkowicie dzięki innym — jak Chrystus, który żyje z Ojca i dla Niego. Mamy stać się jak Syn, mamy być synami Boga — a więc musimy żyć w otwarciu takim, jak On — na Boga i na ludzi. Być synem to żyć dla: Ojca i innych, a więc żyć w relacji, a nawet w całkowitym oddaniu się (na wzór Chrystusowego całkowitego oddania się Ojcu). „Ewangelie mówią nam, że Jezus ma świadomość, iż nie mówi we własnym imieniu, lecz w imieniu Tego, który Go posłał, i ten fakt jest dla Niego istotny. Cała Jego egzystencja jest »posłaniem«, tj. relacją” [20], „centrum życia i osoby Jezusa stanowiła Jego nieprzerwana komunia z Ojcem” [21]. Okazuje się, że tego, co człowiekowi wydawało się najbardziej do niego należeć — jego własnego „ja” — nie ma on ani od siebie, ani dla siebie; człowiek staje się sobą, odchodząc od siebie czy może raczej wychodząc z siebie: „...egzystencja chrześcijańska jest »exodusem dla«, wyrzeczeniem się samego siebie, jakie dokonało się w człowieku, który całkowicie jest »wyjściem«, miłością przezwyciężającą siebie — w Jezusie Chrystusie, Bożym Synu” [22].
Skoro Chrystus wprowadza człowieka przez Misterium Paschalne do istoty Boga, również dla ludzi jest otwarta tylko ta jedna brama — uczestnictwo w misterium paschalnym, a więc uczestnictwo w Eucharystii. W Chrystusie „stała się rzeczywistością owa »alchemia«, która przekształca istotę ludzką w istotę Boską. Przyjęcie Pana w Eucharystii oznacza wejście w sposób istnienia Chrystusa, wejście w tę alchemię ludzkiej istoty...” [23]. Zjednoczenie woli Bożej i ludzkiej w Chrystusie dokonuje się w modlitwie, i dla nas oznacza to, że tylko modlitwa włączająca nas w modlitwę Jezusa (w Ciele Chrystusa staje się ona modlitwą Chrystusa) jest „miejscem”, w którym dokonuje się przemiana człowieka.
***
Mam nadzieję, że powyższe rozważania pomogły nam w nowy sposób odczytać dzisiejsze czytanie:
Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi i rzeczywiście nimi jesteśmy. Świat zaś dlatego nas nie zna, że nie poznał Jego. Umiłowani, obecnie jesteśmy dziećmi Bożymi, ale jeszcze się nie ujawniło, czym będziemy. Wiemy, że gdy się objawi, będziemy do Niego podobni, bo ujrzymy Go takim jaki jest. Każdy zaś, kto pokłada w Nim nadzieję, uświęca się podobnie jak On jest święty (1J 3,1-3).
Tekst ukazał się w Bibliotece Kaznodziejskiej nr 6(156)/2012
Przypisy:
[1] J, Ratzinger, Duch liturgii, tłum. E. Pieciul, Poznań 2002, s. 111-112.
[2] G. L. Müller, Chrystologia — nauka o Jezusie Chrystusie, przekład: W. Szymona, w: Podręcznik teologii dogmatycznej w jedenastu traktatach, red. W. Beinert, traktat 5, Kraków 1998, s. 473.
[3] A. Żurek, Wprowadzenie do Ojców Kościoła, Tarnów 2005, s. 138.
[4] J. Ratzinger, O sensie bycia chrześcijaninem, tłum. J. Merecki, Kraków 2006, s. 52-53.
[5] J. Ratzinger, Patrzeć na przebitego. Szkice o chrystologii duchowej, tłum. J. Merecki, Kraków 2008, s. 30-31.
[6] F. K. Chodkowski, „Ty jesteś Chrystus Syn Boga żywego”. Zarys chrystologii Josepha Ratzingera, Poznań 2007, s. 220.
[7] J. Ratzinger, Bóg Jezusa Chrystusa. Medytacje o Bogu Trójjedynym, tłum. J. Zychowicz, Kraków 1995, s. 73.
[8] Por. Wyznanie wiary Soboru Chalcedońskiego, 451 r.
[9] J. Ratzinger, Patrzeć na przebitego..., dz. cyt., s. 34.
[10] J. Ratzinger, Kościół. Pielgrzymująca wspólnota wiary. J. Kard. Ratzingerowi na 75 urodziny — uczniowie, red. S. O. Horn, V. Pfnür, tłum. W. Szymona, Kraków 2005, s. 71-72.
[11] J. Ratzinger, Chrystus i Jego Kościół, tłum. W. Szymona, Kraków 2005, s. 117.
[12] J. Ratzinger, Patrzeć na przebitego..., dz. cyt., s. 35.
[13] Tamże, s. 37.
[14] Tamże, s. 37.
[15] Tamże, s. 38.
[16] Wszystkie cytaty za: Święta Siostra Faustyna Kowalska, Dzienniczek. Miłosierdzie Boże w duszy mojej, Kraków, br.
[17] Por. Dz. 1289: „Najsłodszy Jezu, rozpal moją miłość ku sobie i przemień mnie w siebie, przebóstwij mnie, aby czyny moje miłe Ci były, niech to sprawi moc Komunii świętej, którą codziennie przyjmuję. Jak bardzo pragnę być przeistoczona całkowicie w Ciebie, o Panie”.
[18] J. Ratzinger, Patrzeć na przebitego..., dz. cyt., s. 32.
[19] F. K. Chodkowski, dz. cyt., s. 216-217
[20] J. Ratzinger, Patrzeć na przebitego..., dz. cyt., s. 19.
[21] J. Ratzinger, Chrystus i Jego Kościół, tłum. W. Szymona, Kraków 2005, s. 33.
[22] F. K. Chodkowski, dz. cyt., s. 218.
[23] J. Ratzinger, Chrystus i Jego Kościół, dz. cyt., s. 116.
opr. mg/mg