Kto daje życie?

Jak wymiar boski splata się z ludzkim...

W niedzielę Świętej Rodziny pewnie nikogo nie zdziwi pytanie: Kto dał nam życie? Kto mi dał życie? Oczywiście odpowiem: moi rodzice. Ale ja jeszcze raz zapytam: Kto dał mi życie? Kto dał nam życie? Skoro ktoś z takim naciskiem pyta, to pewnie trzeba odpowiedzieć: Pan Bóg - Stwórca i Dawca życia. Oczywiście. Ale to nie jest koniec tego pytania. Ja jeszcze raz zapytam: Kto dał mi życie, takie, jakie ono teraz jest, z tym, co mnie cieszy, i z tym, co mnie martwi, i jeszcze z tyloma rzeczami, które mnie ani specjalnie nie martwią, ani nie cieszą, tylko całkiem po prostu są w moim życiu?

Zależymy od innych

Pomyślmy, jak wielu ludzi stworzyło, dało, tworzy i daje życie każdego z nas. Zwykle się nad tym wcale nie zastanawiamy, a przecież za każdą rzeczą, za każdą chwilą naszego życia stoi ktoś, przez kogo ona jest albo jest tak właśnie. Także Pan Bóg stwarza nas i daje nam życie nie tylko przez to, że kiedyś powołał nas do istnienia, ale jeszcze bardziej za sprawą tych wszystkich ludzi, bliskich i dalekich, znanych nam i nieznanych, którzy się składają na nasze życie i na jego dzisiejszy kształt. Z pewnością są wśród nich tacy, którzy są dla nas wyjątkowo ważni, począwszy od rodziców, a skończywszy na tych, od których w tej chwili w naszym życiu najwięcej zależy. Naprawdę warto czasem o tym pomyśleć: kto to jest, kto daje nam nasze życie, od kogo ono zależy, jacy to są ludzie i co jeszcze mogą z nami uczynić.

Inni zależą od nas

Ale to wszystko znaczy, że i my dajemy innym życie. Gdybym teraz odwrócił pytanie i zapytał: a komu ty dałeś/dałaś życie, to najłatwiej byłoby odpowiedzieć tym z nas, którzy są rodzicami. Ale przecież my wszyscy, także ci spośród nas, którzy nie urodzili własnych dzieci, dajemy innym życie. I znowu warto zapytać: Jakie? Jakie życie mają za naszą sprawą ci, którzy nas spotykają na swojej drodze? Jakie życie mają przez nas ci, którzy w swoim życiu od nas bardzo zależą?

Lekcja z Betlejem

Może ktoś powiedzieć: Czy to nie przesada? Czy naprawdę tak wiele w życiu innych zależy ode mnie i od tego, co komu zrobię czy powiem? Odpowiem tak: ile naprawdę zależy od tego czy innego mojego słowa albo gestu, tego pewnie nikt z nas do końca nie wie. Ale dzisiaj pomyślmy w związku z tym o jednym. Obchodzimy Boże Narodzenie i myślimy o dwu tysiącach lat zbawienia. To znaczy myślimy o tym, co w życiu tylu ludzi i pokoleń stało się za sprawą życia i śmierci jednego człowieka: Jezusa z Nazaretu. Razem z całym Kościołem przeżywamy to, co sprawiło tych niewiele słów przez Niego wypowiedzianych i zapisanych w Ewangelii, która jest Dobrą Nowiną dla nas wszystkich.

Boski wzór

Nie ma żadnej proporcji między tymi kilkoma latami ludzkiego działania Pana Jezusa na tej ziemi i tymi niewieloma słowami, które On nam zostawił, a dobrem, które one sprawiły, sprawiają i jeszcze sprawią w życiu tylu ludzi. Powie ktoś: no dobrze, ale to przecież są czyny i słowa Pana Jezusa, Boga, Syna Bożego - i dlatego mają taką moc. To prawda.

Tylko popatrzmy, dlaczego Bóg cały swój zamiar wobec tylu ludzi i pokoleń potrzebujących ratunku i całe swoje dzieło powierzył tym niewielu wydarzeniom w zapomnianym wówczas i mało znaczącym zakątku ziemi i tak niewielu ludzkim słowom...

Czy nie także po to, żeby nam pokazać, jak wiele dobra może się zmieścić w każdym ludzkim geście i słowie? Na tym miejscu muszę również dodać: ale zła też. Bo jednym słowem można komuś dać całe życie, ale jednym słowem albo gestem można też życie odebrać i zniszczyć. Żyjemy w świecie, który każdego dnia na nowo nam uświadamia, jakie to jest łatwe. Dlatego warto z zaufaniem spojrzeć na to, co Pan Bóg nam pokazuje: na dobre życie wielu ludzi, które może być za sprawą naszych gestów i słów.

opr. mg/mg



« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama