Rozważania nad kolejnymi przykazaniami
Refleksja nad ósmym przykazaniem Bożym skłania do zadumy, czy nie nazbyt chętnie mówimy źle o innych, ich problemach oraz - nie zawsze zawinionych - ułomnościach? Bóg nakazuje nam unikać kłamstwa, krzywoprzysięstwa i szkodzenia bliźniemu słowami.
Są to najczęściej grzechy przewrotnego języka, w którego mocy, jak powiada Księga Przysłów, jest i życie, i śmierć (por. Prz 18,21). A ponieważ fałszywe świadectwo bywa składane o każdym z nas, więc warto także przypomnieć słowa pociechy wypowiedziane przez Pana Jezusa w Kazaniu na górze: „Błogosławieni jesteście... gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was"(Mt 5,11).
Kto wie, może czas na serio pomyśleć o wyprowadzeniu się do innej miejscowości? Bo dłużej już tak się nie da żyć... Maria od kilku tygodni czuje się w miasteczku jak intruz. Ilekroć idzie ulicą albo robi zakupy, dostrzega dwuznaczne spojrzenia mijanych ludzi, słyszy za plecami szepty i drwiny. A przecież to nieprawda, wszyscy oni się mylą, bo nikt nie wie, jak było. Ale co może uczynić: ma chodzić po domach i tłumaczyć, że nie jest „wielbłądem"?
Zaraz po ich ślubie całe miasteczko obiegła plotka, że „uwiodła księdza". Powiadano, że to dla niej Łukasz porzucił seminarium. Cóż, kiedy jako kleryk odwiedzał dom rodzinny, wielu sąsiadów widywało go w sutannie. Był przez nich traktowany już jak ksiądz, choć skończył dopiero czwarty rok, a więc do przyjęcia święceń sporo mu brakowało. Wkrótce zaczął przeżywać trudności, aż w końcu - za radą spowiednika i po rozmowach z ojcem duchowym - zrozumiał, że to nie było powołanie, tylko pragnienie kapłaństwa. Długo się łamał, zanim podjął trudną decyzję o powrocie do domu.
Z Marią się wtedy jeszcze nie znali, bo los skrzyżował ich drogi dopiero rok później. Po kilku miesiącach pobrali się i byliby szczęśliwi, gdyby nie ludzie, którzy wzięli ich na języki...
Skąd bierze się łatwość do oceniania innych, lekkomyślnego wydawania sądów i pochopnego wyciągania wniosków o motywach ich postępowania? Św. Grzegorz Wielki głosił, że u źródeł obmowy i oszczerstwa tkwi zazdrość, a Sokrates powiadał, że nie można spoufalać się z oszczercami i obmówcami, bo oni rozmawiają nie z dobrej, ale ze złej woli. Czasem u źródeł fałszywego świadectwa o bliźnim stoi nienawiść albo pragnienie pokazanie siebie samego w lepszym świetle. O ile bardziej ostrożni bywamy w ocenie własnych czynów! Wte-dy, zazwyczaj, dostrzegamy wszystkie subtelności, okoliczności, na które nie mieliśmy wpływu.
Zniesławiać można na rozmaite sposoby, np. ujawniając tajemnicę, którą ktoś chce zachować wyłącznie dla siebie, obelgą czy pomówieniem naruszającym prywatność i dobra osobiste człowieka. Do najbardziej rozpowszechnionych występków naruszających ósme przykazanie należy obmowa, czyli mówienie źle o bliźnich pod ich nieobecność. Najczęściej są to - rozgłaszane bez uzasadnionej potrzeby, nierzadko „ubarwione" - negatywne opinie moralne o innych. Nawet jeśli są prawdziwe, to zakłamują obraz drugiego człowieka, na którego nie można spoglądać wyłącznie przez pryzmat tego, co jest w nim złe. Już starożytny myśliciel Chilon ze Sparty przestrzegał: nie mów źle o nieobecnych, bo oni nie mogą się bronić. Czasem obmowa przyjmuje postać plotki, będącej owocem niepohamowanego gadulstwa, a jej zasięg i skutki są często nieobliczalne. Takie powtarzanie w określonym środowisku przypadkowo zasłyszanych, codziennych spraw może doprowadzić do nieporozumień i zranienia człowieka.
Znacznie większą krzywdą wyrządzoną bliźniemu jest oszczerstwo, czyli mówienie o nim nieprawdy, obciążanie go złem, którego nie popełnił. Zniesławienie, kalumnia, potwarz to różne imiona oszczerstwa, polegającego często na wyolbrzymianiu wad bliźniego albo przypisywaniu mu ich, choć jest od nich wolny. Oszczerca rozmija się z prawdą, aby zaszkodzić drugiemu i wyrządzić krzywdę, odbierając mu cześć oraz dobre imię.
Ilekroć więc zdarzy się nam powiedzieć złe słowo o innym człowieku, warto od razu zrównoważyć je dobrym słowem, wskazując jego pozytywne cechy. Jeśli jednak posuniemy się do oszczerstwa, trzeba podjąć starania, aby przywrócić mu dobre imię, a jeśli z tego powodu poniósł stratę, należy ją wynagrodzić.
Na przebieg czwartej pielgrzymki Jana Pawła II do Ojczyzny niemały wpływ miał toczony wówczas w Polsce spór o obecność Kościoła i religii w życiu publicznym. Odwiedziny północno--wschodnich kresów Rzeczypospolitej Ojciec Święty zakończył w Olsztynie, gdzie wygłoszoną homilię poświęcił ósmemu przykazaniu Bożemu.
Podkreślił, że przykazanie wzywające do mówienia prawdy jest konsekwencją stworzenia człowieka na obraz i podobieństwo Boga. Nazywając prawdę dobrem, a kłamstwo złem, przeszedł do analizy życia publicznego w Polsce. Przywołał określenie Norwida „wolność mowy", aby uświadomić nam, że likwidacja urzędu cenzury i fakt, że można już swobodnie przedstawiać publicznie różne stanowiska i poglądy, to jeszcze nie jest wolność słowa: „Niewiele daje wolność mówienia, jeśli słowo wypowiadane nie jest wolne. Jeśli jest spętane egocentryzmem, kłamstwem, podstępem, może nawet nienawiścią lub pogardą dla innych - dla tych na przykład, którzy różnią się narodowością, religią albo poglądami. Niewielki będzie pożytek z mówienia i pisania, jeśli słowo będzie używane nie po to, aby szukać prawdy, wyrażać prawdę i dzielić się nią, ale tylko po to, by zwyciężać w dyskusji i obronić swoje-może właśnie błędne - stanowisko".
Jan Paweł II podkreślił, że słowa prawdy mogą czasem poniżać albo służyć uzasadnieniu kłamstwa, jeśli brak miłości do niej samej i do człowieka. Papieskiej analizie przejawów zakłamywania rzeczywistości w wymiarze indywidualnym i społecznym towarzyszyło wezwanie do życia w prawdzie, do której prawo ma każdy człowiek. A ponieważ to jest jedyna droga prowadząca do wyzwolenia, Ojciec Święty wezwał nas do pracy nad mową, która powinna służyć wyrażaniu wewnętrznej wolności i stać się narzędziem prawdy. ,
„Każdy podstęp wobec drugiego człowieka, każda skłonność do używania osoby ludzkiej w charakterze narzędzia, każde używanie stów po to, aby wpływać na innych swoim zagubieniem moralnym, swoim wewnętrznym nieporządkiem - wprowadza w życie społeczne atmosferę kłamstwa. Przez wiele lat doświadczaliśmy w wymiarze społecznym, że publicznie nie mówiono prawdy - i nie dopuszczano do jej mówienia. Istnieje przeto wielka potrzeba odkłamania naszego życia w różnych zakresach. Trzeba przywrócić niezastąpione niczym miejsce cnocie prawdomówności. Trzeba, by ona kształtowała życie rodzin, środowisk, społeczeństwa, środków przekazu, kultury, polityki i ekonomii. (...) Przecież wiemy, że istnieje chociażby taka zwyczajna, potoczna obmowa. Niby mówi się prawdę, ale się szkodzi drugiemu człowiekowi. A więc przykazanie jest precyzyjne, kiedy mówi o świadectwie przeciw bliźniemu twemu. Istnieją różne formy zniesławiania człowieka, czasem typu propagandy szeptanej, a czasem bardzo jawne. Istnieje wreszcie oszczerstwo, to znaczy: mówi się o człowieku drugim źle i nieprawdę. To jest szczególna postać niszczenia prawdy, szczególna postać przekraczania tego przykazania, które zobowiązuje nas do dawania świadectwa. (...) Człowiek jest wolny, człowiek jest wolny także, ażeby mówić nieprawdę. Ale nie jest naprawdę wolny, jeżeli nie mówi prawdy. (...) Zachłystujemy się tą wolnością, której przedtem nam odmawiano, tak jak zresztą i wolności religijnej, choć w Polsce nie było pod tym względem najgorzej. Ale równocześnie zapominamy o tym wymiarze podstawowym, że nie ma prawdziwej wolności bez prawdy. Tylko prawda czyni wolnymi",
Jan Paweł II, Olsztyn, 6 czerwca 1991 r.
opr. mg/mg