Piąte słowo Dekalogu

O piątym przykazaniu Bożym

Nie zabijaj! Piąte przykazanie Boże stoi na straży świętości życia, od chwili poczęcia aż do naturalnej śmierci. Każdorazowe pozbawienie życia człowieka jest sprzeczne z godnością osoby ludzkiej i świętością Stwórcy. To bowiem Bóg, a nie człowiek jest Panem życia i śmierci.

O tym, jak często w naszych czasach deptane jest piąte przykazanie, świadczy liczba wojen, zaraza terroryzmu, a także statystyki najcięższych przestępstw przeciwko zdrowiu i życiu człowieka. A na dodatek ustawodawcy wielu państw, po usankcjonowaniu aborcji, chcą zalegalizować także eutanazję.

Gdy wódka zabija wyobraźnię

Mięło już kilka godzin od chwili, gdy za Andrzejem zamknęły się drzwi celi aresztu śledczego, a on nadal siedzi nieruchomo na pryczy, z twarzą ukrytą w dłoniach. Po głowie kołaczą się bezładnie myśli, nad którymi trudno mu zapanować. Nadal nie może zrozumieć, jak to możliwe, że on - taki doświadczony kierowca - stracił całkowicie panowanie nad wozem, wpadł w poślizg i wylądował na drzewie? Nie chodzi nawet o rozbity samochód, który nadaje się do kasacji; najstraszniejsze jest to, że zginęła żona, która siedziała obok niego.

„Mój Boże, Ania nie żyje! Co ja mam robić? I co się stanie z Moniką? Ona ma dopiero osiem lat! Kto się nią zajmie, jak mnie wsadzą do kryminału ? Bo jak nic pójdę siedzieć; alkomat wykazał, że miałem we krwi prawie półtora promila. Żeby tylko nie wzięli jej do domu dziecka! Może zajmie się nią mama Ani albo moja siostra, Ela? I pomyśleć, że wszystko przez tę cholerną gorzałę: po co ja ją w ogóle brałem do ust? Dałem się namówić szwagrowi na kilka kieliszków, choć wiedziałem, że będę musiał zasiąść za kółkiem, aby wrócić do domu. A przecież Ania uprzedzała: nie pij, a jak wypiłeś - nie jedź, najwyżej wrócimy autobusem. Dlaczego jej nie posłuchałem??? Wydawało mi się, że dam radę przejechać tych kilkanaście kilometrów... Co teraz będzie?".

Można zabić słowem...

Andrzej nie chciał śmierci żony, ale trudno uwolnić go od winy, skoro swoim działaniem spowodował jej śmierć. Zwłaszcza że prowadził samochód pod wpływem alkoholu, a to nie jest - wbrew rozpowszechnionemu przeświadczeniu - okoliczność łagodząca, lecz obciążająca.

Bóg zakazuje nie tylko zadawania śmierci - sobie albo bliźniemu - ale również wyrządzania szkody na ciele i na duszy, m.in. przez narażanie zdrowia czy zgorszenie prowadzące do upadku duchowego. Nawet prawo do obrony życia, wolności czy własności - tzw. obrona konieczna, której skutkiem dodatkowym może być śmierć agresora - obwarowane jest warunkami. Zagrożenie musi być aktualne (tu i teraz) i to w sytuacji, gdy nie możemy znikąd oczekiwać pomocy. Ale samoobrona jest prawem, a nie obowiązkiem. Zobowiązani jesteśmy jedynie do obrony tych, za których odpowiadamy, np. dzieci, oraz dobra wspólnego (np. suwerenności państwa).

Dopuszczalną formą samoobrony jest również kara śmierci stosowana przez prawodawcę państwowego jako kara wyjątkowa za najcięższe zbrodnie z premedytacją. Obecnie w wielu krajach kara śmierci nie jest wykonywana. A co z udziałem w wojnie? Usprawiedliwiony jest tylko udział w wojnie obronnej, toczonej przy użyciu broni konwencjonalnej, ale z zachowaniem prawa moralnego. O ile więc rozkaz jest niemoralny, np. dotyczy ludobójstwa, to należy zdobyć się na odwagę odmowy jego wykonania.

Aborcja została nazwana w konstytucji soborowej „Gaudium et spes" „praktyką haniebną", za którą Kościół nakłada ekskomunikę, również na osoby współdziałające. Zabójstwem jest również zamierzona eutanazja, bez względu na jej formę i motyw.

Ale piąte przykazanie naruszamy również złym słowem, które rani, a czasem wręcz zabija. Bezduszność urzędnika, kłótliwość żony, zazdrość męża, cynizm polityka - wszystkie takie postawy mogą prowadzić do najcięższych grzechów. Tak samo jak sięganie po obelgi, godzenie w dobre imię bliźniego, trwanie w gniewie czy uleganie pragnieniu zemsty.

Papieskie wezwanie

Czwarta pielgrzymka Jana Pawła II do Polski w 1991 r. miała wymiar symboliczny: pod zaproszeniem złożył podpis Wojciech Jaruzelski, ale powitanie wygłosił Lech Wałęsa. Całe przesłanie papieskie było karcącym wezwaniem do przestrzegania Dekalogu.

4 czerwca 1991 r. w homilii wygłoszonej podczas Mszy św. na lotnisku wojskowym w Radomiu Jan Paweł II mówił m.in. o zrębach ludzkiej moralności, tworzących porządek prawdy i warunkujących dobro oraz ład moralny. Porządek ów wyznacza otrzymany na górze Synaj Dekalog oraz Kazanie na Górze. Nawiązując do ośmiu błogosławieństw, Ojciec Święty tłumaczył, że chodzi o takie przestrzeganie prawa, aby nikt nie stawał się ofiarą agresji, tortur, dręczenia i zabójstw: „W samym centrum tego porządku leży przykazanie: «Nie zabijaj» - zakaz stanowczy i absolutny, który równocześnie afirmuje prawo każdego człowieka do życia: od pierwszej chwili poczęcia aż do naturalnej śmierci. Prawo to w sposób szczególny bierze w obronę ludzi niewinnych i bezbronnych".

Jan Paweł II przypomniał również, że Kazanie na Górze rozszerza zasięg tego przykazania na wszelką aktywność wymierzoną w bliźniego, a zrodzoną z gniewu, nienawiści albo chęci odwetu. Przykazanie jest jednak nie tylko zakazem, bo posiada również wymowę pozytywną: „Nie zabijaj, ale raczej chroń życie, chroń zdrowie i szanuj godność ludzką każdego człowieka, niezależnie od jego rasy czy religii, od poziomu inteligencji, stopnia świadomości czy wieku, zdrowia czy choroby".

 

Gdzie tkwi korzeń zbrodni?

„(...)... ludobójcze skutki ostatniej wojny zostały przygotowane całymi programami nienawiści rasowej oraz etnicznej! Programy te odrzucały moralną zasadę przykazania: «Nie zabijaj» jako absolutną i powszechnie obowiązującą. Nawiązując do obłędnych ideologii, pozostawiały one uprzywilejowanym instancjom ludzkim prawo decydowania o życiu i śmierci poszczególnych osób, a także całych grup i narodów. Na miejsce Bożego: «Nie zabijaj» postawiono ludzkie: «Wolno zabijać», a nawet: «Trzeba zabijać», l oto ogromne połacie naszego kontynentu stało się grobem ludzi niewinnych, ofiar zbrodni. Korzeń zbrodni tkwi w uzurpacji przez człowieka Bożej władzy nad życiem i śmiercią człowieka. (...) Do tego cmentarzyska ofiar ludzkiego okrucieństwa w naszym stuleciu dołącza się inny jeszcze wielki cmentarz: cmentarz nienarodzonych, cmentarz bezbronnych, których twarzy nie poznała nawet własna matka, godząc się lub ulegając presji, aby zabrano im życie, zanim jeszcze się narodzą. A przecież już miały to życie, już byty poczęte, rozwijały się pod sercem swych matek, nie przeczuwając śmiertelnego zagrożenia. A kiedy już to zagrożenie stało się faktem, te bezbronne istoty ludzkie usiłowały się bronić. Aparat filmowy utrwalił tę rozpaczliwą obronę nienarodzonego dziecka w tonie matki wobec agresji. Kiedyś oglądałem taki film - i do dziś dnia nie mogę się od niego uwolnić, nie mogę uwolnić się od jego pamięci. Trudno wyobrazić sobie dramat straszliwszy w swej moralnej, ludzkiej wymowie.

Korzeń dramatu - jakże bywa on rozległy i zróżnicowany. Jednakże pozostaje i tutaj ta ludzka instancja, te grupy, czasem grupy nacisku, te ciała ustawodawcze, które «legalizują» pozbawienie życia człowieka nienarodzonego. Czy jest taka ludzka instancja, czy jest taki parlament, który ma prawo zalegalizować zabójstwo niewinnej i bezbronnej ludzkiej istoty? Kto ma prawo powiedzieć: «Wolno zabijać», nawet: «Trzeba zabijać», tam gdzie trzeba najbardziej chronić i pomagać życiu?(...)".

Jan Paweł II, Radom, 4 czerwca 1991 r.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama