O siódmym przykazaniu Bożym
Przykazanie „Nie kradnij" stoi na straży własności. Należy jednak pamiętać, że własność została nam powierzona i - jako przechodnie na ziemi - mamy się nią rozumnie posługiwać, dbając nie tylko o siebie i swoich bliskich, ale również o bliźnich, a zwłaszcza o ludzi najuboższych.
Liczba i skala nadużyć finansowych, mnogość afer i stopień skorumpowania państwa wymownie świadczą o tym, jak bardzo podeptano w Rzeczypospolitej siódme przykazanie Boże. U źródeł grzechów, które je łamią, są - oprócz egoizmu stojącego za większością przewinień wobec bliźniego - chciwość, skąpstwo, rozrzutność, nieuczciwość, pasożytnictwo i lenistwo.
Romanowi wiedzie się w interesach nie najlepiej: jednoosobowa firma przynosi niewielkie zyski, na dodatek część klientów zalega z płatnością należności. A musi spłacać kredyt zaciągnięty w banku, który wydał już na modernizację. Poprosił więc swego przyjaciela, Mateusza-człowieka zamożnego - o pożyczkę, obiecując, że zwróci ją w ciągu roku z takimi odsetkami, jakie wypłaciłby bank. Wczoraj, choć minęło dopiero pół roku, Mateusz zażądał zwrotu pieniędzy.
Roman udał się więc do przyjaciela i zaraz na powitanie powiedział: - Słuchaj, stary, mam serdeczną prośbę: daj mi jeszcze chociaż kwartał na oddanie długu. Ale Mateusz odrzekł stanowczo: - Nie ma mowy. Ty nie jesteś dla mnie partnerem do interesów. Pieniążki do ręki, a jak nie masz, to dawaj kluczyki do samochodu, razem z dokumentami. I ciesz się, że ci zostawiam tę twoją norę, którą nazywasz firmą. Roman słuchał wywodu Mateusza z niedowierzaniem, bo takiego go nie znał: - Wiesz, sądziłem, że jesteśmy przyjaciółmi..., przecież nie tak się umawialiśmy, miało być za rok... dla ciebie to chyba nie są duże pieniądze... Mateusz jednak mu przerwał: - Małe czy duże, ale to są moje, rozumiesz, moje pieniądze! I nie wyjeżdżaj mi tu z przyjaźnią, dobra? Zapamiętaj, że w interesach nie ma przyjaciół; liczy się tylko i wyłącznie zysk. Masz kłopoty? To twój problem, jasne? Dawaj te kluczyki...
Pieniądze są, oczywiście, Mateusza, ale przecież umowa była inna, a umów należy dotrzymywać. A poza tym, cóż to za przyjaciel, skoro chce Romana ograbić...
Siódme przykazanie zakazuje, jako moralnie niegodziwych, wszystkich form przywłaszczania sobie dóbr, które nie są naszą własnością. Kiedy złodziej plądruje mieszkanie, kasjerka defrauduje pieniądze, a kieszonkowiec wyciąga komuś portfel z plecaka - nikt nie ma wątpliwości, że to kradzież. Ale przykazanie można podeptać na rozmaite sposoby, np. poprzez: lichwę, korupcję, spekulację - tzn. nieuzasadnione podwyższanie cen towarów i usług ze szkodą dla innych - niesprawiedliwe wynagrodzenie za pracę, fałszowanie pieniędzy, czeków i rachunków, przestępstwa podatkowe, źle wykonywaną pracę, marnotrawstwo, świadome wyrządzanie szkody właścicielowi prywatnemu lub publicznemu czy też korzystanie z własności przedsiębiorstwa w celach prywatnych.
Kradzieżą są również wszelkie sposoby wyłudzania pieniędzy albo dóbr, pod pozorem symulowania, że jest się osobą potrzebującą. W dobie rozpowszechnionego piractwa komputerowego należy także napiętnować przywłaszczanie sobie cudzej własności intelektualnej czy artystycznej. Godzi się pamiętać, że każda forma kradzieży wymaga restytucji, czyli nie tylko zwrotu przywłaszczonej własności albo wynagrodzenia szkody, ale i przywrócenia zawłaszczonego dobra do dawnego stanu.
Przykazanie ma również aspekt pozytywny, bo zobowiązuje do poszanowania osób oraz ich własności, powszechnego przeznaczenia dóbr, chroni własność prywatną, a także integralność stworzenia m.in. przez roztropne korzystanie z bogactw naturalnych i troskę o środowisko. To właśnie z tego przykazania wypływają podstawowe zasady nauki społecznej Kościoła określające: normy godziwego prowadzenia działalności gospodarczej i życia społecznego-politycznego, prawa i obowiązki - zarówno pracowników, jak i pracodawców -w zakresie pracy ludzkiej czy nakaz troski o ludzi ubogich.
Natomiast w wymiarze międzynarodowym są to przede wszystkim zobowiązania narodów oraz instytucji do działania wedle zasad solidarności i pomocniczności na rzecz walki z ubóstwem i wszelką niesprawiedliwością społeczno-gospodarczą, szczególnie wobec krajów słabiej rozwiniętych.
Wędrówka po śladach IV pielgrzymki Jana Pawła II do Ojczyzny doprowadziła nas do Białegostoku. Ojciec Święty, nawiązując do liturgii Słowa, powiedział m.in., że w serce człowieka wpisane jest Prawo Przedwiecznej Mądrości - a więc zasady Dekalogu - i wskazał na moralność jako miarę człowieczeństwa.
Przechodząc do refleksji nad przykazaniem „Nie kradnij", wspomniał m.in., że głębokim kryzysom ekonomicznym towarzyszy kryzys etyczny i ostrzegł nas przed pokusą pójścia w reformowaniu państwa „drogami na skróty", bez liczenia się ze wskazaniami moralnymi. Zaznaczył, że chodzi o to, aby „przezwyciężając następstwa ustroju, który okazał się ekonomicznie niewydolny, a etycznie szkodliwy, budować w ramach nowego ustroju sprawiedliwy ład, w którym ludzkie talenty nie będą się marnowały, a całość życia społeczno-ekonomicznego odzyska potrzebną równowagę". Ojciec Święty zaapelował o respektowanie zasady sprawiedliwości, liczenie się z interesem społecznym i - w imię miłości miłosiernej - troskę o najuboższych.
Po analizie szkodliwości kolektywizmu, który niszczył własność prywatną, Jan Paweł II zaapelował o nienadużywanie prawa własności. Kreśląc szerokie odniesienia przykazania „Nie kradnij" do naszego życia społeczno-ekonomicznego, Papież nie pominął także troski o środowisko naturalne, które jest dobrem wspólnym. Bóg powierzył człowiekowi jako zadanie panowanie nad przyrodą, co nie uprawnia nas do jej mszczenia i degradacji środowiska naturalnego.
„Mówiono nam w minionym okresie, mówiono tak milionom naszych braci ze Wschodu, że własność jest kradzieżą - prywatna własność jest kradzieżą. Człowiek musi się uwolnić od tej kradzieży, musi od własności prywatnej, zwłaszcza środków produkcji, przejść do kolektywu. W tym kolektywie społeczeństwo, a właściwie to państwo, a jeszcze bardziej właściwie to partia, dysponując całokształtem dóbr, przydziela wszystkim sprawiedliwie, l człowiek się odzwyczaił od posiadania. Przede wszystkim od posiadania dóbr wytwórczych, od produkcji, ta była napiętnowana jako synonim kapitalizmu wstecznego. Przyzwyczaił się, został przyzwyczajony, został przymuszony. Dziś się okazało, że jednak chyba własność prywatna dóbr produkcyjnych nie jest kradzieżą, że trzeba do niej wrócić, l ludzie bardzo często nie wiedzą jak. Ludzie muszą się tego na nowo uczyć, jak posiadać na własność dobra produkcyjne, jak produkować, a nie jest to tylko sprawa techniczna, jest to zarazem sprawa głęboko etyczna. (...) Człowiek jako ten, który wytwarza, który siebie bogaci, nie żyje tylko dla siebie, nie produkuje dla siebie, ma bogacić społeczeństwo - nad tym czuwa władza społeczna, nad tym powinno czuwać państwo, a więc przesuwa się ten punkt w strukturze społeczeństwa, organizacji społeczeństwa, przesuwa się ten punkt, w którym trzeba nawiązywać do przykazania: «Nie kradnij». «Nie kradnij» to nie znaczy nie posiadaj, «nie kradnij» to nie znaczy nie wytwarzaj nowych dóbr, służąc innym, chociażby jako warsztat pracy. «Nie kradnij» to znaczy nie nadużywaj tej twojej władzy nad własnością, nie nadużywaj tak, że inni przez to stają się nędzarzami, i to też jest prawda, i my tę prawdę przypominamy również na Zachodzie, l my wciąż mówimy tym bogatym społeczeństwom kapitalistycznym: a kto weźmie odpowiedzialność za Trzeci Świat?".
Jan Paweł II, Białystok, 5 czerwca 1991 r.
opr. mg/mg