Z cyklu "Trud wolności"
"Wszystko ma swój czas i jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy pod niebem. Jest czas rodzenia i czas umierania, jest czas sadzenia i czas wyrywania tego, co zasadzone..." (Koh 3,1nn).
Zegarków i kalendarzy możemy używać dlatego, że czas ma swój wymiar ilościowy: można go podzielić na godziny, dnie, miesiące i lata. Otóż czas ma również swój wymiar jakościowy: dokonują się w nim różne wydarzenia i procesy, mające istotny wpływ na nasze życie, ale na które nieraz i my możemy realnie wpływać. Właśnie ten drugi wymiar czasu stanowi przedmiot medytacji Koheleta.
Jako istoty zanurzone w czasie - medytuje Kohelet - nie jesteśmy absolutnymi panami naszego życia, podlegamy bowiem prawom rozwoju i przemijania, ponadto los nasz zawsze jest usytuowany w jakichś konkretnych okolicznościach. Przełóżmy to na język konkretu: Nie da się uczyć przedszkolaka rachunku różniczkowego, a starzec 90-letni raczej nie nadaje się na pilota samolotu pasażerskiego. Ponadto jakieś określone działania stają się naszym obowiązkiem lub należy ich zaniechać, w zależności od takich lub innych okoliczności, np. zależnie od tego, co się dzieje w mojej rodzinie lub w naszym kraju.
Z tego, że różne rzeczy, które nas dotyczą, dzieją się niezależnie od nas, wynika, że tym większą uwagę warto zwracać na to, co od nas zależy. Skoro "jest czas przyjazdu pociągu i jego odjazdu", to warto wyjść na stację we właściwym momencie. Skoro jestem z kimś poróżniony i zgoda zależy nie tylko ode mnie, to czymś ogromnie ważnym jest dobry wybór momentu, kiedy przyjdę z przeprosinami lub zaproponuję pojednanie. "Śpieszmy się kochać ludzi: tak szybko odchodzą" - przypomina o powadze danego nam dzisiaj czasu ks. Jan Twardowski. "Szukajcie Pana, dopóki pozwala się znaleźć" - wskazuje na inny aspekt tej samej prawdy Księga Izajasza.
Cała Księga Koheleta jest jedynym w swoim rodzaju świadectwem przełamywania się cyklicznej koncepcji czasu na rzecz koncepcji linearnej. Przez całą księgę przewija się przeświadczenie, że jeśli dzieje toczą się cyklicznie, to "marność nad marnościami, wszystko marność". Werset 3,9 powtarza to przeświadczenie w postaci pytania, zatem w formie raczej słabszej: Jeśli wszystko kręci się w kółko i ostatecznie zmierza do nikąd - zastanawia się Kohelet w dwóch pierwszych rozdziałach swojej księgi - to
Jaki pożytek ma czyniący z tego, czym się trudzi?
Odpowiedź na to pytanie jest pełna powściągliwości i poczucia tajemnicy. Kohelet przeczuwa jednak, że Bóg układa ludzki czas "od początku do końca", zatem linearnie, w sposób ukierunkowany. Pod koniec księgi powie wręcz, że przeznaczone jest nam wyjście ponad czas. Wówczas spotkamy się z Bogiem:
I wróci proch do ziemi, tak jak był, i wróci duch do Boga, który go dał.
opr. aw/aw