Msza przez radio to nie to samo!

Z cyklu "Trud wolności"

Dlaczego wysłuchanie mszy świętej przez radio nie zadośćczyni obowiązkowi niedzielnemu? Niektórzy ludzie mówią: Podczas mszy radiowej mogę się lepiej skupić niż w kościele, prawdziwiej pomodlić; w kościele dzieci przeszkadzają, śpiewy są fałszowane, i w ogóle ja nie lubię tłumu.

Zapytałem mojego przeora, jak by odpowiedział na to pytanie, a on bez namysłu: A dlaczego, jeśli mieszkasz cztery ulice od swojej mamy, to na imieniny czy święta przychodzisz do niej osobiście, a nie składasz jej życzeń przez telefon? Możesz do niej telefonować nawet tego samego dnia, ale żeby nie przyjść na imieniny - to ci nawet do głowy przyjdzie. Co innego, jak jesteś chory. Wtedy dziękujesz Bogu, że masz przynajmniej telefon. Wolałbyś jednak pójść do mamy i złożyć jej życzenia osobiście. Niestety, tym razem naprawdę nie możesz.

Analogia świetna. Bo zauważmy: Przez radio nie sposób klęknąć podczas konsekracji i adorować Pana Jezusa rzeczywiście obecnego na ołtarzu pod postaciami chleba i wina! Nie sposób przez radio przystąpić do komunii świętej!

A może za pokusą traktowania uczestnictwa we mszy radiowej na równi z przyjściem na mszę do kościoła kryje się jeszcze co innego. Może za mało rozumiemy, czym jest Kościół jako wspólnota wiary. Żyjemy w czasach indywidualizmu i nieraz komuś z nas może się wydawać, że moja modlitwa i życie wiarą to jest wyłącznie moja prywatna sprawa. A przecież nikt z nas do zbawienia nie doszedłby w pojedynkę, idziemy tam razem z innymi.

Zwłaszcza przestrzegałbym przed - mogącą się w nas pojawić, kiedy jesteśmy w kościele - postawą dystansu, obcości, a nawet pogardy wobec innych modlących się. Jest to postawa bardzo niedobra, nawet jeśli mam obiektywne podstawy, żeby niektórych z tych ludzi ocenić jako prymitywnych, egoistów, przyziemnych. Ludziom wywyższającym się nad innych Pan Jezus opowiedział przypowieść o faryzeuszu i celniku, którzy przyszli do tej samej świątyni, żeby się modlić. Zatem jeśli czujesz się lepszy od tłumu przychodzącego do kościoła i z tego właśnie powodu swoją niedzielną mszę wolisz wysłuchać przy radioodbiorniku, może powinieneś uważniej przypatrzeć się sobie w świetle tej przypowieści.

Bo w niedzielę do kościoła przychodzimy również po to, żeby umocnić się w przekonaniu, że jesteśmy braćmi i siostrami. Właśnie tacy, jacy jesteśmy. Każdemu z nas bardzo wiele brakuje, każdemu można wiele zarzucić. Tutaj szczególnie Pan Jezus przemienia ludzkie serca. Jeśli zauważę, że lubię ich (nie ich grzechy!), że bliscy stają mi się ci ludzie, których dotychczas miałem za egoistów i przyziemnych, będzie to znak, że również moje serce doznaje tu, we wspólnocie wierzących, przemienienia.

opr. aw/aw

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama