O wymiarze ekumenicznym ostatnich podróży apostolskich Jana Pawła II i dialogu katolicko-prawosławnym
Opuszczając w 1999 r. Rumunię, Ojciec Święty powiedział, że zabiera ze sobą marzenie o nowym tysiącleciu jako czasie odbudowy jedności między Kościołami chrześcijańskimi. Rozpoczynając nowe tysiąclecie od apostolskich podróży do krajów, w których dominuje prawosławie, zdaje się realizować to marzenie. Pielgrzymki Jana Pawła II śladami św. Pawła, m.in. do Grecji i Syrii, oraz na Ukrainę wpłyną na kształt dalszych relacji katolicko-prawosławnych, podobnie jak wizyta w Rumunii sprzed dwóch lat. Bardzo wyraźnie w ich trakcie brzmiało papieskie wezwanie do udowania jedności między siostrzanymi Kościołami, opartej na wzajemnym szacunku, przebaczeniu sobie nawzajem wyrządzonych krzywd, wspólnym poszukiwaniu prawdy, odkrywaniu własnej tożsamości religijnej i ubogacaniu nią innych.
Do Grecji i na Ukrainę Ojciec Święty przybył ze słowami przebaczenia za doznane przez katolików zło i prośby o wybaczenie krzywd wyrządzonych członkom siostrzanego Kościoła w przeszłości. Jeden z komentatorów nazwał ten krok nową metodą ekumeniczną zastosowaną przez Jana Pawła II. Zyskała ona aprobatę hierarchów prawosławnych, przybyłych na spotkanie z Biskupem Rzymu do siedziby Arcybiskupa Aten. Oklaski, które rozległy się po papieskich słowach prośby o przebaczenie, świadczą, że ten gest w kierunku pojednania został przyjęty. Zasadę: przebaczyć i prosić o przebaczenie wprowadził w życie zwierzchnik ukraińskich grekokatolików kard. Lubomyr Huzar, który we Lwowie przeprosił Boga i ludzi za krzywdy wyrządzone przez dzieci Kościoła greckokatolickiego i przebaczył doznane od innych, "żeby nie ciążyła już na nas straszliwa przeszłość i nie utrudniała naszego życia". Takie gesty pokory łagodzą nabrzmiewające przez lata napięcia, pomagają przełamywać podziały i pozwalają na zbliżenie. Być może kiedyś po tę metodę sięgnie także Kościół prawosławny.
Wydaje się, że zasada ta zaowocowała w przełomowym momencie, jakim było spotkanie Jana Pawła II i abpa Christodoulosa na ateńskim Areopagu, w miejscu, gdzie przed dwoma tysiącami lat św. Paweł wygłosił swoje pierwsze kazanie do Greków. Zwierzchnicy siostrzanych Kościołów ogłosili Wspólną deklarację, w której wyrazili zgodne zdanie w kilku ważnych dla Europy i świata kwestiach. Wymownym momentem było również, niezaplanowane w oficjalnym programie pobytu Papieża w Atenach, odmówienie Modlitwy Pańskiej razem z abp. Christodoulosem. Kościół, który zawsze ma jedno serce - Jezusa Chrystusa - wreszcie oddychał też dwoma płucami - Wschodu i Zachodu.
Podczas ostatnich podróży Ojciec Święty nieraz wyrażał nadzieję na wznowienie katolicko-prawosławnego dialogu teologicznego. "Potwierdzam moje szczere pragnienie, aby mogła wkrótce wznowić pracę Mieszana Międzynarodowa Komisja ds. Dialogu między Kościołem Rzymskokatolickim a Kościołami Prawosławnymi. Im bardziej ten dialog będzie dotyczył zagadnień centralnych, tym bardziej będzie pracowity i trudny. Temu nie można się dziwić, ani tym bardziej zniechęcać" - powiedział w czasie spotkania ekumenicznego w Damaszku. "Dla wierzących i Kościołów na Ukrainie dialog ekumeniczny winien stanowić nieodzowny priorytet" - przypomniał w Kijowie.
Jan Paweł II jest przekonany, że dla dialogu w relacjach katolicko-prawosławnych nie ma alternatywy. Przekonanie to podziela prawosławny arcybiskup Aten i całej Grecji Christodoulos, który - uzasadniając pragnienie spotkania się z Janem Pawłem II podczas jego wizyty w Atenach - powiedział, że "przywrócenie rozdartej jedności chrześcijan w XXI wieku jest koniecznością i pragnieniem całego świata chrześcijańskiego (...), a proces ten powinien dokonywać się przez stopniowe leczenie ran przeszłości. Winien temu służyć rozpoczęty ponad 20 lat temu katolicko-prawosławny dialog teologiczny".
Dziś wydaje się jednak, że dialog ten zabrnął w ślepy zaułek. Papież więc jakby bezpośrednio postanowił zaangażować się weń, odwiedzając kraje, w których prawosławie jest wyznaniem dominującym. Zachęcony wołaniem wiernych obecnych na Eucharystii w Rumunii: "Chcemy jedności", w 1999 r. udał się do Gruzji, a w tym roku do serca prawosławia - Grecji i na Ukrainę, gdzie mieszka najwięcej wiernych siostrzanego Kościoła. Znany teolog prawosławny Olivier Clement jest przekonany, że wizyty te zadecydują o przyszłości przeżywającego kryzys dialogu katolicko-prawosławnego.
Na początku lat 90. prowadzony od 1980 r. dialog został zerwany na skutek problemów, które pojawiły się po odrodzeniu się w krajach byłego ZSRR i w Rumunii Kościoła greckokatolickiego, który został uznany przez Cerkiew prawosławną - głównie przez Patriarchaty Moskiewski i Grecki, na terenie których żyją najliczniejsze wspólnoty katolików obrządku wschodniego - za narzędzie nawracania wyznawców prawosławia na katolicyzm i jako ingerencja Kościoła rzymskiego w prawosławie. Rozmowy zawieszono, mimo iż w przyjętym w Balamand w 1993 r. dokumencie stwierdzono, że "forma «apostolatu misyjnego», którą nazwano «uniatyzmem», nie może być już przyjęta ani jako metoda do zastosowania, ani jako model jedności poszukiwanej przez nasze Kościoły". Prawosławie rosyjskie zarzuca także Kościołowi katolickiemu uprawianie prozelityzmu (czyli przeciąganie wiernych do Kościoła katolickiego) na obszarze określanym przez Patriarchat Moskiewski jako "kanoniczne tereny Cerkwi rosyjskiej", do których zalicza m.in. Ukrainę.
Obrady komisji katolicko-prawosławnej udało się wznowić w lipcu 2000 roku w Baltimore. Powrócono do tematu, który na siedem lat podzielił uczestników sesji w 1993 r. - kwestii tzw. uniatyzmu. W krótkim komunikacie ogłoszonym na zakończenie obrad uczestnicy dialogu stwierdzili, że "nie osiągnięto porozumienia w sprawie podstawowego teologicznego pojęcia «uniatyzmu»". "Dlatego też komisja odczuła konieczność kontynuowania refleksji w celu znalezienia porozumienia w tej wyjątkowo burzliwej kwestii".
W czasie pobytu Jana Pawła II na Ukrainie patriarcha Filaret - zwierzchnik jednej z dwóch niekanonicznych Cerkwi prawosławnych działających w tym kraju - oznajmił, że prozelityzm nie ma tu miejsca, podobnie jak mitem są zarzuty o prześladowaniach prawosławnych przez katolików. Nieaktualne są także twierdzenia na temat rzekomych konfliktów o świątynie między grekokatolikami a prawosławnymi na zachodniej Ukrainie, co potwierdzają dane opublikowane przez Ukraińską Służbę Informacji Religijnej.
Utrwalanie od dawna już nieprawdziwych zarzutów pomagało usprawiedliwić postawę niechętnego dialogowi Patriarchatu Moskiewskiego. W dniach papieskiej pielgrzymki ujawniło się, jak fałszywe jest ukazywane dotąd światu oblicze rosyjskiego prawosławia jako otwartego na ekumenizm. Patriarcha Moskiewski swoją postawą objawił prawdę o Kościele, którego jest zwierzchnikiem - zaborczym, totalitarnym, zamkniętym na innych chrześcijan i na dialog z nimi na odmiennych niż stawiane przez siebie warunki. Świat wyraźnie ujrzał mocno zaciśniętą pięść Aleksego II na tle otwartej, wielokrotnie wyciąganej ku pojednaniu dłoni Jana Pawła II.
Istnienie Kościoła greckokatolickiego jest nieodwołalnym faktem. Papież dowartościował tę wspólnotę, ogłaszając we Lwowie błogosławionymi jej męczenników. W czytelny sposób potwierdził, że grekokatolicy są pełnoprawnymi członkami Kościoła katolickiego. Dziękował im za wierność i męczeństwo w okresie prześladowań. Dodawał otuchy, błogosławił na przyszłość. Określił w ten sposób oficjalny stosunek Kościoła rzymskokatolickiego w kwestii tzw. uniatyzmu. Prawosławny partner dialogu nie powinien się więc spodziewać, że zaspokojone zostanie stawiane katolikom żądanie odcięcia się od Kościoła greckokatolickiego i skłonienia jego wiernych do powrotu do prawosławia. Rozmowy na temat teologicznych, a zwłaszcza eklezjologicznych implikacji uniatyzmu trzeba prowadzić, uwzględniając tę perspektywę. Czy strona prawosławna będzie chciała pogodzić się z tym faktem?
Rodzi się nowa jakość w stosunkach katolicko-prawosławnych - zainteresowanie
ich poprawą wśród wiernych. Na spotkania z Janem Pawłem II na ziemi
greckiej i ukraińskiej przychodzili nie tylko katolicy, ale licznie
przybywali także wierni prawosławni, nie zważając na protesty hierarchów.
Milkły głosy krytyki i obawy o powodowanie podziałów w prawosławiu,
a rosła liczba zafascynowanych osobą Papieża - pokornego, z miłością
apelującego o przebaczenie i pojednanie - i podzielających jego
pragnienie jednego Kościoła, bogatego różnorodnością obrzędów i
form wyznawania wiary. Podczas tych spotkań wszyscy - katolicy,
grekokatolicy, prawosławni, a nawet niewierzący ludzie dobrej woli
- czuli się zjednoczeni wokół drogich wszystkim wartości, które
Jan Paweł II głosi. Wydaje się, że Papież zdaje sobie z tego sprawę,
bo nie zważając na protesty, konsekwentnie zmierza w kierunku jedności.
I w Grecji, i w Syrii, i na Ukrainie okazało się, że dialog i pragnienie
jedności Kościoła jest już faktem wśród wiernych katolickich i prawosławnych.
opr. mg/mg