Fundamenty nadziei

Refleksja po Międzynarodowym Kongresie Teologii Fundamentalnej na KUL, 18-09-2001

«Żyjemy w nadzwyczajnym czasie Kościoła i mówimy zbyt wiele na temat kryzysów w Kościele, a zbyt mało o jego szansach» — to stwierdzenie jednego ze szwajcarskich uczestników Międzynarodowego Kongresu Teologii Fundamentalnej na KUL-u powracało w różnych wersjach podczas lubelskich dyskusji. W rok po głośnym Kongresie Kultury Chrześcijańskiej, w dniach od 18 do 21 września 2001 r. aula KUL-u stała się znowu ośrodkiem twórczej wymiany myśli w związku z pytaniami o jutro chrześcijaństwa. Dzięki inicjatywie ks. prof. Mariana Ruseckiego i jego współpracowników przedmiotem uwagi teologów, reprezentujących kilkanaście krajów, stało się poszukiwanie chrześcijańskiej odpowiedzi na wyzwania towarzyszące przemianom kulturowym, które zaskakują zarówno swą głębią, jak i szybkością. Ich symbolem mogą być choćby manipulacje genetyczne, w których usiłuje się zmienić z dnia na dzień struktury organizmu, jakie w naturalnym procesie ewolucji powstały przed miliardami lat.

O tym, jak kruche bywają bariery etyczne, które powinny wyznaczać nieprzekraczalną granicę dopuszczalnych ludzkich działań, wymownie świadczył barbarzyński atak terrorystów na World Trade Center, przeprowadzony tydzień przed rozpoczęciem Kongresu. Towarzyszące mu niepokoje sprawiły, iż kilku uczestników Kongresu, wśród nich kard. Avery Dulles SJ, odwołało swój przyjazd do Lublina, ograniczając się do przesłania tekstów przygotowanych wcześniej wykładów. Niespotykany dotąd paroksyzm przemocy ukazał w nowym świetle pytanie o przyczyny zła, tak istotne dla całych kongresowych rozważań. Nie zabliźniona rana w sercu Europy, jaką jest Holocaust i tragedia Oświęcimia, znalazła tym razem szokujące dopełnienie w ciosie wymierzonym w serce Ameryki.

Szanse wzrostu

Wielu uczestników Kongresu podkreśliło, że w kulturze współczesnej trzeba dostrzegać nie tylko tereny bolesnych zagrożeń. Nie mniej istotne są przemiany niosące nadzieję, inspirowane duchem Ewangelii. Ich przejawem jest rosnąca odpowiedzialność świeckich za Kościół, odnowa życia liturgicznego, odkrycie doniosłej roli wartości duchowych, dowartościowanie Pisma Świętego, poczucie solidarności z ubogimi i cierpiącymi, wrażliwość na prawa człowieka. W zatomizowanym społeczeństwie, gdzie współistnieją różne religie i głęboko zróżnicowane filozofie życiowe, wymienionym postawom towarzyszą jednak alternatywne propozycje. Zeświecczenie życia idzie w nich w parze z próbą zredukowania religii do jej rynkowych lub uczuciowych namiastek. Prób takich dostarczają zarówno naiwne mieszanki na poziomie New Age, jak i skomercjalizowana uczuciowość, której przejawem pozostają rekwizyty bożonarodzeniowe oferowane w domach towarowych już w końcu października. Naturalna dla człowieka tęsknota za duchowością zostaje w tej perspektywie sprowadzona do ezoterycznych zainteresowań tradycją Wschodu. Na miejscu miłości bliźniego pojawia się pozbawiona wszelkiej kontroli miłość do zwierząt. Jednym z ulubionych przejawów zainteresowania tematyką religijną staje się krytyka instytucji kościelnych.

W jaki sposób zachować istotne treści Ewangelii w świecie, który nigdy wcześniej w swych dziejach nie był poddany równie głębokim prze- obrażeniom? W jaki sposób praktykować inkulturację chrześcijaństwa, prowadząc równocześnie chrystianizację kultury? Jak kształtować świadomość tego, że tzw. śmierć Boga musi nieuchronnie prowadzić do śmierci człowieka i doświadczanego obecnie głębokiego kryzysu humanizmu? Jak odkrywać nadprzyrodzony i metafizyczny wymiar życia w środowisku współczesnych pragmatyków, których ulubionym pytaniem jest «co ja z tego będę miał?» Te właśnie kwestie inspirowały kongresowe dyskusje, modlitwy i rozmowy w kuluarach.

Szlak chrześcijańskiego humanizmu

Kultura współczesna ukazuje swe zeświecczone oblicze, gdy na powierzchni zdarzeń obserwujemy zewnętrzne przemiany. Inaczej jednak wyglądają jej fundamenty. Dziedzictwo chrześcijaństwa okazuje się niezastąpione, kiedy usiłujemy uzasadniać godność natury ludzkiej czy bronić tezy, że wszyscy ludzie są równi. Gdy chcemy określić znaczenie słów tak podstawowych jak «wolność», «podmiot», «osoba», okazuje się, że nikt nie przedstawił systemu pojęć i wartości, który byłby alternatywny wobec tradycji chrześcijańskiej. Można więc powtórzyć za Jürgenem Habermasem: «Ciągle jeszcze karmimy się tą samą chrześcijańską substancją. Wszystko inne to postmodernistyczna gadanina». W pejzażu zdominowanym przez reklamowy slogan i wielosłowie praktykowane przez elokwentnych proroków współczesności trzeba konsekwent- nego odkrywania prawdy o Bogu, który w tajemnicy Wcielenia wyraża swą solidarność z człowiekiem, zarówno w jego doświadczeniu bólu życia, jak i nowych wyzwań techniki.

Tajemnicę człowieka możemy pojąć dopiero wtedy, gdy podstawą naszych działań uczynimy świadomość tego, iż Chrystus — Bóg Wcielony «ludzkimi rękami pracował, ludzkim myślał umysłem, ludzką działał wolą, ludzkim kochał sercem» (KDK, 22). W perspektywie Wcielenia Boża nieskończoność przenika ludzką codzienność, tworząc fascynujące połączenie tego, co absolutne, z tym, co przygodne. Świadomi tej prawdy, możemy na progu trzeciego tysiąclecia powtarzać niezmiennie za psalmistą: «Czym jest człowiek, że o nim pamiętasz, i czym syn człowieczy, że się nim zajmujesz?» (Ps 8, 5). Wśród wielkich pytań i prozaicznych rozterek trzeba nam poszukiwać teologicznych fundamentów nowego humanizmu. Jest on «nowy» także w tym sensie, że ukazuje bi- blijną wizję nowego człowieka, który potrafi przezwyciężać wcześniejsze rozczarowania i zniechęcenia.

Jak sugerował w swym pasjonującym wykładzie prof. Bruno Forte, naszemu zagubionemu pokoleniu trzeba ukazywać Chrystusa nie tylko jako uosobienie prawdy i dobra, lecz również piękna. Generacja, która widzi wokół siebie szczególnie wiele absurdu, przemocy, brzydoty, poszukuje instynktownie nowych środków umocnienia nadziei i ocalenia wiary w piękno. Zarówno papieski List do artystów z 4 kwietnia 1999 r., jak i list pasterski kard. Martiniego na rok 1999/2000 stanowią ważne rozwinięcie tradycji, wcześniej reprezentowanej przez Hansa Ursa von Balthasara, która akcentuje doniosłość doświadczenia piękna w naszym przeżywaniu wiary. Los ludzkości i przyszły kształt kultury zależą w dużym stopniu od tego, czy potrafimy wydobyć z naszego dorobku to, co wielkie i piękne, aby przeciwdziałać współczesnym frustracjom i ukazać świadectwo nadziei zakorzenionej w Bogu. W tej perspektywie teologia fundamentalna jawi się jako dyscyplina, która uczy nas podstawowej prawdy o godności człowieka, ukazując teologiczny fundament tej godności. W teologicznym przesłaniu prawdy i piękna na horyzoncie ludzkich niepokojów i rozczarowań odkrywamy nową rzeczywistość sensu, która okazuje się bardziej podstawowa niż spotykane na co dzień absurdy.

Świadkowie kenozy Chrystusa

Szokująca dla ludzkiej logiki prawda Wcielenia znalazła swój wyraz w kenozie Chrystusa, tzn. w Jego wyniszczeniu, odarciu ze spektakularnych środków, które mogły rodzić podziw i uznanie obserwatorów. Ani wydarzenia nocy betlejemskiej, ani konanie na wzgórzu Golgoty nie przebiegały w stylu urzekającego spektaklu. Prostota środków działania zastosowanych przez Boga wymagała głębokiego spojrzenia wiary, aby ukazać Bożą moc ukrytą w tym, co niepozorne. Także i dziś, w kulturze ukierunkowanej w stronę konsumpcji i zgiełku, trzeba nam odkrywać kulturową kenozę Chrystusa. Trzeba wiedzieć, że przychodzi On w nieefektownej postaci, aby przy pomocy swej łaski nadawać konkretny sens tak ważnym wartościom, jak braterstwo i solidarność, wolność sumienia, budowa pokoju, cywilizacja miłości, kultura życia. Wartości te są niezbędne dla ochrony ekologii człowieka, bez której nasz gatunek nie mógłby rozwijać się w zgodzie ze swymi naturalnymi predyspozycjami. Między wolnym rynkiem a nowymi zastosowaniami techniki trzeba więc szukać współczesnych areopagów, na których «catholica electronica» — katolicyzm korzystający z osiągnięć najnowszej technologii — stanie się normalną formą głoszenia prawdy o miłości Boga do człowieka.

W liście przesłanym do uczestników kongresu Ojciec Święty podkreślał, że teologia fundamentalna jest zarazem strażniczką tożsamości chrześcijaństwa, jak i wyrazem otwarcia na nowe pytania niesione przez rozwój kultury. Obydwa sygnalizowane nurty refleksji stały się tematem kongresowych dyskusji. Wprowadzały one w monumentalną perspektywę, w której Kościół obecny w sercu dramatów świata winien je dzielić, głosić prawdę, kształtować wrażliwość sumień, umacniać nadzieję, bronić humanizmu Ewangelii zarówno przed popularnym dziś zwątpieniem, jak i przed rozmywaniem podstawowych pojęć. W doświadczeniu nowych wyzwań, towarzyszących współczesnej rewolucji w kulturze, trzeba nam zachować pokój płynący ze świadomości, iż w wyjątkowych czasach przełomów Bóg posyła nam wyjątkowych proroków. Zarówno Sobór Watykański II, jak i pontyfikat Jana Pawła II stanowią potwierdzenie tej prawidłowości. W perspektywie tej z nadzieją spoglądamy na nowe wyzwania.

Ta nadzieja ma w polskich realiach dodatkowe uzasadnienie. Umacniała ona na duchu tych, którym przez 45 lat usiłowano wmawiać, iż system komunistyczny dostarcza zupełnie nowej wizji człowieka, społeczeństwa i kultury, niosąc jednoznaczne odrzucenie chrześcijańskiej wizji świata i chrześcijańskiego systemu wartości. Czas wykazał, iż puste deklaracje ideologów nie stanowiły rzeczywistej alternatywy wobec prawdy objawionej w Jezusie Chrystusie. Dlatego też w obliczu wyzwań stających przed chrześcijaństwem na progu trzeciego tysiąclecia chcemy być świadkami tego pokoju, którego Chrystus uczył w swym pożegnalnym przesłaniu Wieczernika. W perspektywie zbliżającej się Męki mówił On apostołom o uwielbieniu Boga w misji Syna Człowieczego (J 13, 31 n.). Umacniając ich nadzieję w obliczu wielkich zagrożeń, mówił: «niech się nie trwoży serce wasze. Wierzycie w Boga?» (J 14, 1). Trzeba było silnej i konsekwentnej wiary, aby przez kenozę męki Chrystusa dojść do radości poranka wielkanocnego.

Na szlaku naszych poszukiwań, wśród radykalnie nowych propozycji życia, stajemy jako potomkowie bi- blijnego praojca Jakuba, «Aramejczyka tułacza» (Pwt 26, 5), aby na szlaku chrześcijańskich wędrowców poszukiwać nowych niebios i nowej ziemi (Ap 21, 1). Na szlaku tej wędrówki nauczycielem wiary pozostaje dla nas Abraham, który słysząc wezwanie Boże, by wyruszyć do nowej ziemi, «wyszedł, nie wiedząc, dokąd idzie» (Hbr 11, 8), lecz wśród niepokojów i napięć potrafił dotrzeć do celu określonego przez Boga. W naszej intelektualnej wędrówce ku nowym ziemiom pragniemy głosić Dobrą Nowinę istotom rozdartym między rozpaczą i poczuciem bezsensu. Wymaga to skoncentrowania uwagi na tych treściach chrześcijaństwa, które stanowią fundament chrześcijańskiej nadziei, rozwijanej w codziennej solidarności Boga z człowiekiem.

Abp Józef Życiński
Metropolita lubelski

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama