Fragmenty książki "Rachunek sumienia Kościoła w świetle Apokalipsy" na temat tego co uczynić, aby Kościół odzyskał swoją wiarygodność i był światłem dla narodów?
Bogdan Giemza SDS Rachunek sumienia Kościoła w świetle Apokalipsy |
Na współzależność ewangelizacji, teologii i współczesnej kultury zwrócił uwagę Jan Paweł II w przemówieniu do kapłanów, zakonników i zakonnic 20 października 1985 roku w Cagliari na Sardynii. Mówił między innymi: „Konieczna jest światła kultura kościelna, głęboka kompetencja teologiczna i pasterska, roztropna wrażliwość wobec aktualnego społeczeństwa i jednocześnie absolutna ufność w Tym, który nas wybrał, abyśmy świadczyli o Prawdzie objawionej i obdarzali łaską”.
Zadaniem teologii jest pomóc w zrozumieniu współczesnej rzeczywistości i dokonujących się przemian kulturowych. Wytrwała refleksja teologiczna może nam pomóc krytycznie zobaczyć, dokąd jesteśmy prowadzeni, jakie jest nasze powołanie, jakie są zadania wyznawców Chrystusa we współczesnym Kościele i świecie. „Teologia ciągle musi pytać o to — uważa H. Juros — co jest dzisiaj godne wsparcia dla dobra społeczeństwa i Kościoła, co powinno być zmienione, a co należy zachować, aby unowocześnić kraj i dać siłę duchową ludziom żyjącym w społeczeństwie, które ewoluuje w kierunku pluralizmu. Sprzeczności sekularyzmu domagają się od niej głębszych refleksji, aby umiała wskazać we współczesnej kulturze na te perspektywy, które wynikają z wiary chrześcijańskiej i odnoszą się do ważnych pytań postawionych przez nowe społeczeństwo. Jej dotąd zdecydowanie negatywny osąd Oświecenia wymaga teraz zróżnicowania, zwłaszcza w odniesieniu do idei wolności i dojrzałości ludzi”. Teologia winna strzec się uwikłań w doraźne rozwiązania, manipulacje polityczne czy tym bardziej wewnątrzkościelne przepychanki. Winna dostarczać „nowych impulsów duchowych i paradygmatów myślenia” oraz przedkładać „takie projekty modernizacji, które przyczynią się do upodmiotowienia społeczeństwa jako wspólnoty osób dojrzałych i odpowiedzialnych”.
Istotne dla teologii jest, by w centrum jej poszukiwań była Osoba Jezusa Chrystusa i by potrafiła z tej boskiej perspektywy rzucić światło na złożoną rzeczywistość współczesnego świata. Ta uwaga jest o tyle istotna, że dziś „rozmazuje ona swój oryginalny profil w dyskursach psychosocjologicznych i w drugorzędnych dla niej potyczkach moralistycznych, w których na dodatek myli niekiedy komara ze słoniem”. Zamiast Boga w centrum rozważań teologicznych często jawią się dziś: sprawa pokoju, sprawiedliwości, z naciskiem na wybór na rzecz ubogich, i ochrona naturalnego środowiska. „Ta trójca wartości zarysowuje się dzisiaj jako namiastka utraconego pojęcia Boga”.
Wytrwała refleksja teologiczna winna także towarzyszyć duszpasterzom. Henri J.M. Nouwen pisze, że „bez solidnej refleksji teologicznej nasi duszpasterze w nadchodzących czasach staną się kimś niewiele więcej niż tylko dyletanckimi psychologami, socjologami i pracownikami socjalnymi. (...) Kto chce być zwiastunem i duszpasterzem, koniecznym jest, aby stawał się coraz wrażliwszy na to, że Bóg jest zawsze obecny w historii ludzkości”. Trudne zadanie kapłana jako duchowego przewodnika wspólnoty polega na tym, aby na osobiste kryzysy, konflikty rodzinne, katastrofy narodowe i napięcia międzynarodowe patrzył i interpretował je w świetle wiary oraz przekonany do tego, że Bóg jest w tym wszystkim przy nas. W praktyce oznacza to, że kapłani — świadkowie Chrystusa i przewodnicy wspólnoty — muszą się przeciwstawić każdej formie fatalizmu, wszelkiej formie beznadziei; muszą stawić czoło zsekularyzowanemu światu i głosić w sposób niedwuznaczny, że Wcielenie Słowa Bożego przemieniło najdrobniejsze nawet zdarzenie historii ludzkości w rzeczywistość łaski. „Duszpasterze przyszłości muszą być teologami — ludźmi, którzy znają serce Boga i — przez modlitwę, studium i staranną analizę są zdolni, by zauważyć wszystkie na pozór zupełnie przypadkowe wydarzenia swoich czasów i w nich rozpoznać tajemnicze uzdrawiające działanie Boga i objawić je swoim współbraciom. Refleksja teologiczna polega na tym, aby na bolesne, jak i na pełne radości realia życia codziennego umieć spojrzeć wzrokiem Jezusa i pomóc ludziom, by uświadomili sobie jak ostrożnie Bóg ich prowadzi”.
W dalszych rozważaniach zwrócimy uwagę na to, że w centrum listów do siedmiu Kościołów stoi Chrystus, uwielbiony Pan. Jego obecność w Kościele jest aktywna. Przechadza się On między Kościołami, mając doskonałą znajomość dobrych czynów, które pochwala. Zna także słabości, które piętnuje, i wzywa do nawrócenia. Określenie „znam twoje czyny” powtarza się jak refren w Ap 2-3. Jednocześnie Chrystus nie jest sam. Nieodłącznie towarzyszy Mu Kościół, Jego Oblubienica, którą pragnie przyjąć do wiekuistej chwały. Zwróćmy uwagę, że chociaż wszystkie wspólnoty noszą imię Kościoła Chrystusowego, to są bardzo odmienne w konkretnym stylu życia. Widać stąd, że społeczność chrześcijańska może pójść różnymi drogami i przybrać zróżnicowany kształt. Wczytując się w tekst Apokalipsy, każda wspólnota chrześcijańska musi robić nieustanny rachunek sumienia i pytać, który z siedmiu Kościołów najbardziej przypomina jej sytuację. A jednocześnie poszczególni uczniowie Chrystusa powinni odnaleźć w listach Apokalipsy opis własnego życia, osobistej postawy, własnego zaangażowania lub niezaangażowania w chrześcijaństwo, wycofania się i bierności lub banalizowania zła.
Jedno jest pewne: Chrystus miłuje mnie, Chrystus miłuje Kościół. Nie jakiś wymyślony, abstrakcyjny i idealny, ale konkretny, wędrujący przez ziemię, czyli złożony z nas. Chrystus pragnie go zbawić. Kościół, wspólnota to nie abstrakcyjny twór, ale „towarzystwo wędrujące” z Chrystusem, jak wyraził się kiedyś kard. Joseph Ratzinger.
opr. aw/aw