Moje Betlejem

O czasie i miejscu narodzin Jezusa Chrystusa

Zbliża się 2000. rocznica narodzin Chrystusa. Stoimy prawie u drzwi, w przeddzień Wielkiego Jubileuszu związanego z tym wydarzeniem. Jest to, jak pisze Papież Jan Paweł II w „Tertio millennio adveniente” — „prawdziwie Wielki Jubileusz, i to nie tylko dla chrześcijan, ale dla całej ludzkości ze względu na pierwszoplanową rolę, jaką chrześcijaństwo odegrało w ciągu tych dwóch tysiącleci. Upływ lat liczy się przecież prawie wszędzie od momentu przyjścia Chrystusa na świat. To przyjście stało się punktem centralnym powszechnie używanego dziś kalendarza (gregoriańskiego). Rok 2000 jest więc datą Wielkiego Jubileuszu”.

Data narodzin Jezusa Chrystusa, ustalona w 525 r. przez opata Dionizego Małego, zwanego Mnichem Scytyjskim, do XIX w. była powszechnie przyjmowana również przez świat nauki. Na skutek nowej interpretacji danych historycznych, związanych ze śmiercią króla Judei Heroda I oraz badań astronomicznych, zaczęto głosić hipotezę, jakoby Dionizy Mały pomylił się o kilka lat, dlatego Chrystus narodził się o 4, a nawet o 8 lat wcześniej. Obecnie astronomowie i historycy polemizują z tym stanowiskiem. Przytaczają argumenty oparte na nowych badaniach astronomicznych i nowej interpretacji źródeł historycznych, przemawiających za tym, że opat Dionizy, znakomity matematyk i astronom swoich czasów (VI w.), był bliższy prawdy, niż sądzimy. Punkt zerowy naszej rachuby czasu jest bliższy momentowi narodzin Chrystusa niż proponowany powszechnie rok 4 lub 7 przed erą chrześcijańską.

Niezależnie od tych dyskusji fakty podane przez Ewangelistów Mateusza i Łukasza na temat narodzenia Chrystusa są pewne. Opierając się na nich, Ewangeliści w swoich opisach (Mt 1—2; Łk 1—2) pouczają, jakie skutki i korzyści zbawcze wynikają z nich dla człowieka. Święty Łukasz przedstawia pasterzy betlejemskich, którzy na okolicznych polach paśli swe owce. Czuwając w nocy nad stadem, otrzymali od aniołów radosną nowinę: „Dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan”. Światłość z nieba, która ich ogarnęła, oraz usłyszane śpiewy anielskiego hymnu: „Chwała na wysokościach Bogu, a na ziemi pokój ludziom, w których Bóg ma upodobanie” jednoznacznie uświadomiły pasterzom, że to sam Pan objawia im tak wielkie sprawy. Idą więc do Betlejem, korzystając ze znaku danego im przez anioła, aby znaleźć obiecanego Zbawiciela. Szukają i znajdują niemowlę owinięte w pieluszki i leżące w żłobie.

Jak doszło do tego, że Mesjasz, Pan, leży w żłobie? Łukasz tak o tym pisze: Józef wraz z Maryją, poślubioną sobie małżonką, która była brzemienną, przybył z Galilei do Betlejem Judzkiego, aby się dać zapisać zgodnie z rozporządzeniem cezara Augusta Oktawiana o powszechnym spisie ludności. „Kiedy tam przebywali, nadszedł dla Maryi czas rozwiązania. Porodziła więc swego Syna pierworodnego, owinęła w pieluszki i złożyła w żłobie, gdyż nie było dla nich miejsca w gospodzie”. Tak to Jezus przez narodziny w grocie betlejemskiej służącej za stajnię uniżył się, stawszy się jednym z najbiedniejszych. „Pasterze zaś idąc za znakiem o niemowlęciu owiniętym w pieluszki i leżącym w żłobie, znaleźli Zbawiciela świata. Gdy Go ujrzeli, opowiedzieli, co im zostało objawione o tym Dziecięciu. Wielbili też i wysławiali Boga za wszystko, co słyszeli i widzieli, jak to im było powiedziane”.

Święty Mateusz uzasadnia narodzenie Jezusa w Betlejem, z Maryi Dziewicy, spełnieniem się proroctw Izajasza (7,14) oraz Micheasza (5,1): „Oto Dziewica pocznie i porodzi Syna...”; i „Ty, Betlejem, ziemio judzka, nie jesteś najmniejsze z wszystkich miast Judy, bo z ciebie wyjdzie Władca, który będzie Pasterzem ludu Izraela”. Do „nowo narodzonego Króla Żydowskiego — Mesjasza, spieszą Mędrcy ze Wschodu. Herod, arcykapłani i uczeni żydowscy kierują ich do Betlejem. Również gwiazda, którą widzieli na Wschodzie, szła przed nimi, zatrzymując się nad miejscem, gdzie było Dziecię. Kiedy Je zobaczyli, upadli na twarz oddając Mu hołd. A wszystko to działo się w atmosferze wielkiej radości”. Tyle o narodzeniu Jezusa napisali Ewangeliści Łukasz i Mateusz.

Chrześcijanie już od pierwszych wieków czcili te miejsca, pielgrzymowali tam i wspominali wydarzenia, jakie się tam dokonały dla naszego zbawienia. Na miejscach tych budowali kościoły, klasztory, sanktuaria. Kilka kilometrów (3—4) na północ od Betlejem, w stronę Jerozolimy, w dolinie między wzgórzami Judei, w miejscowości nazywającej się dzisiaj Bet Sahur, możemy przeżywać na nowo te wydarzenia na polach pod Betlejem, w zbudowanych tam sanktuariach oraz w grotach skalnych, jaskiniach, służących pasterzom i owcom za miejsca schronienia. Wykopaliska archeologiczne ukazują pamiątki pierwszych kościołów, kaplic i klasztorów już z IV i V w. Nowy kościół Pasterzy z pięknymi malowidłami ściennymi, przedstawiającymi sceny z Bożego Narodzenia, zbudowany w kształcie kopulastego namiotu, gromadzi pielgrzymów i wiernych z całego świata na śpiewaniu kolęd, modlitwie i nabożeństwach.

Wielokrotnie do tego miejsca zmierzałem, również pieszo. Około 10-kilometrowa trasa z Jerozolimy na Pole Pasterzy pod Betlejem wije się wśród gór i dolin judzkich. Dzisiaj są to głównie ścieżki i pola, bo nowe szerokie drogi, przystosowane do ruchu kołowego, biegną bardziej okrężnie. Kiedy przybywałem do sanktuarium na Polu Pasterzy — czy to samotnie, czy w towarzystwie innych pielgrzymów — mogłem na miejscu rozważyć i przeżyć raz jeszcze to, co spotkało pasterzy 2000 lat temu. Słowa Ewangelii Łukaszowej, malowidła ścienne i nasze, polskie kolędy pozwalały lepiej zagłębić się w Tajemnicę Wcielenia.

Szlakiem Pasterzy betlejemskich udawałem się do sanktuarium Bożego Narodzenia w Betlejem. Kościół zbudowali cesarz Konstantyn Wielki i jego matka św. Helena w IV w. nad grotą, jaskinią skalną, w której narodził się Zbawiciel świata. Konstantyńska świątynia Bożego Narodzenia jest jedyną budowlą chrześcijańską w Ziemi Świętej, która przetrwała wszystkie burze dziejowe, aż do naszych czasów. Pięcionawowa Bazylika, do której trzeba się wcisnąć przez mały otwór zastępujący drzwi, jest celem wszystkich pielgrzymów w Ziemi Świętej. Miałem szczęście bywać w Grocie Narodzenia Pana sam, lub prawie sam, oraz odprawiać tam wielokrotnie Msze Święte. Takie samotne modlitwy w tym miejscu są największym przeżyciem. W ciszy mogłem rozważyć nie tylko Łukaszowy czy Mateuszowy tekst o narodzeniu Jezusa, ale także zastanowić się nad głębią sformułowania w Janowej Ewangelii: „A Słowo ciałem się stało i zamieszkało między nami”. Mogłem uklęknąć tam, gdzie stał żłóbek, czy w miejscu pokłonu Mędrców. Mogłem ucałować ślad narodzin Chrystusa Pana, zaznaczony srebrną gwiazdą na kamiennej posadzce pod ołtarzem. Mogłem się też modlić w Grocie św. Józefa, gdzie ten Stróż Odkupiciela świata usłyszał Boże słowa o ratowaniu małego Jezusa przed mieczem Heroda. Mogłem też w pobliskiej Grocie Mlecznej, śpiewając nasze kolędy i pastorałki, wspominać, jak Maryja karmiła Dzieciątko i tuliła Je do snu.

Ks. Józef Kozyra

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama