Z dziejów kleru parafialnego w XVII-XVIII wieku (fragmenty)
ks. Jan Kracik PRAWIE WIELEBNI Z dziejów kleru parafialnego w XVII-XVIII wieku
|
Pisaniem uwag wstępnych, prezentujących temat i ukazujących dokonania poprzedników, rządzi obyczaj prowadzenia czytelnika rozmaitymi ścieżkami aż do tego miejsca, w którym przerzedzi się las omawianej literatury przedmiotu, a na tak powstałym pustkowiu ów prowadzony przyzna, że nieodzowne jest w tym miejscu drzewko posadzone właśnie przez autora. Bywa, że proceder ten służy nie tylko samopoczuciu piszącego, ale i określa rzeczywistą rację istnienia elaboratu. Badanie przeszłości na utartych już szlakach jej poznania jest łatwiejsze i bezpieczniejsze, lecz utrwala przyjęte z dobrodziejstwem inwentarza założenia i stereotypy omawianej rzeczywistości. Nowe źródło lub nowe pytania stawiane znanym przekazom są niezbędne w procesie eksploracji przeszłości. Szukaniu innej od dotychczasowej drogi towarzyszy większe ryzyko błędu, a wyniki bywają nieraz połowiczne i tymczasowe. A przecież tak rozwija się nauka1.
Bibliografia dotycząca społeczeństwa staropolskiego wzbogaca się o coraz liczniejsze pozycje. Poznajemy coraz lepiej warstwy społeczne i grupy zawodowe, podziały klasowe i układy stanowe, struktury i obyczaje, zarówno elity władzy jak ludzi marginesu2. Szeroko już ukazano różnicę między szlacheckim równościowym „panie bracie”, a faktycznym rozwarstwieniem urodzonych, zbadano podziały społeczne wśród sławetnych i to, co dzieliło także pracowitych. Na tle tego, co napisano o więzach i barierach powstałych między karmazynami i drobiazgiem szlacheckim, ludźmi z ław ratuszowych i miejskiego pospólstwa, kmieci i komorników — skromny jest dorobek historiografii dotyczącej kleru3. Zwłaszcza niższe duchowieństwo, kształtujące po parafiach świat wyobrażeń, przekonań i postaw szerokich mas, zlewa się w jednolitą, prawie niezróżnicowaną masę. Jakie schematy tu pokutują i jakie opóźnienia badawcze czekają stopniowego nadrobienia?
Autorzy zbiorowego dzieła Kościół w Polsce (t. 2: Wieki XVI—XVIII), koncentrując się bardziej na strukturach organizacyjno-przestrzennych niż na ich funkcjonowaniu, poświęcili więcej uwagi ilości i statystyce, niż jakości i społeczno-kulturowym kontekstom zjawisk i procesów omawianych czasem w oparciu o fragmentaryczna bazę źródłową. Sami też traktują część swych studiów jako ustalenia cząstkowe, wyniki prowizoryczne, wymagające dalszych opracowań, w związku z czym odżegnują się od ambicji syntetycznego ujęcia, utyskując nad stanem badań nad społecznością katolicką XVI—XVIII w., znaną słabiej niż średniowiecze i gorzej niż inne dziedziny tego okresu4.
Potrzeby badawcze są rzeczywiście wielkie, a wybór przedmiotu badań łatwo uzasadnić wobec prawdziwego niedostatku literatury, co jednocześnie zmusza do powtarzania zwyczajnych w tej sytuacji zastrzeżeń o niekompletnym, a częściowo i hipotetycznym charakterze wyników. Pora jednak na bliższą eksplikację tematu i zarysowanie założonego w nim programu.
Dzieło potrydenckiej odnowy Kościoła omawiane było najczęściej w kontekście dokonań protagonistów tej reformy. Od przeceniania roli jednostki w starych monografiach biskupów, droga wiodła do prac prawno-historycznych, skłonnych do wnioskowania o życiu na podstawie akt normatywnych, bez oceny nikłej nieraz mocy kreatywnej papierowego rozporządzenia synodalnego czy biskupiego. Szkoła Gabriela Le Brasa i dokonania jego naśladowców, korzystając z protokołów wizytacyjnych, sprawozdań i wykazów, przybliżyły rozumienie dymensji zjawisk i ukazały dynamikę wielu procesów kościelnej przeszłości, zajmując się głównie ich stroną kwantytatywną. Tymczasem co najmniej równie ważne, jak np. rozwiązanie kwestii: ilu wiernych przypadało na jednego księdza, stanowi odpowiedź na pytanie — na jakiego księdza? Nawet wiedząc ile i kiedy powstało seminariów oraz zliczywszy pracowicie alumnów, lata nauki i nauczane przedmioty czy ustaliwszy stopnie naukowe biskupów — można, mimo zestawień w liczbach i odsetkach, mniej wiedzieć o wartości tej edukacji i tych tytułów, niż w oparciu o relacje paru dobrych pamiętników ukazujących rzeczywiste walory owego nauczania i procedurę zostania graduatem5 Podobnie jak stopień upowszechnienia poszczególnych praktyk religijnych ma prawie całkiem inną wymowę w XVII i XX wieku, tak i liczebność duchowieństwa. Jeśli pominąć przynajmniej postawienie problemu motywacji wyboru stanu duchownego, funkcjonującego systemu rekrutacji, kryteriów naboru, epuracji kadr czy jej braku, stanu dyscypliny kościelnej — można razem z jakże potrzebnymi tabelami i wykresami objąć mniejszą część prawdy niż niestosujący zestawień liczbowych autorzy starych prac opisowych. Co wcale nie znaczy, że ideałem byłoby wycofanie się na dawne pozycje małej precyzji, powrót do pośpiesznych uogólnień czy biografii i monografii lokalnych, lecz że potrzeba niełatwych ujęć całościowych, mimo nieodłącznych od nich nowych mankamentów.
Próba uchwycenia jakościowych obok ilościowych aspektów zagadnienia spowodowała rzeczowe i przestrzenne ograniczenia tematyki. Wybór padł na tę część duchowieństwa, która w stratyfikacji wewnątrzstanowej zajmowała miejsce najniższe i posiadała najbardziej odrębny status — niebeneficjaci. Ci, którzy żyjąc tylko z pracy własnej rezydowali w 100% i sami wspomagając czy wyręczając drugich utrzymywali się z otrzymywanego od nich salarium, którego już nie dało się podzielić, by wynająć własnego zastępcę. Większość ordynandów rozpoczynała kapłańską egzystencję jako niższy, niebeneficjalny, pomocniczy kler parafialny. Praktycznie chodzi tu o wikariuszy parafialnych, gdyż kolegia wikariuszy katedralnych, kolegiackich i mansjonarzy dysponowały własnym, fundacyjnym uposażnieniem, a ich członkowie chociaż nie posiadali odrębnych prebend, to przecież partycypowali w beneficjalnym uposażeniu (ziemia, kapitały) korporacji, cieszyli się pewnym samorządem i nie byli tak uzależnieni od rządcy kościoła, jak wikariusz od plebana6. Z racji jednak pełnienia podobnych co ten ostatni funkcji duszpasterskich (zwłaszcza mansjonarza, gdyż w katedrze obowiązki wikarego sprowadzały się głównie do zajęć chórowych) i podobieństwa niektórych elementów sytuacji życiowej — uwzględniano ich w odpowiednich miejscach,
Czy fakt utrzymywania się z wynagrodzenia za pracę, a nie z beneficjum, był aż tak istotny by czynić zeń wyróżnik statusu? Czyż wobec jedności celów religijno-społecznej działalności proboszcza i wikariusza, umocnionej wspólną świadomością stanową, nie należałoby znaleźć innych kryteriów, tym bardziej, że istniały przecież i chude prebendy i dobre wikariaty? — Pomijając ostatnie stwierdzenie, jako krótki odcinek podobieństwa sytuacji granicznych, można owo szeregowanie: beneficjat — niebeneficjat potraktować wstępnie jako linię konwencyjną, służącą do wydzielenia tematu, który z reguły, jako część procesu historycznego, posiada tylko niektóre granice naturalne, zaś pozostałe — sztuczne i redakcyjne. O jaką zaś chodzi w tym wypadku — wykaże praca.
Teren archidiakonatu krakowskiego obejmował obszar większy od obecnej archidiecezji krakowskiej, jakkolwiek nie wchodził w jego skład dekanat nowotarski i spiski, zaś dekanaty zachodnie, północne i wschodnie — Pszczyna, Bytom, Jędrzejów, Książ Wielki, Skała, Proszowice, Witów, Opatowiec, Wojnicz, Lipnica Murowana, Dobczyce — znajdują się dziś w całości lub częściowo w diecezjach: katowickiej, sosnowieckiej, kieleckiej i tarnowskiej. Archidiakonat liczył w 1750 r. 15 038 km kw., miał 19 dekanatów i 387 parafii7 Teren będzie zasadniczo traktowany we wspomnianych właśnie granicach, te bowiem zmieniały się w XVII w.: należące w 1621 r. do dekanatu Dobczyce 4 parafie i 1 filia (Jordanów, Łętownia, Raba, Rabka i Skomielna) znalazły się w dekanacie nowotarskim archidiakonatu sądeckiego . Nieco wcześniej musiała mieć miejsce poważniejsza reorganizacja, o jakiej wspomina w notatce z 1635 r. archidiakon krakowski Jan Fox stwierdzając, że spośród 500 parafii jego archidiakonatu ponad 80 odłączono do archidiakonatu pilickiego, a ok. 54 do innych: sandomierskiego, lubelskiego, zawichojskiego, sądeckiego, prezpozytury kieleckiej i tarnowskiej8. Podobnie zresztą pozostając w archidiakonacie kilkanaście parafii zmieniło przynależność dekanalną — parafie Żywiecczyzny należały w 1621 r., do dekanatu oświęcimskiego, a np. do zatorskiego zaliczono parafie Regulice i Leńcze, należące potem do dekanatów Nowa Góra i Skawina (od tego odłączono do zatorskiego Maków); dekanat Wrocimowice przyjął później nazwę od parafii Książ Wielki (i ta będzie dalej używana)9. Sam Kraków uwzględniono wszędzie tam, gdzie specyfika tego bogatego w duchowieństwo miasta, wymagająca odmiennych metod, dopełniała obrazu całości, a nie deformowała go, wpływając np. na zawyżenie średnich (np. w połowie XVII w. na jednego duchownego przypadało w Krakowie 15 wiernych, a w końcu XVIII w. — 9)10. Dla celów porównawczych sięgano oczywiście także w inne zakątki diecezji czy kraju. Dla jasności w prezentowaniu materiału „własnego” i branego spoza omawianego terytorium, wspomniane w tekście parafie archidiakonatu krakowskiego lokalizowano podając w nawiasie przynależność dekanalną (np. dekanat Skała), zaś inne parafie diecezji — analogicznie przy odmiennej formie oznaczenia dekanatu, np. Kidów k. Wolbromia.
Przyjęty okres wyznacza czas potrydenckiaj reformy kościelnej w Polsce. Początek jej bardziej intensywnej realizacji w diecezji krakowskiej przypada na koniec XVI w., a dokumentację źródłową stanowią akta wizytacji kard. Jerzego Radziwiłła z lat 1596—1598. Cezurę końcową wyznaczają rozbiory, jakkolwiek w potrzebie szukano genealogii zjawisk czy ich trwałości poza obu granicami chronologicznymi.
Tak zarysowane terytorium kościelne było jednocześnie powierzchnią świecką, a czas potrydenckiej reformy porą przeobrażeń politycznych i innych. Kler przy wszystkich swoich prawnych i obyczajowych odrębnościach stanowił osobny świat do pewnych tylko granic. Jakich? — stanowi podstawowe pytanie kwestionariusza badań. Wszak w jednej przestrzeni społecznej odbywało się wybieranie kariery np. wojskowej i duchownej, a przy całej rozbieżności celów i uzasadnień, jedna i druga służba miała charakter profesjonalny, dostarczając środków do życia. Banalne stwierdzenie odmienności szans awansu, gdy suknię duchowną przywdziewał szlachcic i plebejusz, budzi pytanie: na ile owo pochodzenie wpływało na wzajemne traktowanie się wielebnych? Beneficjat, który przez swą sytuacje gospodarczą należał do drobnych (w skali szlacheckiej, nie chłopskiej) posiadaczy ziemskich, choć dożywotnich, niedziedzicznych, wynajmując do pomocy lub zastępstwa współbrata w kapłaństwie, czy był skłonny widzieć go — na ile — podobnie jak pobliski dziedzic swego oficjalistę plenipotenta, też dobrze, ale ubogo urodzonego?
Charakterystyki układu ról społecznych proboszcza i wikarego nie budowano jednak w oparciu o analogie. Podstawą miary prestiżu społecznego obu duchownych był podział uprawnień i stan posiadania. Ocena kompetencji zaczyna się od samej rekrutacji, skoro warunkiem uzyskania święceń było posiadanie tytułu kanonicznego, czyli beneficjum lub zapewnionej przez beneficjata pracy, najczęściej wikariusza. Problem ten wymaga rozważenia wielu zagadnień wiążących się z takim systemem naboru: od kadrowych konsekwencji ustroju beneficjalno-patronackiego, po wyznaczniki rozmieszczenia kleru i jego pochodzenia (rozdział II). Wcześniej jednak należało omówić kluczowe pojęcie stanu duchownego, zarówno w jego społecznej odrębności jak i w powiązaniu, tak zbieżności jak konflikcie interesów z innymi warstwami społeczeństwa, nie tylko w scaleniu, ale i w rozwarstwieniu wewnątrzstanowym (rozdział I).
Wpływ władz diecezjalnych na rekrutację wikariuszy, a to w zestawieniu z kompetencjami proboszczów, a wobec tego szanse formacji intelektualno-duchowej, a wreszcie rolę obu tych czynników dyspozycyjnych (konsystorz i pleban) w formie zatrudnienia i zmiany placówki — omówiono w rozdziale III, gdzie badano podstawowy problem napięcia między potrzebami pastoralnymi, a materialnymi wyznacznikami prestiżu kleru, co przybierało postać alternatywy: powiększać kadry duchowe kosztem ich pauperyzacji czy limitować je dla utrzymania pożądanego standardu. Następny rozdział poświęcono duszpasterskim konsekwencjom społecznego statusu wikariusza w jego obiektywnych uwarunkowaniach w postaci uprawnień, sytuacji materialnej i nie zawsze do końca zbieżnych oczekiwań zwierzchników i parafian.
Analiza stopnia zależności służbowej, struktur społecznych i stanowych, udziału w decydowaniu i dochodzie, jako wyznaczników miejsca w hierarchicznym układzie ról — nie wyczerpuje składników decydujących o pozycji zajmowanej wśród duchowieństwa przez omawianą jego warstwę. Istotnym komponentem jest tu samoświadomość — przekonania o zajmowanej pozycji własnej i drugich (pleban i wierni), jej akceptacja lub kwestionowanie i związane z tym aspiracje, emocje i mentalność11 Dzięki nim można lepiej zrozumieć styl życia, obyczaj i samą rolę społeczną niebeneficjatów (rozdział V).
Osobno potraktowano tę część niższego duchowieństwa parafialnego, która z obiektywnych i subiektywnych powodów nie mieściła się w ustalonym porządku, usuwana z parafii lub porzucająca ją. Ta prawie niebadana problematyka kleru wędrownego12 wykazuje podobnie jak ogół omówionej wyżej tematyki, wielorakie powiązanie z ustrojem społecznym oraz jego twardymi prawami i to pomimo całej wewnątrzstanowej specyfiki duchowieństwa.
Powyższy kwestionariusz narzuca sposób korzystania ze źródeł, zarówno dobrze znanych, jak i dotąd niewykorzystywanych. Ich zasadnicza część, to wyliczone niżej w wykazie tomy akt biskupich (łącznie z serią acta gratiosa), administratorów diecezji krakowskiej i tzw. acta officialia, będące produktem konsystorskiej kancelarii wikariusza in spiritualibus generalnego, który był tez zwykle oficjałem13. Księgi te wykorzystano szczegółowo, podobnie jak akta wizytacji i wykazy wyświęconych, ważne dla ustalenia społecznego i terytorialnego pochodzenia kleru. Jakkolwiek w kilku miejscach zakwestionowano metodę pracy na jednostronnej linii: norma — jej realizacja, uwzględniono całość akt normatywnych tj. synody, listy pasterskie i wydane jako druki ulotne lub zachowane w księgach wpisów i kopiariuszach rozporządzenia władz diecezjalnych.
Dużo nieznanego materiału źródłowego przyniosło przebadanie 382 tek (ok. 16 m.b.) tzw. Producta. Jest to w dużej mierze dokumentacja różnych etapów postępowania sądowego i administracyjnego, gdzie cenne są oczywiście nie szablonowe kopie pozwów, lecz prośby, skargi, interrogatoria dla świadków, odpowiedzi (responsiones) pozwanych, a zwłaszcza ich zeznania ukazujące sposób myślenia, wrażliwość, skale wartości. Tu także zachowała się korespondencja plebanów w sprawie angażowania wikariuszy, atesty z egzaminów do święceń i autobiograficzne konfesaty zatrzymanych wagabundów.
Nadto nieco materiału przyniosły akta kongregacji dekanatu Nowa Góra i Oświęcim, wizytacje dziekańskie tego pierwszego, księgi metrykalne kilkudziesięciu parafii archidiakonatu krakowskiego, diariusz dwu plebanów z dekanatu Książ (1693—1723) i teki zasłużonego badacza polityczno-prawnego Feliksa Łoyki.
Książka Prawie wielebni to bardziej pierwsze niż drugie wydanie. Ukazała się bowiem przed laty (Kraków 1982) w nakładzie 400 egzemplarzy, odbitych uciążliwą dla oczu drobną czcionka małej poligrafii. Po łacińskim tytule Vix venerabiles następował rozległy podtytuł lokujący owych prawie, czy zaledwie wielebnych, w przestrzeni (387 parafii w 19 dekanatach) i potrydenckim czasie: Z dziejów społecznych niższego kleru parafialnego w archidiakonacie krakowskim w XVII—XVIII wieku.
Prawie wielebni różni od książkopodobnego produktu pierwotnego nie tylko przyzwoita jakość druku. Dzięki propozycji Wydawnictwa PETRUSŽ i pracy Redakcji naprawiony został niefortunny pomysł autorski z Vix venerabiles, gdzie w przypisach znalazło się mnóstwo wątków szczegółowych, objaśnień i cytatów, po to, by nie rozsadzały tekstu głównego. Okazało się, że włączenie zdecydowanej większości przypisowych tekścików do tekstu książki bardziej go ożywiło, niż obciążyło, sprowadzając rolę przypisów do dokumentowania pochodzenia informacji, a nie uciążliwej lektury równoległej. Zauważone w prawydaniu błędy oczywiście poprawiono.
ks. Jan Kracik
1 Por. A. Wyczański, Uwarstwienie społeczne w Polsce XVI wieku. Studia, Wrocław 1977, s. 4 n.
2 Zob. m.in. J. Tazbir, Kultura szlachecka w Polsce. Rozkwit — upadek — relikty, Warszawa 1978 i cytowana tam literatura, zwłaszcza prace W. Czaplińskiego, J. Maciszewskiego, A. Wyczańskiego, A. Zajączkowskiego; E. Baranowski, Życie codzienne małego miasteczka w XVII i XVIII wieku, Warszawa 1975; Historia chłopów polskich, t. 1, pod red. S. Inglota, Warszawa 1970; Z. Kuchowicz, Obyczaje staropolskie XVII—XVIII wieku, Warszawa 1975; Społeczeństwo polskie XVIII i XIX wieku, t. 4—6, pod red. W. Kuli i J. Leskiewiczowej, Warszawa 1970—1974; W. Czapliński, J. Długosz, Życie codzienne magnaterii polskiej w XVII wieku, Warszawa 1976; M. Frančić, Ludzie luźni w osiemnastowiecznym Krakowie, Wrocław 1967.
3 Lepiej przedstawia się tu historiografia XIX wieku; zob. prace S. Litaka, A. Chruszczewskiego, D. Olszewskiego, w: Społeczeństwo Królestwa Polskiego, t. 3 i Społeczeństwo polskie XVIII i XIX wieku, t. 6, Warszawa 1968, 1974.
4 Pod red. J. Kłoczowskiego, Kraków 1969, s. 5, 59, 262, 265 n, 485, 733, 786 n.
5 Por. W. Müller, Diecezje w okresie potrydenckim, w: Kościół w Polsce, t. 2, s. 118—128, 163—172; S. Litak, Struktura i funkcje parafii w Polsce, tamże, s. 353—360.
6 Wikariusze katedry krakowskiej zwali niekiedy swe stanowiska beneficjami, a w 1635 r. pełnomocnik jednego z sądzonych przez nich własnych poddanych zwrócił się do przedstawicieli owej korporacji w te słowa: „proszę swych łaskawych prałatów i panów dziedzicznych”. Również używane określenie capitulum minor świadczy o imitowaniu rzeczywistych „panów” z rzeczywistej kapituły. — Acta capituli vicariorum 1603—1662, s. 105, 250, AKK; AOf 136, s. 1641 n.
7 W 1751 r. utworzono archidiakonat wojnicki z dekanatów Wojnicz i Lipnica. — AEp 91, s. 196—203; W. Müller, dz. cyt., s. 88.
8 RGSz, s. 27n; SŁ, s. 7—17; AVCap 43 k. 3v.
9 RGSz, s. 30; SŁ, s. 7 —17.
10 S. Litak, dz. cyt., s. 303.
11 Por. K. Zienkowska, Sławetni i urodzeni. Ruch polityczny mieszczaństwa w dobie Sejmu Czteroletniego, Warszawa 1976, s. 5; A. Wyczański, dz. cyt., s. 169, 193, 195.
12 Historia Kościoła w Polsce, t. 1, cz. 2, pod red. B. Kumora i Z. Obertyńskiego, Poznań 1976, s. 193; S. Litak, dz. cyt., s. 303.
13 Zob. J. Kracik, Zasoby Archiwum Kurii Metropolitalnej w Krakowie, „Analecta Cracoviensia”, 9 (1977), s. 471—493.
opr. ab/ab