• Echo Katolickie

Chciałbym, by seminarium było domem

Z ks. dr. Mariuszem Świdrem, rektorem Wyższego Seminarium Duchownego Diecezji Siedleckiej im. Jana Pawła II, rozmawia Jolanta Krasnowska-Dyńka.

Czym dla Księdza jest seminarium?

Przede wszystkim domem, w którym mieszka rodzina, wspólnota. Dom jest wszakże naturalnym miejscem wzrostu, dojrzewania, nauki, ale też budowania rzutujących na całe życie relacji. To bezpieczne miejsce, do którego zazwyczaj wracamy z sentymentem. Wreszcie dom to nie tylko struktura budowlana, ale przede wszystkim ludzie. To również przestrzeń, gdzie człowiek słyszący głos powołania odkrywa, jak na nie odpowiedzieć Bogu. Dlatego chciałbym, by seminarium było domem, w którym - zgodnie z łacińskim tłumaczeniem słowa semen, czyli ziarno - ziarno powołania może dojrzewać, by ostatecznie wydać owoc nie tylko dla powołanego, ale też dla wspólnoty Kościoła.

 

Jak wraca się do miejsca, w którym przez sześć lat przygotowywał się Ksiądz do kapłaństwa, a teraz jako rektor pomaga w odkrywaniu powołania innym?

Zawsze bardzo dobrze wspominam czas spędzony seminarium, chociaż czasami nie był on łatwy. To miejsce mocno kształtuje i przemienia człowieka. W seminarium dokonuje się formacja, czyli uczenie się przyjmowania konkretnej formy, którą jest Chrystus. Siedleckie seminarium stanowi niezwykłą część mojego życia, ponieważ miało wpływ na to, kim teraz jestem. Dzisiaj wracam tu jako rektor, jednak nie przeszkadza mi to, by wciąż traktować seminarium jako mój dom. Chciałbym, by podobnie myśleli klerycy. Przyznam, że bardzo ucieszyło mnie, gdy jeden z nich podczas wakacji zapytał mnie: „Co słychać w naszym domu?”.

 

Czy będąc przed laty w seminarium, zastanawiał się Ksiądz, jakie cechy trzeba posiadać, aby dobrze pełnić funkcję rektora?

Formując się w siedleckim seminarium w latach 2004-2010, nigdy nie myślałem, że kiedykolwiek będę jego rektorem.

 

O czym nie wolno zapominać, będąc odpowiedzialnym za formację przyszłych kapłanów?

O tym, że wyrazem naszej troski formacyjnej nie jest jakiś program, ale przede wszystkim człowiek i jego zbawienie. Myślę tu zarówno o seminarzystach, jak i tych, do których w przyszłości zostaną posłani jako kapłani. Towarzyszymy tym, którym towarzyszy Bóg z Jego planem na ich życie. Dlatego w tej drodze potrzeba maksimum wrażliwości, wielkiej pokory i indywidualnego podejścia. Jako rektor mam okazję służyć alumnom i bardzo chciałbym, aby wyszli oni z seminarium z niegasnącym duchem gotowości do służby ludziom w parafiach, do których trafią.

 

13 października odbędzie się inauguracja nowego roku akademickiego w WSD. Ilu kandydatów zgłosiło się na pierwszy rok?

Na pierwszym roku, dzięki Bogu, mamy czterech kandydatów. Wszyscy pochodzą z naszej diecezji: z Siedlec, Terespola, Łaskarzewa i Miętnego. Natomiast wszystkich alumnów w siedleckim seminarium jest 29.

 

Kleryk dziś a kleryk 20 lat temu to nadal 19-latek przychodzący do seminarium wprost ze szkoły średniej?

Współczesny kleryk jest inny niż kilkadziesiąt czy nawet kilkanaście lat temu. Jako wychowawcy dostrzegamy duże zróżnicowanie nie tylko pod względem wieku czy doświadczenia życiowego, ale także na polu emocjonalnym i psychicznym. To obliguje nas, by podchodzić do każdego indywidualnie. Stosowanie do wszystkich jednakowego klucza czy szablonu po prostu nie sprawdzi się. Owszem, są pewne ogólne normy, regulamin, który obowiązuje kleryków, ale w rozmowach prowadzonych zarówno przez ojców duchownych, jak i nas - wychowawców, należy zawsze uwzględnić bagaż doświadczeń życiowych, jaki każdy przynosi. A są one różne: od wzmacniających tę osobę i całą wspólnotę po trudne, które właśnie w czasie seminarium trzeba przepracować.

 

Z jakich środowisk pochodzą kandydaci do kapłaństwa?

Klerycy pierwszego roku: Rafał, Michał, Stanisław i Patryk pochodzą z różnych środowisk. Są również zróżnicowani wiekowo: od świeżo upieczonych maturzystów po absolwenta studiów wyższych. Wnoszą zatem do naszej wspólnoty odmienne doświadczenia. Cieszy nas również to, że wszyscy przychodzą z dość solidną formacją liturgiczną, co świadczy też o zaangażowaniu ich proboszczów i duszpasterzy. Ich wiara dojrzewała niejednokrotnie w grupach parafialnych. W rozmowie kwalifikacyjnej, kiedy prosiliśmy, aby powiedzieli, dlaczego chcą wstąpić do seminarium, dlaczego właśnie do tego i dlaczego akurat tak widzą swoją przyszłość, każdy z nich opowiadał o doświadczeniu Boga w swoim życiu, o swoich pragnieniach, ale również i obawach. Jesteśmy po to, by towarzyszyć im na drodze odkrywania powołania, a także wzrastania w relacji z Panem Jezusem.

 

Jakie wyzwania stoją przed nowym rektorem?

Rektor musi się jeszcze dużo uczyć! Jego odpowiedzialność jest bardzo duża. W żaden sposób jej nie trywializuję ani nie banalizuję. Odpowiadam przede wszystkim przed Bogiem za życie duchowe tych chłopaków, którzy powiedzieli Mu „tak”, a także przed Kościołem - za właściwie rozeznanie i przygotowanie ich do pełnienia funkcji duszpasterskich. Chciałbym pokazać klerykom piękno kapłaństwa, kiedy, służąc innym, mamy świadomość bycia narzędziami w ręku Pana Boga. Ideę Jezusa, sługi pochylonego z empatią nad każdą ludzką biedą, chciałbym mocno zaszczepić moim alumnom. Czyż współczesny świat nie potrzebuje takich kapłanów? Do tak wymagającej odpowiedzialności duchowej dochodzi również odpowiedzialność administracyjna. Każdy, kto był w naszym seminarium, wie, że to ogromny budynek, który trzeba utrzymać. Przy dzisiejszych wzrostach cen to naprawdę wielkie wyzwanie. Dlatego jestem ogromnie wdzięczny wszystkim dobrodziejom, którzy wspierają nas, składając ofiary podczas niedziel seminaryjnych czy różnego rodzaju darowizny. Dziękuję także tym, którzy modlą się za nas - moderatorów, za tych, dla których jesteśmy w seminarium, jak i o nowe powołania.

 

Coraz głośniej mówi się o łączeniu seminariów. Niektóre diecezje już zdecydowały się na taki krok. Czy taka przyszłość może dotyczyć także naszego seminarium?

W naszej diecezji jesteśmy w stanie przyjąć, wykształcić i przygotować do pracy w Kościele kandydatów i wydaje się, iż ten problem nie jest dzisiaj zagrożeniem dla istnienia siedleckiego WSD. Zamiast dywagować nad tym, co mogłoby być, skupiamy się raczej na solidnej pracy z tymi, którzy są w seminarium. Myślę, iż nasz budynek jest na tyle duży, że gdyby jakieś seminarium chciałoby się z nami połączyć, to jesteśmy na to otwarci. A co będzie w przyszłości? Podpowie nam Pan Bóg, a zdecyduje ksiądz biskup.

 

Kościół w Polsce uzupełnia podstawowy system formacji do kapłaństwa. Pojawiła się możliwość formacji wstępnej na tzw. roku propedeutycznym. Od roku wprowadzono go także w naszym seminarium. Czy ten model zaczyna zdawać egzamin?

Troszcząc się o towarzyszenie kandydatom do kapłaństwa, w naszym seminarium - zgodnie z decyzją Księdza Biskupa - realizujemy ogólnopolski program „Droga formacji prezbiterów w Polsce. Ratio institutionis sacerdotalis pro Polonia”. Składa się on z etapów. Pierwszy to wspomniany rok propedeutyczny, drugi - etap stawania się uczniem, trzeci - naśladowania Chrystusa, czwarty - pastoralny, nazywany też misyjnym lub apostolskim, podczas którego najczęściej już diakoni realizują swoją praktykę w parafiach. Obecnie jesteśmy po pierwszych doświadczeniach roku propedeutycznego. Uważam, że jest to bardzo owocny i potrzebny na etapie formacji czas. Zwłaszcza że kandydaci zgłaszający się do seminarium pochodzą z różnych środowisk, mają różne doświadczenia Pana Boga, inne nastawienie i reprezentują różne poziomy wiedzy katechetycznej czy liturgicznej. Ten okres pomaga na lepsze poznanie tych osób i jednocześnie im samym daje możliwość odpowiedzi na pytanie, czy jest to dla nich właściwa droga. Towarzyszą temu różnego rodzaju zajęcia, m.in. treningi interpersonalne, integracje. Po roku realizowania programu widzimy, że jest on zasadny. Obecnie przyjęliśmy podobny model z niewielkimi modyfikacjami. Nie chcemy zmieniać tego, co bardzo dobrze się sprawdziło. A dla absolwentów pierwszego roku, którzy wchodzą w kolejny etap stawania się uczniem, przygotowujemy to, co wskazują nam dokumenty Kościoła.

 

Jakich księży potrzebuje dziś świat?

Gotowych służyć innym! Jednoznacznych i wiernych swemu powołaniu, którzy z przekonaniem i w pełni żyją z Chrystusem, są oddani kapłaństwu i mają świadomość, że jest to ich droga na całe życie. Warto podkreślić, że tę wierność trzeba nie tylko pielęgnować, ale też wielokrotnie o nią walczyć we współczesnym świecie, który dla nas, duchownych, potrafi być pokusą prowadzącą do wątpliwości, a nawet odejścia ze stanu kapłańskiego. Analogicznie jest z wiernością małżeńską. Mimo że świat może zapraszać do innego sposobu życia, to wierny mąż i żona znają swoją tożsamość i wiedzą, z kim chcieliby spędzić całe życie i komu przyrzekali. Dzisiaj potrzebujemy kapłanów bardzo jednoznacznych, szczerze przeżywających swoją relację z Chrystusem, a jednocześnie świadczących o tym, że Bóg jest, o Jego dobroci, a także - może przede wszystkim - będących blisko ludzi, pasterzy pachnących owcami.

 

Dziękuję za rozmowę.

 

 

Echo Katolickie 40/2022

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama