Cykl wydawnictwa "Katecheta" - W trosce o godność życia ludzkiego
Ciągły rozwój nauk biomedycznych spowodował pojawienie się badań i technik medycznych także w dziedzinie przekazywania życia, technik ingerujących w odwieczny proces powoływania życia ludzkiego.
Przekazywanie życia ludzkiego - prokreacja ma swój własny, osobowy charakter. Dzisiaj są możliwe inne niż naturalne sposoby przekazywania życia, jednak formy te - jakkolwiek technicznie możliwe - nie mają charakteru osobowego. Powstaje zatem konieczność dokonania oceny moralnej działań. U wielu ludzi pojawiają się trudności w ocenie tych działań. Nauka z typowym dla siebie bezwzględnym parciem ku nowym osiągnięciom technicznym przekonuje o konieczności wprowadzania tych technik w każdej dziedzinie, zapominając, że w wypadku prokreacji, ingeruje się w życie osoby ludzkiej. "Nie wszystko, co jest technicznie możliwe, jest tym samym moralnie dopuszczalne". [ 1 ]
Wysoki poziom technik medycznych umożliwił niejako rozwój eksperymentów na ludzkich embrionach. [ 2 ] Jest to zjawisko wysoce niepokojące. Część naukowców w swoistym wyścigu o zdobywanie coraz to nowych wyników - zapominając o barierze zasad moralnych - posuwa się do działań uderzających w godność ludzką, sprowadzając istoty ludzkie (chociaż w fazie embrionów) do roli przedmiotów badań i eksperymentów naukowych. Typowym tego przykładem mogą być próby różnych odmian klonowania.
W artykule niniejszym ograniczono się do omówienia sposobów przekazywania życia wspomagających lub zastępujących akt małżeński, a po dogłębnej analizie tych działań przedstawienia oceny moralnej, stanowiska Kościoła i zwykłej logiki rozumowej. Zagadnienia te rozszerzono o omówienie działań związanych z ingerencją na embrionach ludzkich: selekcją, zamrażaniem czy "likwidacją".
Proces "sztucznego zapłodnienia" nie jest zjawiskiem nowym. Już w XVII wieku podejmowano próby sztucznego zapłodnienia jedwabników, a w XVIII w. - pająka, łososia czy suczki. Również w tym czasie podjęto pierwszą próbę zapłodnienia kobiety przez iniekcję nasienia męża do pochwy. W XIX wieku podobnych prób już było znacznie więcej. Dotyczyły one jednak zapłodnienia wewnątrzustrojowego (w organizmie matki).
Idea zapłodnienia pozaustrojowego, polegająca na połączeniu plemnika z komórką jajową poza organizmem, a następnie wszczepieniu jej w organizm kobiety pojawiła się po raz pierwszy w 1937 roku, a pierwszy znany fakt zapłodnienia w probówce i uzyskania ludzkiej zygoty, żyjącej 59 dni, miał miejsce w 1963 r. Od tego czasu pojawiały się częstsze próby utrzymywania przy życiu płodów ludzkich do dwóch miesięcy. 25 lipca 1978 r. w Anglii urodziło się pierwsze dziecko z probówki. Kilka miesięcy później podobny fakt odnotowano w Australii. Szacuje się, że liczba dzieci poczętych tą drogą dawno przekroczyła 100 tysięcy. Zatem skala problemu jest duża.
Dla dokonania właściwego osądu moralnego określonych działań bądź zrozumienia oceny, konieczna jest dogłębna znajomość mechanizmu tych działań. Z uwagi na szeroki zakres tematyki sztucznej prokreacji celowe jest dokonanie podziału i uściślenie terminologii przyjętej w niniejszym artykule.
Przez sztuczną prokreację (sztuczne zapłodnienie) rozumie się zespół technik zmierzających do poczęcia w sposób sztuczny czy to w organizmie matki, czy poza nim. Wynika z tego już pierwszy podział. Ze względu na miejsce przeprowadzenia sztucznego zapłodnienia dzielimy je na:
Sztuczne zapłodnienie wewnątrzustrojowe, zwane także sztuczną inseminacją, polega na wprowadzeniu do dróg rodnych kobiety spermy, [ 3 ] uzyskanej od mężczyzny.
Najbardziej znaną i do niedawna najczęściej stosowaną techniką inseminacji sztucznej jest GIFT (Gamete Intra Fallopian Transfer), z pewnymi odmianami. Polega ona najogólniej na monitorowaniu komórek jajowych i pobraniu ich (zwykle 3-4) w odpowiednim czasie [ 4 ] oraz pobraniu spermy. Następnie umieszcza się plemniki i jajeczka przedzielone pęcherzykiem powietrza w specjalnie sporządzonym cewniku i wprowadza do jajowodu, gdzie dochodzi do zapłodnienia. Efekt ten jest osiągany w 50-60%, z tym, że dalsze 50% z nich ulega samoistnemu poronieniu zarówno przed, jak i po zagnieżdżeniu, co znacznie obniża skuteczność.
Inna metoda (LTOT) polega na pobraniu jajeczek i przeniesieniu ich do jajowodu, po czym następuje współżycie małżeńskie. Skuteczność tej metody ocenia się na ok. 15%.
Jeszcze inna metoda (DIPI) polega na wprowadzeniu spermy do jajowodu, gdy w wyniku monitorowania okaże się, że tam właśnie (w bańkowej części) znajduje się dojrzała komórka jajowa. Skuteczność tej metody też jest niska i sięga 10%.
Opisane metody mogłyby być pomocne w przypadku schorzeń czy niedomagań męża lub żony, stanowiąc ułatwienie poczęcia we współdziałaniu ze współżyciem małżeńskim, a nie zastępując go. Już w tym miejscu, uprzedzając ocenę moralną tych czynów należy rozróżnić na ile środek techniczny ułatwia i pomaga w osiągnięciu celu, a na ile zastępuje akt małżeński.
Sztuczne zapłodnienie pozaustrojowe polega na pobraniu komórek jajowych, przygotowaniu ich do zapłodnienia, a następnie połączeniu z dostarczonym nasieniem męża (charakter homologiczny) lub dawcy innego niż małżonek (charakter heterologiczny).
Powstałe w ten sposób zarodki zostają poddane "selekcji", w wyniku której wybiera się najczęściej kilka do dalszego wykorzystania. Te, po wystąpieniu wstępnego podziału na 4-8 blastomerów (ok. 70 godzin), umieszcza się w macicy "przygotowanej" do przyjęcia zarodka. Umieszczenie kilku zarodków stwarza nadzieję, że choć jeden rozwinie się prawidłowo. Duża ilość odrzutów powoduje, że i na tym etapie część zarodków przeznacza się (z założenia) na stracenie. Łączna "strata" zarodków na wszystkich etapach sięga 90%. Należy także pamiętać, że wszczepienie kilku zarodków wcale nie gwarantuje zakończenia zabiegu ciążą i urodzeniem dziecka.
Ponieważ przy takim zapłodnieniu połączenie komórek jajowych i plemników odbywa się "w probówce", dlatego nazwano je obiegowo zapłodnieniem "in vitro", a od słów fekondation in vitro et transert d'embrion - utworzono skrót FIVET.
Jak już wspomniano wyżej, nasienie może pochodzić od męża lub innego dawcy. W pierwszym przypadku mówimy o sztucznym zapłodnieniu homologicznym, a w drugim - o sztucznym zapłodnieniu heterologicznym. Dotyczy to zarówno sztucznego zapłodnienia pozaustrojowego jak i wewnątrzustrojowego.
Instrukcja DV dokonuje przede wszystkim podziału na sztuczne zapłodnienie heterologiczne i homologiczne dla potrzeb wyraźniejszego uzasadnienia oceny moralnej. Dalej dokonuje podziału ze względu na miejsce zapłodnienia (pozaustrojowe - FIVET lub wewnątrzustrojowe - inseminacja), definiując je następująco:
Punktem wyjścia winno być określenie "tożsamości" obiektu oceny. W niniejszych rozważaniach stwierdzeniem kluczowym jest przyjęcie każdej istoty ludzkiej od poczęcia (niezależnie od fazy rozwoju) jako osoby, łącznie z przysługującymi jej - jako osobie - prawami. "Dziecko ma prawo do tego, by zostać poczęte, by być noszone w łonie matki, narodzone i wychowane w małżeństwie" (DV). Co prawda każda istota ludzka jest darem Boga i jako taki winna być przyjęta, jednak zasada odpowiedzialności rodzicielskiej wymaga, aby dziecko było owocem małżeństwa, widzialnym świadectwem miłości rodziców.
Dobro dziecka, rodziny, a także ogólnie rozumiane zasady porządku społecznego wymagają, aby dzieci przychodziły na świat w rodzinie opartej na trwałym małżeństwie.
Zapłodnienie przez połączenie dwóch gamet, z których jedna pochodzi od osoby nie będącej współmałżonkiem przekreśla podaną wyżej zasadę podstawową dotyczącą praw dziecka. W tym wypadku bowiem życie dziecka nie jest owocem aktu miłości rodziców, ale produktem technik medycznych, wiedzy i umiejętności osób trzecich i najczęściej związanym z transakcją handlowo-usługową.
Ponadto zapłodnienie heterologiczne przekreśla zasadę jedności małżeństwa, ich powołania do rodzicielstwa, narusza zarówno godność małżonków, jak i całej instytucji małżeństwa.
Zapłodnienie heterologiczne poprzez udział osoby trzeciej pozbawia dziecko (i przynajmniej jednego z małżonków) synowsko-rodzicielskich więzi, powoduje rozdźwięk między pokrewieństwem genetycznym, pokrewieństwem wynikającym z ciąży i odpowiedzialnością wychowawczą co może w sposób bolesny rzutować na atmosferę rodziny.
Przedstawione wyżej argumenty, chociaż ograniczone w tym miejscu tylko do samego połączenia gamet osób nie będących małżonkami, już stanowią podstawę i przekonujące uzasadnienie do negatywnej oceny moralnej sztucznego zapłodnienia heterologicznego.
Innym argumentem ukazującym zagrożenie jest fakt używania do zapłodnienia heterologicznego nasienia z banków spermy. Zapłodnienie nasieniem anonimowego dawcy, który może dać życie wielu istotom, może stać się przyczyną urodzenia dzieci spokrewnionych, które - nieświadome tego - łącząc się mogą uruchomić zagrożenie selekcji biologicznej.
Następne argumenty, jak np. masowe niszczenie embrionów związane ze sztucznym zapłodnieniem, omówiono w dalszej części artykułu.
W przypadku sztucznego zapłodnienia homologicznego wydawać by się mogło, że argumenty uzasadniające moralną niedopuszczalność sztucznego zapłodnienia ustają. Czy tak jest istotnie?
Prawdą jest, że część argumentów przytoczonych wcześniej, a dotyczących naruszenia prawa, godności i odpowiedzialności małżonków do powoływania życia tu nie występuje. Powstaje natomiast naruszenie "(...) ustanowionego przez Boga nierozerwalnego związku - którego człowiekowi nie wolno samowolnie zrywać, między dwojakim znaczeniem tkwiącym w stosunku małżeńskim; między oznaczaniem jedności i oznaczaniem rodzicielstwa". [ 5 ]
W przypadku sztucznego zapłodnienia homologicznego dobrowolnie zostaje odrzucone znaczenie jednoczące przy zachowaniu tylko znaczenia rodzicielskiego. Podobny rozdźwięk występuje w przypadku stosowania antykoncepcji, gdzie zachowane jest z kolei znaczenie jednoczące przy jednoczesnym dobrowolnym i "sztucznym" odrzuceniu znaczenia rodzicielskiego. Z powodu tego właśnie dobrowolnego i zamierzonego rozdzielenia dwóch znaczeń aktu małżeńskiego sztuczna inseminacja homologiczna, zastępująca akt małżeński jest moralnie niedopuszczalna.
Jak już wspomniano wcześniej, w przypadku gdy środek techniczny (związany ze sztucznym zapłodnieniem) nie zastępuje aktu małżeńskiego, lecz ułatwia i pomaga w osiągnięciu jego naturalnego celu można go uznać za moralnie godziwy.
Działanie to, nie naruszając tak drastycznie godności prokreacji jak FIVET heterologiczny (poza przytoczonym wyżej argumentem rozdziału znaczeń aktu małżeńskiego), pociąga za sobą niszczenie znacznej ilości istot ludzkich w fazie embrionalnej. Wynika to ze specyfiki zapłodnienia "in vitro", związanej z bardzo wysokim stopniem strat i stąd z praktyką "wytwarzania" znacznej ilości embrionów "nadliczbowych". Natomiast nawet gdyby technika wyeliminowała argument masowego niszczenia embrionów, to zawsze pozostaje rozdzielenie znaczeń aktu małżeńskiego. To powoduje, że także FIVET homologiczny jest moralnie niedopuszczalny.
Pragnienie posiadania dzieci jest czymś naturalnym. To powoduje, że małżeństwa dotknięte nieuleczalną niepłodnością, upatrują w sztucznym zapłodnieniu jedynego rozwiązania, nie dostrzegając jednak negatywnej oceny moralnej tych działań.
Trzeba jasno powiedzieć, że małżeństwo nie daje prawa do posiadania dziecka, lecz do podejmowania współżycia, w wyniku którego dziecko może się począć. Małżonkowie stwarzają odpowiednie "warunki" do poczęcia, natomiast to czy dziecko pocznie się, czy nie, to już od nich nie zależy. To jest "decyzja" Boga-Stwórcy i Jego wolę trzeba przyjąć (nawet jeśli jest bolesna). Dziecko jest dla małżonków darem i jako taki należy je przyjąć; nigdy nie jest rzeczą, która się małżonkom należy. Dziecko jako dar (i to dar wielki), będąc osobą ma niezaprzeczalne prawo do szacunku, co dotyczy również "sposobu" poczęcia.
Małżonkowie dotknięci bolesnym doświadczeniem niepłodności fizycznej winni upatrywać realizacji swego macierzyństwa i ojcostwa w inne formie jaką jest adopcja. Otoczenie opieką rodzicielską i miłością dzieci, które już są i tego potrzebują jest na pewno szlachetniejsze niż próby poczęcia dziecka "swojego" (lub częściowo "swojego") za wszelką cenę, nawet odwołując się do technik moralnie niegodziwych.
Niezależnie od tego, Kościół zachęca do ciągłego podejmowania i kontynuacji badań leczących niepłodność, idących jednak w kierunku poczęcia dziecka w sposób godny, a nie za pomocą technicznych manipulacji.
Jak już wspomniano wcześniej, technika zapłodnienia pozaustrojowego z założenia powoduje "wytworzenie" większej liczby ludzkich embrionów. Aby zwiększyć prawdopodobieństwo udanego zabiegu, kilka zapłodnionych jajeczek (embrionów ludzkich) wszczepia się do macicy kobiety, mając nadzieję, że choć jedno z nich rozwinie się prawidłowo. Bywa, że udaje się to po pierwszej próbie, bywa, że po kilku, a bywa, że nie udaje się nigdy.
Bardzo bolesna jest świadomość, że w kraju w którym brakuje pieniędzy na badania i ochronę zdrowia, wykonuje się zabiegi sztucznego zapłodnienia. W niektórych krajach "bogatszych", prowadzących sztuczne zapłodnienia na większą skalę "wytworzone", a nie zużyte embriony przechowuje się w płynnym azocie w celu późniejszego ich wykorzystania. W Nowym Jorku w olbrzymich zbiornikach z ciekłym azotem przechowuje się tysiące embrionów oczekujących na szansę życia. A nie jest to jedyne laboratorium na świecie. Liczba zamrożonych embrionów wzrasta każdego roku o ok. 10 tys. Niektóre z małżeństw, których "uboczny produkt" sztucznego zapłodnienia ulokowano w owych zbiornikach nie decyduje się już na następne dziecko lub się rozwodzi. Istnieje też kwestia finansowa, jako że za przechowywanie zarodków niektóre laboratoria żądają nawet 300$ rocznie.
Jak można trzymać żyjącą istotę ludzką w płynnym azocie? Jak długo i jakie ilości tych żywych drobin ludzkich będzie się przechowywać i w jakim celu? Jak będzie się czuła osoba, kiedy odkryje, że pierwsze lata swojej egzystencji spędziła w płynnym azocie? Czy nie będzie następstw zdrowotnych? Ilu będzie tych "szczęśliwców", którym dane będzie żyć, mimo że, np. ich biologiczni rodzice dawno pomarli? Czy można wylać żywe embriony do kanalizacji, jeżeli nikt ich nie zechce lub nie będzie miał kto zapłacić za ich przechowywanie? Jak na razie nikt nie ma odwagi, aby zdecydować o likwidacji, czyli masowej egzekucji embrionów? Co się stanie, jeżeli laboratorium (gdzie są tysiące embrionów) ogłosi likwidację lub zmieni branżę? Koszmarne pytania!
Mogłaby temu zaradzić tylko świadomość godności i praw istoty ludzkiej od samego poczęcia. Jak na razie świadomość taka nie jest powszechna, a nauka i technika biomedyczna ślepo prą do nowych osiągnięć, nie zadając sobie trudu postawienia niektórych ważnych pytań dotyczących etycznej strony prowadzonych działań i odpowiedzi na nie. A szkoda! Szkoda także, że postęp w technikach reprodukcyjnych prowadzi nieuchronnie do zatracenia szacunku wobec osoby ludzkiej. Technika i nauka, chcąc służyć człowiekowi, muszą respektować jego godność.
Innym sposobem manipulacji poczęciem ludzkim jest macierzyństwo "zastępcze" w najróżniejszych odmianach. Instrukcja (DV) określenie "matka zastępcza" definiuje dwojako:
Macierzyństwo "zastępcze" - podobnie jak sztuczne zapłodnienie heterologiczne - jest uznane za moralnie niedopuszczalne. Poza naruszeniem jedności małżonków i godności przekazywania życia obraża godność dziecka, które w tym momencie staje się przedmiotem transakcji usługowo-handlowej. Nadto pozbawione jest prawa do poczęcia, urodzenia i wychowania przez własnych rodziców.
Techniczne możliwości manipulacji na embrionach ludzkich, podsycane ponadto niezdrowymi ambicjami niektórych naukowców powodują zagrożenie całkowitego uprzedmiotowienia zarodków ludzkich, postrzeganych tylko jako ciekawy materiał do eksperymentów.
Jednym z takich przykładów jest propozycja podjęcia badań nad możliwością pobierania niedojrzałych komórek jajowych z płodów żeńskich poddanych aborcji. Wiadomo bowiem, że płód żeński w piątym miesiącu życia płodowego wyposażony jest w około 5 mln niedojrzałych komórek jajowych, których liczba spada do ok. 1 mln w czasie porodu i do ok. 10 tys. w okresie dojrzewania. Pojawiła się zatem poważna propozycja naukowa (R. Gasden z Uniwersytetu w Edynburgu), aby ową hojność natury wykorzystać, pobierając dowolną ilość niedojrzałych komórek jajowych z płodu, które później doprowadzone do dojrzałości w sposób sztuczny będą materiałem do zapłodnienia. Zdaniem pomysłodawcy rozwiąże to problem braku komórek jajowych i ich dawczyń, ponieważ biologiczna matka nigdy się nie narodzi. Mogą zatem być poczęte dzieci, których "matka" nigdy się nie urodziła, a "ojcem" jest np. brat dziadka. Pomysły te - mimo przerażającej wymowy - znalazły zwolenników i wcale nie są już tak nierealne.
Jednym z przejawów daleko posuniętej ignorancji wobec praw naturalnych jest praktyka "zamawiania" sobie białych dzieci przez bogate, czarne matki, czasem rodzenia białych dzieci czy też (na szczęście nieliczne) praktyki rodzenia dzieci przez kobiety, które zapragnęły je mieć w wieku np. 60 lat.
W fachowej prasie medycznej pojawiła się informacja o zabiegu, jaki miał miejsce w 1993 roku. Dr S. Antinorii (znany z "efektownych" manipulacji biomedycznych) zgodził się wszczepić 59-letniej Angielce (po kuracji hormonalnej) zarodki pobrane od 25-letniej Włoszki. Efektem tego zabiegu było urodzenie przez ową dojrzałą "matkę" bliźniaków. Informacja o tym spowodowała dyskusję o etycznym, społecznym i prawnym aspekcie tak późnego macierzyństwa.
Wystarczy zastanowić się nad sytuacją np. 15-letniego dziecka, mającego 75-letnią matkę. Rodzi się wiele pytań: Kto kim ma się tu opiekować? Jak w wieku 70 lat i powyżej dobrze wywiązać się z obowiązków wychowawczych i opiekuńczych? Jaka będzie relacja tej kobiety w podeszłym wieku do pierwszego (i jedynego) dziecka? Co stanie się z dzieckiem w przypadku wczesnego osierocenia go?
W tym miejscu warto powtórzyć znane i jakże trafne stwierdzenie, że poprawianie natury zawsze kończy się klęską człowieka.
Zwolnienie kobiety w odpowiednim wieku (poprzez menopauzę) z obowiązków rodzicielstwa podyktowane jest wielką troską o dobro zarówno matki, jak i dziecka. Ten porządek ustalony przez Stwórcę jest głęboko uzasadniony. Natomiast działania przeciwne prawom naturalnym (czyli Bożym) obracają się przeciwko człowiekowi, co dodatkowo uzasadnia negatywny osąd moralny tych działań.
Tadeusz Jakubowski - dr, pracuje w Instytucie Studiów nad Rodziną Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego.
Literatura:
1 Kongregacja Nauki Wiary, Donum vitae. Instrukcja o szacunku dla rodzącego się życia ludzkiego i o godności jego przekazywania, Watykan 1987 (dalej w skrócie: DV).
2 Nazwy: "embrion", "zygota", "zarodek", "płód" używa się w niniejszym artykule zamiennie (nie uwzględniając etapu rozwoju) na określenie żywej istoty ludzkiej, będącej w fazie przed urodzeniem.
3 Płynna wydzielina męskich gruczołów płciowych dodatkowych, tzw. Płyn nasienny, wraz z zawartymi w nim plemnikami.
4 Kuracja hormonalna, jakiej poddana jest kobieta, pozwala na uzyskanie jednorazowo większej ilości dojrzałych komórek jajowych.
5 Paweł VI, Encyklika Humane vitae, Wrocław 1994 (dalej skrót: HV).
opr. ab/ab