Katolicy wobec kary śmierci

O różnicy między moralną dopuszczalnością a sensem stosowania kary śmierci

W Stanach Zjednoczonych trwała kampania wyborcza. Jednym z kandydatów do fotela prezydenckiego był G. W. Bush.

Jan Paweł II kilkakrotnie zwracał się do niego z prośbą o ułaskawienie skazanych na śmierć. Niestety, szanse na ich uratowanie były nikłe. W Teksasie, gdzie rządził obecny prezydent USA, rocznie wykonywano więcej egzekucji niż we wszystkich pozostałych stanach razem wziętych.

W sporze o dopuszczalność kary śmierci polityka ma bardzo duże znaczenie. Ponieważ w społeczeństwach jest wysoki stopień przyzwolenia na stosowanie takiej kary, stosunek polityków do jej legalizacji staje się również instrumentem zyskiwania popularności w przedwyborczych rankingach.

Także w Polsce niektóre partie polityczne deklarują gotowość wprowadzenia kary śmierci. Taki ”zabieg” najczęściej zbiega się z nagłośnieniem przez media wstrząsających szczegółów dokonanych w ostatnim czasie zbrodni. Im bardziej drastyczne, tym większa aprobata dla kary śmierci, i tym większa wartość tego tematu w społecznej debacie. Radykalizm poglądów pozwala ”wygrać” kilka procent poparcia.

Ten scenariusz rozegrał się niedawno. Kiedy nagłośniono zabójstwo w pociągu młodej dziewczyny, natychmiast jedna z partii ogłosiła deklarację wprowadzenia kary śmierci. Odpowiedni projekt ustawy zgłosiła już nawet w Sejmie.

Gra niewarta świeczki

Najważniejszym argumentem zwolenników kary śmierci jest jej odstraszający skutek. Jeśli człowiek stoi przed decyzją dokonania zabójstwa, świadomość ewentualnych konsekwencji - ich zdaniem - miałaby doprowadzić do zmiany nastawienia. Taki pogląd ma odpowiednią siłę przekonywania. Zabójstwo w świadomości każdego jest czynem tak ohydnym, że jakakolwiek możliwość jego uniknięcia jest godna poparcia. Z drugiej strony, ze względu na jego pozorną logiczność, byłoby trudno przekonać społeczeństwo, że prawda jest inna. Jak bowiem udowodnić, że potencjalny zbrodniarz tuż przed zrealizowaniem swych złowieszczych planów uświadomi sobie niebezpieczeństwo tragicznej odpowiedzialności?

W sprawach tak delikatnych jak ludzka psychika nie można się ograniczać do ”gdybania”. Jedyną pomocą mogą być rzetelne badania i statystyki. Z większości badań wynika, że nie ma związku między świadomością grożącej kary i decyzją o przestępstwie. Statystyki potwierdzają: w krajach, gdzie wprowadzono karę śmierci, liczba zabójstw się nie zmniejszyła.

Spróbujmy stworzyć prostą konstrukcję logiczną. Zbrodnie dzielą się zasadniczo na dwa rodzaje: te zaplanowane i popełnione w afekcie. Jeśli ktoś na skutek awantury czy środków odurzających decyduje się na zadanie śmiertelnego ciosu, to w takiej sytuacji nie ma czasu na refleksję o ewentualnej karze. Ten mechanizm dotyczy także zwyrodnialców zabijających bez racjonalnych powodów. Natomiast jeśli zbrodnia jest misternie zaplanowana, zabójcy musi towarzyszyć wielka determinacja. Skoro z taką desperacją podchodzi do swoich negatywnych emocji, żadna refleksja o karze nie wchodzi w grę. Liczy się tylko nienawiść, chęć zemsty, lub możliwość osiągnięcia określonych korzyści. Racjonalne wnioskowanie jest w takiej sytuacji niemożliwe.

Prawo czy obowiązek?

Sprawa kary śmierci jest na tyle kontrowersyjna, że dzieli prawie wszystkie środowiska. Jej zwolenników i przeciwników można znaleźć wszędzie, także wśród chrześcijan. Byłoby nieporozumieniem zastanawiać się, czy kara śmierci jest moralnie dopuszczalna. Na przestrzeni wieków zrodziły się już gotowe teorie wśród chrześcijańskich autorów. Ta kwestia została jednoznacznie rozstrzygnięta.

Byłoby także nieporozumieniem twierdzić, że w nauczaniu Jana Pawła II nastąpił zasadniczy przełom. W najnowszych dokumentach Jana Pawła II nie znajdziemy jednoznacznego potępienia kary śmierci jako takiej. Papież jedynie zachęca, by odstąpić od jej wykonywania. Inną sprawą jest jej moralna dopuszczalność, a inną sens jej egzekwowania w dzisiejszych czasach.

W 56. numerze encykliki Ewangelium vitae Papież pisze: ”Wymiar i jakość kary powinny być dokładnie rozważone i ocenione, i nie powinny sięgać do najwyższego wymiaru, czyli do odebrania życia przestępcy, poza przypadkami absolutnej konieczności, to znaczy gdy nie ma innych sposobów obrony społeczeństwa. Dzisiaj jednak, dzięki coraz lepszej organizacji instytucji penitencjarnych, takie przypadki są bardzo rzadkie, a być może już nie zdarzają się wcale”.

Jednocześnie Jan Paweł II potwierdził to, co zostało sformułowane w 2267 numerze Katechizmu Kościoła Katolickiego: ”Jeśli środki bezkrwawe wystarczają do obrony życia ludzkiego przed napastnikiem i do ochrony porządku publicznego oraz bezpieczeństwa osób, władza powinna stosować te środki, gdyż są bardziej zgodne z konkretnymi uwarunkowaniami dobra wspólnego i bardziej odpowiadają godności osoby ludzkiej”.

Papież wspomina o systemie penitencjarnym. Więc z punktu widzenia katolickiej etyki nie ma żadnych przeciwwskazań, by ludzi niebezpiecznych skutecznie eliminować ze społeczeństwa za pomocą pozbawienia ich wolności. W przypadku najbardziej niebezpiecznych osobników - taka separacja powinna być skuteczna, więc dożywotnie więzienie należy uznać w wielu wypadkach za uzasadnione.

Bilans zysków i strat

Kara śmierci odgrywała inną rolę np. w średniowieczu, kiedy brak stabilizacji nie dawał gwarancji na eliminowanie zwyrodnialców ze społeczeństwa, a inną dzisiaj. Można tworzyć długie listy ewentualnych korzyści i zagrożeń wynikających z wprowadzenia i zakazu kary śmierci. Jedno jest pewne: prawne usankcjonowanie odbierania ludzkiego życia w sytuacji, kiedy nie mamy do czynienia z obroną konieczną, jest zjawiskiem demoralizującym. Bowiem w ludzkiej świadomości zapisuje ono niebezpieczną informację: człowiek może odebrać życie drugiemu człowiekowi. Jeśli ten proceder ocenimy z uwzględnieniem takich zjawisk, jak aborcja, eutanazja czy wykorzystywanie ludzkich embrionów do celów badawczych - bardziej zrozumiemy papieską diagnozę na temat cywilizacji śmierci.

opr. mg/mg



« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama