Potrzeba kochania

Fragmenty książki "Serce kapłana. Wychowanie uczuciowe i emocjonalne prezbiterów"

Potrzeba kochania

Garzonio Marco , Barbareschi Giovanni, Rigoldi Gino, Martinelli Romano

Serce kapłana.
Wychowanie uczuciowe i emocjonalne prezbiterów


ISBN: 978-83-7485-151-0
wyd.: Wydawnictwo Bratni Zew 2011

Wybrany fragment
Przedmowa
Potrzeba kochania

Potrzeba kochania

Na ostatnim Synodzie kleru ambrozjańskiego, który odbył się w 2009 roku w seminarium w Seveso S. Pietro, wielu prelegentów żaliło się na trudności, jakie księża odczuwają we współpracy ze sobą. Po wielokroć padł termin „samotność”, by wyrazić własną kondycję w obliczu trudności duszpasterskich i złożonej sytuacji politycznej i społecznej. Na pierwszy rzut oka można by pomyśleć, że chodzi przede wszystkim o trudności organizacyjne, logistyczne, ale w rzeczywistości, jeśli wsłuchać się dobrze w słowa i przyjrzeć się zachowaniom osób, sądzę, że nie będzie błędnym założeniem przyjąć, że wielu mówiło o samotności także osobistej, ludzkiej, o głębokim cierpieniu, które niekiedy było wyrażane wprost.

Niech potwierdzeniem tego stanu rzeczy będą moje odwiedziny w wielu parafiach, do których jeżdżę, by rozważać kwestie wychowawcze razem z księżmi, z rodzicami, z młodymi, i często na zakończenie jestem zapraszany „na kawę i pogaduszki”. Główny temat rozmowy prawie zawsze wiąże się z trudami wspólnej pracy pomiędzy księżmi, z brakiem wspólnoty kapłańskiej. Na pytanie, z kim żyjesz, i czy we wspólnocie parafialnej istnieje dobra współpraca, otwiera się przestrzeń niezadowolenia, często bólu, wyrażanego na tysiące sposobów, czasem oskarżycielskich, czasem samoobciążających. Kiedy potem nadchodzi odpowiedź, że „miłość Boża mi wystarcza”, wówczas sygnał o przytłaczającej samotności, pojmowanej jako nieuniknionej i nieprzezwyciężonej, staje się wyraźny.

Ludzie o rozległych relacjach aż do pory kolacji, czasem i po, zostają sami w domach w towarzystwie wspomnień, książki lub telewizji. W mieszkaniach sterylnych, uporządkowanych, pustych. Wielkim cierpieniem napełniali mnie, stawiając mnie wobec trudnych pytań, niektórzy zaprzyjaźnieni księża, którzy popadli w głęboką i długotrwałą depresję po śmierci wiekowych matek. Osieroceni i samotni. Dla celów kronikarskich warto odnotować, że większość prób wspólnotowego życia księży kończyła się w ciągu paru miesięcy. Jestem absolutnie przekonany, że należy rozpocząć dyskusję nad życiem uczuciowym księży, zakonników i zakonnic, bowiem uczuciowość przynależy do normalności życia każdej osoby, ponadto, dobre umiejętności nawiązywania kontaktów, a zwłaszcza przyjaźni, są zwyczajną potrzebą nie tylko dla zachowania równowagi w życiu u wszystkich, w tym także księży, ale także stanowią zapowiedź pogody ducha w relacjach i w życiu parafialnym.

Jako pierwszy krok w refleksji, postarałem się zastanowić nade mną samym, nad motywacjami, które mnie popychają do pracy z młodzieżą, do głoszenia Słowa i życia Jezusa Chrystusa. Pierwszym i nieodzownym źródłem jest modlitwa, pełne czułości poszukiwanie oblicza Pana i stałe wsłuchiwanie się w Jego Słowo. Siedząc w moim pokoju czy w kościele, czuję się tak, jakbym znajdował się w towarzystwie uczniów i wraz z nimi przyglądał się działalności Jezusa i jego dawnemu słowu, dzisiaj wciąż żywemu i silnemu.

Drugim obok modlitwy źródłem jest zgodność z Wielkim Przykazaniem Miłości, dzięki któremu wiem, że moja energia i moja nadzieja, a także umiejętność mierzenia się z trudnościami, są związane z faktem życia i współpracowania z wieloma osobami, które są moimi przyjaciółkami i przyjaciółmi, z uczuciami, które rodzą się z otwartości na drugiego człowieka, z ciepła miłowania się nawzajem.

Dla mnie te relacje są siłą napędową życia, ciepłem, które rozgrzewa serce i czyni ciągle żywą przyjemność dzielenia planów i dzieł solidarności, wychowania, świadectwa wiary. Nie dałbym rady żyć bez tych ludzkich „miłości w drodze”. Wierzę, że sama możliwość bycia otwartym, zdolnym do słuchania, sama dyspozycyjność w stosunku do osób, które spotykam, wynikają z koniecznego i niezbywalnego faktu poczucia bezpieczeństwa i przyjemności bycia kochanym i kochania grupy kobiet i mężczyzn, których nazywam moimi przyjaciółmi, moimi przyjaciółkami.

Zresztą, wszyscy wiedzą, że aby kochać wiele osób, trzeba najpierw kochać w wyróżniający i ważny sposób ograniczoną ich ilość — tych, którzy stają się twoją rodziną, twoim miejscem uczuć. Inaczej nie można.

W najwyższym stopniu prawdziwe są słowa, które ksiądz Milani skierował do nauczycieli, ale z powodzeniem można je zastosować do księży, zakonników i zakonnic: „profesorowie są jak księża i jak ladacznice. Zakochują się pospiesznie w stworzeniach. Jeśli potem je tracą, nie mają czasu, by płakać. Świat jest ogromną rodziną. Jest tyle innych istot do obsłużenia” (Scuola di Barbiana, Lettera a una professoressa, Florencja 1996, Libreria Editrice Fiorentina, s. 41-42). Z niewielką zmianą, możemy te zdania sparafrazować, mówiąc, że księża, mając zamiar kochać wszystkich, nie kochają tak naprawdę nikogo.

opr. ab/ab



« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama