O formacji duchacza
Jak przebiega formacja duchacza?
Nasza formacja różni się od diecezjalnej. Podobnie jak redemptoryści, najpierw mamy dwa lata postulatu i jest to równocześnie studium filozofii, potem jest nowicjat i teologia. W sumie po siedmiu latach zostaje się u nas kapłanem. Teraz jesteśmy w trakcie zmiany tego systemu i najprawdopodobniej dojdzie jeszcze dwuletnia praktyka w innych krajach, a od 2004 roku będziemy robić wspólny nowicjat w całej Europie.
Praktyka to kolejne dwa lata dodane już do tych siedmiu. Aby przygotować duchacza do służby misyjnej potrzeba aż 9 lat?
Dzisiaj Kościół inaczej patrzy na te rodzime kultury. Nazywamy to inkulturacją, a chodzi w tym o to, żeby ich kultura, język, zwyczaje, na tyle, na ile jest to do pogodzenia z chrześcijaństwem, została zachowana. Nie chcemy ludzi odcinać od korzeni tylko po to, żeby zmienić ich na Europejczyków. Dlatego misjonarze najpierw sami muszą żyć w innej kulturze, bo nigdy nie zrozumieją tych, do których pójdą. Nie wiedzieliby, co jest warte zachowania, a co jest drugorzędne. Poza tym, pracując w grupach międzynarodowych, leczymy się też z ksenofobii. Nam chodzi o otwarcie na świat, ale przede wszystkim na drugiego człowieka.
Misjonarz musi sobie radzić w różnych warunkach, nie zawsze przyjaznych
Formacja musi do takich warunków przygotować, chociaż trudno zrobić pełną symulację często ekstremalnej rzeczywistości. W krajach muzułmańskich, na przykład w Algierii, Mauretanii czy w Senegalu, nie ma mowy o ekumenizmie, ale z drugiej strony jest wielka potrzeba wpływania na to, żebyśmy się nie postrzegali jako wrogowie, albo ci, którzy lepiej wierzą. Było tam trzech Polaków, teraz jest dwóch Francuzów (duchaczy), którzy nie zamierzają wyjeżdżać...
opr. ab/ab