Choć liczba osób konsekrowanych maleje, w zakonach w Polsce zachodzą zmiany wskazujące raczej na ich rozkwit
S. Agata — jadwiżanka wawelska. Autor zdjęcia: Roman Koszowski
W ostatnich latach w Polsce pojawiło się ponad 70 nowych zgromadzeń zakonnych. A liczba prowadzonych przez nie dzieł podwoiła się.
Choć liczba osób konsekrowanych w Polsce maleje, życie zakonne w naszym kraju na pewno nie znajduje się w kryzysie. W zakonach zachodzą bardzo dynamiczne procesy wskazujące raczej na ich rozkwit.
Zakonna ziemia obiecana
Absolutnym fenomenem w życiu zakonnym w Polsce jest prawdziwy „najazd” na nasz kraj nowych zgromadzeń zakonnych z zagranicy. Od 1980 r. rozpoczęły pracę na terenie Polski aż 73 nowe instytuty życia konsekrowanego, w tym 55 żeńskich. Większość, bo 59, zainstalowała się w Polsce po roku 1989. Ponieważ obecnie mamy 61 zgromadzeń męskich i 151 żeńskich, oznacza to, że 34 proc. zakonów w Polsce rozpoczęło działalność w ostatnich 30 latach. Jest to zjawisko niespotykane na świecie.
Wytłumaczenia tego fenomenu należy szukać w zasłużonej opinii, jaką cieszyła się w świecie ojczyzna Jana Pawła II, jako potężne źródło powołań zakonnych. Nic więc dziwnego, że po otwarciu granic w latach 80. zakony z całego świata ciągnęły do naszego kraju niczym do biblijnej ziemi obiecanej.
Są zgromadzenia, którym udało się przyciągnąć do siebie nowicjuszki. Przykładem mogą być założone przez bł. Matkę Teresę z Kalkuty misjonarki miłości, które od 1998 r. podwoiły swoją liczebność w Polsce. Jednak większość utrzymuje stan z okresu pierwszych lat po założeniu, np. redemptorystki czy paulistki. Sześć zakonów, m.in. np. siostry szpitalne czy misjonarki skalabrynianki, musiało uznać „polską misję” za porażkę i wycofać się z naszego kraju.
O sukcesie mogą mówić nowe zgromadzenia polskie. Na przykład siostry zawierzanki, które organizują bardzo popularne indywidualne rekolekcje dla osób świeckich, w ciągu ostatnich 6 lat zwiększyły liczebność z 52 do 83, a zajmujące się liturgią jadwiżanki wawelskie z 25 do 42.
Fenomen aktywizacji
W połowie lat 90. osoby konsekrowane prowadziły na terenie Polski około tysiąca różnego rodzaju dzieł — od domów rekolekcyjnych, przez placówki wychowawcze i szkoły wszystkich stopni, po domy opieki czy środki społecznego przekazu. Obecnie podejmują ponad dwa tysiące rozmaitych przedsięwzięć.
Tak wielka aktywizacja zgromadzeń zakonnych była możliwa dzięki odzyskaniu wolności w 1989 r., kiedy zostały ostatecznie zdjęte ograniczenia ideologiczne. Przełomowe znaczenie miało także podpisanie w 1989 r. ustawy między państwem a Kościołem, na mocy której powołano Komisję Majątkową zajmującą się zwrotem dóbr zrabowanych podmiotom kościelnym. Odzyskiwanie domów zakonnych pozwoliło osobom konsekrowanym powrócić do działalności przerwanej przez komunistów w latach 50. Najczęściej w odzyskanych domach zakony tworzą instytucje, które istniały tam wcześniej, służące całemu społeczeństwu, np. szkoły czy placówki opiekuńcze. W ten sposób np. bonifratrzy odzyskali i otworzyli trzy szpitale.
Na pierwszym froncie
Najwięcej zgromadzeń zajmuje się pracą wychowawczą i szkolnictwem, prowadząc ponad 800 placówek. Do najbardziej znanych z prowadzenia działalności wychowawczo-oświatowej należą salezjanie i salezjanki, urszulanki szare, michalici, zmartwychwstanki i nazaretanki czy służebniczki starowiejskie, które mają rekordową liczbę prawie 80 przedszkoli. W 1999 r. reforma oświaty wprowadziła w Polsce gimnazja — po dziesięciu latach zgromadzenia zakonne prowadzą prawie 100 tego typu placówek.
Na drugim miejscu jest działalność opiekuńczo-zdrowotna. W sumie zakony prowadzą 400 różnego rodzaju domów opieki dla osób starszych czy niepełnosprawnych, szpitali czy przychodni. Na takiej służbie bliźnim skupiają się głównie elżbietanki, szarytki, franciszkanki od cierpiących, felicjanki czy kamilianie. Odpowiedzią zakonów na problem narkomanii czy AIDS było założenie 11 ośrodków, gdzie potrzebujący mogą uzyskać wsparcie od kamilianów czy kapucynów. Ujawnionym po 1989 r. problemem prostytucji zajmują się pasterki, pasterzanki czy siostry Maryi Niepokalanej na czele z s. Anną Bałchan.
Odpowiedzią na wezwanie do ochrony życia poczętego jest ponad 30 domów samotnej matki, które prowadzą zakony. Gdy Polska miała wejść do UE, jezuici i dominikanie otworzyli specjalne biura, które zajmują się problematyką integracji z pespektywy Kościoła katolickiego.
Spektakularnym sukcesem jest niewątpliwie obecność zakonów w mediach. Redemptorysta o. Tadeusz Rydzyk stworzył całe imperium medialne z Radiem Maryja. Benedyktyn o. Leon Knabit miał własny talk-show w telewizji publicznej. Ogólnopolską telewizję mają też franciszkanie konwentualni. Łączna liczba zakonnych wydawnictw, czasopism, księgarni czy rozgłośni radiowych i telewizji wynosi ponad 180.
Kontemplacyjne ożywienie
Zjawiskiem podważającym twierdzenia o kryzysie życia zakonnego w Polsce są żeńskie zakony kontemplacyjne. Przebywanie za klauzurą jest niezwykle trudne i trzeba mieć specjalne powołanie, aby żyć w zamknięciu, w milczeniu, spędzając większość czasu na modlitwie, bez kontaktu ze światem zewnętrznym. I choć wydaje się, że takie życie jest absolutnym zaprzeczeniem dążeń ludzi w „świecie”, którzy życie kontemplacyjne uważają za niepotrzebne dziwactwo, to jednak właśnie taki rodzaj zakonnej egzystencji przeżywa w Polsce rozwój, co potwierdzają liczby.
Największe zgromadzenie kontemplacyjne w Polsce — karmelitanki bose — od 1998 r. zwiększyły liczbę mniszek z 382 do 520, otworzyły 3 nowe klasztory w Polsce i 5 za granicą, przy wielu klasztorach zbudowały cieszące się dużą popularnością domy rekolekcyjne przyjmujące świeckich na indywidualne dni skupienia. Podobnie klaryski — w 2002 r. liczyły 105 mniszek, sześć lat później już 119. Oznaką rozwoju życia kontemplacyjnego jest także powstawanie nowych zgromadzeń. W 1998 r. w Szemudzie powstał pierwszy w Polsce monaster nowego instytutu rodziny monastycznej z Betlejem z 10 mniszkami, a obecnie jest ich już 15.
„Zakonnice w przebraniu”
Dotychczasowe analizy nie dotyczyły świeckich instytutów życia konsekrowanego. Osoby należące do takich wspólnot składają śluby zakonne czystości, ubóstwa i posłuszeństwa, jednak nie noszą habitów czy innych zewnętrznych oznak swojego stanu. Można żartobliwie powiedzieć, że są to „zakonnice w przebraniu” ludzi świeckich. Nie mieszkają też we wspólnocie, lecz samotnie lub przy rodzinie. Wykonują te same zawody co ludzie świeccy. Ich charyzmat polega na świadczeniu o Chrystusie w świecie, w miejscu pracy, które starają się przepajać Ewangelią. Może się zdarzyć, że nasza koleżanka czy kolega z pracy należy do instytutu świeckiego, a my nic o tym nie wiemy, choć możemy się domyślać, jeśli daje świadectwo życia Ewangelią.
Obecnie w Polsce jest 35 instytutów życia konsekrowanego, skupiają one ponad tysiąc osób, 25 z nich powstało w Polsce, a 9 rozpoczęło działalność po 1980 r. Do najbardziej znanych instytutów świeckich należą założone przez prymasa Stefana Wyszyńskiego „Ósemki” (dziś używają nazwy Instytut Prymasa Wyszyńskiego), które pomagały Prymasowi Tysiąclecia w czasie jego niezwykle trudnej posługi w okresie komunistycznym, a także założony przez ks. Franciszka Blachnickiego Instytut Niepokalanej Matki Kościoła.
Kryzysowe liczby
W ostatnich latach o życiu zakonnym mówi się i pisze głównie w kontekście kryzysu liczby członków instytutów życia konsekrowanego. Dane potwierdzają spadki, jednak nie oznaczają od razu kryzysu. Jeśli porównamy łączną liczbę osób zakonnych w Polsce w 2008 r. do danych sprzed siedmiu lat, to okaże się, że spadła ona w tym czasie o 4,75 proc. W zgromadzeniach żeńskich spadek ten jest większy i wynosi 6,5 proc., a w męskich tylko 3.
Skąd więc lament o kryzysie? Wynika on z niewątpliwego spadku powołań do zgromadzeń czynnych. Zarówno w zgromadzeniach żeńskich, jak i męskich liczba nowicjuszy od 1998 r. zmniejszyła się średnio o połowę. To właśnie drastyczny spadek powołań, a nie ogólne dane, mogą być powodem do niepokoju o przyszłość. O przyszłość, bowiem obecnie w życiu zakonnym w Polsce zachodzą bardzo dynamiczne procesy, których przedstawiona tu analiza pokazuje wręcz jego rozkwit, a nie kryzys.
opr. mg/mg