Relacja św. Ojca Pio z aniołami może nas wiele nauczyć o „duchowej przestrzeni”, w której się obracamy na co dzień, choć nie dostrzegamy jej oczami ciała
Wydaje Ci się, że w trudnych chwilach, upadku, zwątpienia jesteś sam? Nic podobnego. Stoi przy tobie pomocnik, ale pewnie go nie dostrzegasz.
Trudno jest zobaczyć istotę duchową, a taką przecież jest anioł. Są jednak ludzie, którzy nie tylko doświadczyli obecności Bożego posłańca, ale także się z nim zaprzyjaźnili. Taką osobą był św. Ojciec Pio. Jak układały się relacje między zakonnikiem z Pietrelciny a jego Aniołem Stróżem? W czym pomagał mu anioł? Dlaczego Ojciec Pio kłócił się ze swoim anielskim opiekunem?
Wszystko zaczęło się w sennej, prowincjonalnej miejscowości Pietrelcina, w której 25 maja 1887 r. urodził się Francesco Forgione, znany później jako Ojciec Pio. Od najmłodszych lat Francesco nie tylko doświadczał obecności Anioła Stróża, ale także go widział. Dla niego ta sytuacja była tak naturalna, że sądził, iż każdy człowiek widzi swojego anioła, dlatego nawet o tym z nikim nie rozmawiał. Wszak o oczywistościach się nie dyskutuje. Dopiero po latach stygmatyk opowiedział o swoich doświadczeniach z dzieciństwa. Anioł Stróż towarzyszył chłopcu we wszystkich momentach jego życia, niosąc pociechę w chwilach lęku i strapienia, a tych nie brakowało.
Złe duchy nieustannie atakowały Ojca Pio. Wówczas z pomocą przychodził mu Anioł Stróż, który je przeganiał. Pewnego razu atak był niezwykle brutalny. Ojciec Pio wzywał na ratunek anioła, ale ten, z jakichś przyczyn, spóźnił się z reakcją. Gdy w końcu się pojawił, zmaltretowany zakonnik nakrzyczał na niego, że kazał na siebie tak długo czekać. Aby ukarać anioła, Ojciec Pio postanowił nie patrzeć mu w oczy, uciec od niego jak najdalej. „Biedaczek podążył za mną, niemal płacząc; gdy podniosłem wzrok, zobaczyłem, że było mu przykro” — wspominał stygmatyk. Kłótnia z aniołem zakończyła się tak, jak powinny się kończyć wszystkie awantury — nim zaszło słońce, przyjaciele już się pogodzili. Anioł nie miał jednak łatwo z Ojcem Pio. Włoski temperament i upór sprawiały, że przyjaźń wymagała kompromisów; sam stygmatyk przyznał: „Biedny anioł, jest zbyt dobry. Czy kiedykolwiek uda mu się nauczyć mnie wdzięczności?”.
Zakonnik z Pietrelciny pewnego razu wyznał, że po Bogu i Matce Bożej anioł był dla niego najbliższym przyjacielem, który zawsze służył mu radą i pomocą. Z relacji Ojca Pio możemy wywnioskować, że anioły nie są służbistami, a ich opieka nad nami nie jest dla nich tylko rutynową pracą, polegającą na „odklepaniu” kolejnego zadania i „fru do nieba”. Oni naprawdę kochają ludzi, którymi się opiekują. Na zakończenie wspomnianej wcześniej kłótni anioł Ojca Pio powiedział do niego: „Jestem zawsze przy tobie, wciąż krążę wokół ciebie. Moja miłość nie zgaśnie nawet, gdy skończy się twoje życie”. Można powiedzieć, że stygmatyk z San Giovanni Rotondo i jego Anioł Stróż byli niemal jak bracia bliźniacy, nierozłączni, stale się wspierający.
Zdumienie budziło się w obcokrajowcach spowiadających się u Ojca Pio, gdy rozmawiali z nim w swoich rodzimych językach. Tak było w przypadku córki Tommasa Pandiscia z USA. Chciał on, aby dziewczynce Pierwszej Komunii św. udzielił właśnie Ojciec Pio. Dzień wcześniej dziewczynka znająca tylko język angielski wyspowiadała się u zakonnika. Pytano ją później, w jakim języku mówiła. Ona odparła, że po angielsku. A w jakim języku spowiadał Ojciec Pio? Dopytywano ją. Z rozbrajającą szczerością odparła, że też po angielsku. To był szok, gdyż zakonnik znał tylko język włoski i łacinę. Jak zatem mógł rozmawiać płynnie po angielsku? Sam zainteresowany przyznawał, że w takich sytuacjach często nie rozumiał nic z tego, co mówił, ponieważ powtarzał słowa dyktowane mu przez Anioła Stróża. Pewnego razu o. Agostino, duchowy kierownik Ojca Pio, poddał go próbie, pisząc do niego list po francusku. Nie minęło kilka dni, a otrzymał odpowiedź — list napisany w języku francuskim ręką Ojca Pio. „Mój Anioł Stróż wszystko mi tłumaczy!” — przyznawał stygmatyk.
Anioł Stróż nie zdziera butów i jest szybszy od samolotu, dlatego Ojciec Pio radził każdemu, kto nie mógł osobiście do niego przyjść, aby wysyłał swojego niebiańskiego opiekuna. Anioły te przekazywały prośby, a zakonnik pomagał, jeśli tylko mógł. Świadczy o tym przypadek Cecila Humphreya-Smitha, Anglika pozostającego pod duchową opieką zakonnika. Podczas pobytu we Włoszech ucierpiał on w wypadku samochodowym. Jego włoscy znajomi chcieli jak najszybciej powiadomić o tym Ojca Pio i poprosić go o modlitwę za poszkodowanego. Udali się na pocztę, by nadać telegram. Ku ich zdziwieniu, to na nich czekał tam telegram od Ojca Pio, w którym ten zapewniał o modlitwie za Anglika. Gdy po kilku miesiącach zobaczyli się ze stygmatykiem, zapytali go o to dziwne zdarzenie. Ten odparł: „Czy sądzicie, że anioły latają tak wolno jak samoloty?”.
Ludzie rozmawiający z Ojcem Pio zauważali, że często wydawał się on nieobecny, jakby bardziej koncentrował się na wewnętrznym dialogu. Ta tajemnica wyjaśniła się, gdy stygmatyk powiedział o. Michelangelowi z Cavalany, że słucha naraz dwóch różnych komunikatów: jednego od ludzi, drugiego od aniołów.
Anioł Stróż wyręczał Ojca Pio w rozmaitych sprawach. Gdy podeszły wiek dawał się zakonnikowi we znaki, przydzielono mu do pomocy o. Alessio Parentego. Był on sympatyczny i uczynny, ale z uwagi na ogrom obowiązków często w ciągu dnia udawał się na drzemki. Gdy Ojciec Pio go potrzebował, ów nadal spał. W takich chwilach o. Alessio budziło głośne stukanie do drzwi. Po wyjściu na korytarz okazywało się, że nikogo za nimi nie było. Gdy o. Alessio zwierzył się Ojcu Pio z tajemniczego budzenia, ten mu odpowiedział: „Czy sądzisz, że dalej będę posyłał mojego Anioła Stróża, aby codziennie cię budził? Lepiej będzie, abyś poszedł i kupił sobie nowy budzik”.
Modlitwa do Anioła Stróża jest jedną z pierwszych modlitw, której się uczymy. Czy będąc dorosłymi, dalej o niej pamiętamy? Ojciec Pio wiedział, jak ważna jest modlitwa do swojego anioła. Zanim zamierzał cokolwiek zrobić, wpierw modlił się właśnie do niego. Jak sam mawiał: „Kto częściej się modli do anioła, ten więcej dobrodziejstw od niego otrzymuje”. Być może ta zasada była kluczem do przyjacielskiej relacji, którą wypracował ze swoim aniołem.
opr. mg/mg