Błogosławiony Jerzy Matulewicz - wzór kapłana

Słowo do Przyjaciół Zgromadzenia Sióstr Eucharystek w roku kapłańskim

Pragnę dziś razem z Wami przyjrzeć się sylwetce bł. Jerzego Matulewicza jako kapłana — świętego kapłana. Niech on będzie dla nas wzorem kapłaństwa, kiedy usłyszymy czasem o niechwalebnych postawach kapłanów. Także przez jego wstawiennictwo polecajmy Bogu wszystkich kapłanów, gdyż jest on wzorem kapłana według Serca Bożego.

Ksiądz Jan Sobczyk wspomina, że bł. Jerzy „odprawiał Mszę św. z wielkim skupieniem i pobożnością. Podobnie gdy mówił do kapłanów lub studentów, czuło się ogień, co musiał gorzeć w nim, skoro i nas zapalał”. A ks. Zenon Kalinowski tak pisał o nim: „Doskonałością jego życia kapłańskiego i miarą jego wyrobienia duchowego i społecznego był stosunek człowieka do człowieka oparty na prawdziwej, niezakłamanej miłości bliźniego. Coś z niego promieniowało, emanowało i do niego pociągało. Jego prostota i życzliwa postawa budziła szacunek i zachęcała do radosnego przyjmowania treści, które przekazywał. Budował nas swoją pobożnością”.

Bardzo trudno jest być kapłanem pośród tarć politycznych lub walki o władzę za cenę kłamstwa. Wtedy kapłan musi mówić prawdę, musi zabrać głos w sprawach społecznych — i wtedy posądzany jest o wtrącanie się do polityki. I trudno też niektórym nie politykować wtedy — jeżeli zapomną kim są w swej wielkiej godności. Błogosławiony Jerzy żył właśnie w takich czasach, pośród Polaków i Litwinów, pośród katolików i prawosławnych. Jako kapłan, a zwłaszcza jako biskup doświadczał słabości kapłanów, którzy nie potrafili nabrać dystansu do polityki. Sam modlił się za nich i napominał mówiąc: „Polityka to nie nasza rzecz. Nasze zadanie inne. Kapłan wtedy będzie największym patriotą i najwięcej dla kraju zrobi, gdy będzie dobrym i świętym kapłanem, bo wtedy pracuje nad umocnieniem podstaw bytu każdego narodu”.

Kiedy pomimo apolitycznej postawy bł. Jerzego Litwini posądzali go o trzymanie z Polakami, a Polacy, że jest sprzymierzeńcem Litwinów, ks. Jan Sobczyk wspomina i podziwia spokój i brak jakichkolwiek wrogich uczuć w stosunku do przeciwników wówczas. Mimo rozmaitych sądów bł. Jerzy szedł dalej po raz obranej drodze. Marian Zdziechowski wspomina te czasy jak powszechnie uważano bp. Matulewicza za posłuszne narzędzie polityki polskiej i jak bł. Jerzy mówił: „Cóżem winien, żem przyszedł na świat z tym grzechem pierworodnym, jakim jest moje pochodzenie litewskie..., ale ja naprawdę jestem dla Polaków Polakiem, dla Litwinów Litwinem — staram się być wszystkim dla wszystkich”. Marian Zdziechowski pisze, że: „czuł w nim i czcił kapłana, całą duszą powołaniu swemu i obowiązkom z niego płynącym oddanego. Dalej wspomina: pociągnął mnie czarem głębokiej dobroci, słodyczy, wyrozumiałości i obok tego siłą, jasnością myśli, szeroko, rozumnie ujmującej zadania Kościoła w społeczeństwie”.

Ojciec Woroniecki pisze podobnie: „Zawsze podziwiałem jego głęboki, bijący ze spojrzenia spokój ducha, który z całej jego osobowości niezwykle się odzwierciedlał. Był człowiekiem niezwykle w sobie zharmonizowanym, zdobiła go mądrość życiowa, serdeczna dla wszystkich miłość, dobroć i życzliwość. Dawało się odczuć, że jego dusza była nierozerwalnie zjednoczona z Chrystusem. Wszystko mierzył miarą Chrystusową i sił do walki życiowej szukał u Jego stóp. Nie oskarżał swoich nieprzyjaciół”.

Był życzliwy dla przeciwników, nie okazywał wobec nich swej wyższości czy dezaprobaty. Eugeniusz Jarra zauważył, że „właściwości te nie płynęły bynajmniej z miękkości charakteru i towarzyskiej kurtuazji, wygodnictwa, oportunizmu. Na złe reagował stanowczo, bezkompromisowo, nieubłaganie: potępiał je słowem, spojrzeniem, całym obliczem, gestem. Gdy mówił o czymś niskim i niegodnym, gdy ogarniało go oburzenie, na pogodnym zazwyczaj obliczu pojawiały się chmury, a dobre, urzekające oczy, umiały miotać płomienie. Nie były to jednak oznaki gniewu, czy nienawiści, lecz wzruszenia, odczuwanej przykrości; była to żywa, odruchowa reakcja dobra wobec zła. (...) Wspomina: Zawdzięczam mu, że w przełomowym dla każdego człowieka wieku, wśród wielu zgorszeń, dał mi swoją prostą mądrością i kryształowym charakterem, własnym przykładem żywy i trwały wzór na wyboistą drogę życia”.

Jeszcze dwie migawki z życia bł. Jerzego, które potwierdzają jego wierność godności kapłańskiej — miłości Chrystusowej do wszystkich.

Anna Tenter wspomina spotkanie z bł. Jerzym jako wyznawczyni protestantyzmu — luteranka. Podczas rozmowy wyliczała zarzuty i swe uprzedzenia do Kościoła katolickiego i z zapałem broniła swoich przekonań. Po czym spodziewała się podobnej odpowiedzi, ale ku jej wielkiemu zdziwieniu, ks. Jerzy „słuchał i milczał. Kiedy skończyła zaczął z całym spokojem i łagodnością tłumaczyć jeden zarzut po drugim w świetle nauki Kościoła i wykładał prawdy wiary. Pani Anna pisze: „Moje uprzedzenia zniknęły (...), po dwugodzinnej rozmowie zostałam całkowicie przekonana. Przed skończeniem rozmowy powiedziałam mu, że chcę zostać katoliczką. Po dwutygodniowym przygotowaniu zrobiłam wyznanie wiary w Warszawie”.

My czasami jesteśmy świadkami potępiania poglądów innych i być może sami ulegamy takiej pokusie — tymczasem to nie potępianie zmienia człowieka, ale miłość i troska o jego zbawienie.

Druga migawka dotyczy jego posługi jako kapelana w zgromadzeniu żeńskim i okolicznościową posługę na zaproszenie sióstr poświęcających się przyjmowaniu na poprawę ofiar nierządu. Pewnego dnia ojciec Jerzy został wezwany przez siostry do pomocy dla jednej z wychowanek, która po pewnym okresie wstrzemięźliwości życia w zakładzie, dostała napadu szału. /.../ Przemówienie ks. Matulewicza doprowadziło dziewczynę do równowagi. Eugeniusz Jarra komentując to zdarzenie pisze tak: „Wydaje mi się dziś, że musiał wtedy działać promieniowaniem własnej nieskazitelnej, doskonałej czystości”.

Błogosławiony Jerzy nieustannie nas uczy, że jedynie szacunek dla drugiego człowieka, prawda połączona z miłością i własna doskonałość — przyczyniają się do przemiany serca człowieka. Te zaś cechy są możliwe w nas jedynie wtedy, gdy nie szukamy siebie i zaspokojenia własnych ambicji, tylko Jezusa Chrystusa w autentycznej modlitwie, która jest ADORACJĄ Jego bezgranicznej miłości i PRZYJMOWANIEM jego nieskończonej łaski — jest TRWANIEM w jego obecności, cokolwiek robimy i gdziekolwiek jesteśmy. Niech świadectwo jego życia będzie dla nas inspiracją zarówno do modlitwy za kapłanów jak i do życia w pełni chrześcijańskiego.

opr. aw/aw

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama