Filigranowy goliat Boży

Prawda o bł. Matce Teresie z Kalkuty

W małym i drobnym ciele błogosławionej Matki Teresy z Kalkuty biło serce przepełnione miłością zarówno do Boga, jak i bliźnich, szczególnie tych najbiedniejszych z biednych. Nie tylko niosła miłość, ale także nadzieję przywracającą sens życia tym, którzy przez cierpienie i odrzucenie dawno go stracili. Zdaniem Jana Pawta II, tę prostą kobietę, pochodzącą z jednego z najuboższych regionów Europy, Bóg uczynił znakiem dla całego świata.

Jezus powiedział: Uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem

Co pewien czas rodzą się „owoce" dziennikarskiej nieuczciwości i nierzetelności, próbujące zniesławić Misjonarkę Miłości. Takie próby były podejmowane już za jej życia, szczególnie wiele osób drażnił jej donośny i nieustający głos w obronie nienarodzonych dzieci. Tym, którzy szukają taniej sensacji, zadając pytanie, gdzie jest „fortuna" Matki Teresy, proponuję sumienne zebranie wszystkich informacji o jej zgromadzeniu, które działa już niemal na całym świecie.

Obecnie funkcjonuje około siedmiuset domów w niespełna stu trzydziestu krajach świata. Pracuje w nich prawie cztery i pół tysiąca sióstr misjonarek miłości. Trudno byłoby policzyć, ilu potrzebujących otrzymało już pomoc oraz tych, którzy jej doświadczają obecnie, natomiast dość łatwo wyobrazić sobie ogromne kwoty potrzebne na ich utrzymanie.

Misjonarki miłości otaczają specjalną troską i opieką dzieci nie tylko chore, ale także porzucone i osierocone. Już za życia Matka Teresa często spotykała się z zarzutami, że w dziecięcym ośrodku Siśu Bhawan zbyt częstym gościem jest śmierć. Jednak błogosławiona, nie zwracając uwagi na kąśliwe oskarżenia, robiła swoje, czyli walczyła o życie każdego śmiertelnie chorego lub zagłodzonego dziecka, otaczając je wielką troską i miłością. „Dzieciom ulicy" zapewniała dach nad głową, wykształcenie i naukę zawodu; chciała, by miały godziwą przyszłość. Misjonarki miłości nie tylko niosą ulgę w cierpieniu ludziom śmiertelnie chorym, konającym, zarażonym AIDS, trędowatym, ale także tym, którzy przebywają w zakładach karnych. Więźniowie nie tylko otrzymują od nich pomoc duchową, ale także, jeśli wymagają tego okoliczności, prawną. To dzieło, które rozpoczęła budować Matka Najuboższych ponad pół wieku temu z pięcioma rupiami w dłoni, bardzo energicznie się rozwija. Osoby atakujące Matkę Teresę powinny zwrócić uwagę na dość znaczący fakt, że Zgromadzenie Misjonarek Miłości, którego reguła jest wyjątkowo surowa i niezwykle wymagająca, jest jednym z niewielu, o ile nie jedynym, które nie ma problemu z nowymi powołaniami.

Jeżeli będziemy wierzyć i modlić się, będziemy mogli uczynić wiele dobrego dla Boga i dla innych ludzi

Siostry w zgromadzeniu mogą posiadać kilka kompletów sari, parę sandałów, siennik, miskę do mycia oraz krzyż. Dzień rozpoczyna się tutaj o 4.30 rano, po czym siostry wspólnie modlą się przez półtorej godziny i uczestniczą w Eucharystii. Po niej przystępują do swoich codziennych obowiązków. Długi dzień kończy wspólna wieczorna adoracja Najświętszego Sakramentu. Posiłki, które spożywają, są skromne i proste, takie same, jakie otrzymują ich podopieczni.

Ponieważ dzieło Matki Teresy nieustannie rozrasta się, zgromadzenie podzieliło się już na dwie gałęzie -czynną i kontemplacyjną. Powstały też męskie odpowiedniki zgromadzenia: Zgromadzenie Braci Misjonarzy Miłości oraz Zgromadzenie Ojców Misjonarzy Miłości. Jednak dzieło Matki Teresy to nie tylko zgromadzenia zakonne, ale także ruchy osób konsekrowanych i świeckich. Należą do nich: Współpracownicy Matki Teresy, Chorzy i Cierpiący Współpracownicy Matki Teresy, Kapłański Ruch Corpus Christi, Świeccy Misjonarze Miłości oraz program adopcji modlitewnej kapłanów „Modlitwa o wstawiennictwo św. Weroniki za księży", który jest nie tylko popierany przez biskupów całego świata, ale także rozszerzył się na wiele zgromadzeń zakonnych.

Wszystkie te nagradzania i ceremonie z nimi związane są dla mnie jednym wielkim krzyżem, ale przyjmuję je ze względu na biedaków oraz w ich imieniu. Traktuję je jako pokutę, która może połączyć mój krzyż z krzyżem Chrystusa

Droga życia Matki Teresy bardzo konsekwentnie wiodła według wytyczonych przez nią „sześciu zasadniczych kroków": ciszy, modlitwy, wiary, miłości, służby i pokoju. Właśnie konsekwencja jej wszelkich poczynań oraz niezwykły ich rezonans były siłą, którą przyciągała do siebie tysiące ludzi. Przecież tak na dobrą sprawę nie mówiła światu nic nowego, powtarzała tylko że Bóg jest miłością i kocha nas. Jej duże, nieproporcjonalne do drobnego ciała, spracowane dłonie były najlepszym dopełnieniem tych słów. Dłonie, które dotykały najgorszej ludzkiej nędzy i brzydoty, dotykały przecież także Chrystusa. „Spójrzcie przed snem na swoją dłoń i zapytajcie siebie samych: Co uczyniłem dziś dla Jezusa? Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, Mnie to uczyniliście" - tłumaczyła. Nie chciała nic więcej.

Dopiero proces beatyfikacyjny uronił rąbka jej wielkiej tajemnicy, że Ten, którego ukochała całym sercem i któremu oddała całe swoje życie, wzmacniał ją drogą bezpośrednich kontaktów. To było dla niej źródło niespożytej miłości, energii i nadziei, które musiały wystarczyć jej na wiele długich i bardzo ciężkich lat zmagań, zarówno z trudnościami materialnymi, jak i duchowymi. Doświadczała, jak wielu wielkich znanych mistyków, „ciemnej nocy", czyli poczucia głębokiego opuszczenia przez Boga. Według teologów, tego stanu mogli doświadczać tylko święci, którzy żyli całkowicie Bogiem i realnie doświadczyli Jego obecności oraz nieskończonej miłości.

Jeśli chcecie być ludźmi szczęśliwymi, powinniście mieć serca pełne miłości, miłości, która będzie się wyrażała w działaniu, w służbie drugiemu człowiekowi

Nikt nigdy nie podejmował próby zamachu na życie Matki Ubogich, w każdym razie nic o tym nie wiadomo, ale wielokrotnie podejmowano ataki na jej liczne dzieła. Media oskarżały ją i nadal oskarżają o finansowe malwersacje, zaniedbania medyczne, skąpstwo, fanatyzm, opętanie, a nawet o sadyzm... Matka Teresa pozostawała wobec tych absurdalnych ataków zawsze niewzruszona, uważała, że nie warto tracić zarówno czasu, jak i siły na te oszczerstwa, bowiem to, co czyniła, było wyrazem jej bezgranicznej miłości do Boga i tylko On ma prawo osądzać człowieka. Poza tym była głęboko przekonana, że to nie media mogą zniszczyć jej dzieło, ale każdy z nas, jeśli pozwoli na to, aby w jego sercu zgasł, choćby na moment, płomień miłości do Boga i człowieka.

Cytaty pochodzą z „44 myśli Matki Teresy".

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama