W cichości serca

Biografia bł. Sancji Szymkowiak (1910-1942)

W Poznaniu, tuż nad brzegiem Warty, znajduje się dom zakonny Sióstr Serafitek. Siostry niosą pomoc ubogim i cierpiącym. W tym zgromadzeniu zaledwie sześć pracowitych lat spędziła siostra Sancja Janina Szymkowiak. Codzienna pokorna modlitwa i poświęcenie dla bliźnich sprawiły, że zostanie włączona do grona błogosławionych.

Siostra Sancja Janina Szymkowiak przyszła na świat 10 lipca 1910 r. we wsi Możdżanów koło Ostrowa Wielkopolskiego jako najmłodsza i jedyna dziewczynka spośród pięciorga dzieci Augusta i Marianny z Duchalskich. Z domu rodzinnego siostra Sancja wyniosła silną wiarę, mocne zasady moralne oraz nawyk sumiennego wykonywania swych obowiązków i systematyczność. Od dziecka miała usposobienie łagodne i radosne.

Po trzech latach nauki w niemieckiej szkole elementarnej, w pobliskiej Szklarce, w 1919 r. rozpoczęła naukę w Żeńskim Liceum i Gimnazjum Humanistycznym w Ostrowie Wielkopolskim. Tutaj też ujawniły się jej ogromne zdolności językowe, zamiłowanie do muzyki i malarstwa. W szkole wyróżniała się wzorowym zachowaniem, pobożnością i skromnością.

Wesołe miasteczko

W maju 1928 r. zdała egzamin dojrzałości i wtedy po raz pierwszy jej osobiste plany nie były zgodne z planami rodziców, którzy pragnęli, by założyła rodzinę. Udało jej się jednak przekonać rodziców i w 1929 r. rozpoczęła studia na Uniwersytecie Poznańskim, na filologii romańskiej.

Okres studiów to przede wszystkim rzetelna nauka, pogłębianie życia religijnego oraz działalność charytatywno-apostolska. Brała czynny udział w pracach Sodalicji Mariańskiej: w zebraniach, konferencjach, rekolekcjach, pracowała wśród nędzarzy w najbardziej zaniedbanej dzielnicy Poznania, tzw. Wesołym Miasteczku. Każdy biedny i nieszczęśliwy człowiek był dla niej uosobieniem Chrystusa.

Nie wracając do domu

Janina Szymkowiak, wzorując się na św. Teresie od Dzieciątka Jezus, od wczesnej młodości pielęgnowała życie wewnętrzne. Pragnęła świętości i do niej dążyła.

W 1934 r. na zaproszenie sióstr oblatek wyjechała do ich domu generalnego w Montlućon we Francji, by lepiej opanować język francuski i przygotować się do egzaminu magisterskiego. Podczas pielgrzymki do Lourdes podjęła decyzję o wstąpieniu do klasztoru. "Odbyłam pielgrzymkę do Lourdes, zdecydowała ona o całej mej przyszłości i nie wracając już do domu rodzinnego, rozpoczęłam postulanturę w Zgromadzeniu Sióstr Oblatek".

Miłość nie odmawia

Bóg miał wobec niej jednak inne zamiary. Po zaledwie siedmiu miesiącach, po interwencji rodziny, wróciła do kraju. Po powrocie do domu nadal myślała o wstąpieniu do klasztoru. Podczas pobytu na wakacjach u swego brata ks. Eryka - proboszcza w Drobninie, spotkała się z siostrami serafitkami, które pracowały w tej parafii. Zrozumiała, że Bóg powołuje ją do tego właśnie zgromadzenia.

Pod koniec czerwca 1936 r. Janina Szymkowiak wstąpiła do zgromadzenia sióstr serafitek. W słowach: "dla Jezusa wszystko chcę i mogę" mieści się program jej życia wewnętrznego. Przy obłóczynach otrzymała imię Sancja. Jej święty patron był męczennikiem, który przelał swą krew za Chrystusa w hiszpańskiej Kordobie. Przez całe swoje życie siostra Sancja usiłowała naśladować go, stając się męczennicą miłości. "Umieram z miłości, a miłość miłości niczego odmówić nie może" - powiedziała przed śmiercią.

Muszę być święta

Za cel swego życia uznała świętość, "ja świętą muszę zostać za wszelką cenę". Bez reszty oddała się w służbę Bogu i bliźnim. Wyróżniała ją ogromna skromność, chciała być pomijana i niezauważana.

Cieszyła się, gdy mogła wyręczyć siostry w pracy, nic dla niej nie było za ciężkie ani za trudne. Wykorzystywała każdą okazję, by praktykować ubóstwo.

Nie zdradzała swych artystycznych uzdolnień ani wykształcenia. Siostra Salezja tak ją wspominała: "Była przekonana, że jest najgorsza, że nic nie umie. O sobie nie mówiła, przepełniona wdzięcznością, Bogu wszelkie dobro przypisywała, w sobie widziała tylko wady i walczyła z nimi".

W zgromadzeniu Sancja spełniała różne prace. Była wychowawczynią, nauczycielką, tłumaczką. Strapione i cierpiące siostry znajdowały u niej pociechę i duchowe wsparcie.

Wynagradzać

Pragnęła swym życiem wynagradzać Sercu Bożemu brak miłości ze strony ludzi. Szerzenie czci Najświętszego Serca Pana Jezusa uważała za najważniejsze powołanie. Ważny był dla niej tylko Bóg. Jej miłość do Matki Bożej jest ściśle związana z miłością do Chrystusa. W swym notatniku nowicjackim napisała: "Błogosław mi Matko, bym została wierną i godną oblubienicą Jezusa ubogiego i dopomóż mi do zabicia siebie, by Jezus we mnie tylko żył, abym chętnie za Nim na Kalwarię dążyła, gdyż stamtąd niebo i świętość jest blisko, a świętą być muszę".

Przyjmowała każde polecenie, jako wyraz woli Bożej i spełniała je z heroiczną wprost wiernością. W dniu jej śmierci Siostra Przełożona zapewniła ją, że była zawsze posłuszna, że za brak posłuszeństwa Bóg sądzić jej nie będzie.

Cierpienia i przykrości jakie ją spotykały zawsze ofiarowywała Jezusowi. Często powtarzała, że Bóg zsyła na nią cierpienie tylko dla jej dobra. Chętnie odprawiała Drogę Krzyżową, by lepiej zrozumieć miłość Boga ku ludziom.

Anioł dobroci

W czasie II wojny światowej wiele sióstr udało się do swoich rodzin, lecz siostra Sancja pozostała w zakonnej wspólnocie. W czasie okupacji jeńcy francuscy i angielscy, którym siostra Sancja służyła jako tłumacz, nazywali ją "Aniołem dobroci", a po śmierci całowali jej martwą rękę i mówili: " Święta Sancja".

Miłość Boga rodziła w niej wyrozumiałość i łagodność oraz potrzebę przebaczenia. W jej życiu już od czasów szkolnych najważniejsze miejsce zajmowała Eucharystia. Często też spędzała czas na adoracji Najświętszego Sakramentu. Twierdziła, iż "W cichości i samotności Bóg do duszy przemawia".

Niebo grzesznikom

Trudne czasy okupacji, ciężkie przeżycia, zimno i głód zniszczyły jej wątłe zdrowie - siostra Sancja zapadła na gruźlicę gardła. Wiadomość o złym stanie zdrowia przyjęła z radością. Poprzez cierpienie ofiarowane Bogu chciała wyjednywać niebo grzesznikom. Mimo pogarszającego się stanu zdrowia, nadal pomagała siostrom w pracy oraz wspierała jeńców.

Śluby wieczyste przyjęła już podczas choroby, na dwa miesiące przed śmiercią. Zmarła 29 sierpnia 1942 r. Zgromadzone wokół niej siostry prosiła o przebaczenie win i zapewniła o swym wstawiennictwie u Boga.

Jej grób znajduje się przy kościele św. Rocha w Poznaniu. Za jej wstawiennictwem wiele osób Bóg obdarzył i nadal obdarza różnymi łaskami.

Dekret o heroiczności cnót s. Sancji został promulgowany przez Jana Pawła II 18 grudnia 2000 r. Cud dokonany za jej przyczyną został zatwierdzony. Siostra Sancja została beatyfikowana podczas sierpniowej pielgrzymki Papieża do Polski.

opr. mg/mg



« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama