Filozofia cierpienia i wiara chrześcijańska wskazują sposoby, dzięki którym można poradzić sobie z trudnymi odczuciami, takimi jak pustka, czy lęk.
„Czujemy — pisze jeden z największych filozofów XX wieku, Ludwig Wittgenstein — że gdyby nawet rozwiązano wszelkie możliwe zagadnienia naukowe, to nasze problemy życiowe nie zostałyby jeszcze nawet tknięte”. Na pewno takim doniosłym problemem egzystencjalnym jest miłość, której poświęciłem książkę Kochać naprawdę. A czy nie jest nim również cierpienie?
Na temat cierpienia istnieje wiele publikacji psychologicznych i teologicznych. Natomiast filozofowie niezbyt chętnie zajmują się tym trudnym doświadczeniem. Brakuje w języku polskim filozoficznej książki na ten temat. A przecież filozofia — przyjaźnienie się z mądrością — powinna nam pomagać głębiej rozumieć siebie i inne osoby oraz lepiej i mądrzej żyć, również wówczas, gdy zostajemy dotknięci przez cierpienie lub gdy cierpią nasi bliscy. Istnieje zatem potrzeba filozofii cierpienia.
Analizując cierpienie, a wcześniej — miłość, chcę włączyć się do tego nurtu tradycji filozoficznej, który uważa, że zadaniem filozoficznej refleksji jest uczenie człowieka sztuki życia. Moimi poprzednikami są między innymi: Marek Aureliusz — autor Rozmyślań, Blaise Pascal — autor Myśli i Michel Montaigne — autor Prób oraz Erich Fromm i Józef Tischner.
Główne problemy filozofii cierpienia omawiam w książce Czy cierpienie ma sens?, analizując sytuację człowieka cierpiącego i źródła cierpienia oraz pytając o jego sens i właściwy sposób ustosunkowania się do niego. Natomiast w pracy Zrozumieć człowieka cierpiącego zajmuję się niektórymi spośród najważniejszych form cierpienia: cierpieniem związanym z rozstaniem, osamotnieniem, pustką egzystencjalną, melancholią, zranioną egzystencją, starzeniem się, chorobą i lękiem. Obydwie publikacje stanowią pewną całość, początkowo bowiem miały być jedną książką.
Przede wszystkim staram się zrozumieć człowieka cierpiącego: miedzy innymi osamotnionego, przeżywającego melancholię czy wystraszonego. Nie uciekam również od dwóch najważniejszych pytań, jakie sobie zadaje homo patiens: Czy cierpienie ma sens? A jeśli tak, w jaki sposób się z nim zaprzyjaźnić? I jak sobie radzić z tym dotkliwym doświadczeniem — z pustką egzystencjalną, zranieniem, lękiem itp.?
Adresatami książki nie są filozofowie profesjonaliści, lecz przede wszystkim osoby, które mają do czynienia z cierpiącymi, w szczególności lekarze, psychologowie, psychiatrzy, psychoterapeuci i duszpasterze, a w istocie wszyscy ludzie, ponieważ — jak napisał Tadeusz Żychiewicz — „W każdym z nas jest kawałek Hioba”. Dlatego moje rozważania mają specyficzny charakter — są to eseje oparte przede wszystkim na przeżyciach osób cierpiących. Zgadzam się z prof. Antonim Kępińskim, że „o przeżyciach ludzkich najlepiej jest mówić ludzkim językiem, tj. dla każdego zrozumiałym”.
W doprowadzeniu moich rozważań do szczęśliwego końca pomogły mi dwie osoby: mój syn Leszek oraz jego kuzynka, Barbara Kotowicz. Serdecznie im za to dziękuję.
opr. ab/ab