Boże Narodzenie to nie czas, gdy należy zamknąć się na cztery spusty!
Wieczerza wigilijna w polskiej tradycji wiąże się ze zwyczajem stawiania dodatkowego nakrycia dla niespodziewanego gościa. W rzeczywistości jednak niewielu z nas chciałoby, aby ów niespodziewany gość naprawdę przyszedł. Boimy się, że może zepsuć nam święta, że nie zachowa się tak jak my byśmy tego chcieli i stanie się kłopotem dla pragnących miłej atmosfery domowników. Przecież taka sytuacja przekreśliłaby wszystkie nasze zabiegi o to, by było „fajnie”. Pewna moja znajoma, krusząc sielankowy sposób myślenia o czasie świątecznym, powiedziała: „chciałabym, by w wieczór wigilijny przyszedł do mojego domu ów niespodziewany gość, by zakłócił moje Boże Narodzenie”. To zdanie stało się wielkim zapytaniem dla mnie. Pytałem siebie: czy ja rzeczywiście jestem gotów, by przyjąć do mego świętowania, kogoś kto zakłóci moje wyobrażenia i plany, kto zmusi mnie do otwarcia się na obcego i zgody na trudną miłość?
Lęk o to, by było mi dobrze, może zamknąć mnie na drugiego i skoncentrować na tym, co w rzeczywistości jest drugorzędne: na prezentach, potrawach czy świątecznych porządkach. To ja!!! jestem panem świąt, decyduję o tym w jaki sposób, kiedy i dla kogo będę dobry i wyznaczam granice miłości tworząc sztuczny raj. Mówię sobie i innym: „nie chcę i nie będę rezygnował z własnego komfortu ze względu na bliźniego. Po tylu trudach życiowych mam prawo do chwili spokoju i wygody”. Taka sytuacja jest jednak formą ucieczki, wejściem w ułudę. Jest postawieniem granic poprzez powiedzenie, że tylko w tym obszarze jestem gotowy kochać. Stawianie granic uniemożliwia przepływ miłości, serce staje się takim zamkniętym naczyniem, w którym zamiera życie. Podobnie rodzina- zamykając się w świecie własnych pragnień i przyjemności- zamyka się na miłość, którą chce jej dać Bóg- tworząc własny, nie dający życia, raj. Co zrobić by tak się nie stało?
Wieczerza wigilijna jest taką konkretną sytuacją, w której dzięki łasce Boga, możemy doznać zdziwienia, odkryć, iż jesteśmy zdolni do większej miłości, do czegoś nowego, czego się nie spodziewaliśmy np. do przyjęcia niespodziewanego gościa. Miła atmosfera i zachowywana tradycja będą autentyczne, gdy damy Bogu szansę, by to On powiedział czym naprawdę było i jest Boże Narodzenie. Choć przyjście Jezusa na ziemię było zewnętrznie ciche i łagodne, to w rzeczywistości przyniosło ono ze sobą wstrząsającą prawdę o tym, że Bóg pozwala bym ja zakłócił Jemu świętowanie. On zgodził się otworzyć dla mnie swój dom i czas, i zaprasza mnie na Świętą Ucztę — Eucharystię. Ja — niespodziewany gość — który nie umie się zachować w życiu, który jest zraniony na duszy i nie wierzy w miłość stawiając jej granice, może spędzić czas z Bogiem przy jednym stole! Bóg jest zawsze dobry i nie wyznacza granic swojej dobroci.
Jest szansa, że owo bożonarodzeniowe przesłanie przebije się do mojego serca, zacznie przemieniać moje życie i tworzyć w nim fakty. Zadziwienie Bożą otwartością i Jego miłością bez granic może być „zaraźliwe” dla egoistycznego człowieka. Jedynie Duch Święty może dać człowiekowi odwagę przekroczenia granic, otwartość na miłość i zgodę na pokrzyżowanie egoistycznych pragnień. Duch Wolności został już dany, wystarczy zbliżyć się do Jezusa, by On tchnął Tchnienie Prawdy i uzdolnił do prawdziwego świętowania.
Patrząc więc w czasie świątecznych dni na figurę Nowonarodzonego nie będę Go pocieszał, ale zbliżę się do Niego, by On mógł tchnąć we mnie swój największy Dar — Ducha Życia i Miłości. A wieczerza wigilijna będzie konkretną sytuacją, w której, dzięki mocy Ducha przekroczę granice sztucznego raju. Może Bóg da mi tego niespodziewanego gościa. A może ja sam, pragnąc przyjąć Jego Dar- otworzę się na kogoś, kto żyje gdzieś obok mnie, samotny, potrzebujący w te Święta rodzinnego ciepła. I wtedy Miłość może znów zacząć przepływać od Boga do mnie, ode mnie do moich bliźnich i z powrotem do Boga. W ten sposób spełni się pragnienie Tego, Który tak bardzo pragnie naszych serc, że zstępuje na ziemię, aby nas włączyć w swoje Życie- w nieustanny przepływ Miłości.
PS Jeśli powyższy tekst wzbudził w Tobie pytania lub refleksje, to napisz do autora:
opr. mg/mg