Jezus daje samego siebie

Fragmenty książki "Jezus daje samego siebie", Beata Kołodziej

Jezus daje samego siebie

„Życzę wam (...), abyście doznały w sposób szczególny miłości waszych rodziców, waszych braci i sióstr i całej rodziny. Niech ta miłość, właśnie dzięki wam, drodzy chłopcy i dziewczęta, rozszerzy się na wasze otoczenie i na cały świat”.

Jan Paweł II

Czy dzieci otrzymują listy? Owszem, zdarza się! Piszą do dzieci dziadkowie, czasami ciocia mieszkająca gdzieś daleko, albo koleżanka z wakacji.
— Jaka piękna kartka! Krzyczy Kasia i aż podskakuje z niecierpliwości, gdy listonosz powoli sprawdza adres.
— To dla Kasi Radwańskiej. Czy mieszka tu ktoś taki?
— To ja! To ja! — piszczy Kasia, nie wierząc własnemu szczęściu i niemal wyrywa panu listonoszowi kartkę z grubym różowym kotkiem, nie za bardzo przypominającym przedstawicieli szlachetnego kociego rodu.
— Od kogo ta kartka? — mama zagląda Kasi przez ramię, bo sama jest ciekawa, kto mógł przysłać takie szkaradztwo, na dodatek zdobione złotą farbką.
— To urodzinowe życzenia od wujka Tośka! I jaki śliczny kotek! Popatrz mamo, jaki słodziutki, jaki milutki! — i natychmiast różowy kotek zostaje obsypany tysiącem gorących całusków.
— Rzeczywiści uroczy... — mówi niepewnym głosem mama, a w duchu przysięga sobie porozmawiać z bratem na temat różowych, pozłacanych kocurów.
Ileż radości można mieć z każdego listu lub nawet najskromniejszej karteczki! Ile chwalenia się kolegom w szkole!

A czy dzieci otrzymują listy od Bardzo Ważnych i Znanych Osób? Raczej rzadko... Ważne i znane osoby najczęściej wygłaszają bardzo długie mowy do dorosłych i nie wiem, czy mają czas na pisanie listów do dzieci. Nie jestem też pewna, czy te listy byłyby ciekawe...

Jest jednak ktoś bardzo ważny i znany na całym świecie, kto napisał list specjalnie do dzieci!

W dodatku ten list jest naprawdę niezwykły, nie tylko dlatego, że jego autorem jest sam papież Jan Paweł II! Warto uważnie przeczytać każde zdanie i zastanowić się nad nim chociaż chwilkę.

W książce, którą macie przed sobą, zamieszczone są fragmenty tego listu. Aby wszystkie dzieci mogły go lepiej zrozumieć i zapamiętać, postanowiłam napisać różne opowiadania, wierszyki i zagadki, na tematy, które poruszył papież. Na początek zagadka:

Kto to?
Gdy przyjeżdża do Ojczyzny,
Kapłan cały w bieli,
Każdy chce go pilnie słuchać,
Każdy się weseli!

Najważniejszą Osobą, o której opowiada w swym liście Ojciec święty, a którą powinny dobrze poznać wszystkie dzieci, jest Jezus Chrystus, Syn Boży. To właśnie On narodził się pewnej nocy w Betlejem, aby zbawić cały świat!

 

Jezus kocha dzieci

„To nowo narodzone Dzieciątko, stawszy się dorosłym, jako wielki Nauczyciel Bożej Prawdy okaże szczególną miłość dzieciom. Powie Apostołom: «Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im», i doda: «do takich bowiem należy królestwo Boże» (Mk 10,14)... Jak ważne jest dziecko w oczach Pana Jezusa!”

Pogoda jest naprawdę piękna. Rzeka Jordan wije się leniwie zieloną doliną. Wygląda jak lustrzana tafla, w której odbija się błękitne niebo i bladozielone wzgórze porośnięte trawą i kwitnącymi oleandrami. W cieniu oliwek tłoczą się jednak ludzie, którzy wcale nie zwracają uwagi na piękno przyrody. „Co tam się dzieje?” — myśli Kubuś i przepycha się pomiędzy ludźmi. Owce pasą się spokojnie i z pewnością nic im się nie stanie, jeśli na chwilę zostaną same... Mały pastuszek chce tylko sprawdzić, co jest przyczyną zbiegowiska. Pod jednym z drzew siedzi człowiek, którego Kubuś widział przedwczoraj w swojej wiosce. „To nauczyciel z Nazaretu!”— myśli Kubuś. Słyszał, że niektórzy nazywają Go prorokiem, a jeszcze inni uważają za Mesjasza. Kubuś patrzy z zachwytem w twarz tej niezwykłej Osoby. Pan Jezus wygląda tak łagodnie... Wcale nie denerwuje Go hałas i tłok wokół Niego. Jego uczniowie starają się utrzymać jakiś porządek wśród zbiegowiska, w obawie, by ludzie z nadmiaru emocji nie stratowali ich ukochanego nauczyciela. Kilka matek przyprowadziło swoje dzieci. Chcą poprosić o błogosławieństwo dla nich. Niemowlęta gaworzą otulone w kocyki, a maluchy trzymają się kurczowo maminych sukienek. Co odważniejsi chłopcy kroczą przodem.

Kubuś patrzy z zachwytem w twarz tej niezwykłej Osoby. Pan Jezus wygląda tak łagodnie... Wcale nie denerwuje Go hałas ani tłok wokół Niego. Jego uczniowie starają się utrzymać jakiś porządek wśród zbiegowiska, w obawie, by ludzie z nadmiaru emocji nie stratowali ich ukochanego nauczyciela. Kilka matek przyprowadziło swoje dzieci. Chcą poprosić o błogosławieństwo dla nich. Niemowlęta gaworzą otulone w kocyki, a maluchy trzymają się kurczowo maminych sukienek. Co odważniejsi chłopcy kroczą przodem.

Jeden z uczniów zastępuje im drogę. Drugi, zdecydowanym ruchem, odsuwa najbliżej stojącą kobietę. Kubuś, który właśnie zdążył przepchnąć się tuż pod jej rękę, natrafia nieoczekiwanie na jakiś tobołek. Potrącony lekko — traci równowagę i ...pada jak długi, tuż pod nogami apostoła. Ze wstydu robi się różowy jak kwiatki oleandrów. Tuż nad sobą słyszy oburzony głos Nauczyciela. Jezus jednak nie gniewa się na niego! On upomina swoich uczniów:

— Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im; do takich bowiem należy królestwo Boże. Zaprawdę, powiadam wam: Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego.

Apostołowie zawstydzeni spoglądają na dzieciaki, które z dumą wyciągają szyje. „Tak, tak!”— zdają się mówić ich figlarne oczka — „Przypatrzcie się nam dobrze, bo to wy nas macie naśladować!” Dorośli mężczyźni z zakłopotaniem gładzą długie brody. Kobiety dyskretnie przysłaniają uśmiechy welonami.

Mocne dłonie podnoszą Kubusia z ziemi i chłopiec, nie wierząc własnemu szczęściu, ląduje na kolanach Jezusa. Z ufnością wtula twarz w Jego ramiona. Nic już nie jest ważne — ani pogoda, ani owce, ani nawet kompromitujące potknięcie. Wzruszony chłopiec na zawsze zapamięta tę zdumiewającą chwilę.

Jezus kładzie delikatnie rękę na zmierzwionej Kubusiowej czuprynie i cicho wypowiada słowa błogosławieństwa. Pozostałe dzieci stoją tuż obok i z godnością czekają na swoją kolej. To pierwsze „Święto Dziecka” w historii świata!

Jezu ufam tobie

Tak, jak jasne słońce,
Patrzysz na mnie z góry —
Nie zasłonią Ciebie
Nawet ciemne chmury.

Przyjaźń Twa serdeczna
Zawieść mnie nie może,
Grzechy me wybaczasz,
Miłosierny Boże.

Jezu ufam Tobie, Jezu kocham Cię.
W miłosierdziu swoim nie opuścisz mnie.
Jezu ufam Tobie, Jezu kocham Cię.
Do swojego serca mocno przytul mnie...

Pierwsza komunia Kasi

Nareszcie nadszedł ten dzień! Tyle było czekania, przygotowań, marzeń, a tu — jak gdyby nigdy nic— Kasia siedzi w przybranej wstążkami i mirtem ławce, ubrana w śnieżnobiałą sukienkę! W kościele tyle kwiatów, wystrojone dzieci, wzruszeni rodzice, ale Kasia już tego wszystkiego nie dostrzega. Wpatrzona w delikatną Hostię, którą unosi kapłan przy ołtarzu, myśli tylko o jednym: Pan Jezus za chwilę przyjdzie do jej serca! „Czy dobrze się przygotowałam? Czy nie zapomniałam o jakimś grzechu? Może ja nie jestem godna przyjąć Pana Jezusa?” — serce Kasi drży z lęku. Anioł Stróż z uśmiechem spogląda na dziewczynkę i szepcze jej do uszka: „Przypomnij sobie rozmowę z mamą. Powiedziała ci przecież wczoraj: Nikt nie jest godny!”.

— Kochana mama! — mówi w myślach Kasia i powtarza słowa mamy: „To wielka łaska i wcale na nią nie zasłużyliśmy! Pan Jezus dobrze o tym wie, a mimo to daje nam samego Siebie...”

— Panie, nie jestem godzien, abyś przyszedł do mnie... — wszystkie dzieci klęczą i z przejęciem wypowiadają każde słowo modlitwy. Kasia modli się wraz nimi:

— ...ale powiedz tylko słowo, a będzie uzdrowiona dusza moja.

Jeszcze kilka chwil ... i Kasia przyjmuje po raz pierwszy w życiu Pana Jezusa pod postacią białej Hostii. Radość rozpiera jej serce! Z wrażenia myli ławki i o mało nie siada na kolanach Agnieszki. Nawet nie czuje, gdy Krzysiek z IIa nadeptuje jej białą sukienkę. Nareszcie może uklęknąć i znowu skupić się na modlitwie. Teraz jest już tylko z Panem Jezusem i stara się podziękować Mu jak najpiękniej, za ten wielki dar...

 

***

Białe stroje, białe świece, białe kwiatki.
Łzy wzruszenia, jak diamenty, w oczach matki.
Moje serce drży radośnie dziś od rana —
jest gotowe na przyjęcie swego Pana.

Przyjdź i zostań już na zawsze, Dobry Jezu.
Choć ukryłeś się przed wzrokiem w białym chlebie,
przecież serce mnie nie myli i poznaję
w delikatnej, białej Hostii właśnie Ciebie!

Swoje serce Ci otwieram jak najszerzej,
Byś mógł przybyć z wielką mocą i miłością.
Razem z Tobą iść przez życie mogę śmiało.
Tyś mą siłą, mym zbawieniem i radością.

Fragmenty książki "Jezus daje samego siebie", Beata Kołodziej

opr. MK/PO

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama