Rozmowa z biskupem Januszem Kaletą, administratorem apostolskim w Kazachstanie
Minęła połowa Wielkiego Postu i z każdym kolejnym dniem tego okresu liturgicznego coraz bardziej zbliżamy się do cierpiącego za nas Chrystusa, który przecież zapowiadał swoje męczeństwo, choć ludzie tego nie zauważali...
- Już sam moment dziejowy - niezwykle bolesnego przybicia Chrystusa do krzyża i uniesienia-wywyższenia Go - na tym krzyżu ponad ziemię, nasz Zbawiciel zapowiadał z dużym wyprzedzeniem w czasie: „A Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie" (J 12,32). Istotnie, jesteśmy na półmetku ćwiczeń duchowych w ramach Wielkiego Postu. Dajmy się więc właśnie teraz pociągnąć Chrystusowi! Nawracajmy się do Pana Jezusa właśnie dlatego, że świat wokół nas przeżywa niepokoje i napięcia. Niepokoje współczesnego świata bardzo mocno uświadamiają nam, jak słaby i zagrożony jest człowiek, który pysznie uwierzył w mit samowystarczalności, odwracając się od Tego, który samotnie umierał za nas - także za nasze współczesne grzechy - na krzyżu.
Kiedy Sługa Boży Jan Paweł II darował nam przed laty swoją pierwszą encyklikę, mogliśmy zaraz na początku odnaleźć słowa wzięte z Ewangelii czytanej w dzisiejszą niedzielę (J 3,16): „Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne" („Redemptor hominis", 1). Następnie polecał nam zwracać się całym naszym jestestwem ku Odkupicielowi świata. Papież Polak dawał w ten sposób receptę i lekarstwo na wszystkie bóle człowieka, powtarzając za św. Piotrem Apostołem: „Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego. A myśmy uwierzyli" (J 6, 68-69). Poza Chrystusem nie widział Jan Paweł II realnej możliwości na rozwiązanie żadnych wielkich problemów społecznych naszego czasu.
Jest rzeczą bardzo znamienną, że także pierwsza encyklika obecnego Papieża, Benedykta XVI, zaraz u swych początków przytacza te same słowa z dzisiejszej Ewangelii, którymi posłużył się Jan Paweł II u zarania swojego pontyfikatu: „Tak Bóg umiłował świat..." („Deus caritas est", 1). Obaj wielcy przywódcy Kościoła naszych czasów jednozgodnie oświadczają, że tylko w Chrystusie leży ostateczne spełnienie wszelkich pragnień i dążeń człowieka.
Dlaczego zatem ludzie w wielu miejscach na świecie z takim trudem przyjmują to przesłanie, odrzucają nierzadko Chrystusa, czy wręcz prześladują albo wyśmiewają Jego Kościół? Czy w Wielkim Poście możemy jakoś temu zaradzić?
- Kościół i Jego ludzie na przestrzeni całych ziemskich dziejów doznawali prześladowań i upokorzeń. I choć wiele z nich kończyło się tragicznie, a sam Kościół zaczyna swoje dzieje od zasiewu krwi męczenników, to jednak widzimy, że Chrystusowa obietnica dana Szymonowi Piotrowi nie przemija: „A bramy piekielne go nie przemogą" (Mt 16, 18). Te słowa Chrystusa skierowane do Piotra, Księcia Apostołów, dla wszystkich katolików powinny być najwyższą otuchą. Choć nikt nie zaprzecza trudom i męczeństwu Kościoła na przestrzeni całych dziejów, w wielu miejscach ziemskiego globu, to jednocześnie powinniśmy sobie uświadomić, że takie jest przeznaczenie uczniów Kościoła, że na swej drodze będą natrafiali na cierpienie. Nie powinno nas jednak ono wpędzać w rozpacz, bowiem poprzez cierpienie łączymy się z najwyższą Chrystusową ofiarą życia. Jakże puste i pozbawione sensu byłoby życie pozbawione cierpienia, polegające na ciągłej ucieczce przed nim. Okres Wielkiego Postu jest właśnie najlepszą, bo liturgiczną i przeżywaną we wspólnocie Kościoła okazją, żeby sobie te prawdy uświadomić.
Tym, którzy często nie z własnej woli nie radzą sobie z przeżywaniem Postu, nie widzą jego sensu w dzisiejszym świecie, nastawionym często na inne „wartości , z pomocą może przyjść Maryja. Wiemy, że pod krzyżem cierpiącego Chrystusa stała wiernie Jego Matka. Do Jej wstawiennictwa odwoływał się niezwykle często Sługa Boży Jan Paweł II. Benedykt XVI potwierdza bez wahania wszystkie maryjne deklaracje swojego Poprzednika na tronie Piotrowym w Rzymie. Więc i my odnówmy, z pomocą sakramentu pojednania, najpierw naszą serdeczną przyjaźń z ukrzyżowanym Jezusem. W codziennych troskach i radościach życia szukajmy też opiekuńczego płaszcza Maryi. W tym bowiem leży wszelkie nasze dobro i zbawienny pożytek dla całego ludu Bożego.
Biskup Janusz Kaleta, urodził się w 1964 r. w Łazach; jest administratorem apostolskim Atyrau w Kazachstanie, doktorem teologii moralnej, bioetykiem, absolwentem Wydziału Teologicznego w Innsbrucku. Zosta! wyświęcony na kapłana w 1989 roku w diecezji tarnowskiej. Od 7 lipca 1999 jest administratorem apostolskim w Atyrau w Kazachstanie. 15 września 2006 r. został wyniesiony do godności biskupiej przez Papieża Benedykta XVI, który mianował ks. J. Kaletę biskupem tytularnym Felbes. Pracował duszpastersko w Nowym Wiśniczu i Bochni. Po studiach na wydziale teologicznym w Innsbrucku uzyska! doktorat z teologii moralnej (1997 r.), a swą pracę poświęcił zagadnieniom bioetyki. W 1999 r. wyjechał do pracy duszpasterskiej w Kazachstanie. 7 lipca 1999 r. Jan Paweł II utworzył w tym kraju administraturę apostolską Atyrau, pierwszym jej przełożonym mianował właśnie ks. Kaletę. Biskup jest m.in. konsulatorem Papieskiej Komisji ds. Dialogu międzyreligijnego.
opr. mg/mg