Wskazania Komisji ds. sztuki kościelnej dotyczące konserwacji obiektów i przedmiotów sztuki sakralnej
1. Potrzeba przeprowadzenia konserwacji
Nieodwracalny a zarazem naturalny, czasem nadto patologiczny proces starzenia obejmuje w większym lub mniejszym stopniu, w zależności od warunków klimatycznych, a także od struktury materiału, wszystkie dzieła sztuki. Już z tego względu wymagają one konserwacji.
Większość obiektów zabytkowych przeżyła zmieniające się w wiekach mody estetyczne dlatego, że została "odnowiona", to znaczy przeredagowana według modnego kanonu estetycznego. Jeżeli jednak nie znalazł się zasobny fundator, stara rzecz wędrowała do lamusa kościelnego. Był nim nieraz dla okolicy zapomniany filialny kościół na odludziu, stąd tak często tam właśnie można spotkać bezcenne starocie.
Obecne czasy dostrzegają w nich niepisany dokument i kultury, i wiary ojców. Im starszy ten dokument, tym cenniejszy, także dlatego bo rzadszy.
2. Zleceniodawca powinien:
a) poszukać odpowiedniego, naukowo przygotowanego fachowca do przeprowadzenia konserwacji,
b) zweryfikować zleceniodawcę co do jego uczciwości: po prostu trzeba "zasięgnąć języka",
c) zawrzeć z nim umowę o pracę i płacę. Całość przesłać do Kurii do zatwierdzenia. Po uzyskaniu zgody spisać potwierdzenie przyjęcia obiektu do pracy i wpiąć wszystkie dokumenty do akt dotyczących majątku kościelnego. Bywa bowiem, że zleceniobiorca lub zleceniodawca umierają w międzyczasie i zabytki mogą bez jakiegokolwiek śladu w aktach przepaść bezpowrotnie na szkodę właściciela,
d) uzbroić się w cierpliwość: konserwacja to praca mozolna długotrwała wymaga czasu i nie jest równorzędna z "odnowieniem",
e) domagać się od konserwatora choćby skróconej dokumentacji, obejmującej krótki spis stanu zachowania i przeprowadzonych prac oraz fotografii przed, w czasie i po konserwacji obiektu; chwalebną rzeczą jest fotograficzne zarejestrowanie zmian w detalach kompozycyjnych.
3. Zleceniobiorca
Winien wykazać się ukończeniem studiów specjalistycznych w dziedzinie konserwatorstwa (Ustawa państwowa z 15.II.1962 r.). W przeciwnym razie może grozić zleceniodawcy sankcja karna, "za nieumyślne zniszczenie zabytku", grożąca więzieniem do pięciu lat (wspomniana wyżej ustawa). A więc żaden plastyk nawet legitymujący się tytułem naukowym, żaden mistrz o przysłowiowych złotych rękach, żaden historyk sztuki, ale jedynie z prawdziwego zdarzenia konserwator zabytków sztuki. Obecnie to nowa gałąź nauki, a więc oddzielny fach znamionujący się znajomością technologii i technik malarskich w historii, patologii materiałów, chemii itp.
Konserwatorstwo ma coś z medycyny. Nie chodzi o tylko powierzchowne podobieństwo; leczenie chorującego pacjenta. Podobnie jak w medycynie właściwa diagnoza stanowi najistotniejszy punkt w całokształcie leczenia, tak w konserwacji właściwe rozpoznanie obiektu, jego struktury i jego patologicznych objawów gwarantuje utrzymanie go dla potomności.
Ale tu konieczne naukowe przygotowanie i dobra praktyka. Tym bardziej, że każdy "pacjent" jest inny.
4. Końcowa uwaga
W pracy konserwatorskiej szukamy zawsze oryginału, jako autentycznego świadectwa wiary i kultu ojców.
Wszelkie ponętne nawet i odpowiadające gustowi zleceniodawcy, ale późniejsze redakcje dzieła są fałszowaniem wspomnianego dokumentu.
1. Obrazy malowane na desce do ok. II połowy XVI wieku
a) Zabieg konserwatorski nie może krępować swobodnej pracy drewna jaka zachodzi pod wpływem zmian wilgotności powietrza. Wszelkie usztywnienia podobrazia na stałe grożą pęknięciem deski a więc destruktem dzieła.
b) Odwrocie deski (nie malowane) noszące zazwyczaj ślady narzędzia użytego do obróbki to także dokument kultury. Nie wolno go niszczyć lub zmieniać.
c) Obrazu na desce nie wolno mocować gwoźdźmi do ram ołtarza (por. 1 a).
2. Obrazy malowane na płótnie era nowożytna
a) Dublowanie płótna, to znaczy podklejenie starego nowym jest zabiegiem drastycznym, a więc stosuje się go tylko wówczas, kiedy autentyczne płótno na skutek zmian patologicznych nie może być już w pełni nosicielem namalowanego dzieła.
b) Płótno podobrazia winno być dobrze napięte na krosna (drewniana prosta rama), które muszą być tak skonstruowane, aby przy pomocy umieszczonych w narożach klinów można było pożądane napięcie poprawić. Inaczej grożą w dolnych partiach wyłuszczenia warstwy malarskiej i destrukt.
3. Malarstwo ścienne
Aczkolwiek pokolenie nasze ma swój kanon estetyczny zakładający prostotę i umiar i w myśl tegoż kanonu wystarczyłoby przy odnowieniu wnętrz kościelnych wydobyć i podkreślić wszystkie detale architektoniczne to znaczy ukazać myśl twórcy architekta, która również głosi chwałę Boga, to jednak zastać można starsze wnętrza kościelne wystrojone kompozycjami figuralnymi.
Polichromie pochodzące z obecnego wieku należałoby zachować pod warunkiem, że ich techniczny stan zachowania jest możliwy i autorem ich jest znaczące w kulturze nazwisko. Chodzi o zachowanie ciągłości kultury narodowej i mecenatu Kościoła.
Inaczej trzeba by poważnie się zastanowić, najlepiej w szerszym gronie również fachowców, czy warto topić grube sumy grosza społecznego by ratować i tak podniszczone a bardzo przeciętne dzieła.
W starych wnętrzach kościelnych mogą spoczywać pod warstwami pobiał a nawet późniejszych tynków bardzo cenne dla kultury stare polichromie, przykryte w ciągu wieków na skutek zmieniających się gustów estetycznych lub czasowego przejęcia kościoła przez innowierców (ziemie zachodnie). Nieraz przypadek sygnalizuje ich obecność. To są wartości historyczne warte odkrycia i łożenia na nie wkładów finansowych. Dla ich złagodzenia można prace odkrywcze rozłożyć na kilka lat i dzieło prowadzić etapami. Takim dziełom nie należy szczędzić uwagi ni środków finansowych. Sztuka polska jest dość uboga w tym względzie. Walnie przyczynił się do takiego stanu rzeczy półtorawieczny czas zaborów.
4. Rzeźby
Rzeźby zwłaszcza związane z architekturą nadstaw ołtarzowych (retabula) najczęściej ulegały procesom "odnowienia". Często pod kilkoma przemalowaniami zacierającymi dokumentnie pierwotny wyraz, drzemią wysokiej klasy dzieła tak pod względem formy jak i strony kolorystycznej.
5. Nadstawy ołtarzowe (retabula), ambony, chrzcielnice itp. elementy wyposażenia
Panująca moda na kolor kości słoniowej, który uchodził przez kilkadziesiąt lat za "kolor kościelny" przykryła autentyczne i po mistrzowsku wykonane polichromie wyposażenia. I ten dokument kultury należałoby po konserwatorsku odkryć i pozwolić dziełom pobożności przemówić pełną gamą oryginalnego, a nie wtórnego wystroju kolorystycznego.
6. Złocenia
Stare złoto nieco przetarte jest dobrej jakości złotem dukatowym, ręcznie, a więc grubo klepanym. Nie zastąpi go żadna żółta folia aluminiowa która i tak mimo zabezpieczenia po kilku latach sczernieje.
Dlatego zaleca się starej pozłoty nie ruszać, a jedynie w rażących miejscach ubytki po mistrzowsku uzupełnić.
Zdarza się, że w rozpędach renowatorskich zdziera się nieco przetarte autentyczne złoto za tanią namiastkę.
Poważne tysiące wyrzuca się na śmietnik, a za drugie poważne tysiące nakłada się niemiecki "Erzatz" namiastkę. (Domowa próba na prawdziwość złota: odrobinę płatka uchwycić w szklane naczynie i zalać octem. Jeżeli po kilku godzinach przynajmniej płatek sczernieje, to wówczas nie złoto).
7. Obrazy kultowe
Stare, kultowe obrazy posiadają nieraz (od XVII wieku począwszy) metalowe ozdoby, delikatnej roboty złotniczej. Jest to historyczne nawarstwianie kultu. Po poddaniu obiektu konserwacji należałoby ten dokument pobożności zainstalować tak, aby nie kaleczyć gwoźdźmi zabytek malarstwa. Byłoby to barbarzyństwo estetyczne.
8. Poważne problemy
W przypadku wystąpienia podczas prac konserwatorskich poważnego problemu dotyczącego stanu zachowania odkrywanego zabytku należałoby zwołać komisję składającą się: ze zleceniodawcy, zleceniobiorcy, historyka sztuki i ewentualnie jeszcze jednego konserwatora celem przedyskutowania zagadnienia i wytyczenia linii dalszego postępowania konserwatorskiego. Odnosi się to szczególnie do obrazów kultowych.
Chociaż ewentualne kontrowersje u wiernych można zawsze zażegnać umiejętnym zadziałaniem duszpasterskim, np. na temat: jakie wielkie szczęście i łaska dla obecnego pokolenia, że Matka Boska pozwoliła odkryć swoje prawdziwe oblicze obmodlone poprzez setki lat przez naszych praojców. Oryginał jest zawsze pełen uroku, ponieważ "odnowiciel" nie wkładał w cudze dzieło tyle serca, co autor.
9. Argenteria kościelne (kielichy)
Stare, zabytkowe naczynia liturgiczne bywają sporządzone ze srebra, a następnie grubo złocone. Srebro pokrywa się z czasem, zwłaszcza, gdy rzadziej używane, czarną patyną tlenków i siarczków srebra.
Dla renowacji takich naczyń, wystarcza samemu przygotować ciepłą kąpiel mydlaną z dodatkiem denaturatu i przy pomocy miękkiej szmatki, a w reliefach przy pomocy bardzo miękkiej szczoteczki można doskonale przywrócić takim zabytkom pierwotny blask i piękno.
Nie wolno takich naczyń pokrywać galwanicznie nowym złotem. Zabieg taki, nie daj Boże, często powtarzany, zakrywa zupełnie bardzo subtelną robotę cyzylerską i obiekt traci na wartości.
W rekonstrukcjach trzeba się posłużyć tylko dobrym fachowcem z tym, że trzeba zastrzec, aby ślady reperacji nie były widoczne od zewnątrz, oraz, by wszelkie lutowania były srebrne. Użycie cyny jest zbrodnią dla zabytku: po prostu niszczy go.
Współczesne naczynia liturgiczne sporządzane bywają z półszlachetnych metali. Tutaj starte srebrzenia czy złocenia musi wykonać fachowiec. Zwraca się uwagę, że barok lubował się w różnokolorowym brzmieniu wytworów złotniczych: srebro ze złotem. Ten wyraz artystyczny musi koniecznie być zachowany.
Obowiązek złocenia wnętrza czaszy kielicha sporządzonej z materiału oksydującego jest nadal utrzymany w przepisach posorbowanych (względy zdrowotne).
10. Paramenty kościelne
Chociaż z ich nabyciem nie ma dziś specjalnych zmartwień i są one dostępne w cenie dla najskromniejszej społeczności, to może się zdarzyć, że trzeba uszkodzenie naprawić. Zawsze należy tkaninę naprawiać od lewej strony choćby podszyciem innej tkaniny dla wzmocnienia osłabionej części.
Nowe ściegi trzeba tak subtelnie przeprowadzić, aby z prawej strony tkaniny były omal niedostrzegalne.
Absolutnie nie do przyjęcia są ze względu na świętość liturgii metody naprawiania paramentów przez pokrywanie prawej strony tkaniny oraz haftów maszynowym ściegiem choćby nawet o wzorze rzekomo artystycznym (cerowanie).
Pomijając kwestię całkowitego zatarcia estetycznej wymowy często zabytkowej tkaniny, rodzi się pytanie, kto z przytomnych pokazałby się dzisiaj w tak "pocerowanej" części osobistej garderoby? A przecież chodzi tu o splendor służby Bożej.
Nie wolno przenosić starych haftów na nowe podłoże. Za koszta poniesione na ten niechwalebny dla zleceniodawcy zabieg, można sprawić nowy ornat.
Stare, zużyte paramenty oddać do muzeum. Nie niszczyć, nie palić. Są w nich zazwyczaj cenne, zabytkowe tkaniny, które tylko dlatego ocalały, że użyto ich do sporządzania szat liturgicznych.
11. Architektura
Najczęściej uciążliwym mankamentem starych kościołów jest zawilgocenie wewnętrznych ścian przyziemia. Zjawisko to wywodzi się między innymi z braku poziomej izolacji w murach, nawarstwieniem poziomu gruntu w stosunku do stanu pierwotnego, kiedy budowla ongiś powstawała itp. Próby łatwiejszego odprowadzenia wód opadowych, modne w okresie międzywojennym, poprzez założenie na zewnątrz, wokół murów kościelnych ławy betonowej powiększyły z czasem patologiczne zjawisko. Beton uniemożliwiał wysychanie wody, która dostawała się pod płytę na zasadzie naczyń połączonych i wzmożoną ilością penetrowała do fundamentów i murów. Stąd z kolei na zasadzie prawa naczyń włoskowatych podnoszona wilgoć w zwielokrotnionej ilości robiła tym większe spustoszenie. Zakładanie we wnętrzu olejnych lamperii potęgowało sprawę.
Istnieją różne opracowane sposoby sanowania fatalnego stanu rzeczy. Są przy uczelniach specjalistyczne instytuty naukowe. Są wybitni specjaliści w tej dziedzinie.
Najprostszym i łatwo wykonalnym przez miejscowych fachowców jest następujący:
Usunąć wcześniejsze sposoby poprawy w postaci betonu na zewnątrz i oleju wewnątrz. Wokół murów na zewnątrz wykonać drenaż ze spadem odprowadzającym wodę daleko poza mury kościelne. Wewnątrz wykonać partiami częściową izolację poziomą: spoinę między warstwami cegieł tuż przy posadzce odkryć (wykuć) tak głęboko jak się tylko da (w ścianach gotyckich mur jest wewnątrz niejednolity cegły układane jako okładzina, a w środku bywają też kamienie zalane zaprawą).
Cement jest absolutnie w powyższych pracach niedopuszczalny; chłonie wodę, a trudno ją respiruje. Oto główne źródło jego niestosowności.
12. Cmentarze, drzewostan
W zapale przeprowadzenia generalnych porządków usuwa się wszystko co stare i nadwerężone czasem. Niszczy się wówczas i stary drzewostan, posadzić na jego miejsce nowe drzewko "pod sznurek" estetycznie. by Pomijając względy estetyczne krajobrazowe również bardzo cenne. stare drzewa stanowią w otoczeniu kościoła doskonały wiatrołom. I stąd niebezpieczne są takie porządki dla samego budynku kościelnego,
W ramach szukania miejsc na cmentarzu grzebalnym usuwa się stare, zaniedbane miejsca pochówku.
Ginie wówczas bezpośrednio wiele zabytkowych nagrobków nieraz o niepowtarzalnej wartości plastycznej. To jest także historia i danej miejscowości i parafii, która to historię tak się drastycznie wykreśla. A gdzie szacunek dla miejsca wiecznego spoczynku, powszechny we wszystkich kulturach w każdej szerokości geograficznej? W wyjątkowych trudnych sytuacjach należałoby artystycznie zakomponowane nagrobki przynajmniej przenieść na dogodniejsze miejsce.
Problem natury estetycznej dzisiejszych betonowo-lastrykowych nagrobków wydaje się być nierozwiązalny, a tak powszechny.
+ Jan Obłąk
Przewodniczący Komisji do spraw Sztuki Kościelnej