Biskupia posługa nadziei

Podsumowanie X Zwyczajnego zgromadzenia Synodu Biskupów


Abp Józef Życiński

Biskupia posługa nadziei

Pierwsze w obecnym tysiącleciu obrady Synodu Biskupów trwały w Rzymie od 30 września do 27 października 2001 r. Ich temat przewodni brzmiał: «Biskup sługą Ewangelii Jezusa Chrystusa dla nadziei świata». Potrzeba wspólnych działań prowadzących do umocnienia nadziei okazała się tym bardziej pilna, iż w ostatnich tygodniach poprzedzających Synod wstrząsnęły światem bezprecedensowe zamachy terrorystyczne w Stanach Zjednoczonych. Wątek ten wielokrotnie powracał w synodalnych obradach, przypominając o głębokim kryzysie współczesnej kultury. Ból cierpiącego świata jest także bólem Kościoła. Biskup, jako nauczyciel ewangelicznej nadziei, ma obowiązek posługi jednania przez niesienie Chrystusowego pokoju do środowisk przeżywających głębokie rozczarowania, konflikty i lęki.

Dwa tysiące lat wcześniej apostołów nurtowały wielkie pytania związane z niesieniem Ewangelii do odległych miejsc na krańce świata. Dziś, kiedy świat stał się praktycznie jedną wielką metropolią, pojawiły się jakościowo nowe problemy, które trzeba dostrzec i podjąć w nowym kontekście duszpasterskim. W zmienionych warunkach niezmienna pozostaje misja pasterska, o której pięknie pisze dokument wprowadzający w obrady Synodu. Przypomina on, iż biskup działa jako sługa Ducha Świętego, włączony w wielki proces odnowy oblicza ziemi na progu trzeciego tysiąclecia. Naśladując Chrystusa, Dobrego Pasterza, winien on wskazywać szlak nadziei zagubionym wiernym oraz w stylu Dobrego Samarytanina pochylać się nad ich życiowymi ranami, aby leczyć i umacniać (Instrumentum laboris, 145).

Ewangelizacja w globalnej wiosce

Wszystkim dyskusjom w Auli Synodalnej przysłuchiwał się Ojciec Święty, który zaledwie trzy dni przed rozpoczęciem Synodu powrócił z pielgrzymki do Kazachstanu i Armenii. Przychodził na spotkanie z nami o 9 rano, a o 12.30 udawał się na obiad, który każdego dnia spożywał z inną grupą uczestników Synodu. Wracał do nas znowu na popołudniowe obrady, trwające do 19. W przerwach, kiedy my mogliśmy wypić kawę, Ojciec Święty przyjmował dostojników, którzy w tym okresie nawiedzali Wieczne Miasto, m.in. byłego prezydenta USA — George'a Busha seniora.

Wśród słów przewodnich, które najczęściej powtarzały się w synodalnych dyskusjach, wymieniłbym przede wszystkim te: Chrystus, Kościół, nadzieja, globalizacja. Głębokie różnice zdań, zależne od miejsca pochodzenia Ojców Synodu, pojawiały się przy ocenie zjawisk towarzyszących globalizacji. Biskupi z krajów rozwijających się widzieli w globalizacji głównie źródło nowych zagrożeń, biskupi z krajów zachodnich mówili o związanych z nią szansach i wyzwaniach. Wnosiło to w obrady Synodu żywe dyskusje i stwarzało szansę wypracowania ocen uwzględniających całą złożoność problemu.

W synodalnych debatach nie ograniczano się tylko do sygnalizowania jakościowo nowych zjawisk, lecz usiłowano poszukiwać najgłębszych korzeni terroryzmu, nienawiści, niesprawiedliwości społecznej czy wreszcie fundamentalizmu, w którym religijne ozdobniki łączą się z pogardą dla człowieka.

Przyjęta oklaskami i podejmowana przez wielu uczestników Synodu wypowiedź kard. Ratzingera zwracała uwagę na to, iż takie niepokojące zjawiska w kulturze współczesnej, jak fanatyzm, egoizm czy poczucie bezsilności i rozpaczy, pozostają w ścisłym związku z próbami usunięcia na margines naszej kultury odniesień do Boga oraz z przyjmowaniem fałszywej koncepcji człowieka. Jeśli zamiast otwarcia na modlitwę i na łaskę wprowadzi się w życie człowieka konsumpcję jako podstawową formę zaspokajania wzmacnianych sztucznie potrzeb, nasz świat może stać się przerażająco nieludzki. Mówili o tym z niepokojem przedstawiciele krajów Południa, których boli zarówno eksploatacja, prowadząca do wyniszczenia bogactw naturalnych, jak i obojętność bogatych państw na wielkie kontrasty ekonomiczne. Słowa krytyki dotyczące społeczeństwa konsumpcyjnego, w którym za pośrednictwem reklam manipuluje się sztucznie tworzonymi potrzebami, znajdują swe odbicie w dramatycznych przeciwstawieniach. Z jednej strony otrzymujemy obraz afrykańskich dzieci umierających z głodu, z drugiej zaś strony informacje o kwitnących w Europie ośrodkach produkcji dziecięcej pornografii, chronionych przez wpływowych mecenasów. Kiedy znudzona Północ poszukuje nowych używek, by oferować nowe możliwości konsumpcji, zrozpaczone Południe czuje się bezradne i samotne w obliczu zagłady niesionej przez AIDS — nową dżumę XXI w.

Nadzieja zamiast konsumpcji

Nie tylko ubogie kraje Południa zmagają się z problemami, które wymagają pasterskiej troski. W innych postaciach, ważne wyzwania współczesności pojawiają się także w kulturze Zachodu. Arcybiskup Sydney George Pell przejrzyście ukazał dramat współczesnej cywilizacji, która przeniknięta reklamowymi sloganami nie potrafi otworzyć się na podstawowe prawdy Ewangelii. W sposób barwny i sugestywny media oferują nam inwazję współczesnego pogaństwa, w której dominuje świat sztucznie wzmacnianych potrzeb, ułatwiających manipulowanie człowiekiem.

W rozwodnionej kulturze, z której usunięto wielkie i piękne ideały, usiłuje się rozwijać rozmytą postać chrześcijaństwa. W perspektywie tej pomija się nadprzyrodzony wymiar ludzkiego życia i unika takich tematów, jak niebo, piekło czy czyściec. Jeśli wspomina się o niebie, to po to, aby przedstawić je jako wartość, która właściwie każdemu się należy na podstawie rozszerzonej Deklaracji Praw Człowieka. Nawet Bóg jawi się wyłącznie jako istota tolerancyjna i nieograniczenie wyrozumiała, Chrystus zaś, kierujący do nas swe przesłanie zbawczej miłości, staje się podobny do przypadkowego znajomego, który niezobowiązująco zaprasza nas na posiłek, nie chce jednak sprawiać wrażenia, że jego zaproszenie należy traktować priorytetowo. Tym błędnym schematom kulturowym trzeba przeciwstawiać zarówno radykalizm ewangeliczny, jak i radosne świadectwo chrześcijańskiej nadziei, aby na szlaku pielgrzymowania w stronę «nowych niebios i nowej ziemi» być konsekwentnym świadkiem najwyższych wartości Królestwa Niebieskiego.

Usuwanie Boga na margines naszego życia może dokonywać się nie tylko w zlaicyzowanym społeczeństwie, lecz także w Kościele, gdy poszczególne środowiska będą narcystycznie celebrować swą własną doniosłość, natomiast cała rzeczywistość łaski zostanie zepchnięta na dalszy plan. Podczas dyskusji w grupach dużo uwagi poświęcono samozwańczym pseudocharyzmatykom, którzy nie potrafią myśleć w kategoriach Kościoła powszechnego, lecz celebrowanie siebie w zamkniętym kręgu adoratorów łączą z mentalnością plemienną, całkowicie obcą Ewangelii. Odpowiadając na podobne wyzwania, trzeba ukazywać chrześcijańską wizję sensu i piękna światu zagubionemu w gąszczu wartości pozornych. Naszym wielkim zadaniem jest ukazywanie rozczarowanej ludzkości Boga z ludzkim obliczem. Chrystus i Jego doświadczenie zarówno niepowodzeń, jak i radości zmartwychwstania wprowadza w tę perspektywę, ukazując najgłębsze i ostateczne źródło chrześcijańskiej nadziei. Eucharystia jednocząca ze zmartwychwstałym Chrystusem jest dla chrześcijanina podstawowym źródłem nadziei, doświadczeniem sensu i piękna.

Imiona nadziei

Zadaniem synodów nie jest dokonywanie przełomowych odkryć w teologii, ani też wprowadzanie radykalnie różnych metod duszpasterskich. Rolę synodalnych obrad można by natomiast porównać do pełnego troski pochylenia się nad Chrystusowym żniwem, aby dostrzec zarówno nowe formy ochrony Bożego ziarna, jak i wymagające reakcji nowe odmiany kąkolu. Trwająca przez miesiąc wspólnota synodalnej modlitwy i refleksji ukazała pełniej nam wszystkim wielkie bogactwo Kościoła, w którym przenikają się i dopełniają różnorodne tradycje i style. Szczególną wymowę miało świadectwo wiary Kościoła, który jeszcze niedawno zmagał się z cierpieniem. Z radością wsłuchiwaliśmy się w wypowiedzi Ojców Synodalnych, którzy przybyli z Tirany i Moskwy, z Płowdiwu i Phnom Penh. Powszechne wzruszenie wzbudziła wypowiedź ostatniego z nich. Wspominając okres politycznego terroru, zorganizowanego w jego kraju przez Czerwonych Khmerów, ukazał on krzyż biskupi swego poprzednika. W okresie fanatycznej walki z chrześcijaństwem był to jedyny krzyż, który udało się zachować w Kambodży. Dziś jego kopie pojawiają się na ryżowiskach, w które niedawno wsiąkła krew prześladowanych. Po latach szokuje nas wszystkich, że tamto przelewanie krwi niewinnych świat przyjmował z rezygnacją i milczeniem jako nieuniknioną cenę płaconą przez bezbronne społeczeństwo samozwańczym reformatorom, którzy chcieli naprawiać świat, łącząc nienawiść, przemoc i komunistyczny slogan. Przeżywając to świadectwo wiary i nadziei, którego symbolem stał się biskupi krzyż, pytaliśmy siebie, kiedy podobne przemiany obejmą także Chiny kontynentalne i kiedy wiernych chińskich nie będą musieli reprezentować jedynie katolicy z Tajwanu.

Przywołując perspektywę wcześniejszych synodów, dziękowałem Bogu szczególnie za przemiany widoczne w dziedzinie ekumenizmu. Słuchając wystąpień bratnich delegatów, wielu z nas wspominało napięcie, jakie towarzyszyło wystąpieniu przedstawiciela prawosławia podczas Synodu w 1991 r. W czasie obecnego Synodu przybyły z Finlandii metropolita Ambrosius, przedstawiciel Patriarchy ekumenicznego Bartłomieja, z wielką aprobatą oceniał zatroskanie Synodu o przekaz Ewangelii w obecnych realiach kulturowych. Z kolei przedstawiciel prawosławnych Ormian mówił ze wzruszeniem o widocznych już w jego ojczyźnie duchowych owocach papieskiej pielgrzymki do Armenii. Zarówno bp Forster, reprezentujący Kościół anglikański, jak i bp Furberg, wyrażający przesłanie braterstwa od luterańskich wspólnot Skandynawii, nawiązywali do papieskiej encykliki Ut unum sint, wskazując wartości, które jednoczą i niosą szanse przyszłej współpracy ekumenicznej. Ta zmiana stanowi owoc konsekwentnego dialogu, który tak mocno wpisał się w kształt obecnego pontyfikatu.

Bezpośrednich owoców Synodu można poszukiwać zarówno w skierowanym do świata Orędziu nadziei, które opublikowała prasa, jak i w zbiorze 67 propozycji przedłożonych po przegłosowaniu Ojcu Świętemu. Wspólnota synodalnych dni będzie jednak jeszcze owocować na różne sposoby, dzięki wspólnemu ukierunkowaniu naszej wrażliwości ku wielu problemom niezauważanym w codziennym wyścigu z czasem. Przykładowo zasygnalizuję jeden z nich. Redaktor naczelny «Więzi» Zbigniew Nosowski, zaproszony na Synod przez Papieża jako audytor, zaproponował, aby ewangeliczne pochylenie się nad cierpiącymi okazywać także przez to, by funkcje ministrantów powierzać osobom niepełnosprawnym. Uważam tę propozycję za godną uwagi. Humanizm Ewangelii winien ujawniać się w naszej solidarności z tymi, których usiłowano usuwać na margines życia. Przekład synodalnych treści na konkret duszpasterskich działań winien ukazywać te imiona nadziei, które stanowią istotę biskupiego posługiwania.

Abp Józef Życiński

Metropolita lubelski

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama