"Katechizm najprościej" (fragmenty)
Wierzę w Jezusa Chrystusa
Jezus z Nazaretu żył w Izraelu przed około 2000 lat. Znamy Go z kart Ewangelii. Kim był? Na to pytanie odpowiedzi udziela druga część wyznania wiary. Jest On „Chrystusem”, „Mesjaszem”, co w języku polskim znaczy „Pomazańcem”. W czasach Starego Testamentu władców namaszczano na znak wybrania przez Boga. Gdy Izrael został podbity przez obce mocarstwa i upadła jego państwowość, prorocy, kierowani natchnieniem Bożym, obiecali ludowi nowego króla. Miał on na zawsze wyzwolić lud i uratować go. Chodziło oczywiście o Mesjasza, Bożego Pomazańca i Wybrańca.
Pana naszego
Jezus Chrystus to Jednorodzony Syn Boży. Ponieważ Bóg jest miłością, dlatego zrodził On Syna, Syn natomiast całkowicie zawdzięcza się Ojcu. Nie jest Jego stworzeniem, lecz przed czasem (wiecznością) wyszedł z Jego istoty. Dlatego też jest Bogiem jak i Ojciec. Syn uczestniczył w dziele stworzenia. Przez Niego Ojciec stworzył wszystko. Dlatego nazywamy Go naszym Panem. W Piśmie Świętym termin „Pan” to nie grzecznościowy zwrot, lecz tytuł Boga. Tym samym uznajemy Jego chwałę, to znaczy wszechmoc, potęgę i wielkość. Gdy Chrystus zostaje nazwany Panem (greckie Kyrios), oznacza to, że jest tak samo możny i godny czci jak Bóg.
Który się począł z Ducha Świętego, narodził się z Maryi Panny
Bóg miłuje nas, ludzi, i dlatego posłał swojego Syna jako Zbawiciela, aby uwolnił nas z więzów grzechu i śmierci. Syn Boży stał się człowiekiem. Jego Matką jest Maryja. Poczęła Ona swojego Syna bez udziału mężczyzny. Stało się to za przyczyną Ducha Świętego, dlatego mówimy, że Jezus narodził się z Dziewicy Maryi. Bóg uczynił możliwym to, co nam, ludziom, wydaje się być niemożliwe. Józef, oblubieniec Maryi, to opiekun Jezusa. Ponieważ jedynym ojcem Jezusa jest Bóg, więc również On jest Bogiem. Ponieważ Jego matką została Maryja, jest On jednocześnie człowiekiem. Żył tak jak my. Podobny był do nas we wszystkim z wyjątkiem grzechu. Narodził się w Betlejem, a młodość spędził w Nazarecie. Od Józefa nauczył się zawodu cieśli.
Publiczna działalność Jezusa
Mając około trzydzieści lat, Jezus przyjął chrzest z ręki Jana Chrzciciela, po czym rozpoczął publiczną działalność jako swego rodzaju wędrowny kaznodzieja. Ubogim głosił dobrą nowinę o zbawieniu, więźniom wyzwolenie, a smutnym radość. Mówił do swoich słuchaczy: „Wraz ze Mną przechodzi do was Bóg. Przynoszę wam Boży pokój. Ja jestem Zbawicielem, którego oczekujecie. Pojednuję was z Bogiem i was między sobą”. Na znak, że mówi prawdę, czynił znaki, które może uczynić jedynie Bóg: uzdrawiał nieuleczalnie chorych, wybaczał grzechy. Natura i moce zła musiały mu być posłuszne. Co więcej, nawet wskrzeszał umarłych.
Pomimo dokonywanych cudów uwierzyło w Niego jedynie niewielu, gdyż większość Żydów miała zupełnie inne wyobrażenie o obiecanym Mesjaszu. Oczekiwali potężnego władcy, który pokona znienawidzonych rzymskich okupantów. Myśleli o Mesjaszu przychodzącym z wielką chwałą i mocą. Słowa Jezusa z Nazaretu, zwykłego ludowego kaznodziei, wydawały się im arogancją, a nawet bluźnierstwami względem Boga.
Umęczon pod Ponckim Piłatem, ukrzyżowan, umarł i pogrzebion
Dygnitarze żydowscy coraz bardziej zrażali się do Jezusa, aż wreszcie postanowili skazać Go na śmierć. Bóg Ojciec dopuścił, żeby Jezus, Jego Syn, wziął na siebie wszystkie ludzkie grzechy, a tym samym wyzwolił całą ludzkość od ich ciężaru. Jezus naprawił nieposłuszeństwo ludzi, okazując posłuszeństwo aż do śmierci na krzyżu. Jego dobrowolne poddanie się cierpieniu przemieniło winę ludzi w miłość. Jeden z przyjaciół zdradził Go, inni porzucili. Żydzi osądzili Go, a Rzymianie wykonali wyrok. Ostatecznie winę za śmierć Jezusa ponoszą wszyscy ludzie, gdyż przyczyniają się do zła panującego na świecie.
Po wydaniu wyroku przez rzymskiego namiestnika Poncjusza Piłata Jezusa ubiczowano i wyszydzono. Potem musiał zanieść belkę krzyża na miejsce egzekucji. Ukrzyżowanie było najbardziej haniebnym i najokrutniejszym rodzajem śmierci, jaki znali Rzymianie. Po śmierci, zgodnie z żydowskim obrządkiem, pochowano Jezusa w kamiennym grobie, a wejście do niego zamknięto kamieniem.
Zstąpił do piekieł, trzeciego dnia zmartwychwstał
Po śmierci Jezus Chrystus zstąpił do królestwa śmierci, aby wyprowadzić z niego sprawiedliwych, którzy żyli przed Nim i już zmarli, i uwolnić ich z więzów śmierci. Umożliwił im dojście do Ojca w niebie. Trzeciego dnia zaś sam zmartwychwstał. Swoim zmartwychwstaniem zwyciężył śmierć i odnowił życie. Wprawdzie wszyscy ludzie muszą umrzeć, ale śmierć utraciła swoją grozę, gdyż nie jest już uwięzieniem, lecz bramą do życia wiecznego. Nie potrzebujemy się już jej lękać. Umierając, wkraczamy na drogę, którą przeszedł przed nami Jezus. On sam stoi u celu, czekając na nas.
Po zmartwychwstaniu Chrystus ukazał się kilku niewiastom, swoim przyjaciołom i uczniom. Chociaż Go dotknęli, rozmawiali z Nim i spożywali posiłek, był On inny niż przed śmiercią. Jego ciało zostało przemienione i uwielbione. Mógł wkraczać do zamkniętego pomieszczenia, ukazywać się lub pozostawać niewidzialnym, tak jak tego sam chciał.
Wstąpił na niebiosa, siedzi po prawicy Boga Ojca Wszechmogącego
Wniebowstąpienie Jezusa nie ma nic wspólnego z awiacją ani też lotami kosmicznymi. Oznacza ono, że Jezus Chrystus, Syn Boży, powrócił do swojego Ojca. Ponieważ nie tylko jest prawdziwym Bogiem, lecz także prawdziwym człowiekiem, my, ludzie, mamy jednego z nas u Boga. W niebiosach, to znaczy u Boga, jest teraz miejsce i dla nas. Ponieważ Jezus zasiada po prawicy Ojca, to może w każdej chwili wstawiać się za nami, przedstawiając Mu nasze sprawy. Dlatego też często modlitwy do Boga Ojca kończą się słowami: „Przez Chrystusa, Pana naszego”.
Stamtąd przyjdzie sądzić żywych i umarłych
Jezus nie opuścił nas na zawsze. Powróci u końca czasów — już nie w ubóstwie, lecz w chwale. Wtedy też rozpozna w Nim prawdziwego Mesjasza również naród żydowski. Tak więc wraz z narodem wybranym wyczekujemy u utęsknieniem Jego przyjścia, adwentu — dla żydów będzie ono pierwsze, a dla nas drugie. Gdy przybędzie — wraz z aniołami — osądzi żywych i umarłych. Wyjawione zostanie wówczas wszelkie dobro i całe zło dokonane przez ludzi. Przede wszystkim dotrze jednak do wszystkich, że Chrystus jest tym, który nas usprawiedliwia. To Jemu zawdzięczamy nasze wybawienie. Naszą nagrodą będzie wieczna radość z Bogiem, co właśnie mamy na myśli, wspominając o niebie.
Ból z powodu braku miłości względem Boga i ludzi będzie naszą karą. Ostatnim miejscem naszego oczyszczenia stanie się czyściec. Jeśli nasze „nie” względem Boga będzie nieodwołalne, to wtedy mówimy o piekle. Gdy Chrystus powróci, ustanowi ostateczne i wieczne panowanie nad nowym niebem i nową ziemią.
Christoph Casetti Katechizm najprościej
|
|
opr. ab/ab