Homilia w Domu św. Marty - 9.05.2014
Świadectwo św. Jana Pawła II, podobnie jak „wielu wielkich świętych” w historii Kościoła, pokazuje, że zasadą świętości jest „umniejszanie siebie, żeby Pan wzrastał”. I „wszyscy widzieliśmy ostatnie dni św. Jana Pawła II — gdy nie mógł mówić, ten wielki Boży atleta, wielki wojownik Boży, kończy się w taki sposób. Unicestwiony chorobą. Upokorzony jak Jezus”. Przypominając świadectwo papieża Wojtyły — kanonizowanego 27 kwietnia br., wraz z Janem XXIII — Papież nakreślił rysy świętości w homilii podczas Mszy św. odprawionej w piątek rano, 9 maja, w kaplicy Domu św. Marty. Święci, powiedział, to nie bohaterzy, ale kobiety i mężczyźni, którzy przeżywają krzyż w codzienności: są to osoby wybrane przez Boga właśnie dla pokazania, że Kościół jest święty, choć składa się z grzeszników.
„Kościół jest święty” — ta właśnie prawda była punktem wyjścia homilii Papieża Franciszka. I od razu postawił pytanie: jak może być święty Kościół, jeżeli w nim jesteśmy my wszyscy, którzy jesteśmy, wszyscy, grzesznikami? W istocie, podkreślił, „my jesteśmy grzesznikami, ale Kościół jest święty, jest oblubienicą Jezusa Chrystusa, a On go kocha, On go uświęca — uświęca go każdego dnia przez swoją ofiarę eucharystyczną, ponieważ bardzo go kocha”. Dlatego „my jesteśmy grzesznikami, ale w Kościele świętym”.
Właśnie przez „tę przynależność do Kościoła także my się uświęcamy: jesteśmy dziećmi Kościoła, i matka Kościół nas uświęca swoją miłością, sakramentami swojego Oblubieńca”. W praktyce, kontynuował Biskup Rzymu, „to jest świętość codzienna, to jest świętość nas wszystkich. Tak iż w Dziejach Apostolskich, gdy mowa była o chrześcijanach, mówiło się 'lud świętych'”. Również św. Paweł „mówi do świętych: do nas, grzeszników, ale będących dziećmi Kościoła świętego, uświęconego przez Ciało i Krew Jezusa, jak słyszeliśmy teraz w Ewangelii” Jana (6, 52-59).
„W tym świętym Kościele — stwierdził Papież Franciszek — Pan wybiera niektóre osoby, aby lepiej ukazać świętość, aby pokazać, że On jest tym, który uświęca; że nikt nie uświęca się sam z siebie; że nie istnieją kursy uczące, jak stać się świętym; że bycie świętym nie polega na byciu fakirem” albo czymś innym. Raczej „świętość jest darem Jezusa dla swojego Kościoła; i aby to pokazać, On wybiera osoby”, w których „widać jasno Jego działanie na rzecz uświęcania”.
Liturgia dnia przedstawia odnośnie do tego „uświęcenie Szawła, Pawła”, o którym opowiadają Dzieje Apostolskie (9, 1-20). Nie chodzi tu o odosobniony przypadek, gdyż w Ewangelii jest wiele przykładów świętości. Na przykład, kontynuował Papież, „jest Magdalena — św. Marek w Ewangelii mówi, że Jezus wypędził z niej siedem demonów” i w ten sposób „ją uświęca — od tego, co najgorsze, do świętości!”. „Jest też Mateusz, który był zdrajcą ludu i pobierał pieniądze, żeby je dawać Rzymianom”; ale „Pan zabiera go z jego urzędu” i prowadzi dalej ze sobą. I jest jeszcze „Zacheusz, który chce zobaczyć Jezusa. A On go woła: 'chodź ze mną, chodź!' — i go uświęca”.
„Dlaczego Pan wybiera te osoby w historii Kościoła? — zastanawiał się Papież, przypominając, że w ciągu dwóch tysięcy lat chrześcijaństwa „jest bardzo wielu świętych, uznawanych za świętych Kościoła”. Pan wybiera te osoby — brzmiała odpowiedź — aby dawały wyraźniejsze świadectwo o pierwszej zasadzie świętości: trzeba, aby Chrystus wzrastał, a my żebyśmy się umniejszali. Potrzebne jest, krótko mówiąc, „nasze uniżenie, aby Pan wzrastał”.
W tej właśnie perspektywie Pan „wybiera Szawła, wroga Kościoła”, jak opowiadają Dzieje Apostolskie: Szaweł, wygrażając jeszcze uczniom Pana, „udał się do arcykapłana i poprosił go o listy do synagog w Damaszku, aby mógł uwięzić i przyprowadzić skutych do Jeruzalem mężczyzn i kobiety, zwolenników tej drogi”.
Są to mocne słowa, świadczące o tym, jak bardzo Szaweł nienawidził Kościoła i go prześladował: tę nienawiść — zauważył Biskup Rzymu — „widzieliśmy” także „przy kamienowaniu Szczepana”, przy którym Szaweł był obecny. Ogarnięty tą nienawiścią, „idzie on prosić o pozwolenie” na prześladowanie chrześcijan. „Jednak Pan na niego czeka — czeka na niego i daje odczuć swoją moc”, zauważył Papież. I oto Szaweł „zostaje oślepiony i staje się posłuszny”, kiedy na drodze do Damaszku Pan mówi do niego: „Wstań i wejdź do miasta, tam ci powiedzą, co masz czynić”.
I tak „ten człowiek, dla którego wszystko było jasne, który wiedział, co należało robić w stosunku do tej sekty chrześcijan, staje się jak dziecko i okazuje posłuszeństwo: wstaje, idzie i czeka”. Szaweł jednak „nie czeka z telefonem komórkowym w ręce”, mówiąc: „Ależ przyjdź... co mam robić... no powiedz mi... czekam przecież od dwóch dni...”. Nie, on „czeka na swój sposób: modląc się i poszcząc. Jego serce było odmienione”.
Opowiadanie z Dziejów ukazuje następnie ucznia, Ananiasza, który chrzci Pawła. I tak na koniec „Paweł wstaje, bierze pokarm i chodzi od synagogi do synagogi głosząc, że Jezus jest Synem Bożym”. Jego życie staje się „innym życiem”.
W tym miejscu Papież zwrócił uwagę na różnicę między bohaterami i świętymi, powtarzając słowa, które Pan wypowiada do Ananiasza: „Idź, bo wybrałem sobie tego człowieka jako narzędzie. On zaniesie imię moje do pogan i królów, i do synów Izraela. I ukażę mu, jak wiele będzie musiał wycierpieć dla mego imienia”.
Zatem, wyjaśnił Papież, „różnica między bohaterami a świętymi polega na świadectwie, naśladowaniu Jezusa Chrystusa: na chodzeniu drogą Jezusa Chrystusa”. Dlatego „Paweł głosi Ewangelię, jest prześladowany, krytykowany, osądzony, i kończy swoje życie z garstką przyjaciół w Rzymie, jako ofiara swoich uczniów”. Tak więc Paweł umniejsza się, umniejsza, umniejsza”, właśnie zgodnie z zasadą świętości. I Papież, odnośnie do tego, wskazał także postać Jana Chrzciciela, „największego człowieka, jaki narodził się z kobiety, który zostaje wtrącony do więzienia z powodu kaprysu tancerki i nienawiści kobiety cudzołożnej”.
A zatem „Paweł kończy życie w sposób powszechny. Z pewnością rano przyszło do niego trzech, czterech, pięciu żołnierzy” i rozkazali mu: „Chodź z nami!”. Potem „zabrali go ze sobą i ścięli mu głowę. Po prostu”. Paweł, „ ten wielki, ten, który wędrował po całym świecie, kończy życie w taki sposób”. I „to — powtórzył Papież — jest różnica między bohaterem i świętym: święty to człowiek, który idzie za Jezusem drogą Jezusa, z krzyżem”.
„Bardzo wielu świętych kanonizowanych w Kościele — stwierdził Papież — kończy życie tak pokornie”. Są „wielkimi świętymi”. I w związku z tym Papież Franciszek przypomniał świadectwo św. Jana Pawła II. Właśnie „taka jest droga świętości ludzi wielkich”. Ale jest to „także droga naszej świętości”. Ponieważ, wyjaśnił, oczywiście „nie będziemy świętymi, jeżeli nie pozwolimy, by nasze serce nawróciło się na tej drodze Jezusa: trzeba nosić krzyż każdego dnia, krzyż zwykły, krzyż prosty, i pozwolić, aby Jezus wzrastał. Jeżeli nie pójdziemy tą drogą, nie będziemy święci, ale jeżeli pójdziemy tą drogą, wszyscy damy świadectwo o Jezusie Chrystusie, który tak bardzo nas kocha. I damy świadectwo, że choć my jesteśmy grzesznikami, Kościół jest święty, jest oblubienicą Jezusa”.
A zatem „dziś — zakończył Papież — może dobrze nam zrobi, jeśli w czasie Mszy poczujemy tę radość: ofiara Jezusa tu na ołtarzu uświęca nas wszystkich, sprawia, że wzrastamy w świętości, powoduje, że stajemy się bardziej autentycznymi dziećmi Jego oblubienicy, Kościoła, naszej matki, który jest święty”.
opr. mg/mg
Copyright © by L'Osservatore Romano