Przemówienie Papieża podczas spotkania międzyreligijnego w Baku - podróż do Gruzji i Azerbejdżanu, 2.10.2016
Po południu Papież Franciszek udał się do pałacu prezydenckiego w Baku z wizytą kurtuazyjną do prezydenta Ilhama Alijewa; tam też odbyła się oficjalna ceremonia powitalna. Z pałacu najpierw pojechał pod pomnik poległych w walce o niepodległość, gdzie złożył wieniec, a następnie do Centrum im. Hejdara Alijewa na spotkanie z przedstawicielami władz, instytucji i z korpusem dyplomatycznym. Późnym popołudniem przybył do meczetu im. Hejdara Alijewa, gdzie po prywatnej rozmowie z szejkiem muzułmanów Kaukazu Abdulszukurem Paszazadehem odbyło się spotkanie, w którym uczestniczyli zwierzchnicy wszystkich wspólnot religijnych i wyznaniowych w Azerbejdżanie. Z meczetu Ojciec Święty odjechał na lotnisko, skąd — pożegnany przez przedstawicieli władz państwowych — odleciał do Rzymu. Poniżej zamieszczamy przemówienie Papieża, wygłoszone w meczecie.
Nasze spotkanie tutaj jest błogosławieństwem. Pragnę podziękować przewodniczącemu Rady Muzułmanów Kaukazu, który gości nas z właściwą sobie uprzejmością, a także lokalnym zwierzchnikom religijnym Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego i Gmin Żydowskich. Wspaniałym znakiem jest spotkanie się w atmosferze braterskiej przyjaźni w tym miejscu modlitwy, znakiem ukazującym ową harmonię, jaką religie mogą tworzyć wspólnie, wychodząc od osobistych relacji i dobrej woli liderów. Tutaj świadczą o tym na przykład konkretna pomoc, jaką przewodniczący Rady Muzułmanów zapewnił przy wielu okazjach wspólnocie katolickiej, oraz mądre rady, jakimi dzieli się z nią w duchu rodzinnym. Trzeba też podkreślić piękną więź, łączącą katolików ze wspólnotą prawosławną, w konkretnym braterstwie i codziennej życzliwości, będącymi przykładem dla wszystkich, oraz serdeczną przyjaźń ze wspólnotą żydowską.
Tą zgodą cieszy się Azerbejdżan, odznaczając się życzliwością i gościnnością — cnotami, których mogłem doświadczyć w tym pamiętnym dniu, za który jestem bardzo wdzięczny. Chcecie tutaj strzec wielkiego dziedzictwa religii, dążąc jednocześnie do większej i owocnej otwartości; także katolicyzm na przykład znajduje swoje miejsce i istnieje wśród innych, znacznie liczniejszych religii. Jest to konkretny znak, pokazujący, że nie przeciwstawianie się, lecz współpraca pomaga budować lepsze i pokojowe społeczeństwa. Nasze spotkanie jest też kontynuacją licznych spotkań odbywanych w Baku w celu wspierania dialogu i wielokulturowości. Gdy otwiera się drzwi, by przyjmować i integrować, to otwierają się drzwi serca każdego oraz drzwi nadziei dla wszystkich. Ufam, że ten kraj, będący «bramą pomiędzy Wschodem a Zachodem» (Jan Paweł II, przemówienie podczas ceremonii powitalnej, 22 maja 2002 r.: «L'Osservatore Romano», wyd. polskie, 7-8/2002, s. 14), będzie zawsze pielęgnował swoje powołanie do otwartości i spotkania, które są niezbędnymi warunkami do budowania solidnych mostów pokoju i przyszłości godnej człowieka.
Braterstwa i dzielenia się, które pragniemy rozwijać, nie będą cenić ci, którzy chcą podkreślać podziały, podsycać napięcia i czerpać zyski z konfliktów i sporów. Chcą ich natomiast i oczekują ludzie pragnący dobra wspólnego, a przede wszystkim są one miłe litościwemu i miłosiernemu Bogu, który chce, aby synowie i córki jednej rodziny ludzkiej byli ze sobą bardziej zjednoczeni i zawsze prowadzili dialog. Wielki poeta, syn tej ziemi, napisał: «Jeśli jesteś człowiekiem, wymieszaj się z ludźmi, bo ludziom dobrze jest ze sobą» (Nizami Gandżawi, Księga Aleksandra, I, O własnym stanie i przemijaniu czasu). Otwarcie się na innych nie zubaża, ale wzbogaca, pomaga bowiem być bardziej ludzkim: uznawać siebie za aktywną część większej całości i przyjmować życie jako dar dla innych; postrzegać jako cel nie swoje interesy, ale dobro ludzkości; działać bez idealizmów i bez interwencjonizmu, bez szkodliwego wtrącania się i działań na siłę, ale zawsze z poszanowaniem dynamiki historycznej, kultur i tradycji religijnych.
Właśnie religie mają wielkie zadanie — towarzyszenia ludziom w poszukiwaniu sensu życia, pomagając im zrozumieć, że ograniczone możliwości człowieka i dobra tego świata nigdy nie powinny stać się absolutne. Nizami napisał też: «Nie osiadaj na własnych siłach, dopóki w niebie nie znalazłeś mieszkania! Owoce świata nie są wieczne, nie oddawaj czci temu, co ginie» (Śmierć Madżnuna na grobie Lajli). Religie są powołane, aby nam uzmysłowić, że centrum człowieka jest poza nim, że zmierzamy ku nieskończonym wysokościom i ku drugiemu człowiekowi, który jest naszym bliźnim. W tym kierunku powinno podążać nasze życie: ku miłości najwznioślejszej a zarazem najbardziej konkretnej: musi być ona szczytem wszelkich dążeń prawdziwie religijnych. Jak bowiem mówi dalej poeta: «Miłość jest tym, co nigdy się nie zmienia, miłość jest tym, co nie ma końca» (tamże, Rozpacz Madżnuna).
A zatem religia jest człowiekowi niezbędna, aby mógł on osiągnąć swój cel, jest kompasem ukierunkowującym go ku dobru i oddalającym od zła, które zawsze czyha u drzwi jego serca (por. Rdz 4, 7). W tym sensie religie mają zadanie edukacyjne: pomagać człowiekowi w wydobyciu z siebie tego, co najlepsze. A na nas, jako przewodnikach, spoczywa wielka odpowiedzialność — mamy dawać autentyczne odpowiedzi na poszukiwania człowieka, często dziś zagubionego w zawrotnych paradoksach naszych czasów. Widzimy bowiem, że w naszych czasach z jednej strony szerzy się nihilizm ludzi, którzy nie wierzą już w nic oprócz własnych interesów, korzyści i zysków, którzy trwonią życie w myśl powiedzenia «Jeżeli nie ma Boga, to wszystko jest dozwolone» (por. Fiodor Dostojewski, Bracia Karamazow, XI, 4.). Z drugiej strony, coraz częściej pojawiają się surowe i fundamentalistyczne reakcje ludzi, którzy za pomocą gwałtownych słów i gestów chcą narzucić postawy skrajne i radykalne, najodleglejsze od Boga żywego.
Religie, przeciwnie, pomagając rozpoznawać dobro i wprowadzać je w życie przez uczynki, modlitwę i trud pracy wewnętrznej, są powołane do budowania kultury spotkania i pokoju, na którą składają się cierpliwość, zrozumienie, pokorne i konkretne działania. W ten sposób służy się ludzkiemu społeczeństwu. Ono z kolei musi wciąż przezwyciężać pokusę wykorzystywania czynnika religijnego: nigdy nie należy instrumentalizować religii i nie powinny one nigdy wspierać konfliktów i sporów.
Owocna natomiast jest uczciwa więź między społeczeństwem a religiami, przymierze naznaczone szacunkiem, które trzeba budować i go strzec, a które chciałbym przedstawić za pomocą obrazu drogiego temu krajowi. Nawiązuję do cennych witraży artystycznych, obecnych od wieków na tych ziemiach, wykonywanych jedynie z drewna i kolorowego szkła (szebeke). W ich rzemieślniczym wytwarzaniu istnieje pewien wyjątkowy szczegół: nie używa się kleju ani gwoździ, ale łączy się drewno i szkło osadzając je przez długą i staranną obróbkę. W ten sposób drewno podtrzymuje szkło, a szkło przepuszcza światło. Podobnie zadaniem każdego społeczeństwa obywatelskiego jest wspieranie religii, która pozwala wchodzić światłu niezbędnemu do życia: dlatego trzeba jej zapewnić rzeczywistą i prawdziwą wolność. Nie należy więc używać sztucznych «klejów», zmuszających człowieka do wiary, przez narzucanie mu określonego wyznania wiary i pozbawianie go wolności wyboru; nie powinny też należeć do religii zewnętrzne «gwoździe» światowych interesów, żądze władzy i pieniędzy. Boga nie można bowiem przyzywać do partykularnych interesów i celów egoistycznych, nie może On usprawiedliwiać żadnego fundamentalizmu, imperializmu czy kolonializmu. Raz jeszcze z tego bardzo znaczącego miejsca wznosi się żarliwe wołanie: nigdy więcej przemocy w imię Boga! Niech Jego święte imię będzie czczone, a nie bezczeszczone i poniewierane przez ludzkie nienawiści i spory.
Czcijmy natomiast opatrznościowe miłosierdzie Boże wobec nas przez wytrwałą modlitwę i konkretny dialog, «stanowiący konieczny warunek pokoju w świecie i dlatego obowiązek chrześcijan, podobnie jak i innych wspólnot religijnych» (adhort. apost. Evangelii gaudium, 250). Modlitwa i dialog są ze sobą głęboko powiązane: rodzą się z otwarcia serca i są ukierunkowane na dobro innych, a zatem wzajemnie się wzbogacają i umacniają. Kościół katolicki w myśl Soboru Watykańskiego II z przekonaniem «zachęca (...) swoje dzieci, aby dając świadectwo wiary i życia chrześcijańskiego, z roztropnością i miłością przez wzajemne rozmowy i współpracę z wyznawcami innych religii poznawały, zachowywały i rozwijały te dobra duchowe i moralne, jak również te wartości społeczno-kulturalne, które się w nich znajdują» (dekl. Nostra aetate, 2). Nie chodzi tutaj o «pojednawczy synkretyzm» czy «otwarcie dyplomatyczne, które zgadza się ze wszystkim, by uniknąć problemów» (adhort. apost. Evangelii gaudium, 251), ale o prowadzenie dialogu z innymi i modlitwę za wszystkich — to są nasze środki, aby zamienić włócznie na sierpy (por. Iz 2, 4), aby wzbudzać miłość tam, gdzie panuje nienawiść, a przebaczenie tam, gdzie jest obraza, aby niestrudzenie się modlić o pokój i podążać drogami pokoju.
Pokój prawdziwy, budowany na wzajemnym szacunku, na spotkaniu i dzieleniu się, na woli wychodzenia poza uprzedzenia i krzywdy z przeszłości, na wyrzeczeniu się dwulicowości i partykularnych interesów; trwały pokój, ożywiany odwagą przezwyciężania przeszkód, eliminowania ubóstwa i niesprawiedliwości, ujawniania i powstrzymywania rozpowszechniania broni oraz niesprawiedliwych zysków kosztem innych. Zbyt wiele krwi głośno woła do Boga z ziemi, naszego wspólnego domu (por. Rdz 4, 10). Jesteśmy obecnie wzywani, by udzielić odpowiedzi, której już nie można odkładać na później, by wspólnie budować pokojową przyszłość: nie jest to czas gwałtownych i nagłych rozwiązań, ale pora na podjęcie niezwłocznie cierpliwych procesów pojednania. Prawdziwym problemem naszych czasów jest nie to, jak rozwijać nasze interesy — to nie jest prawdziwy problem — ale jaką perspektywę życia zaproponować przyszłym pokoleniom, co zrobić, żeby zostawić świat lepszy niż ten, który otrzymaliśmy. Bóg i historia zapytają nas, czy dziś zabiegaliśmy ze wszystkich sił o pokój. Już teraz pytają nas o to przejmująco młode pokolenia, które marzą o innej przyszłości.
Niech w nocy konfliktów, którą przeżywamy, religie będą jutrzenkami pokoju, ziarnami odrodzenia pośród zniszczeń śmierci, rozbrzmiewającymi ciągle echami dialogu, drogami spotkania i pojednania prowadzącymi także tam, gdzie próby oficjalnych mediacji zdają się nie przynosić skutków. Zwłaszcza w tym umiłowanym regionie Kaukazu, który bardzo chciałem odwiedzić i do którego przybyłem jako pielgrzym pokoju, niech religie będą aktywnymi czynnikami pozwalającymi przezwyciężyć tragedie z przeszłości i dzisiejsze napięcia. Niech zostaną poznane i docenione bezcenne bogactwa tych krajów: starożytne i zawsze nowe skarby mądrości, kultury i religijności ludów Kaukazu są wielkim bogactwem dla przyszłości tego regionu, a w szczególności dla kultury europejskiej, cennymi dobrami, których nie możemy się wyrzec. Dziękuję.
opr. mg/mg
Copyright © by L'Osservatore Romano (10/2016) and Polish Bishops Conference