Nikt nie może być wykluczony

Przemówienie podczas wizyty w nowojorskiej siedzibie ONZ - Podróż Papieża Franciszka na Kubę i do USA (19-28.09.2015)

Nikt nie może być wykluczony

Papież Franciszek

Nikt nie może być wykluczony

25 IX 2015 - Wizyta w nowojorskiej siedzibie ONZ

24 września po południu Ojciec Święty przybył do Nowego Jorku, gdzie w katedrze pw. św. Patryka odprawił wieczorem Nieszpory dla kapłanów, osób konsekrowanych i seminarzystów. W piątek 25 września rano złożył wizytę w siedzibie Organizacji Narodów Zjednoczonych. Najpierw spotkał się z sekretarzem generalnym Banem Ki-moonem, a potem z pracownikami organizacji, do których wygłosił przemówienie. Po złożeniu wieńca ku czci osób poległych podczas misji ONZ udał się do budynku Zgromadzenia Ogólnego, gdzie spotkał się z przewodniczącymi 69. i 70. sesji Zgromadzenia, Morgensem Lykketoftem z Danii i Samem Kahambą Kutesą z Ugandy, oraz z obecnym przewodniczącym Rady Bezpieczeństwa Witalijem Czurkinem z Rosji. Następnie w auli Zgromadzenia Ogólnego Papież Franciszek wygłosił do szefów państw i rządów oraz innych przedstawicieli państw świata następujące przemówienie po hiszpańsku:

Panie Przewodniczący, Panie i Panowie,
dzień dobry!

Zgodnie z tradycją, którą czuję się zaszczycony, sekretarz generalny Organizacji Narodów Zjednoczonych ponownie zaprosił Papieża, aby przemówił do tego czcigodnego zgromadzenia krajów. Panie Banie Ki-moonie, w imieniu własnym oraz w imieniu całej społeczności katolickiej pragnę wyrazić panu najszczerszą i najserdeczniejszą wdzięczność; dziękuję również panu za uprzejme słowa. Pozdrawiam także obecnych tutaj szefów państw i rządów, ambasadorów, dyplomatów oraz towarzyszących im funkcjonariuszy politycznych i technicznych, personel Organizacji Narodów Zjednoczonych pracujący podczas tej 70. Sesji Zgromadzenia Ogólnego, personel wszystkich programów i agend ds. rodziny ONZ i tych wszystkich, którzy w taki czy inny sposób uczestniczą w tym spotkaniu. Za waszym pośrednictwem pozdrawiam również obywateli wszystkich krajów reprezentowanych na tym spotkaniu. Dziękuję za wysiłki wszystkich i każdego z osobna dla dobra ludzkości.

Już po raz piąty Papież odwiedza Organizację Narodów Zjednoczonych. Uczynili to moi poprzednicy - Paweł VI w 1965 r., Jan Paweł II w 1979 r. oraz w 1995 r., a także mój bezpośredni poprzednik, dziś Papież Senior Benedykt XVI w r.2008. Wszyscy oni nie szczędzili wyrazów uznania dla tej Organizacji, uważając ją za właściwą odpowiedź prawną i polityczną, adekwatną do tej historycznej chwili, którą cechuje pokonywanie odległości i granic dzięki technologii i - pozornie - wszelkich naturalnych granic sprawowania władzy. Jest to odpowiedź niezbędna, ponieważ władza technologiczna w rękach ideologii nacjonalistycznych lub fałszywie uniwersalistycznych może popełniać straszliwe zbrodnie. Mogę jedynie ponowić wyrazy uznania moich poprzedników, potwierdzając, że Kościół katolicki przywiązuje wagę do tej instytucji i pokłada nadzieję w jej działalności.

Historia zorganizowanej wspólnoty państw, reprezentowanej przez Organizację Narodów Zjednoczonych, która obchodzi w tych dniach 70. rocznicę powstania, to dzieje ważnych wspólnych sukcesów, w okresie niezwykłego przyspieszenia biegu wydarzeń. Nie zamierzając przedstawić ich w sposób wyczerpujący, możemy wspomnieć kodyfikację i rozwój prawa międzynarodowego, stworzenie międzynarodowych norm w zakresie praw człowieka, doskonalenie prawa humanitarnego, rozwiązanie wielu konfliktów oraz operacje pokojowe i działania na rzecz pojednania, a także wielu innych osiągnięć we wszystkich dziedzinach międzynarodowej działalności człowieka. Wszystkie te osiągnięcia są światłami, które pomagają rozjaśnić ciemności zamętu spowodowanego przez niepohamowane ambicje i zbiorowe egoizmy. Z pewnością jest wiele nierozwiązanych poważnych problemów, lecz jest także oczywiste, że gdyby zabrakło całej tej działalności na arenie międzynarodowej, ludzkość mogłaby nie przetrwać niekontrolowanego wykorzystywania własnych możliwości. Każde z tych osiągnięć politycznych, prawnych i technicznych jest drogą do osiągnięcia ideału ludzkiego braterstwa i środkiem do jego pełniejszej realizacji.

Dlatego składam hołd wszystkim mężczyznom i kobietom, którzy wiernie i z poświęceniem służyli całej ludzkości w ciągu tych siedemdziesięciu lat. W szczególności pragnę przypomnieć dziś tych, którzy oddali swoje życie za sprawę pokoju i pojednania narodów, począwszy od Daga Hammarskjölda po wielu urzędników wszystkich szczebli oraz poległych w pokojowych i pojednawczych misjach humanitarnych.

Doświadczenie tych siedemdziesięciu lat, abstrahując od osiągnięć, pokazuje, że reforma i dostosowanie do potrzeb czasów są zawsze konieczne, na drodze zbliżającej do ostatecznego celu - by umożliwić wszystkim krajom, bez wyjątku, realny i jednakowy wpływ na decyzje. Ta potrzeba większej równości odnosi się w szczególny sposób do organów wyposażonych w rzeczywiste uprawnienia wykonawcze, takie jak Rada Bezpieczeństwa, organizmy finansowe czy grupy lub mechanizmy stworzone specjalnie do rozwiązywania kryzysów ekonomicznych. Pomoże to ograniczyć wszelkie nadużycia lub formy lichwy, szczególnie w odniesieniu do krajów rozwijających się. Międzynarodowe instytucje finansowe muszą czuwać nad tym, by rozwój krajów był zrównoważony oraz by kraje te nie zostały podporządkowane opresyjnym systemom kredytowym, które zamiast krzewić postęp, poddają ludność mechanizmom większego ubóstwa, wykluczenia i uzależnienia.

Zadanie Narodów Zjednoczonych, na podstawie postulatów preambuły i pierwszych artykułów jej Karty Konstytucyjnej, można postrzegać jako rozwój i promocję suwerenności prawa, jak bowiem wiadomo sprawiedliwość jest niezbędnym warunkiem osiągnięcia ideału powszechnego braterstwa. W tym kontekście należy zauważyć, że ograniczenie władzy jest ideą zawierającą się w koncepcji prawa. Dawanie każdemu tego, co mu się należy, zgodnie z klasyczną definicją sprawiedliwości oznacza, że żadna osoba lub grupa osób nie może uważać siebie za wszechmocną, upoważnioną do deptania godności i praw innych osób lub grup społecznych. Faktyczna dystrybucja władzy (politycznej, gospodarczej, wojskowej, technologicznej itp.) między wiele podmiotów oraz stworzenie systemu prawnej regulacji roszczeń i interesów urzeczywistnia ograniczenie władzy. Jednakże w dzisiejszym świecie widzimy wiele fałszywych praw, a jednocześnie wiele sektorów pozbawionych ochrony, będących raczej ofiarami złego sprawowania władzy: środowisko naturalne oraz wielu wykluczonych kobiet i mężczyzn. Są to dwa obszary ściśle ze sobą powiązane, które dominujące stosunki polityczne i gospodarcze przekształciły w coraz słabsze partie rzeczywistości. Dlatego trzeba zdecydowanie potwierdzić ich prawa, umacniając ochronę środowiska i kładąc kres wykluczeniu.

Nade wszystko należy stwierdzić, że istnieje prawdziwe «prawo środowiska» z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że jako ludzie jesteśmy częścią środowiska. Żyjemy w jedności z nim, ponieważ samo środowisko narzuca ograniczenia etyczne, które ludzkie działanie musi uznać i respektować. Człowiek, nawet jeśli posiada «niezwykłe» zdolności, które «ukazują pewną wyjątkowość, która wykracza poza dziedzinę fizyczną i biologiczną» (enc. Laudato si', 81), jest równocześnie częścią tego środowiska. Jego ciało składa się z pierwiastków fizycznych, chemicznych oraz biologicznych i może przetrwać, a także rozwijać się tylko wtedy, gdy środowisko ekologiczne mu sprzyja. Wszelkie szkody wyrządzone środowisku są zatem szkodami wyrządzonymi ludzkości. Po drugie dlatego, że każda istota, szczególnie istoty żywe, ma swoją istotną wartość, a jest nią istnienie, życie, piękno i współzależność z innymi stworzeniami. My, chrześcijanie, wraz z innymi religiami monoteistycznymi, wierzymy, że świat zrodził się z podyktowanej miłością decyzji Stwórcy, który pozwala, by człowiek z szacunkiem posługiwał się stworzeniem dla dobra bliźnich i ku chwale Stwórcy, jednakże nie może on go nadużywać, a tym bardziej nie jest upoważniony do jego niszczenia. Dla wszystkich religii środowisko jest dobrem fundamentalnym (por. tamże).

Wyzysk i niszczenie środowiska naturalnego są jednocześnie związane z nieustępliwym procesem wykluczania. Egoistyczna i nieograniczona żądza władzy i dobrobytu materialnego prowadzi bowiem zarówno do nadużywania dostępnych środków materialnych, jak i do wykluczania słabych i upośledzonych, zarówno dlatego, że są sprawni inaczej (niepełnosprawni), jak dlatego że pozbawieni są wiedzy i odpowiednich środków technicznych, albo też mają niewystarczającą możliwość podejmowania decyzji politycznych. Wykluczenie ekonomiczne i społeczne jest całkowitym zaprzeczeniem ludzkiego braterstwa i bardzo poważnym zamachem na prawa człowieka i środowisko. Najubożsi są tymi, którzy cierpią najbardziej z powodu tych zamachów z trzech poważnych powodów: są oni odrzucani przez społeczeństwo, a jednocześnie zmuszani do życia z odpadów i niesłusznie muszą ponosić konsekwencje wyzysku środowiska. Zjawiska te składają się na bardzo dziś rozpowszechnioną i nieświadomie utrwalaną «kulturę odpadów».

Dramatyczny charakter całej tej sytuacji wykluczenia i nierówności, z jej wyraźnymi konsekwencjami, sprawia, że wraz z całym ludem chrześcijańskim i wieloma innymi osobami, uświadamiam sobie również moją poważną odpowiedzialność w tym zakresie i mówię o tym, razem z tymi wszystkimi, którzy domagają się pilnych i skutecznych rozwiązań. Przyjęcie «Agendy na rzecz Zrównoważonego Rozwoju 2030» na rozpoczynającym się dziś światowym szczycie jest ważnym znakiem nadziei. Ufam też, że konferencja w Paryżu w sprawie zmian klimatycznych przyniesie fundamentalne i skuteczne porozumienia.

Nie wystarczają jednak uroczyście podjęte zobowiązania, nawet jeśli z pewnością stanowią niezbędny krok w kierunku rozwiązania problemów. Klasyczna definicja sprawiedliwości, o której wspomniałem wcześniej, zawiera jako istotny element stałą i nieustanną wolę: Iustitia est constans et perpetua voluntas ius suum cuique tribuendi. Świat stanowczo domaga się od wszystkich rządzących woli skutecznej, praktycznej, niezmiennej, wyrażającej się w konkretnych krokach i bezpośrednich środkach by chronić i polepszać stan środowiska naturalnego i jak najszybciej przezwyciężyć zjawisko wykluczenia społecznego i ekonomicznego, a także jego smutne konsekwencje, jakimi są między innymi handel ludźmi, handel organami ludzkimi, wykorzystywanie seksualne chłopców i dziewcząt, praca niewolnicza, w tym prostytucja, handel narkotykami i bronią, terroryzm i międzynarodowa przestępczość zorganizowana. Skala tych sytuacji i liczba wplątanych w nie niewinnych ludzi jest tak wielka, że musimy unikać wszelkich pokus popadania w nominalistyczną retorykę uspokajającą sumienia. Musimy zadbać, aby nasze instytucje były naprawdę skuteczne w walce z tymi plagami.

Wielość i złożoność problemów wymaga korzystania z technicznych narzędzi pomiaru. Z tym jednak wiążą się jednak dwa niebezpieczeństwa: ograniczenie się do biurokratycznego sporządzania długich wyliczeń dobrych zamiarów - celów, zadań i wskaźników statystycznych - albo przekonania, że jedno rozwiązanie teoretyczne i aprioryczne odpowie na wszystkie wyzwania. W żadnym momencie nie wolno nam zapominać, że działania polityczne i gospodarcze są skuteczne tylko wtedy, gdy są pojmowane jako postępowanie roztropne, inspirowane przez odwieczną koncepcję sprawiedliwości, w którym pamięta się zawsze, że przed i ponad planami i programami są kobiety i mężczyźni konkretni, równi z rządzącymi, którzy żyją, walczą i cierpią, a którzy niekiedy muszą żyć w biedzie i są pozbawieni wszelkich praw.

Aby ci konkretni mężczyźni i kobiety mogli uwolnić się od skrajnego ubóstwa, trzeba im pozwolić, aby byli godnymi panami własnego losu. Integralnego ludzkiego rozwoju i pełnego korzystania z ludzkiej godności nie można narzucać. Muszą one być budowane i realizowane przez każdego, przez każdą rodzinę, w jedności z innymi ludźmi oraz we właściwej relacji ze wszystkimi środowiskami, w których rozwija się społeczne życie człowieka - z przyjaciółmi, wspólnotami, wsią i gminą, szkołą, przedsiębiorstwem i związkami zawodowymi, prowincją, państwem itp. Oznacza to potrzebę i wymóg prawa do nauki - także dla dziewcząt (wykluczonych w pewnych miejscach) - które zapewnia się przede wszystkim respektując i umacniając podstawowe prawo rodziny do wychowania oraz prawo Kościołów i grup społecznych do wspierania i współpracy z rodzinami w wychowaniu ich córek i synów. Tak pojmowana edukacja jest podstawą realizacji Agendy 2030 oraz odbudowy środowiska.

Rządzący muszą też jednocześnie uczynić wszystko, co możliwe, aby każdy mógł dysponować minimum środków materialnych i duchowych, żeby uczynić swoją godność rzeczywistą oraz aby stworzyć i utrzymać rodzinę, która jest podstawową komórką wszelkiego rozwoju społecznego. To minimum absolutne ma na poziomie materialnym trzy imiona: dom, praca i ziemia, oraz jedno na poziomie duchowym: wolność ducha, która obejmuje wolność religijną, prawo do edukacji oraz inne prawa obywatelskie.

Z tych wszystkich powodów najprostszą i najwłaściwszą miarą i wskaźnikiem realizacji celów nowej Agendy na rzecz rozwoju będzie skuteczny, praktyczny i bezpośredni dostęp dla wszystkich do niezbędnych dóbr duchowych i materialnych: mieszkania, godnej i należycie wynagradzanej pracy, odpowiedniego wyżywienia i wody pitnej; wolności religijnej, a bardziej ogólnie - wolności ducha i edukacji. Te filary integralnego rozwoju człowieka mają wspólny fundament, jakim jest prawo do życia, a w jeszcze szerszym sensie to, co można nazwać prawem ludzkiej natury do istnienia.

Kryzys ekologiczny, wraz ze zniszczeniem w znacznej części różnorodności biologicznej, może zagrozić istnieniu rodzaju ludzkiego. Fatalne skutki nieodpowiedzialnych nadużyć w zarządzaniu gospodarką światową, kierującym się wyłącznie dążeniem do zysku i władzy, powinny być wezwaniem do poważnej refleksji nad człowiekiem: «Człowiek nie stwarza sam siebie. Jest on duchem i wolą, ale jest też naturą» (Benedykt XVI, przemówienie do Parlamentu Republiki Federalnej Niemiec, 22 września 2011 r.; cytowane w enc. Laudato si', 6). Stworzenie jest zagrożone tam, gdzie «my sami jesteśmy ostateczną instancją (...). A marnotrawienie stworzenia zaczyna się tam, gdzie nie uznajemy nad sobą żadnej instancji, ale widzimy jedynie samych siebie» (idem, spotkanie z duchowieństwem diecezji Bolzano-Bressanone, 6 sierpnia 2008 r., cytowany tamże). Dlatego ochrona środowiska i walka z wykluczeniem wymagają uznania prawa moralnego, wpisanego w naturę człowieka, które obejmuje naturalną różnicę pomiędzy mężczyzną a kobietą (por. Laudato si', 155) i bezwzględne poszanowanie życia na wszystkich jego etapach i we wszystkich jego wymiarach (por. tamże, 123; 136).

Bez uznania pewnych niepodważalnych naturalnych granic etycznych i bez natychmiastowej realizacji owych filarów integralnego rozwoju ludzkiego ideał «uchronienia przyszłych pokoleń od klęski wojny» (Karta Narodów Zjednoczonych, Preambuła) oraz «popierania postępu społecznego i poprawy warunków życia w większej wolności» (tamże) może się stać nieosiągalnym mirażem lub, co gorsza, pustymi słowami, wykorzystywanymi jako pretekst do różnego typu nadużyć i korupcji bądź do promowania kolonizacji ideologicznej poprzez narzucanie niemoralnych wzorców ideologicznych i stylu życia, obcych tożsamości narodów, a w ostatecznym rachunku nieodpowiedzialnych.

Wojna stanowi zaprzeczenie wszelkich praw i dramatyczną agresję wobec środowiska. Jeśli chcemy autentycznego integralnego ludzkiego rozwoju dla wszystkich, musimy wciąż starać się unikać wojny między państwami i narodami.

W tym celu trzeba zapewnić niekwestionowaną praworządność i niestrudzone uciekanie się do negocjacji, pośrednictwa i arbitrażu, zgodnie z tym, co mówi Karta Narodów Zjednoczonych, będąca prawdziwą podstawową normą prawną. Doświadczenie 70 lat istnienia Narodów Zjednoczonych w ogóle, a zwłaszcza doświadczenie pierwszych 15 lat trzeciego tysiąclecia ukazują zarówno skuteczność pełnego wdrożenia norm międzynarodowych jak i nieskuteczność w ich urzeczywistnianiu. Jeśli Karta Narodów Zjednoczonych jest przestrzegana i stosowana w sposób przejrzysty i szczery, bez ukrytych motywów, jako wiążący punkt odniesienia dla sprawiedliwości, a nie jako narzędzie służące kryciu dwuznacznych zamiarów, rezultatem jest pokój. Kiedy natomiast przeciwnie, traktuje się normę jako proste narzędzie, stosowane, gdy przynosi korzyści, ale unikane, gdy tak nie jest, wówczas otwiera się prawdziwa puszka Pandory, pełna niekontrolowalnych sił, które wyrządzają poważne szkody bezbronnej ludności, środowisku kulturowemu, a także środowisku biologicznemu.

Preambuła i pierwszy artykuł Karty Narodów Zjednoczonych wskazują fundamenty międzynarodowej konstrukcji prawnej: pokój, pokojowe rozstrzyganie sporów i rozwój przyjaznych stosunków między narodami. Mocno kontrastuje z tymi stwierdzeniami i w praktyce im zaprzecza nieustannie obecna tendencja do rozprzestrzeniania broni, zwłaszcza masowego rażenia, takiej jak broń jądrowa. Etyka i prawo oparte na grożeniu sobie wzajemnym zniszczeniem - a potencjalnie zniszczeniem całej ludzkości - sprzeciwiają się i uwłaczają całej konstrukcji Narodów Zjednoczonych, które tym samym stałyby się «Narodami Zjednoczonymi przez strach i podejrzliwość». Trzeba angażować się na rzecz świata bez broni jądrowej, wprowadzając w życie w pełni traktat o jej nierozprzestrzenianiu, jego literę i ducha, by doprowadzić do całkowitego zakazu tych narzędzi.

Niedawne porozumienie w kwestii jądrowej w zapalnym regionie Azji i Bliskiego Wschodu jest dowodem na możliwości, jakie stwarza dobra wola polityczna i prawo, umacniane szczerze, cierpliwie i wytrwale. Życzę, aby umowa ta była trwała i skuteczna oraz przyniosła oczekiwane rezultaty przy współpracy wszystkich stron.

W tej kwestii nie brakuje poważnych dowodów na negatywne konsekwencje interwencji politycznych i wojskowych, nieskoordynowanych przez członków społeczności międzynarodowej. Dlatego, choć wolałbym nie być do tego zmuszony, muszę powtórzyć moje wielokrotne apele w związku z bolesną sytuacją na Bliskim Wschodzie, w Afryce Północnej i w innych krajach afrykańskich, gdzie chrześcijanie, wraz z innymi grupami kulturowymi czy etnicznymi, a także z tą częścią wyznawców religii większościowej, która nie chce dać się wplątać w nienawiść i szaleństwa, musieli być świadkami niszczenia ich miejsc kultu, ich dziedzictwa kulturowego i religijnego, ich domów i mienia. Postawiono ich przed alternatywą ucieczki lub zapłacenia za umiłowanie dobra i pokoju własnym życiem lub niewolnictwem.

Ta sytuacja powinna stanowić poważne wezwanie do rachunku sumienia dla tych, którzy dzierżą ster spraw międzynarodowych. Nie tylko w przypadkach prześladowań religijnych i kulturowych, ale w każdej sytuacji konfliktu, jak dzieje się na Ukrainie, w Syrii, Iraku, Libii, Sudanie Południowym i regionie Wielkich Jezior, przed interesami partykularnymi, nawet jeśli są one uzasadnione, pierwszeństwo mają konkretne osoby. W wojnach i konfliktach płaczą, cierpią i umierają ludzie, nasi bracia i siostry, kobiety i mężczyźni, młodzi i starzy, chłopcy i dziewczęta. Istoty ludzkie, które stają się materiałem odpadowym, podczas gdy mnożone są jedynie problemy, strategie i dyskusje.

Jak napisałem do sekretarza generalnego Organizacji Narodów Zjednoczonych w liście z 9 sierpnia 2014 r., «najbardziej podstawowe rozumienie ludzkiej godności zmusza społeczność międzynarodową, zwłaszcza poprzez normy i mechanizmy prawa międzynarodowego, do uczynienia wszystkiego, co możliwe, by powstrzymać i zapobiec dalszej systematycznej przemocy wobec mniejszości etnicznych i religijnych» oraz by chronić niewinną ludność.

W tej samej optyce chciałbym wspomnieć o innym rodzaju konfliktów, nie zawsze tak wyraźnie widocznych, które jednak w ciszy powodują śmierć milionów osób. Wiele naszych społeczeństw toczy innego typu wojnę ze zjawiskiem handlu narkotykami. Wojna «tolerowana» i słabo prowadzona. Handlowi narkotykami ze swej natury towarzyszy handel ludźmi, pranie brudnych pieniędzy, handel bronią, wyzysk dzieci oraz inne formy zepsucia. Przeniknęło to różne poziomy życia społecznego, politycznego, militarnego, religijnego i artystycznego, rodząc w wielu przypadkach strukturę paralelną, zagrażającą wiarygodności naszych instytucji.

Zacząłem to wystąpienie od przypomnienia wizyt moich poprzedników. Teraz chciałbym w sposób szczególny, aby moje słowa były niejako kontynuacją ostatnich słów przemówienia Pawła VI, wypowiedzianych niemal dokładnie 50 lat temu, ale posiadających trwałą wartość. «Jest to moment, kiedy trzeba się zatrzymać na chwilę skupienia, przemyśleń, niemal modlitwy: to znaczy, że należy pomyśleć o naszym wspólnym pochodzeniu, naszej historii, naszym wspólnym losie. Nigdy tak jak obecnie (...) nie było konieczne apelowanie do moralnego sumienia człowieka, [bowiem] źródłem zagrożenia nie jest ani postęp, ani też nauka: które, jeśli są dobrze wykorzystane, mogą rzeczywiście rozwiązać wiele poważnych problemów nękających ludzkość» (przemówienie do przedstawicieli państw, 4 października 1965 r.). Pośród innych rzeczy niewątpliwie ludzki geniusz, dobrze stosowany, pomoże rozwiązać poważne wyzwania związane z degradacją środowiska naturalnego i wykluczeniem. Cytuję dalej słowa Pawła VI: «Prawdziwe niebezpieczeństwo jest w człowieku, dysponującym coraz bardziej potężnymi narzędziami, zdolnymi zarówno do zniszczenia, jak i najwznioślejszych zdobyczy!» (tamże).

Wspólny dom wszystkich ludzi musi nadal być budowany na poprawnym zrozumieniu powszechnego braterstwa i na poszanowaniu świętości każdego życia ludzkiego, każdego mężczyzny i każdej kobiety; ubogich, starców, dzieci, chorych, nienarodzonych, bezrobotnych, opuszczonych, tych, których traktuje się jak odpady, ponieważ uważa się ich tylko za liczbę w statystyce. Wspólny dom wszystkich ludzi musi być także budowany na zrozumieniu pewnej sakralności natury stworzonej.

Takie zrozumienie i szacunek wymagają wyższego stopnia mądrości, który akceptuje transcendencję - własną - wyrzeka się budowy wszechmocnej elity i rozumie, że pełny sens życia indywidualnego i zbiorowego polega na bezinteresownej służbie innym oraz na roztropnym i cechowanym szacunkiem wykorzystaniu świata stworzonego dla wspólnego dobra. Powtarzając słowa Pawła VI, «gmach współczesnej cywilizacji musi opierać się na zasadach duchowych, zdolnych nie tylko ją wspierać, ale także oświecać i animować» (tamże).

Gaucho Martín Fierro, klasyk literatury mojej ojczyzny pisze: «Niech bracia będą zjednoczeni, bo to jest pierwsze prawo. Niech zachowują prawdziwą jedność w każdym czasie, bo jeśli kłócą się między sobą, pożrą ich inni z zewnątrz».

Współczesny świat, pozornie połączony, doświadcza rosnącej, poważnej i nieustannej fragmentaryzacji społecznej, która zagraża «wszelkim podstawom życia społecznego», a tym samym «prowadzi do wzajemnej konfrontacji w imię obrony swoich interesów» (enc. Laudato si', 229).

Dzisiejsze czasy zachęcają nas do skupienia się na działaniach, które mogą rodzić nową dynamikę w społeczeństwie i wydadzą owoc w postaci ważnych wydarzeń historycznych (por. adhort. apost. Evangelii gaudium, 223).

Nie możemy sobie pozwolić na to, by odkładać «niektóre programy» na przyszłość. Przyszłość wymaga od nas decyzji krytycznych i globalnych w obliczu światowych konfliktów, które powiększają liczbę wykluczonych i potrzebujących.

Godna pochwały międzynarodowa konstrukcja prawna Organizacji Narodów Zjednoczonych i wszystkich jej form działalności, którą można doskonalić jak każde inne ludzkie dzieło, a która jest zarazem konieczna, może być rękojmią bezpiecznej i szczęśliwej przyszłości dla przyszłych pokoleń. Będzie nią, jeśli przedstawiciele państw będą umieli odłożyć na bok partykularne interesy i ideologie, szczerze starając się służyć dobru wspólnemu. Proszę Boga Wszechmogącego, aby tak się stało i zapewniam was o moim wsparciu, mojej modlitwie, a także o wsparciu i modlitwie wszystkich wiernych Kościoła katolickiego, aby ta instytucja, wszystkie jej państwa członkowskie i każdy z jej urzędników zawsze skutecznie pełnili służbę dla ludzkości, służbę szanującą różnorodność, potrafiącą umocnić, dla dobra wspólnego, to co najlepsze w każdym narodzie i każdym obywatelu. Niech Bóg wam wszystkim błogosławi!

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama