Przemówienie Ojca Świętego podczas IV pielgrzymki do Ojczyzny (1-9.06 i 13-16.08.1991)
Moi Drodzy,
Papież jeszcze jakoś żyje i dokąd Pan Bóg pozwoli, to jeszcze będzie żył. Ale dłużej nie. Bardzo się cieszę, że mogę tu do was przemawiać przez okno. Dotychczas tylko w Krakowie się to udawało w czasie poprzednich odwiedzin. Pierwszy raz w 79, a potem w 83 i w 87 r. A teraz w Płocku, który jest Krakowem, tak jak był w historii, bo wiadomo, że najpierw stolica Polski z Gniezna przeszła do Krakowa, ale potem następcy Bolesława Śmiałego przenieśli ją do Płocka. Na jakiś czas był Płock stolicą Polski. A poza Gnieznem, Krakowem, Płockiem, znowu Krakowem, a potem Warszawą, jest jedna stolica Polski, która się nazywa Jasna Góra. Trzeba, ażebyśmy przypomnieli sobie piękny zwyczaj, jak w okresie przygotowania do tysiąclecia chrztu - byliśmy wtedy młodsi o bite 25 lat, a nawet więcej - jak w tym okresie przygotowania, a potem w okresie tysiąclecia łączyliśmy się o godzinie dziewiątej z Jasną Górą, śpiewając Apel Jasnogórski. Wprawdzie jest już po dziewiątej, ale jeszcze Matka Boska nas przyjmie. Więc zaśpiewamy Apel Jasnogórski, bo ja myślę, że to, co w tym Apelu jest wypowiedziane, dzisiaj jest nam potrzebne tak samo, jak w okresie tysiąclecia chrztu. Może nawet jeszcze bardziej.
[Po śpiewie Apelu Jasnogórskiego Jan Paweł II pojawił się w oknie po drugiej stronie budynku i powiedział:]
Chciałem wam jeszcze raz powiedzieć to, co powiedziałem z tamtej strony, że papież jeszcze jakoś żyje i będzie żył, dopóki Pan Bóg go będzie trzymał. A potem umrze, to znaczy narodzi się do życia wiecznego. A mam nadzieję w miłosierdziu Bożym i waszej modlitwie. Zaczęliśmy po tamtej stronie Apel Jasnogórski, ponieważ ten Apel, który został zainaugurowany w okresie milenium, tysiąclecia chrztu, dzisiaj jest nadal w swojej treści aktualny. Może nawet na nowo aktualny. Dlatego niech cały Płock śpiewa, zwrócony myślą i sercem do Królowej Polski, Pani Jasnogórskiej. Niech śpiewa wraz ze mną.
opr. mg/mg