Encyklika Sancta Dei Civitas

Encyklika Sancta Dei Civitas o Misjach, 3.12.1880

Święte Państwo Boże, którym jest Kościół, nie jest ograniczone żadnymi granicami krain; dlatego też Założyciel jego dał mu tę moc, aby z dnia na dzień coraz bardziej rozszerzać "przestrzeń swego namiotu i rozciągać płótna swego mieszkania" (Iz 54, 2). I chociaż to pomnożenie chrześcijańskich narodów dokonuje się głównie przez wewnętrzne natchnienie i pomoc Ducha Świętego, to jednak na zewnątrz dochodzi do skutku przez pracą ludzi i na sposób ludzki; odpowiada to bowiem mądrości Bożej, by wszystkie rzeczy porządkować i doprowadzać do celu w taki sposób, jaki jest zgodny z ich własną naturą. Niejeden jednak jest rodzaj ludzi czy obowiązków, przy pomocy których nowi obywatele dochodzą do tego ziemskiego Syjonu. Główne zadania mają zapewne ci, którzy głoszą słowo Boże: uczył tego Chrystus swoim przykładem i przepowiadaniem; nalegał na to Apostoł Paweł tymi słowami: "Jakże mieli uwierzyć w Tego, którego nie słyszeli? Jakże mieli usłyszeć, gdy im nikt nie głosił? ... Przeto wiara rodzi się z tego, co się słyszy, tym zaś, co się słyszy jest słowo Chrystusa" (Rz 10, 14. 17). Jest to obowiązkiem tych, którzy w właściwy sposób zostali wyświęceni. - Następnie, niemało trudu i wysiłku wnoszą ci, którzy zwykli albo dostarczać pomocy w rzeczach zewnętrznych, albo, zanosząc modły do Boga, zjednywać łaski nadprzyrodzone. Dlatego Ewangelia chwali niewiasty, które "usługiwały ze swego mienia" (Łk 8,3) Chrystusowi głoszącemu Królestwo Boże, a Paweł poświadcza, że ci, którzy z woli Bożej głoszą Ewangelię, mają prawo żyć z Ewangelii (1 Kor 9, 14). Wiemy również, że Chrystus dał takie polecenie swoim zwolennikom i słuchaczom: "Proście Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo" (Mt 9, 38; Łk 10, 12). Wiemy, że pierwsi Jego uczniowie, na czele z Apostołami, mieli zwyczaj błagać Boga takimi słowami: "Daj sługom Twoim głosić słowo Twoje z całą odwagą" (Dz 4, 29). Te dwa zadania polegające na hojnym wspomaganiu i na modlitwie są zarówno bardzo pożyteczne dla rozszerzenia granic Królestwa Bożego, jak też mają tą właściwość, że łatwo mogą je wypełniać ludzie wszelkiego stanu. Któż bowiem jest albo tak ubogi, by nie mógł złożyć małego datku, albo zajęty tak wielkimi sprawami, by nie mógł przez pewien czas błagać Boga za zwiastunów świętej Ewangelii? Mężowie apostolscy, a mianowicie Biskupi Rzymscy, na których najbardziej ciąży troska o rozkrzewianie wiary chrześcijańskiej, zawsze mieli zwyczaj użyczać tego rodzaju pomocy; chociaż nie zawsze istniał ten sam powód pozyskiwania tej pomocy, lecz odmienne i różnorodne, stosownie do odmienności i różnorodności okoliczności miejsca i czasu.

Ponieważ naszym czasom odpowiada podejmowanie rzeczy trudnych zjednoczonymi pomysłami i siłami wielu ludzi, widzimy, że wszędzie powstają stowarzyszenia, niektóre także w tym celu, aby wspomagać rozkrzewienie wiary w pewnych krajach. Wśród innych wyróżnia się pobożne stowarzyszenie, założone prawie sześćdziesiąt lat temu w Lyonie we Francji, które wzięło nazwę od rozkrzewienia wiary. Najpierw miało ono na celu niesienie pomocy niektórym misjom w Ameryce; wkrótce jak ziarnko gorczycy rozrosło się w ogromne drzewo, którego gałęzie rozkrzewiły się tak szeroko, iż dostarcza skutecznej i dobroczynnej pomocy wszystkim misjom na całym świecie. Przesławny ten instytut szybko zyskał uznanie u Pasterzy Kościoła i został wyróżniony wspaniałymi pochwałami. Nasi Poprzednicy, Biskupi Rzymu, Pius VII, Leon XII oraz Pius VIII bardzo go polecali i hojnie wzbogacili odpustami. O wiele zaś gorliwiej popierał go i ojcowską zgoła miłością ukochał Grzegorz XVI, który w encyklice z dnia 15 VIII 1840 r. wypowiedział o nim takie słowa: "Oczywiście uważamy za najgodniejsze podziwu i miłości wszystkich dobrych ludzi to wielkie i najświętsze dzieło, które utrzymuje się, rozrasta i nabiera znaczenia dzięki małym ofiarom i codziennym modłom zanoszonym do Boga przez każdego z członków, a które zostało założone dla podtrzymywania pracowników apostolskich, dla wypełniania dzieł miłości chrześcijańskiej wobec neofitów, a także dla uwolnienia wiernych od zaciekłości prześladowań. Trzeba uznać, że tak wiele pożytku i korzyści dla Kościoła nie wydarzyło się w tych najnowszych czasach bez szczególnego planu Opatrzności Bożej. Gdy bowiem wszelkiego rodzaju zasadzki piekielnego wroga niepokoją umiłowaną oblubienicą Chrystusa, nie mogło zdarzyć się dla niej nic korzystniejszego niż to, że chrześcijanie zapaleni pragnieniem rozkrzewienia katolickiej prawdy, łącząc wysiłki i dostarczając środków, starają się pozyskać wszystkich dla Chrystusa". Wypowiedziawszy to zachęcał biskupów, aby w swych diecezjach gorliwie pracowali nad tym, by tak zbawienny instytut z dnia na dzień coraz bardziej się rozrastał. - Śladami swego Poprzednika poszedł chwalebnej pamięci Plus IX, który nie pominął ładnej sposobności dla wspomagania tego bardzo zasłużonego stowarzyszenia i dla powiększenia Jego pomyślności. Z jego woli użyczono członkom większych przywilejów odpustu papieskiego, rozbudzono wśród chrześcijan życzliwość dla wspierania ich pracy, a wyróżniających się członków, których zasługi były oczywiste, ozdobiono różnymi zaszczytami. Na koniec Papież ten pochwalił i powiększył kilka zewnętrznych środków pomocniczych, które przyłączyły się do tego instytutu. W tym samym czasie współzawodnictwo w pobożności sprawiło, że powstały dwa inne stowarzyszenia, z których jedno przyjęło nazwę od świętego Dziecięctwa Jezusa Chrystusa, a drugie od Szkół Wschodu.

Pierwsze ma za zadanie zbieranie i wychowywanie w obyczajach chrześcijańskich najbiedniejsze dzieci, których w nieludzki sposób, z powodu lenistwa lub biedy, pozbywają się rodzice, szczególnie w Chinach, gdzie bardziej rozszerzył się ten barbarzyński zwyczaj. Dzieci te przeto z wielką czułością przyjmuje miłość członków tego stowarzyszenia, a niekiedy wykupuje za pieniądze i doprowadza do obmycia w kąpieli chrześcijańskiego odrodzenia, aby z pomocą Bożą wyrosły na nadzieję Kościoła, albo aby przynajmniej umierając miały możność osiągnięcia szczęśliwości wiecznej.

Drugie stowarzyszenie, o którym wspomnieliśmy, troszczy się o młodzież; z wszelką pilnością stara się przepoić ją zdrową nauką i usiłuje oddalić od niej niebezpieczeństwa zwodniczej wiedzy, ku której, z powodu nieopanowanej żądzy uczenia się, bardzo często skłania się młodzież. -Zresztą jedno i drugie stowarzyszenie pomaga owemu starszemu, które nosi nazwę od rozkrzewienia wiary, a wspomagane ofiarami i modłami chrześcijan w życzliwej współpracy wypełnia wspólne zadania; wszystkie bowiem zmierzają do tego, aby przez rozszerzenie światła Ewangelii jak najliczniejsi ludzie oddaleni od Kościoła doszli do poznania Boga, aby Go czcili, a także Jezusa Chrystusa, którego posłał. Słusznie więc, jak zauważyliśmy, Poprzedni Nasz Pius IX wydając encyklikę pochwalił te dwa instytuty i hojnie obdarował świętymi odpustami.

Gdy więc dzięki tak pewnej życzliwości papieży rozkwitały te trzy stowarzyszenia, gdy wszystkie zgodnym wysiłkiem gorliwie wypełniały swoje zadania i wydawały obfite owoce zbawienia, a Naszej Kongregacji Rozkrzewienia Wiary niosły niemałą pomoc i wsparcie w wypełnianiu zadań misyjnych, wydawało się, że tak się rozwijają, iż także na przyszłość rokują radosną nadzieję coraz to większego rozwoju. Tymczasem jednak liczne i gwałtowne burze, które rozszalały przeciw Kościołowi w krajach od dawna już oświeconych światłem Ewangelii, przyniosły szkodę także tym dziełom, założonym dla uszlachetnienia ludów niechrześcijańskich. Wiele przyczyn złożyło się na zmniejszenie liczby i hojności członków. Gdy bowiem wszędzie rozsiewa się publicznie fałszywe poglądy pobudzające do pożądania szczęśliwości doczesnej, a odrzucające nadzieją na dobra niebieskie, to czegóż można oczekiwać od tych, którzy duszy używają do wyszukiwania, a ciała do zażywania rozkoszy? Czyż tacy ludzie będą się modlić, aby wybłagać u Boga skuteczną łaskę dla doprowadzenia ludów siedzących w ciemnościach do Boskiego światła Ewangelii? Czyż udzielą pomocy kapłanom pracującym i walczącym dla wiary? Dalej: niegodziwość czasów musiała wpłynąć na to, że nawet serca pobożnych ludzi stały się bardziej skąpe w dobroczynności. Stało się tak częściowo dlatego, iż wśród nadmiaru nieprawości osłabła miłość wielu, a częściowo z tej przyczyny, iż kłopoty w sprawach prywatnych, rewolucje w publicznych, a nadto lęk przed jeszcze gorszymi czasami sprawiły, że wielu ludzi stało się gorliwymi w zatrzymywaniu, a skąpymi w dawaniu. Z drugiej strony liczne i poważne potrzeby dręczą i nękają misje apostolskie, gdy z dnia na dzień maleje liczba świętych pracowników, a brakuje nowych dorównujących im w liczbie i cnocie, którzy mogliby zastąpić wyrwanych przez śmierć, podeszłych w latach i steranych pracą. Widzimy bowiem, że rodziny zakonne, z których wielu szło na święte misje, zostały przez nieprzyjazne prawa rozbite, że kapłani zostali oderwani od ołtarzy i zmuszeni do służby wojskowej, że dobra kleru świeckiego i zakonnego prawie wszędzie skonfiskowano i wystawiono na sprzedaż. - Tymczasem, gdy otwarł się dostęp do innych krajów, które dotąd wydawały się niedostępne, wraz ze wzrostem znajomości miejsc i ludów rosła potrzeba coraz to nowych wypraw rycerzy Chrystusa i zakładania nowych stacji misyjnych. Wielu więc było potrzeba, którzy poświęciliby się tym misjom i nieśli im odpowiednią pomoc. - Pomijamy trudności i przeszkody, jakie powstały przez głoszenie przeciwnych poglądów. Często bowiem oszuści, siewcy błędów, udają Apostołów Chrystusa. Wyposażeni zaś obficie w zasoby ludzkie udaremniają pracę kapłanów katolickich, albo wciskając się w miejsce niezdolnych do pracy, albo zwalczając ich i zakładając nieprzyjazną uczelnię. Uważają, że osiągnęli dosyć, jeżeli przez różnorodne objaśnianie słowa Bożego zachwiali słuchaczy na drodze zbawienia. Oby nie osiągnęli niczego swoimi sztuczkami! Z całą pewnością godnym pożałowania jest to, że nawet ci, którzy albo gardzą takimi nauczycielami, albo zgoła ich nie rozpoznają, a pożądają czystego światła prawdy, często nie spotykają nikogo, kto by wykształcił ich w zdrowej nauce i zaprosił na łono Kościoła. Rzeczywiście, dzieci proszą o chleb, a nie ma nikogo, kto by im go ułamał; kraje bieleją już do żniwa, i to liczne, robotników zaś jest mało, a być może niebawem będzie ich jeszcze mniej.

Dlatego, Czcigodni Bracia, uważamy za obowiązek Naszego urzędu rozbudzenie pobożnych wysiłków i miłości chrześcijan, aby modłami i hojnością wspomagali dzieło misyjne i przyczyniali się do rozkrzewienia wiary. Jak znakomita to sprawa, okazują zarówno dobra, które zostały przedłożone jej do osiągnięcia, jak też korzyści i owoce, które się z niej rodzą, święte to dzieło zmierza bowiem wprost do pomnożenia na ziemi chwały Bożego Imienia i Królestwa Chrystusa. Nadzwyczaj zaś dobroczynne jest dla tych, których wyprowadza się ze skazy błędów i ciemności śmierci. Stają się oni nie tylko uczestnikami wiecznego zbawienia, ale przechodzą również od nieokrzesanego sposobu życia i dzikich obyczajów do wszelkiej kultury. Dzieło to jest także bardzo pożyteczne i owocne dla tych, którzy mają w nim jakiś udział. Przynosi im bowiem duchowe bogactwa, użycza zasług, a Boga czyni jakoby dłużnikiem za dobrodziejstwo.

Was więc, Czcigodni Bracia, wezwanych do udziału w Naszej trosce, ciągle na nowo zachęcamy, abyście pokładając nadzieję w Bogu i nie odstraszeni żadną trudnością, zgodnym sercem, gorliwie i gorąco usiłowali razem z Nami wspomagać misje apostolskie. Chodzi o zbawienie dusz, a dla tej sprawy Odkupiciel nasz położył duszę swoją, nas zaś, biskupów i kapłanów, ustanowił dla służby na rzecz świętych i dla dopełniania Ciała swego. Dlatego, zatrzymując oczywiście tę placówkę i straż nad tą trzodą, którą Bóg zlecił każdemu, starajmy się na wszelki sposób o dostarczenie misjom świętym tej pomocy, która, jak wspomnieliśmy, była w użyciu od początków Kościoła. Było to publiczne głoszenie Ewangelii oraz modlitwy i jałmużny pobożnych ludzi.

Jeżeli więc znacie ludzi gorliwych o chwałą Bożą chętnych oraz zdatnych do wyjazdu na misje, dodajcie im otuchy, aby po zastanowieniu się i przekonaniu sie o woli Bożej, nie słuchali ciała i krwi, lecz natychmiast poszli za głosem Ducha Świętego. Starajcie się usilnie, aby wszyscy kapłani, zakonnicy i siostry zakonne, wszyscy wreszcie wierni powierzeni waszej opiece, upraszali nieustannymi modłami pomoc niebieską dla siewców słowa Bożego. Orędownikami niech będą: Bogarodzica Dziewica, która może usunąć z drogi wszelkie potworności błędów; Najczystszy Jej Oblubieniec, którego liczne misje wzięły już sobie za opiekuna i stróża, a niedawno Stolica Apostolska dała za Patrona całemu Kościołowi; Pierwsi wśród Apostołów i cały orszak tych, od których głoszenie Ewangelii wzięło początek i dzięki którym rozbrzmiało po całej ziemi; inni wreszcie mężowie wsławieni świętością, którzy w tej służbie zużyli siły, oddali życie i krew przelali.

Do pokornej modlitwy niech dołączy się jałmużna. Ma ona taką moc, ze żyjących daleko i zajętych innymi troskami czyni pomocnikami mężów apostolskich i ich towarzyszami, tak w pracy, jak i w zasługach, Czasy są wprawdzie takie, że wielu ludzi cierpi niedostatek. Niech jednak z tego powodu nikt nie traci otuchy. Złożenie bowiem ofiary, jakiej żąda się na ten cel, dla nikogo prawie nie może być ciężarem. Gdy jednak złoży się je razem, można zebrać dość znaczne sumy. Przypominajcie zatem, Czcigodni Bracia, aby każdy rozważył, że jego hojność nie przyniesie mu straty, lecz zysk. Panu bowiem pożycza ten, kto daje potrzebującemu. Dlatego umiejętność dawania jałmużny jest najkorzystniejsza ssę wszystkich umiejętności. Jeżeli za sprawą Jezusa Chrystusa nie utraci swojej nagrody ten, kto poda kubek zimnej wody jednemu z tych najmniejszych, to oczywiście bardzo wielka nagroda czeka tego, kto wydając na misje choćby małą sumą pieniędzy i dołączając modlitwę, spełnia zarazem liczne i różnorodne dzieła miłości i staje się pomocnikiem Boga w zbawieniu bliźnich, co święci Ojcowie nazwali najbardziej Boską ze wszystkich spraw Boskich.

Czcigodni Bracia, mamy mocną nadzieję, ze ci wszyscy, którzy chlubią się imieniem katolików, rozważając to w sercu i zapaleni Waszą zachętą, wspomogą to dzieło pobożności, które tak bardzo leży Nam na sercu; że nie pozwolą przezwyciężyć swojej gorliwości w rozszerzaniu Królestwa Jezusa Chrystusa gorliwością i działalnością tych, którzy usiłują krzewić panowanie księcia ciemności. Tymczasem, błagając o łaskę Bożą dla pobożnych przedsięwzięć narodów chrześcijańskich, jako dowodu Naszej szczególnej życzliwości, z największą miłością udzielamy w Panu Apostolskiego błogosławieństwa Wam, czcigodni Bracia, i ludowi powierzonemu Waszej opiece.

Dan w Rzymie, u św. Piotra, dnia 3 grudnia 1880 roku, w trzecim roku Naszego Pontyfikatu.

LEON PP. XIII

Źródło: ASS 13 (1880) 241 - 248; Breviarium missionum t. 1, ATK, Warszawa 1979, ss. 147 - 154.

opr. kkk/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama