Po co mówić o świętości?

Dlaczego potrzebna była adhortacja o powołaniu do świętości? Czy słowo to budzi jeszcze w naszych sercach pozytywny oddźwięk?

9 kwietnia 2018 r. w watykańskim Biurze Prasowym odbyła się konferencja, podczas której troje prelegentów dokonało prezentacji adhortacji apostolskiej Papieża Franciszka «Gaudete et exsultate» o powołaniu do świętości w świecie współczesnym. Pierwszy i ostatni rozdział dokumentu przedstawił zebranym wikariusz Ojca Świętego w diecezji rzymskiej abp Angelo De Donatis.

Dlaczego adhortacja apostolska o powołaniu do świętości? Czy ten język kościelny nie jest właściwy co najmniej dla «fachowców» (czyli dla duchownych)? Faktycznie słowo «świętość» uważane jest za nieco przestarzałe właśnie przez ten świat współczesny, do którego adhortacja miałaby być adresowana. Kto dziś posłużyłby się tym słowem dla wyrażenia tego, czego pragnie jego serce dla siebie i dla swojego codziennego życia?

Te krótkie spostrzeżenia, które prawdopodobnie wyrażają myśli wielu osób, mówią nam od razu, z jakim wyzwaniem zamierza się zmierzyć ta adhortacja — pragnie ukazać nieustanną aktualność świętości chrześcijańskiej, przedstawiając jej istotę, tak jak jest to opisane przez Pismo Święte, aby można było ją proponować wszystkim jako godny pożądania cel naszej ludzkiej drogi, jako powołanie, które Bóg kieruje do każdego. Papież Franciszek w ten sposób ujmuje to skrótowo: świętość to «życie prawdziwe, szczęście, dla którego zostaliśmy stworzeni» (1). Przeciwieństwem świętości nie jest przede wszystkim życie grzeszne, lecz «zadowalanie się życiem przeciętnym, rozwodnionym i pustym» (1). Być chrześcijanami oznacza przyjąć od Boga dar życia pięknego, pełnego sensu, pełnego smaku, wyruszyć w drogę, co sprawi, że będziemy «bardziej żywi, bardziej ludzcy» (32). Jako remedium na ból istnienia czy akceptowanie (z fałszywym pokojem) bezsensu rzeczywistości i ograniczanie się do przeżywania własnego wycinka egzystencji Bóg proponuje drogę świętości, odważną i humanizującą, którą należy przeżywać, idąc za Chrystusem i w sieci relacji z innymi. Bóg jest po trzykroć święty i napełnia ludzi swoim boskim życiem: «bądźcie świętymi, bo Ja jestem święty» (Kpł 11, 44), przemieniając egzystencję człowieka i czyniąc ją coraz bardziej na obraz i podobieństwo swojego życia.

Jest oczywiste, że Papież Franciszek przez tę adhortację chce skupić uwagę na tym, co decydujące i istotne w życiu chrześcijańskim, i pomóc nam patrzeć szerokim spojrzeniem, na przekór pokusie zawężania punktu widzenia bądź gubienia perspektywy, zadowalania się i «miernego życia». Poczucie przynależności do Pana Jezusa i do Kościoła rozmywa się i zostaje pozbawione sensu, jeżeli nie trzymamy się jasno wytyczonego kierunku drogi, biegnącej torem świętości, i fatalnie przekształca się w poszukiwanie «czegoś innego», tego, co nie ma nic wspólnego z budowaniem królestwa Bożego.

Celem adhortacji nie jest dostarczenie «traktatu o świętości, z licznymi definicjami i rozróżnieniami». «Moim skromnym celem — pisze Papież Franciszek — jest przedstawienie po raz kolejny powołania do świętości, próbując ująć je w aktualnym kontekście, z jego zagrożeniami, wyzwaniami i możliwościami» (2). Już Sobór Watykański II wyraźnie kładł akcent na to powszechne powołanie, podkreślając fakt, że jest ono skierowane do wszystkich: «Wszyscy wierni, wyposażeni w tyle tak wielkich środków zbawienia, we wszystkich sytuacjach życiowych i w każdym stanie, powołani są przez Pana, każdy na właściwej sobie drodze, do doskonałej świętości, jak i sam Ojciec jest doskonały» (Lumen gentium, 11). Papież nawiązuje do tego stwierdzenia soborowego i je uwydatnia, aktualizując i czyniąc bardziej zrozumiałym i pociągającym dla współczesnego człowieka.

Spośród tematów poruszonych przez Papieża ja zajmę się rozdziałem pierwszym (powołanie do świętości) i ostatnim (walka duchowa, czujność i rozeznanie). Gianni Valente omówi drugi, poświęcony dwóm wrogom świętości: pelagianizmowi i gnostycyzmowi; Paola Bignardi — rozdziały trzeci i czwarty: życie Błogosławieństwami dziś i niektóre cechy świętości we współczesnym świecie. Co dotyczy pierwszego rozdziału, chciałbym podjąć cztery podstawowe kwestie, przedstawiające tyleż wymiarów powołania do świętości.

Przede wszystkim Papież chce nam powiedzieć, że świętość nie jest czymś innym od życia, które przeżywamy na co dzień, lecz jest właśnie tym naszym zwyczajnym życiem, przeżywanym w sposób nadzwyczajny, ponieważ uczynione jest wspaniałym przez łaskę Bożą, przez działanie Ducha Świętego, którego otrzymaliśmy w chrzcie. Owocem Ducha jest w istocie życie przeżywane w radości i z miłością, i na tym polega świętość. Nie istnieją jakieś szczególne warunki: świętość nie jest przywilejem kogoś, kto w życiu przeznacza wiele czasu na modlitwę czy studia teologiczne lub sprawuje szczególny urząd w Kościele, ale jest tym nowym życiem, które za sprawą daru Bożego jest konkretnie możliwe dla wszystkich, «pośród codziennych zajęć, tam gdzie każdy się znajduje» (14). Franciszek przypomina słowa wietnamskiego kardynała Van Thuana z czasów długich dni więzienia: «Żyję chwilą obecną, napełniając ją miłością» (17). Papież celowo podaje przykłady świętości, zaczerpnięte z życia zwyczajnego: «rodziców, którzy z wielką miłością wychowują dzieci, mężczyzn i kobiet, którzy pracują, by zarabiać na chleb, chorych, zakonnic w podeszłym wieku, które nie przestają się uśmiechać» (7). Są to święci «z sąsiedztwa» albo «średnia klasa świętości» (7, nawiązanie do tytułu książki Josepha Malegue'a). Dlatego Papież Franciszek w pewnym momencie zmienia styl i zwraca się bezpośrednio do swojego interlokutora, do tego, kto go czyta, aby mu powiedzieć, że świętość, czyli prawdziwe i szczęśliwe życie, jest naprawdę możliwa również dla ciebie: «Pozwól, aby łaska twojego chrztu owocowała na drodze świętości. Pozwól, aby wszystko było otwarte na Boga, i w tym celu wybierz Jego, wciąż na nowo wybieraj Boga. Nie zniechęcaj się, bo masz moc Ducha Świętego, aby to było możliwe, a świętość w gruncie rzeczy jest owocem Ducha w twoim życiu» (15; ale forma ty pojawia się także w nn. 10, 14 itd.). Sobór w cytowanym wyżej fragmencie stwierdzał, że wszyscy są powołani, «każdy na swojej drodze». Nie chodzi o to, aby powielać dzieła świętych, ponieważ ostatecznie każdy ma swoje życie i swoje miejsce w świecie; chodzi natomiast o to, aby «pod wpływem łaski Bożej budować poprzez liczne czyny taką postać świętości, jakiej Bóg chciał dla nas» (18). Nawet gdyby moje życie było pogrążone w grzechu czy pełne porażek, powołanie do świętości dociera do mnie tam, gdzie jestem, aby ofiarować mi szansę rozpoczęcia na nowo i możliwość odkupienia.

Inna kwestia: świętość nie jest możliwa w pojedynkę. Indywidualizm i uważanie się za samowystarczalnych nie prowadzą do prawdziwego życia. Potrzebujemy innych, potrzebujemy poczucia, że nasze życie jest włączone w życie ludu Bożego, który Duch Boży napełnia swoją świętością. Bóg nie zbawia nas pojedynczo, lecz, tak jak On zechciał się objawić, wchodząc w dzieje danego ludu — w «dynamice ludowej», pisze Papież (6), tak również nasza droga zbliżania się do Pana i wzrastania w wierze jest możliwa jedynie w ramach «złożonej sieci relacji międzyosobowych, które się nawiązują we wspólnocie ludzkiej» (6). W tym miejscu Franciszek cytuje homilię z rozpoczęcia posługi Piotrowej przez Papieża Benedykta: «Nie muszę nieść sam tego, czego w istocie nie byłbym w stanie sam udźwignąć»: święty lud Boży «ochrania mnie, wspomaga i prowadzi». W Kościele znajduję świadectwo innych, świętych kanonizowanych, osób najpokorniejszych, tych, którzy «wytrwale idą naprzód dzień po dniu» (7); w Kościele «znajdziesz wszystko, czego potrzebujesz, aby wzrastać ku świętości: Słowo, sakramenty, sanktuaria, życie wspólnoty, świadectwo świętych i wielokształtne piękno, które pochodzi z miłości Pana» (15). W ludzie Bożym występuje styl męski i styl żeński przeżywania świętości, jeden i drugi są «niezbędne, aby odzwierciedlać świętość Boga w tym świecie» (12). I dalej: «Poza Kościołem katolickim i w bardzo różnych środowiskach» Duch wzbudza «znaki swojej obecności, które pomagają samym uczniom Chrystusa» (9, nawiązując do Novo millennio ineunte). Jak można zrozumieć, duchowość chrześcijańska jest zasadniczo wspólnotowa, kościelna, głęboko odmienna i daleka od wizji elitarnej czy indywidualnego heroizmu świętości.

Źródłem, z którego płynie świętość, jest Pan Jezus; celem, do którego zmierza, jest historia ludzka, przekształcanie historii w królestwo Boże. To jest główna sprawa. Papież pisze, że każdy człowiek, który przychodzi na ten świat, «potrzebuje pojmować całe swoje życie jako misję» (23).

Kiedy się zastanawiam: «Dlaczego się narodziłem? Po co żyję i czemu służy moje życie? Jaki jest mój wkład w rozwój tego świata?», zapytuję się o to, jaka jest moja misja. Otóż «każdy święty jest misją» (19), to znaczy jest człowiekiem posłanym przez Ojca, aby wcielał i uobecniał Chrystusa, człowieka nowego, w świecie. Jezus jest bowiem źródłem wszelkiej świętości — Duch Święty jedynie odtwarza dziś w nas rysy oblicza Chrystusa. Jednak w każdym w odmienny sposób: są święci, którzy naśladują Jego ukryte życie w Nazarecie, inni Jego bliskość w stosunku do ostatnich; małżonkowie stają się sakramentem Chrystusa oblubieńca, kapłani — sakramentem Chrystusa Dobrego Pasterza... «Kontemplowanie tajemnic życia Chrystusa ukierunkowuje nas ku temu, by je ucieleśniać w naszych wyborach i w naszych postawach»(20). Z drugiej strony, Chrystus został posłany dla królestwa, toteż Franciszek mówi — nadal zwracając się do każdego z nas, swoich czytelników — również ty «nie uświęcisz siebie, jeśli nie poświęcisz się z ciałem i duszą, aby dać z siebie to, co najlepsze w tym zadaniu» budowania królestwa (25). Chrześcijańska świętość nie oddala od zaangażowania w dzieje ludzkie, wręcz przeciwnie! Święci są niebezpiecznymi rewolucjonistami, bo są zdecydowani całkowicie poświęcić się dla misji, powierzonej im przez Ojca. Wiedzą, że ten, kto traci życie dla królestwa, zyskuje je, tak jak Jezus. Jak podkreślił Franciszek w Evangelii gaudium (87-92), z duchowości chrześcijańskiej nie można usunąć wcielenia i krzyża, by poświęcić się może jakiemuś Bogu osobistego dobrobytu, oderwanemu od losów ludzkich, od cierpiącego ciała Jego dzieci. Nie ma chrześcijańskiej świętości tam, gdzie duchowość odrywa się od historii i w imię jakiejś nieokreślonej jedności, może z «harmonizującymi siłami», zapomina o jedności z innymi istotami ludzkimi i poszukiwaniu oblicza drugiego, zapomina o braterstwie i rewolucji czułości. Nam zostało powierzone zadanie przyjęcia tego powołania do świętości, na którą składa się naśladowanie Jezusa i działanie z Nim na rzecz przemiany historii ludzkiej. «Oby niebo zechciało, żebyś mógł rozpoznać, jakie jest to słowo, to przesłanie Jezusa, które Bóg pragnie przekazać światu przez twoje życie» (24).

Ta propozycja życia, jaką jest chrześcijańska świętość, prowadzi stopniowo do upodobnienia człowieka do Chrystusa, jednocząc i integrując jego życie. Modlitwa i działanie w świecie, okresy milczenia i okresy służby, życie rodzinne i zaangażowanie w pracę, to «wszystko może zostać zaakceptowane i zintegrowane jako część naszego życia w tym świecie i włączone w drogę uświęcenia» (26). Poszukiwanie chwil samotności i ciszy, przerywanie gorączkowej bieganiny, z jakiej składa się nasze życie, służy temu wewnętrznemu zjednoczeniu pod spojrzeniem Boga. W tej osobistej przestrzeni, w kontakcie ostatecznie z prawdą o nas samych, będziemy mogli żyć w szczerym dialogu z Panem i pozwolić, by On nas przeniknął. «Nie bój się mierzyć wyżej, pozwolić, by Bóg cię kochał i wyzwolił. Nie bój się poddać prowadzeniu przez Ducha Świętego. Świętość nie czyni cię mniej ludzkim, gdyż jest ona spotkaniem twojej słabości z mocą Jego łaski» (34).

Pozwólcie, że dodam parę słów na temat ostatniego rozdziału, gdyż jest to wszak bardzo ważna część adhortacji. Tytuł wyjaśnia, że droga do świętości zakłada walkę i wymaga postawy nieustannej czujności. Aby nią żyć, musimy prosić o dar rozeznania.

Jest to walka z «mentalnością światową», «z własną słabością i własnymi skłonnościami», nieuporządkowanymi, ale jest to także «walka ze złym duchem» (159--161). Papież Franciszek, jak wiemy, mówi o tym często, a w tej adhortacji zaznacza, że kiedy mowa jest o Nieprzyjacielu, nie mamy do czynienia jedynie z «mitem, wyobrażeniem, symbolem, postacią czy pojęciem» (161), ale «z istotą osobową, która nas dręczy» (160). W Ojcze nasz ostatnią prośbą w rzeczywistości jest: «zbaw nas ode złego». Celem Nieprzyjaciela jest oddzielenie nas od Boga przez poprowadzenie nas od doświadczenia grzesznika, któremu przebaczono, «który doświadczył miłosierdzia» (grzech jako miejsce wyzwalającego i humanizującego spotkania z miłosierdziem Boga), do tego zaburzenia naszej rzeczywistości dziecka Bożego, jakim jest zepsucie (164-165). Tutaj potrzebna jest wielka czujność, bowiem człowiek zepsuty to ten, którzy żyje w «wygodnym i samowystarczalnym zaślepieniu, przy którym na koniec wszystko wydaje się dozwolone» (165). Szatan w tym wypadku potrafi «podać się za anioła światłości», byle nas zwieść i pogrążyć w bardziej radykalnej autoreferencyjności (165).

Jak postępować? Papież zachęca nas, byśmy prosili o dar rozeznania. Ta łaska Ducha przemienia się w stałe patrzenie na rzeczywistość — tę, która jest w naszym sercu (nasze myśli, uczucia, pragnienia, tam gdzie Bóg pobudza, przyciąga, pociesza...), i rzeczywistość, która nas otacza, gdzie Duch działa, wzbudzając tych, których Sobór nazywa «znakami czasu» (Gaudium et spes, 4).

«Rozeznanie» jest rzeczywiście kluczowym słowem tego pontyfikatu, bowiem mówi o stylu i sposobie duchowym, w jaki uczeń Jezusa i wspólnota winni interpretować sprawy życia, podejmować decyzje, wybierając wolę Bożą, urzeczywistniać Jego królestwo w świecie. Nie chodzi jedynie o rozumność i zdrowy rozsądek, ani też o wykorzystywanie wkładu nauk humanistycznych (psychologii, socjologii...), uważając je za decydujące. Rozeznanie wykracza poza to wszystko, bowiem gdy stajemy w ciszy i modlitwie przed Panem, w postawie całkowitej otwartości, «usposabiamy się do słuchania: Pana, innych, samej rzeczywistości, która wciąż na nowe sposoby stawia przed nami wyzwania». Tylko ten, kto «potrafi z wolnością wyrzec się swojego niepełnego i niewystarczającego punktu widzenia, swoich nawyków i schematów, jest naprawdę gotowy, by przyjąć powołanie, które przełamuje jego poczucie pewności» (172). Papież Franciszek, na przykład, prosi wszystkich chrześcijan, «aby nie zaniedbywali robienia każdego dnia, w dialogu z Panem, który nas kocha, szczerego rachunku sumienia» (169), by w ten sposób tworzyć w osobistym życiu przestrzeń samotności i modlitwy, w której można odczytywać i zrozumieć własne życie, rozpoznając w nim wezwania Boga.

«Dzisiaj postawa rozeznania stała się szczególnie potrzebna», bowiem, «narażeni na pokusę ustawicznego zappingu (...), możemy z łatwością przemienić się w marionetki, poddające się chwilowym tendencjom» (167).

Zakończę zacytowaniem pięknego zdania, które widnieje na grobie św. Ignacego z Loyoli, a które Papież Franciszek przypomina w przypisie, aby opisać życie przeżywane w postawie ustawicznego rozeznawania: Non coerceri a maximo, contineri tamen a minimo divinum est — «Nie dać się ograniczyć nawet przez to, co największe, zawierać się jednak nawet w tym, co najmniejsze — Boska to rzecz».

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama