Droga Krzyżowa - rozważania kard. Josepha Ratzingera 25.03.2005 (tłumaczenie: L'Osservatore Romano)
W Wielki Piątek 25 marca 2005 wieczorem tysiące osób zgromadziło się przy Koloseum, zapełniając także pobliskie wzgórza Celium i Palatyn, by uczestniczyć w Drodze Krzyżowej. Jan Paweł II, który od początku swojego pontyfikatu przez wszystkie lata przewodniczył nabożeństwu, także i w tym roku mimo ciężkiej choroby chciał w nim uczestniczyć. Nie mogąc osobiście być w Koloseum, ze swojej kaplicy prywatnej, za pośrednictwem telewizji, łączył się duchowo w modlitwie z tymi, którzy odprawiali Drogę Krzyżową. Przed rozpoczęciem nabożeństwa o godz. 21.15 kard. Camillo Ruini, który mu przewodniczył, odczytał przesłanie Ojca Świętego. Kardynał Wikariusz niósł krzyż przez dwie pierwsze stacje; w czasie następnych nieśli go na zmianę: dwaj franciszkanie z Ziemi Świętej, zakonnica z Indii, młoda Koreanka, rodzina z Rzymu, osoba świecka ze Sri Lanki, rodzina emigrantów z Albanii i młody Sudańczyk. Przy XIV stacji Jan Paweł II wziął krzyż w swoje ręce i objął go, co zostało ukazane całemu światu za pośrednictwem telewizji. Teksty rozważań do Drogi Krzyżowej w tym roku napisał kard. Joseph Ratzinger, prefekt Kongregacji Nauki Wiary i dziekan Kolegium Kardynalskiego.
Motyw przewodni tej Drogi Krzyżowej ukazany jest na początku w modlitwie wstępnej, a potem jeszcze raz przy stacji XIV. Są nim słowa Jezusa wypowiedziane w Niedzielę Palmową — bezpośrednio po Jego wjeździe do Jerozolimy — w odpowiedzi na pytanie «pewnych Greków», którzy chcieli Go widzieć: «Jeśli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie samo jedno, ale jeśli obumrze, przynosi plon obfity» (J 12, 24). I tak Pan porównuje całą swoją ziemską wędrówkę do ziarna pszenicy, które tylko gdy obumrze, może wydać owoc. Interpretuje On swoje życie ziemskie, swoją śmierć i swoje zmartwychwstanie w powiązaniu z najświętszą Eucharystią, w której zawiera się całe Jego misterium. Ze względu na to, że On przeżywał swoją śmierć jako ofiarę z siebie, jako akt miłości, Jego ciało zyskało nowe życie w zmartwychwstaniu. Dlatego On, Słowo Wcielone, stał się teraz naszym pokarmem, który daje prawdziwe życie, życie wieczne. Słowo przedwieczne — stwórcza siła życia — zstąpiło z nieba i stało się prawdziwą manną, chlebem, który człowiek otrzymuje poprzez wiarę i sakramenty. I tak Droga Krzyżowa staje się drogą wiodącą do głębi misterium eucharystycznego: pobożność ludowa i pobożność sakramentalna łączą się i wzajemnie przenikają. Modlitwę Drogi Krzyżowej można pojmować jako drogę, która prowadzi do głębokiej, duchowej komunii z Jezusem, bez której komunia sakramentalna byłaby próżna. Droga Krzyżowa jawi się jako droga «mistagogiczna».
Takiemu spojrzeniu przeciwstawia się czysto uczuciowe pojmowanie Drogi Krzyżowej. Przed tym niebezpieczeństwem Pan przestrzega przy stacji VIII kobiety jerozolimskie, które nad Nim płaczą. Samo uczucie nie wystarczy; Droga Krzyżowa powinna być szkołą wiary, tej wiary, która ze swej natury «działa przez miłość» (Ga 5, 6). To oczywiście nie oznacza, że należy wykluczyć z niej uczucia. Dla Ojców Kościoła pierwszą przywarą pogan jest właśnie brak serca. Dlatego Ojcowie przypominają wizję Ezechiela, który przekazuje Izraelowi obietnicę Boga, że «usunie mu serce kamienne, a da serce cielesne» (por. Ez 11, 19).
Droga Krzyżowa ukazuje Boga, który dzieli cierpienia ludzi, którego miłość nie jest obojętna i daleka, ale zstępuje pośród nas, aż do śmierci na krzyżu (por. Flp 2, 8). Bóg, który dzieli nasze cierpienia, Bóg, który stał się człowiekiem, aby nieść nasz krzyż, chce przemienić nasze kamienne serce i wzywa nas, byśmy dzielili cierpienia innych ludzi. Chce dać nam «serce cielesne», które nie będzie obojętne wobec cierpień innych ludzi, ale da się poruszyć i doprowadzi nas do miłości, która uzdrawia i pomaga. I tu wracają echem słowa Jezusa o ziarnie pszenicy, które On sam przekształca w podstawową formułę życia chrześcijańskiego: «Ten, kto kocha swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne» (J 12, 25; por. Mt 16, 25; Mk 8, 35; Łk 9, 24; 17, 33: «Kto będzie się starał zachować swoje życie, straci je; a kto straci je, zachowa je»). W ten sposób tłumaczy też znaczenie zdania poprzedzającego w Ewangeliach synoptycznych te kluczowe słowa Jego przesłania: «Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje» (Mt 16, 24). We wszystkich tych słowach On sam daje interpretację Drogi Krzyżowej, uczy nas, jak mamy ją odprawiać i nią iść: Droga Krzyżowa jest drogą wyrzeczenia się siebie, czyli drogą prawdziwej miłości. Na tej drodze On nas poprzedza; to jest droga, której ma nas nauczyć modlitwa Drogi Krzyżowej. I ponownie wracamy do ziarna pszenicy, do najświętszej Eucharystii, w której stale się uobecnia pośród nas owoc śmierci i zmartwychwstania Jezusa. W niej On idzie razem z nami, jak ongiś z uczniami z Emaus, i wciąż na nowo staje się nam współczesny.
W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.
Amen.
Panie Jezu Chryste, dla nas zgodziłeś się na los ziarna pszenicy, które pada w ziemię i obumiera, by wydać plon obfity (por. J 12, 24).
Zachęcasz nas, byśmy szli za Tobą tą drogą, mówiąc: «Ten, kto kocha swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne» (J 12, 25).
My jednak jesteśmy przywiązani do naszego życia. Nie chcemy z niego zrezygnować, ale zachować je w całości dla siebie. Chcemy je mieć, nie ofiarować.
Ty jednak nas poprzedzasz i pokazujesz, że możemy ocalić nasze życie, jeśli je ofiarujemy. Pozwalając nam towarzyszyć Ci na Drodze Krzyżowej chcesz poprowadzić nas drogą ziarna pszenicy, drogą, której owocność sięga wieczności.
Krzyż — ofiara z nas samych — bardzo nam ciąży. Jednak na Twą Drogę Krzyżową zabrałeś także mój krzyż. I nie uczyniłeś tego kiedyś, w przeszłości, bowiem Twoja miłość i moje życie są sobie współczesne. Dźwigasz go dzisiaj ze mną i dla mnie i w przedziwny sposób pragniesz, bym i ja teraz, jak niegdyś Szymon z Cyreny, niósł z Tobą Twój krzyż, a towarzysząc Ci, razem z Tobą służył odkupieniu świata.
Wesprzyj mnie, by moja Droga Krzyżowa nie była jedynie przelotnym wzruszeniem.
Pomóż nam, byśmy towarzyszyli Ci nie tylko szlachetnymi myślami, lecz szli Twoją drogą sercem, i więcej: konkretnymi uczynkami codziennego życia.
Dopomóż każdemu z nas, by wszedł na drogę krzyża całym sobą i na zawsze pozostał na Twej drodze.
Uwolnij nas od lęku przed krzyżem, od strachu przed szyderstwem innych, od obawy, że życie może się nam wymknąć, jeśli nie będziemy brali wszystkiego, co niesie.
Pomóż nam demaskować pokusy, które łudzą obietnicami życia, lecz w końcu zostawiają w nas pustkę i rozczarowanie.
Pomóż nam nie przywłaszczać sobie życia, ale je dawać.
Pomóż nam, byśmy idąc z Tobą drogą pszenicznego ziarna, znaleźli w «traceniu życia» drogę miłości, drogę, która prawdziwie daje życie, życie w obfitości (por. J 10, 10).
Jezus na śmierć skazany
C.: Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste,
i błogosławimy Tobie.
W.: Żeś przez krzyż i mękę swoją
świat odkupić raczył.
Z Ewangelii według św. Mateusza (27, 22-23. 26)
Rzekł do nich Piłat: «Cóż więc mam uczynić z Jezusem, którego nazywają Mesjaszem?» Zawołali wszyscy: «Na krzyż z nim!» Namiestnik powiedział: «Cóż właściwie złego uczynił?» Lecz oni jeszcze głośniej krzyczeli: «Na krzyż z nim!» Wówczas uwolnił im Barabasza, a Jezusa kazał ubiczować i wydał na ukrzyżowanie.
Sędzia świata, który kiedyś powróci,
by sądzić nas wszystkich,
stoi ogołocony, upokorzony i bezbronny
wobec ziemskiego sędziego.
Piłat nie jest nikczemnikiem.
Wie, że ten Skazaniec jest niewinny;
szuka sposobu, aby Go uwolnić.
Jednak jego serce jest rozdarte.
Ostatecznie pozwala,
by nad prawem przeważyła jego pozycja,
on sam.
Także ludzie, którzy krzykiem
domagają się śmierci Jezusa, nie są nikczemnikami. Wielu z nich w dniu Pięćdziesiątnicy
«przejmie się do głębi serca» (por. Dz 2, 37),
gdy Piotr im powie: «Jezusa Nazarejczyka,
Męża, którego posłannictwo Bóg potwierdził wam (...),
przybiliście rękami bezbożnych do krzyża
i zabiliście» (Dz 2, 22 n.).
W tej jednak chwili ulegają tłumowi.
Krzyczą, ponieważ krzyczą inni, i krzyczą tak jak inni.
I tak sprawiedliwość zostaje podeptana
z powodu podłości, małoduszności,
lęku wobec dyktatu dominującej mentalności.
Delikatny głos sumienia
zostaje zagłuszony wrzaskiem tłumu.
Niezdecydowanie i względy ludzkie umacniają zło.
Panie, zostałeś skazany na śmierć,
ponieważ strach przed opinią innych
stłumił głos sumienia.
Zawsze tak bywa na przestrzeni dziejów,
że niewinni są krzywdzeni, skazywani, zabijani.
Jak często i my woleliśmy sukces zamiast prawdy,
reputację zamiast sprawiedliwości.
Umocnij w naszym życiu delikatny głos sumienia,
Twój głos.
Spójrz na mnie, tak jak spojrzałeś na Piotra
po tym, jak się Ciebie zaparł.
Spraw, aby Twoje spojrzenie przeniknęło nasze dusze
i ukierunkowało życie.
Tych, którzy w Wielki Piątek krzyczeli przeciw Tobie,
w dniu Pięćdziesiątnicy obdarzyłeś
odmianą serca i nawróceniem.
W ten sposób nam wszystkim dałeś nadzieję.
Obdarzaj również nas, zawsze na nowo,
łaską nawrócenia.
Pater noster...
Stała Matka boleściwa
Obok krzyża ledwo żywa,
Gdy na krzyżu wisiał Syn.
Stabat Mater dolorosa
iuxta crucem lacrimosa,
dum pendebat Filius.
(Sekwencja Jakuba z Todi z XIII w.)
Jezus obarczony krzyżem
C.: Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste,
i błogosławimy Tobie.
W.: Żeś przez krzyż i mękę swoją
świat odkupić raczył.
Z Ewangelii według św. Mateusza (27, 27-31)
Wtedy żołnierze namiestnika zabrali Jezusa ze sobą do pretorium i zgromadzili koło Niego całą kohortę. Rozebrali Go z szat i narzucili na Niego płaszcz szkarłatny. Uplótłszy wieniec z ciernia włożyli Mu na głowę, a do prawej ręki dali Mu trzcinę. Potem przyklękali przed Nim i szydzili z Niego, mówiąc: «Witaj, Królu żydowski!» Przy tym pluli na Niego, brali trzcinę i bili Go po głowie. A gdy Go wyszydzili, zdjęli z Niego płaszcz, włożyli na Niego własne Jego szaty i odprowadzili Go na ukrzyżowanie.
Jezus, skazany jako samozwańczy król,
zostaje wyszydzony.
Jednak właśnie szyderstwo ukazuje bezlitosną prawdę.
Ileż razy oznaki władzy możnych tego świata
obrażają prawdę, sprawiedliwość i godność człowieka!
Ileż razy ich rytuały i wielkie słowa
są w rzeczywistości nadętymi kłamstwami,
karykaturą powinności, która na nich spoczywa
z racji sprawowanego urzędu,
jaką jest służba dobru.
Wyszydzony Jezus, w koronie cierpienia na skroniach,
właśnie dlatego jest prawdziwym królem.
Jego berłem jest sprawiedliwość (por. Ps 45 [44], 7).
Na tym świecie ceną sprawiedliwości jest cierpienie:
On, prawdziwy król, nie rządzi przemocą,
lecz miłością, która cierpi dla nas i z nami.
On dźwiga krzyż, nasz krzyż,
ciężar bycia człowiekiem, ciężar świata.
W ten właśnie sposób poprzedza nas i ukazuje,
jak odnaleźć drogę do prawdziwego życia.
Panie, pozwoliłeś, by Cię wyszydzili i znieważyli.
Wesprzyj nas, byśmy nie znaleźli się wśród tych,
którzy szydzą z cierpiących i słabych.
Pomóż w upokorzonych i zepchniętych na margines
rozpoznać Twoje oblicze.
Wesprzyj nas, byśmy nie ulegali zniechęceniu
pod wpływem kpin tego świata,
gdy posłuszeństwo Twej woli jest wyśmiewane.
Dźwigałeś krzyż i wezwałeś nas
do naśladowania Cię na tej drodze (por. Mt 10, 38).
Pomóż nam przyjąć krzyż, nie unikać go,
nie użalać się i nie pozwolić,
by nasze serca ulegały zwątpieniu
wobec trudów życia.
Pomóż nam, byśmy szli drogą miłości
i, posłuszni jej wymogom, osiągnęli prawdziwą radość.
Pater noster...
Duszę Jej, co łez nie mieści,
Pełną smutku i boleści,
Przeszedł miecz dla naszych win.
Cuius animam gementem,
contristatam et dolentem
pertransivit gladius.
Jezus upada po raz pierwszy
C.: Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste,
i błogosławimy Tobie.
W.: Żeś przez krzyż i mękę swoją
świat odkupić raczył.
Z Księgi proroka Izajasza (53, 4-6)
Lecz on się obarczył naszym cierpieniem,
on dźwigał nasze boleści,
a my uznaliśmy go za skazańca,
chłostanego przez Boga i zdeptanego.
Lecz on był przebity za nasze grzechy,
zdruzgotany za nasze winy.
Spadła nań chłosta zbawienna dla nas,
a w jego ranach jest nasze uzdrowienie.
Wszyscy pobłądziliśmy jak owce,
każdy z nas się zwrócił ku własnej drodze,
a Pan obarczył go
winami nas wszystkich.
Człowiek upadł i wciąż na nowo upada:
ileż razy staje się karykaturą samego siebie,
już nie obrazem Boga, lecz czymś,
co ośmiesza Stwórcę.
Czyż ten, który w drodze z Jerozolimy do Jerycha
został napadnięty przez zabójców,
obdarty i pozostawiony na skraju drogi na wpół żywy
i broczący krwią, nie jest obrazem człowieka
w najwyższym tego słowa znaczeniu?
Upadek Jezusa pod krzyżem
nie jest tylko upadkiem Jezusa człowieka,
wycieńczonego przez biczowanie.
Jest w tym coś głębszego,
jak powiada św. Paweł w Liście do Filipian:
«On to, istniejąc w postaci Bożej,
nie skorzystał ze sposobności,
aby na równi być z Bogiem,
lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi,
stając się podobnym do ludzi
(...) uniżył samego siebie,
stając się posłusznym aż do śmierci
— i to śmierci krzyżowej» (Flp 2, 6-8).
W upadku Jezusa pod ciężarem krzyża
widzimy całą Jego drogę: dobrowolne uniżenie się
po to, by nas wydźwignąć z naszej pychy.
Równocześnie ujawnia się natura naszej pychy:
wyniosłość, przez którą chcemy się uwolnić od Boga,
gdy jesteśmy tylko sobą, wyniosłość, z jaką myślimy,
że wieczna miłość nie jest nam potrzebna,
i sami chcemy nadawać kształt swojemu życiu.
Ten bunt przeciwko prawdzie, to usiłowanie,
by przebóstwić samych siebie,
stać się stwórcami i sędziami nas samych,
prowadzi nas do upadku i samozagłady.
Uniżenie się Jezusa
to przezwyciężenie naszej wyniosłości:
swym uniżeniem On nas podnosi.
Pozwólmy się podnieść.
Odrzućmy samowystarczalność,
nasze niepoprawne dążenie do autonomii,
uczmy się natomiast od Tego, który się uniżył,
odnajdywać naszą prawdziwą wielkość,
uniżając się i zwracając do Boga
i do krzywdzonych braci.
Panie Jezu, ciężar krzyża powalił Cię na ziemię.
Ciężar naszego grzechu,
ciężar naszej wyniosłości przygniata Cię.
Lecz Twój upadek nie oznacza przeciwności losu,
nie jest po prostu zwykłą słabością
krzywdzonego człowieka.
Zechciałeś wyjść naprzeciw nam,
przez naszą wyniosłość leżącym na ziemi.
Pycha zrodziła myśl,
że potrafimy wyprodukować człowieka,
i spowodowała, że ludzie stali się swoistym towarem,
kupowanym i sprzedawanym,
swego rodzaju składem materiału
do naszych eksperymentów,
dzięki którym mamy nadzieję
sami przezwyciężyć śmierć,
podczas gdy jedynie coraz głębiej
upokarzamy godność człowieka.
Panie, pomóż nam, bo upadliśmy.
Pomóż nam, byśmy odrzucili niszczącą pychę
i ucząc się od Ciebie pokory,
dali się podnieść na nowo.
Pater noster...
O jak smutna i strapiona
Matka ta błogosławiona,
Której Synem niebios Król.
O quam tristis et afflicta
fuit illa benedicta
Mater Unigeniti!
Jezus spotyka Matkę swoją
C.: Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste,
i błogosławimy Tobie.
W.: Żeś przez krzyż i mękę swoją
świat odkupić raczył.
Z Ewangelii według św. Łukasza (2, 34-35. 51)
Symeon zaś błogosławił Ich i rzekł do Maryi, Matki Jego: «Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu, i na znak, któremu sprzeciwiać się będą — a Twoją duszę miecz przeniknie — aby na jaw wyszły zamysły serc wielu». A Matka Jego chowała wiernie wszystkie te sprawy w swym sercu.
Na Drodze Krzyżowej Jezusa
jest również Maryja, Jego Matka.
W okresie Jego publicznej działalności
musiała usunąć się w cień,
ustąpić miejsca nowo powstającej rodzinie Jezusa,
rodzinie Jego uczniów.
Musiała słyszeć i te słowa:
«Któż jest moją matką i którzy są moimi braćmi? (...)
kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie,
ten jest Mi bratem, siostrą i matką» (Mt 12, 48-50).
Teraz widać, że Ona nie tylko ciałem,
ale i sercem jest Matką Jezusa.
Zanim Go poczęła w ciele,
dzięki swemu posłuszeństwu, poczęła Go w sercu.
Zostało Jej powiedziane:
«Oto poczniesz i porodzisz Syna, (...)
Będzie On wielki (...) a Pan Bóg
da Mu tron Jego praojca, Dawida» (Łk 1, 31 n.).
A zaraz potem usłyszała
z ust starca Symeona inne słowo:
«A Twoją duszę miecz przeniknie» (Łk 2, 35).
I wtedy przypomniała sobie przepowiednie proroków:
«Dręczono Go, lecz sam pozwolił się gnębić,
nawet nie otworzył ust swoich.
Jak baranek na rzeź prowadzony» (Iz 53, 7).
To wszystko staje się teraz rzeczywistością.
W swym sercu zawsze będzie zachowywała słowo,
które na początku wypowiedział do Niej anioł:
«Nie bój się, Maryjo» (Łk 1, 30).
Uczniowie uciekli, Ona nie ucieka, stoi.
Matka pełna odwagi, wierności, dobroci i wiary,
która trwa w ciemnościach:
«Błogosławiona [jest], która uwierzyła» (Łk 1, 45).
«Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi,
gdy przyjdzie?» (Łk 18, 8).
Tak, w tym momencie On wie: znajdzie wiarę.
W tej godzinie to jest dla Niego wielkie pocieszenie.
Święta Maryjo, Matko Pana,
pozostałaś wierna, kiedy uczniowie uciekli.
Podobnie jak uwierzyłaś,
gdy anioł zwiastował Ci rzecz niewiarygodną
— że zostaniesz Matką Najwyższego —
tak samo uwierzyłaś
w godzinie Jego największego poniżenia.
Właśnie tak, w godzinie krzyża,
w godzinie najmroczniejszej nocy świata,
stałaś się Matką wierzących, Matką Kościoła.
Prosimy Cię: naucz nas wierzyć i wesprzyj nas,
by wiara stała się odważną służbą
i gestem miłości, która potrafi pomagać
i współuczestniczyć w cierpieniu.
Pater noster...
Jak płakała Matka miła,
Jak cierpiała, gdy patrzyła
Na Boskiego Syna ból.
Qae maerebat et dolebat
pia Mater, cum videbat
Nati poenas incliti.
Szymon Cyrenejczyk pomaga nieść krzyż Jezusowi
C.: Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste,
i błogosławimy Tobie.
W.: Żeś przez krzyż i mękę swoją
świat odkupić raczył.
Z Ewangelii według św. Mateusza (27, 32; 16, 24)
Wychodząc, spotkali pewnego człowieka z Cyreny, imieniem Szymon. Tego przymusili, żeby niósł krzyż Jego. Jezus rzekł do swoich uczniów: «Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje».
Szymon z Cyreny wraca po pracy,
jest w drodze do domu,
gdy spotyka smutny orszak skazańców
— dla niego, być może, to zwyczajny widok.
Żołnierze zatrzymują go
i pod przymusem jemu, krzepkiemu wieśniakowi,
wkładają na barki krzyż.
Jakże uciążliwy musiał być dla niego
ten niespodziewany udział w losie owych skazańców!
Robi to, do czego go przymuszono,
oczywiście z wielką niechęcią.
Ewangelista Marek wymienia również
imiona jego synów,
którzy najwyraźniej byli znani jako chrześcijanie
i członkowie tamtej wspólnoty (Mk 15, 21).
Z przypadkowego spotkania zrodziła się wiara.
Gdy Cyrenejczyk odprowadzał Jezusa
i dzielił Jego krzyż, zrozumiał,
że łaską było iść razem z Ukrzyżowanym, być z Nim.
Tajemnica cierpiącego i milczącego Jezusa
poruszyła jego serce.
Jezus, Ten, którego Boska miłość
jako jedyna mogła i może odkupić całą ludzkość,
chce, byśmy mieli udział w Jego krzyżu,
aby dopełnić to, czego jeszcze brak
Jego udrękom (Kol 1, 24).
Za każdym razem, kiedy z dobrocią
wychodzimy naprzeciw człowiekowi cierpiącemu,
człowiekowi prześladowanemu i bezbronnemu,
dzieląc z nim cierpienie,
pomagamy nieść krzyż Jezusowi.
W ten sposób otrzymujemy zbawienie
i sami możemy się przyczynić
do zbawienia świata.
Panie, Szymonowi z Cyreny
otworzyłeś oczy i serce, obdarzając go,
poprzez udział w dźwiganiu krzyża, łaską wiary.
Pomóż nam opiekować się cierpiącym bliźnim,
nawet jeśli byłoby to sprzeczne
z naszymi planami i upodobaniami.
Pomóż nam dostrzec,
że możliwość dzielenia z innymi krzyża jest łaską,
i doświadczyć, że w ten sposób
idziemy razem z Tobą.
Pozwól nam z radością odkryć,
że właśnie poprzez uczestnictwo
w Twoim cierpieniu i cierpieniach tego świata
stajemy się sługami zbawienia
i w ten sposób możemy pomóc budować
Twoje Ciało, Kościół.
Pater noster...
Któryż człowiek nie zapłacze,
Widząc męki i rozpacze
Matki Bożej w żalu tym?
Quis est homo qui non fleret,
Matrem Christi si videret
in tanto supplicio?
Weronika ociera twarz Jezusowi
C.: Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste,
i błogosławimy Tobie.
W.: Żeś przez krzyż i mękę swoją
świat odkupić raczył.
Z Księgi proroka Izajasza (53, 2-3)
Nie miał on wdzięku ani też blasku,
aby (...) na niego popatrzeć,
ani wyglądu, by się nam podobał.
Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi,
Mąż boleści, oswojony z cierpieniem,
jak ktoś, przed kim się twarz zakrywa,
wzgardzony tak, iż mieliśmy go za nic.
Z Księgi Psalmów (27 [26], 8-9)
O Tobie mówi moje serce: «Szukaj Jego oblicza!»
Szukam, o Panie, Twojego oblicza;
swego oblicza nie zakrywaj przede mną,
nie odpędzaj z gniewem swojego sługi!
Ty jesteś moim wspomożeniem,
więc mnie nie odrzucaj i nie opuszczaj mnie,
Boże, moje Zbawienie!
«Szukam, o Panie, Twojego oblicza;
swego oblicza nie zakrywaj przede mną»
(Ps 27 [26], 8-9).
Weronika — w tradycji greckiej Berenike —
ucieleśnia to gorące pragnienie,
łączące wszystkich pobożnych ludzi
Starego Testamentu,
pragnienie wszystkich ludzi wierzących,
by ujrzeć oblicze Boże.
Na drodze krzyżowej Jezusa
początkowo czyni ona jedynie gest kobiecej dobroci:
ofiaruje Jezusowi chustę.
Nie udziela się jej brutalność żołnierzy
ani strach uczniów.
Jest obrazem dobrej kobiety,
która pośród wzburzenia i zamroczenia serc
zachowuje odwagę dobroci,
nie pozwala, by w jej sercu zapanowała ciemność.
«Błogosławieni czystego serca,
albowiem oni Boga oglądać będą» (Mt 5, 8).
Początkowo Weronika widzi jedynie
umęczone i noszące ślady bólu oblicze.
Jednakże uczynek miłości
pozostawił w jej sercu prawdziwy obraz Jezusa:
w Obliczu ludzkim, pokrytym krwią i ranami,
Weronika widzi Oblicze Boga i Jego dobroci,
która jest z nami nawet w najgłębszym bólu.
Tylko sercem możemy zobaczyć Jezusa.
Tylko miłość pozwala nam widzieć i nas oczyszcza.
Tylko miłość pozwala nam rozpoznać Boga,
który sam jest miłością.
Panie, daj nam niepokój serca,
które szuka Twego oblicza.
Chroń nas od zamroczenia serca,
które widzi jedynie wierzchnią stronę rzeczy.
Obdarz nas szczerością i czystością,
które pozwalają dostrzec
Twoją obecność w świecie.
Gdy nie stać nas na wielkie czyny,
daj nam odwagę pokornej dobroci.
Niech obraz Twego oblicza
zapisze się na trwałe w naszych sercach,
byśmy mogli Cię spotkać
i Twój wizerunek ukazywać światu.
Pater noster...
Widzi, jak za ludzkie winy
Znosi męki Syn Jedyny,
Jezus, jak Go smaga bat.
Pro peccatis suae gentis
vidit Iesum in tormentis
et flagellis subditum.
Jezus upada po raz drugi
C.: Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste,
i błogosławimy Tobie.
W.: Żeś przez krzyż i mękę swoją
świat odkupić raczył.
Z Księgi Lamentacji (3, 1-2. 9. 16)
Jam mąż, co zaznał boleści
pod rózgą Jego gniewu;
On mnie prowadził, iść kazał
w ciemnościach, a nie w świetle,
(...) głazami zagrodził mi drogi,
a ścieżki moje poplątał. (...)
Starł mi zęby na żwirze,
cisnął mnie w popiół.
Tradycja, mówiąca o trzykrotnym upadku Jezusa
pod brzemieniem krzyża,
nawiązuje do upadku Adama
— naszego losu istot upadłych —
i tajemnicy uczestnictwa Jezusa w naszym upadku.
Upadek człowieka przyjmuje w dziejach
wciąż nowe formy.
W swoim Pierwszym Liście św. Jan mówi
o trzech przyczynach upadku człowieka:
pożądliwości ciała, pożądliwości oczu
i pysze żywota.
W ten sposób, na tle słabości swej epoki,
pełnej zbytku i wynaturzeń,
interpretuje upadek człowieka i ludzkości.
Patrząc na bliższe nam czasy,
możemy jednak pomyśleć
o chrześcijaństwie znużonym wiarą,
które opuściło Pana: wielkie ideologie
i ich zbanalizowana wizja człowieka,
w nic nie wierzącego i żyjącego dniem dzisiejszym,
idącego za każdym popędem,
stworzyły nowe pogaństwo, pogaństwo jeszcze gorsze,
które chcąc ostatecznie odsunąć na bok Boga,
pozbyło się człowieka.
I tak człowiek pogrążył się w prochu.
Pan dźwiga ten ciężar i coraz to upada,
aby móc przyjść do nas; patrzy na nas,
by obudziły się nasze serca;
upada, aby nas podnieść.
Panie Jezu Chryste,
dźwigałeś nasz ciężar i nadal nas dźwigasz.
To nasz ciężar Cię przewraca.
Podnieś nas jednak Ty,
bo sami nie potrafimy powstać z prochu.
Wyzwól nas z mocy pożądliwości.
W miejsce serca kamiennego
daj nam nowe serce z ciała, serce, które widzi.
Unicestwij moc ideologii, aby ludzie poznali,
że utkane są z kłamstw.
Nie dozwól, by mur materializmu
stał się nieprzezwyciężalny.
Spraw, abyśmy pojęli Cię na nowo,
byśmy trzeźwo i z uwagą
zdołali stawić czoło siłom zła.
Pomóż nam dostrzegać
wewnętrzne i zewnętrzne potrzeby innych
oraz przychodzić im z pomocą.
Podźwignij nas,
byśmy mogli podźwignąć innych.
Daj nam nadzieję
pośród tej wielkiej ciemności,
abyśmy mogli nieść tę nadzieję światu.
Pater noster...
Któż od smutku się powstrzyma,
Mając Matkę przed oczyma,
Która cierpi z Synem swym?
Quis non posset contristari,
piam Matrem contemplari,
dolentem cum Filio?
Jezus spotyka kobiety jerozolimskie, które płaczą nad Nim
C.: Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste,
i błogosławimy Tobie.
W.: Żeś przez krzyż i mękę swoją
świat odkupić raczył.
Z Ewangelii według św. Łukasza (23, 28-31)
Lecz Jezus zwrócił się do nich i rzekł: «Córki jerozolimskie, nie płaczcie nade Mną; płaczcie raczej nad sobą i nad waszymi dziećmi! Oto bowiem przyjdą dni, kiedy mówić będą: 'Szczęśliwe niepłodne łona, które nie rodziły, i piersi, które nie karmiły'. Wtedy zaczną wołać do gór: Padnijcie na nas! i do pagórków: Przykryjcie nas! Bo jeśli z zielonym drzewem to czynią, cóż się stanie z suchym?»
Głos Jezusa, karcący kobiety jerozolimskie,
które za Nim idą i płaczą nad Jego losem,
skłania nas do refleksji.
Jak to rozumieć?
Czy nie jest to napiętnowanie
czysto sentymentalnej pobożności,
która nie rodzi nawrócenia i żywej wiary?
Na nic zdaje się słowne i sentymentalne ubolewanie
nad cierpieniami tego świata,
jeśli w naszym życiu nie następuje żadna zmiana.
Dlatego Pan przestrzega nas
przed niebezpieczeństwem, które też nam zagraża.
Ukazuje nam wagę grzechu i powagę sądu.
Czyż pomimo wszystkich naszych słów
wyrażających oburzenie wobec zła
i cierpień niewinnych,
nie jesteśmy zbyt skłonni
do banalizowania tajemnicy zła?
Czy ostatecznie w obrazie Boga i Jezusa
nie doceniamy przypadkiem
jedynie łagodności i miłości,
podczas gdy spokojnie zapomnieliśmy o sądzie?
Myślimy: czyż Bóg mógłby robić dramat
z naszej słabości?
Przecież ostatecznie jesteśmy tylko ludźmi!
Patrząc jednak na cierpienia Syna,
widzimy całą wagę grzechu,
widzimy, że za grzech musimy odpokutować do końca,
by go przezwyciężyć.
Nie można wciąż banalizować zła
wobec wizerunku cierpiącego Pana.
On również do nas mówi: nie płaczcie nade Mną,
płaczcie raczej nad sobą...
Bo jeśli z zielonym drzewem to czynią,
cóż się stanie z suchym?
Panie, do płaczących kobiet mówiłeś o pokucie,
o dniu Sądu, kiedy staniemy przed Twym obliczem,
obliczem Sędziego świata.
Wzywasz nas, byśmy przestali się uspokajać
banalizując zło, by móc żyć po staremu.
Pokazujesz nam,
jak poważna spoczywa na nas odpowiedzialność,
i ostrzegasz, że na Sądzie
możemy zostać uznani za winnych,
a nasze życie za bezowocne.
Spraw, byśmy nie poprzestali
na towarzyszeniu Ci w drodze,
ofiarując jedynie słowa współczucia.
Nawróć nas i daj nam nowe życie;
nie pozwól, byśmy na końcu tkwili
jak suche drzewo, lecz spraw,
byśmy stali się w Tobie żywymi latoroślami,
prawdziwym krzewem winnym,
i byśmy wydali owoc na życie wieczne
(por. J 15, 1-10).
Pater noster...
Męką Syna zrodzonego,
Co dla dobra cierpiał mego,
Ze mną się podzielić chciej.
Tui Nati vulnerati,
tam dignati pro me pati
poenas mecum divide.
Jezus upada po raz trzeci
C.: Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste,
i błogosławimy Tobie.
W.: Żeś przez krzyż i mękę swoją
świat odkupić raczył.
Z Księgi Lamentacji (3, 27-32)
Dobrze dla męża, gdy dźwiga
jarzmo w swojej młodości.
Niech siedzi samotny w milczeniu,
gdy On na niego je włożył.
Niech usta zanurzy w prochu!
A może jest jeszcze nadzieja?
Bijącemu niech nadstawi policzek,
niechaj nasyci się hańbą!
Bo nie jest zamiarem Pana
odtrącić na wieki.
Gdy udręczył, znów się lituje
w dobroci swej niezmiernej.
Co mówi nam trzeci upadek Jezusa
pod ciężarem krzyża?
Może nasuwać myśli o upadku wszystkich ludzi,
o oddaleniu się od Chrystusa wielu chrześcijan,
zdających się na sekularyzm bez Boga.
Czy jednak nie powinniśmy myśleć także o tym,
ile Chrystus musi wycierpieć w swoim Kościele?
Ileż razy nadużywa się sakramentu Jego obecności,
jak często wchodzi On w puste i niegodziwe serca!
Ileż razy czcimy samych siebie,
nie biorąc Go nawet pod uwagę!
Ileż razy Jego słowo
jest wypaczane i nadużywane!
Jak mało wiary jest w licznych teoriach,
ileż pustych słów!
Ile brudu jest w Kościele,
i to właśnie wśród tych,
którzy poprzez kapłaństwo
powinni należeć całkowicie do Niego!
Ileż pychy i samouwielbienia!
Jak mało cenimy sobie sakrament pojednania,
w którym On czeka, by nas podźwignąć z upadków!
To wszystko jest obecne w Jego męce.
Zdrada uczniów,
niegodne przyjmowanie Jego Ciała i Krwi
jest z pewnością największym bólem,
który przeszywa serce Zbawiciela.
Nie pozostaje nam nic innego,
jak z głębi duszy wołać do Niego
Kyrie, eleison — Panie, ratuj! (por. Mt 8, 25).
Panie, tak często Twój Kościół
przypomina tonącą łódź,
łódź, która nabiera wody ze wszystkich stron.
Także na Twoim polu widzimy więcej kąkolu niż zboża. Przeraża nas brud na szacie i obliczu Twego Kościoła. Ale to my sami je zbrukaliśmy!
To my zdradzamy Cię za każdym razem,
po wszystkich wielkich słowach i szumnych gestach. Zmiłuj się nad Twoim Kościołem:
także w nim Adam ciągle na nowo upada.
Naszym upadkiem powalamy Cię na ziemię.
A szatan śmieje się szyderczo z nadzieją,
że nie zdołasz podnieść się więcej z tego upadku.
Liczy, że powalony upadkiem Twego Kościoła,
będziesz leżał na ziemi, pokonany.
Ty jednak podniesiesz się.
Podniosłeś się, zmartwychwstałeś
i możesz podźwignąć także nas.
Zbawiaj i uświęcaj Twój Kościół.
Zbawiaj i uświęcaj nas wszystkich.
Pater noster...
Matko, coś miłości zdrojem,
Przejmij mnie cierpieniem swoim,
Abym boleć z Tobą mógł.
Eia, Mater, fons amoris,
me sentire vim doloris
fac, ut tecum lugeam.
Jezus z szat obnażony
C.: Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste,
i błogosławimy Tobie.
W.: Żeś przez krzyż i mękę swoją
świat odkupić raczył.
Z Ewangelii według św. Mateusza (27, 33-36)
Gdy przyszli na miejsce zwane Golgotą, to znaczy Miejscem Czaszki, dali Mu pić wino zaprawione goryczą. Skosztował, ale nie chciał pić. Gdy Go ukrzyżowali, rozdzielili między siebie Jego szaty, rzucając o nie losy. I siedząc tam, pilnowali Go.
Jezus zostaje odarty ze swych szat.
Szata wskazuje na pozycję społeczną człowieka.
Daje mu miejsce w społeczeństwie,
sprawia, że jest kimś.
Publiczne obnażenie Go oznacza,
że Jezus nie jest już nikim,
został zepchnięty na margines,
wzgardzony przez wszystkich.
Moment odarcia z szat
przypomina nam także wygnanie z raju:
Boski splendor przybladł w człowieku,
który teraz — gdy jest nagi,
wystawiony na widok publiczny, obnażony —
wstydzi się.
W ten sposób Jezus
jeszcze raz stawia siebie
w sytuacji człowieka upadłego.
Obnażony Jezus przypomina nam,
że wszyscy utraciliśmy
«pierwotną szatę» Boskiego splendoru.
Pod krzyżem żołnierze rzucają losy
o ten ubogi majątek, szaty.
Ewangeliści opowiadają to słowami Psalmu 22 (w. 19),
mówiąc nam to, co Jezus powie uczniom z Emaus:
wszystko dokonało się zgodnie z Pismem.
Nic nie jest tu przypadkowe.
Wszystko, co się dzieje, zawarte jest w Słowie Bożym
i oparte na Boskim planie.
Pan przechodzi przez wszystkie stadia i stopnie
ludzkiego upadku, a każdy z tych stopni,
pomimo goryczy, jest krokiem do odkupienia.
W ten właśnie sposób przyprowadza do domu
zagubioną owieczkę.
Pamiętajmy też, że Jan mówi,
iż losy rzucano o tunikę Jezusa:
«całą tkaną od góry do dołu».
Możemy uznać, że jest to nawiązanie do szaty
najwyższego kapłana,
utkanej z jednej nici, bez szwów (Fl J a III 161).
Ten Ukrzyżowany jest bowiem
prawdziwym Najwyższym Kapłanem.
Panie Jezu, zostałeś obnażony ze swych szat,
wyszydzony, wykluczony ze społeczności.
Wziąłeś na siebie hańbę Adama,
uzdrawiając go.
Wziąłeś na siebie cierpienia i potrzeby ubogich,
wygnańców świata.
Ale właśnie w ten sposób
wypełniasz słowo proroków.
Właśnie w ten sposób nadajesz znaczenie temu,
co wydaje się pozbawione znaczenia.
Właśnie w ten sposób pozwalasz nam uznać,
że w rękach Ojca jesteś Ty, my i świat.
Obdarz nas głębokim szacunkiem dla człowieka
we wszystkich fazach jego istnienia
i we wszystkich sytuacjach,
w których go spotykamy.
Daj nam szatę utkaną ze światłości Twojej łaski.
Pater noster...
Niechaj serce moje pała,
By radością mą się stała
Miłość, którą Chrystus Bóg.
Fac ut ardeat cor meum
in amando Christum Deum,
ut sibi complaceam.
Jezus przybity do krzyża
C.: Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste,
i błogosławimy Tobie.
W.: Żeś przez krzyż i mękę swoją
świat odkupić raczył.
Z Ewangelii według św. Mateusza (27, 37-42)
A nad głową Jego umieścili napis z podaniem Jego winy: «To jest Jezus, Król żydowski». Wtedy też ukrzyżowano z Nim dwóch złoczyńców, jednego po prawej, drugiego po lewej stronie. Ci zaś, którzy przechodzili obok, przeklinali Go i potrząsali głowami, mówiąc: «Ty, który burzysz przybytek i w trzy dni go odbudowujesz, wybaw sam siebie; jeśli jesteś Synem Bożym, zejdź z krzyża!» Podobnie arcykapłani wraz z uczonymi w Piśmie i starszymi, szydząc, powtarzali: «Innych wybawiał, siebie nie może wybawić. Jest królem Izraela: niechże teraz zejdzie z krzyża, a uwierzymy w niego».
Jezus zostaje przybity do krzyża.
Dzięki Całunowi Turyńskiemu
możemy mieć pewne wyobrażenie
o niewiarygodnym okrucieństwie tej praktyki.
Jezus nie chce napoju odurzającego,
który Mu podają:
świadomie godzi się na ból ukrzyżowania.
Całe Jego ciało jest umęczone;
spełniły się słowa Psalmu:
«Ja zaś jestem robak,
a nie człowiek, pośmiewisko ludzkie
i wzgardzony przez lud» (22 [21], 7).
«Jak ktoś, przed kim się twarz zakrywa,
wzgardzony (...). Lecz on się obarczył
naszym cierpieniem, on dźwigał
nasze boleści» (Iz 53, 3 n.).
Przystańmy przed tym obrazem bólu,
przed cierpiącym Synem Bożym.
Patrzmy na Niego
w chwilach zadufania w sobie i przyjemności,
aby uczyć się przestrzegania granic
i widzenia marności
wszystkich dóbr czysto materialnych.
Patrzmy na Niego w chwilach kataklizmów i tragedii,
aby poznać, że wtedy właśnie jesteśmy blisko Boga.
Starajmy się rozpoznać Jego oblicze w tych,
którymi bylibyśmy skłonni wzgardzić.
Wobec skazanego Pana,
który nie zechciał użyć swej władzy,
by zejść z krzyża, ale wolał
znieść cierpienie krzyża aż do końca,
może zrodzić się jeszcze jedna myśl.
Ignacy Antiocheński,
uwięziony z powodu wiary w Pana,
chwalił niezłomną wiarę chrześcijan ze Smyrny:
powiada, że byli niejako przygwożdżeni
z ciałem i krwią do krzyża Pana Jezusa Chrystusa.
Pozwólmy się przygwoździć do Niego.
Nie ulegając nigdy pokusie oderwania się
ani nie zważając na drwiny,
którymi by chciano nas do tego skłonić.
Panie Jezu Chryste,
pozwoliłeś się przybić do krzyża,
godząc się na straszliwe okrucieństwo tego bólu,
zrujnowanie Twego ciała i Twej godności.
Dałeś się przybić, cierpiałeś
nie szukając ucieczki ani kompromisów.
Pomóż nam nie uciekać przed tym,
do czego jesteśmy wezwani.
Pomóż nam związać się ściśle z Tobą.
Pozwól nam zdemaskować tę fałszywą wolność,
która chce nas oddalić od Ciebie.
Pomóż nam przyjąć Twą «związaną» wolność
i odnaleźć w ścisłej więzi z Tobą
prawdziwą wolność.
Pater noster...
Matko Święta, srogie rany,
Które niósł Ukrzyżowany,
Wyryj mocno w duszy mej.
Sancta Mater, istud agas,
Crucifixi fige plagas
cordi meo valide.
Jezus umiera na krzyżu
C.: Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste,
i błogosławimy Tobie.
W.: Żeś przez krzyż i mękę swoją
świat odkupić raczył.
Z Ewangelii według św. Jana (19, 19-20)
Wypisał też Piłat tytuł winy i kazał go umieścić na krzyżu. A było napisane: «Jezus Nazarejczyk, Król żydowski». Napis ten czytało wielu Żydów, ponieważ miejsce, gdzie ukrzyżowano Jezusa, było blisko miasta. A było napisane w języku hebrajskim, łacińskim i greckim.
Z Ewangelii według św. Mateusza (27, 45-50. 54)
Od godziny szóstej mrok ogarnął całą ziemię, aż do godziny dziewiątej. Około godziny dziewiątej Jezus zawołał donośnym głosem: «Eli, Eli, lema sabachthani?», to znaczy: «Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił?» Słysząc to, niektórzy ze stojących tam mówili: «On Eliasza woła». Zaraz też jeden z nich pobiegł i wziąwszy gąbkę, nasączył ją octem, umocował na trzcinie i dawał Mu pić. Lecz inni mówili: «Zostaw! Popatrzymy, czy nadejdzie Eliasz, aby go wybawić». A Jezus raz jeszcze zawołał donośnym głosem i oddał ducha. Setnik zaś i jego ludzie, którzy trzymali straż przy Jezusie, widząc trzęsienie ziemi i to, co się działo, zlękli się bardzo i mówili: «Prawdziwie, Ten był Synem Bożym».
Na krzyżu Jezusa napis
w dwóch językach ówczesnego świata,
po grecku i łacinie, oraz w języku narodu wybranego,
po hebrajsku, mówi, kim jest:
Król żydowski, obiecany Syn Dawida.
Piłat, niesprawiedliwy sędzia,
niechcący stał się prorokiem.
Światowej opinii publicznej
zostaje ogłoszona królewskość Jezusa.
Sam Jezus nie godził się na tytuł Mesjasza,
gdyż wiązał się z błędnym,
ludzkim rozumieniem zbawienia i władzy.
Ale teraz ten tytuł
może być wypisany publicznie na krzyżu.
W ten sposób On naprawdę jest królem świata.
Teraz jest naprawdę «wywyższony».
W swym uniżeniu się wznosi.
Teraz w radykalny sposób
wypełnił nakaz miłości,
złożył ofiarę z samego siebie
i właśnie w ten sposób objawił teraz
samego Boga, tego Boga, który jest miłością.
Teraz wiemy, kim jest Bóg.
Teraz wiemy, na czym polega
prawdziwa królewskość.
Jezus modli się, wypowiadając
początkowe słowa Psalmu 22:
«Boże mój, Boże mój,
czemuś mnie opuścił?» (Ps 22 [21], 2).
Utożsamia się z cierpiącym Izraelem,
całą cierpiącą ludzkością,
przeżywa dramat nieobecności Boga.
Sprawia, iż Bóg objawia się właśnie tam,
gdzie wydaje się,
że jest definitywnie pokonany i nieobecny.
Krzyż Jezusa jest wydarzeniem
o zasięgu kosmicznym.
Gdy Syn Boży umiera, świat spowijają ciemności.
Ziemia drży, a z krzyża
bierze początek Kościół złożony z pogan.
Rzymski setnik uznaje, pojmuje,
że Jezus jest Synem Bożym.
Z krzyża triumfuje wciąż na nowo.
Panie Jezu Chryste,
w godzinie Twojej śmierci słońce się zaćmiło.
Wciąż na nowo jesteś przybijany do krzyża.
Właśnie w tej godzinie dziejów
przeżywamy zaciemnienie Boga.
Z powodu bezmiernego cierpienia
i ludzkiej przewrotności
oblicze Boże, Twoje oblicze,
jawi się zaciemnione, nierozpoznawalne.
Ale właśnie na krzyżu dałeś się rozpoznać.
Dlatego, że jesteś Tym,
który cierpi i kocha, jesteś wywyższony.
Właśnie stamtąd zatriumfowałeś.
Pomóż nam rozpoznać Twe oblicze
w tej godzinie ciemności i zamętu.
Pomóż nam wierzyć w Ciebie i iść za Tobą
właśnie w godzinie ciemności i w potrzebie.
Ukaż się na nowo światu w tej godzinie.
Spraw, by się objawiło Twe zbawienie.
Pater noster...
Widzi, jak samotnie kona
Owoc Jej czystego łona,
Dając życie za ten świat.
Vidit suum dulcem Natum
morientem desolatum,
cum emisit spiritum.
Jezus zdjęty z krzyża i powierzony Matce
C.: Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste,
i błogosławimy Tobie.
W.: Żeś przez krzyż i mękę swoją
świat odkupić raczył.
Z Ewangelii według św. Mateusza (27, 54-55)
Setnik zaś i jego ludzie, którzy trzymali straż przy Jezusie, widząc trzęsienie ziemi i to, co się działo, zlękli się bardzo i mówili: «Prawdziwie, Ten był Synem Bożym». Było tam również wiele niewiast, które przypatrywały się z daleka. Szły one za Jezusem z Galilei i usługiwały Mu.
Jezus umarł.
Jego Serce przebiła włócznia rzymskiego żołnierza
i wypłynęła krew i woda: tajemniczy obraz
strumienia sakramentów chrztu i Eucharystii,
z których, mocą przebitego Serca Pana,
Kościół odradza się wciąż na nowo.
Nie połamano Mu nóg
jak pozostałym dwóm ukrzyżowanym;
w ten sposób objawia się On
jako prawdziwy Baranek Paschalny,
którego żadna kość
nie może być złamana (por. Wj 12, 46).
A teraz, gdy wszystko zniósł,
widać, że On, choć serca były wzburzone,
a moc nienawiści i podłości wielka,
nie pozostał sam.
Są wierni. Pod krzyżem stali: Maryja, Jego Matka,
siostra Matki Jego, Maria, Maria Magdalena
i umiłowany uczeń.
Teraz przybywa także człowiek bogaty,
Józef z Arymatei: bogacz znajduje sposób,
by przejść przez ucho igielne,
ponieważ Bóg wspiera go łaską.
Składa ciało Jezusa w swoim
nowym grobie w ogrodzie.
Tam, gdzie zostaje pogrzebany Jezus,
cmentarz przemienia się w ogród,
ogród, z którego został wygnany Adam,
gdy oddalił się od pełni życia, od swego Stwórcy.
Grób w ogrodzie mówi nam,
że panowanie śmierci ma się ku końcowi.
Przychodzi także członek Sanhedrynu, Nikodem,
któremu Jezus ogłosił tajemnicę
powtórnego narodzenia się z wody i z Ducha.
Także w Sanhedrynie, który skazał Go na śmierć,
jest ktoś, kto wierzy, kto zna
i uznaje Jezusa po Jego śmierci.
W godzinie wielkiej żałoby, ciemności i rozpaczy
w tajemniczy sposób rozbłyska światło nadziei.
Bóg ukryty pozostaje jednak Bogiem żyjącym i bliskim.
Umarły Pan pozostaje jednak Panem
i naszym Zbawicielem, także w nocy śmierci.
Kościół Jezusa Chrystusa, Jego nowa rodzina,
zaczyna się kształtować.
Panie, zstąpiłeś w ciemności śmierci.
Jednak dobre ręce zabierają Twe ciało
i spowijają w czyste płótno (Mt 27, 59).
Wiara nie całkiem umarła,
słońce nie całkiem zaszło.
Ileż razy wydaje się, że śpisz.
Jakże łatwo my, ludzie, oddalamy się
i mówimy sobie «Bóg umarł».
Spraw, abyśmy w godzinie ciemności uznali,
że Ty jednak jesteś obecny.
Nie zostawiaj nas samych, gdy upadamy na duchu.
Wspomagaj nas, byśmy nie zostawiali Cię samego.
Daj nam wierność, która nie osłabnie w zagubieniu,
i miłość, abyśmy przyjęli Cię,
kiedy będziesz w największej potrzebie,
na wzór Twojej Matki,
tulącej Cię na nowo do swego łona.
Pomóż nam, pomóż ubogim i bogatym,
prostym i wykształconym,
widzieć mimo lęków i uprzedzeń.
Daj ofiarować Ci nasze zdolności, serca i czas,
byśmy w ten sposób przygotowali ogród,
w którym może nastąpić zmartwychwstanie.
Pater noster...
Bym z Chrystusem konał razem,
Męki Jego był obrazem,
Rany Jego w sobie czuł.
Fac me vere tecum flere,
Crucifixo condolere,
donec ego vixero.
Jezus złożony do grobu
C.: Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste,
i błogosławimy Tobie.
W.: Żeś przez krzyż i mękę swoją
świat odkupić raczył.
Z Ewangelii według św. Mateusza (27, 59-61)
Józef zabrał ciało, owinął je w czyste płótno i złożył w swoim nowym grobie, który kazał wykuć w skale. Przed wejściem do grobu zatoczył duży kamień i odszedł. Lecz Maria Magdalena i druga Maria pozostały tam, siedząc naprzeciw grobu.
Jezus, zhańbiony i znieważony,
zostaje złożony z należną czcią w nowym grobie.
Nikodem przynosi sto funtów mieszanki mirry i aloesu,
która ma roztaczać miłą woń.
Teraz, w ofierze Syna objawia się,
podobnie jak w namaszczeniu w Betanii,
bezmiar, który przypomina nam
wielkoduszność miłości Boga, jej przeobfitość.
Bóg wielkodusznie składa samego siebie w ofierze.
Jeśli miarą Boga jest przeobfitość,
to także dla nas żadna nasza ofiara
nie może być zbyt wielka dla Boga.
Sam Jezus uczył nas tego
w Kazaniu na Górze (por. Mt 5, 20).
Ale trzeba także przypomnieć
słowa św. Pawła o Bogu,
który «pozwala nam (...) roznosić
po wszystkich miejscach woń Jego poznania.
Jesteśmy bowiem (...)
wonnością Chrystusa» (2 Kor 2, 14 n.).
Podczas gdy gniją ideologie,
nasza wiara powinna być nową wonią,
która prowadzi na ścieżki życia.
W chwili złożenia do grobu
zaczyna wypełniać się słowo Jezusa:
«Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam:
Jeśli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze,
zostanie samo jedno, ale jeśli obumrze,
przynosi plon obfity» (J 12, 24).
Jezus jest pszenicznym ziarnem, które obumiera.
Obumarłe ziarno pszenicy daje początek
wielkiemu rozmnożeniu chleba,
które trwa aż do skończenia świata:
On jest chlebem życia,
zdolnym w przeobfity sposób zaspokoić głód
całej ludzkości i dać jej życiodajny pokarm,
przedwieczne Słowo Boga,
które dla nas stało się ciałem, a także chlebem,
poprzez krzyż i zmartwychwstanie.
Nad pogrzebem Jezusa jaśnieje tajemnica Eucharystii.
Panie Jezu Chryste, w złożeniu do grobu
obumierasz niczym ziarno pszeniczne.
Stałeś się obumarłym ziarnem pszenicy,
które wydaje owoc w czasie, aż po wieczność.
Z grobu po wszystkie czasy
promieniuje obietnica ziarna pszenicy,
a z niego pochodzi prawdziwa manna,
chleb życia, w którym nam dajesz samego siebie.
Przedwieczne Słowo, przez wcielenie i śmierć,
stało się słowem bliskim.
Oddajesz siebie w nasze dłonie i naszym sercom,
aby Twe słowo wzrastało w nas i przynosiło owoc.
Dajesz siebie przez śmierć ziarna pszenicy,
abyśmy także my nie bali się stracić życia,
by je odnaleźć; abyśmy także my
zaufali obietnicy pszenicznego ziarna.
Pomóż nam coraz bardziej miłować
Twą eucharystyczną tajemnicę i czcząc ją
— żyć naprawdę Tobą, Chlebie z Nieba.
Pomóż nam stawać się Twą «wonią»,
aby w tym świecie wyczuwalne było Twoje życie.
Jak ziarno pszeniczne wyrasta z ziemi
w postaci łodygi i kłosa, tak również Ty
nie mogłeś pozostać w grobie:
grób jest pusty, ponieważ On, Ojciec,
nie «pozostawił Cię w Otchłani,
ani Twe ciało nie uległo rozkładowi
(por. Dz 2, 31; Ps 16 [15], 10 LXX).
Nie, Ty nie uległeś rozkładowi.
Zmartwychwstałeś, czyniąc miejsce dla ciała
przemienionego w Sercu Boga.
Dozwól nam radować się tą nadzieją
i nieść ją radośnie w świat,
uczyń nas świadkami Twego zmartwychwstania.
Pater noster...
Kiedy umrze moje ciało,
obleczona wieczną chwałą
dusza niech osiągnie raj. Amen.
Quando corpus morietur,
fac ut animae donetur
paradisi gloria. Amen.
opr. mg/mg
Copyright © by L'Osservatore Romano (6/2005) and Polish Bishops Conference