Etyka się opłaca.
Dlaczego finanse potrzebują etyki?Paul H. DembinskiObservatoire de la Finance, Uniwersytet we Fryburgu Finanse, jak każda sfera ludzkiej działalności, nie są wolne od problemów etycznych, pytania o sens i podstawy działalności finansowej wracają od paru lat z coraz większym naporem i w różnych formach. Szczególnie istotne jest, by rozwijająca się współpraca i dialog między środowiskami zawodowymi krajów o dojrzałej gospodarce rynkowej z jednej strony, a z drugiej krajów, w których podwaliny gospodarki rynkowej dopiero powstają, nie pominął wątku etycznego przy - normalnej i zrozumiałej - fascynacji sprawami technicznymi i profesjonalnymi. Coraz bardziej oczywiste staje się bowiem, że nawet najbardziej wyrafinowane rozwiązania techniczne nie zastąpią "fundamentu etycznego" jako podstawy dobrze funkcjonującej gospodarki rynkowej. Dlaczego więc banki i w ogóle instytucje finansowe potrzebują etyki? O jakiej odpowiedzialności może być mowa w ich przypadku? Wśród wielu odpowiedzi można zidentyfikować cztery typowe, które w różnych odcieniach pojawiają się w światowej debacie na ten temat. Pierwsza z nich jest prosta, jednoznaczna i czysto utylitarna. Brzmi po prostu: etyka się opłaca. Od tego hasła zaczyna się wiele poświęconych tej kwestii wykładów i seminariów, ma być to argument miażdżący dla tych, którzy wahają się zapisać na kolejne seminarium z business ethics. Stwierdzenie "etyka się opłaca" ma dwojakie znaczenie. Może oznaczać, że zachowanie etyczne zawsze w końcu się opłaci, podobnie jak to ma miejsce w wypadku przywoływanej przez niektórych zasady, że uczciwość się opłaca. Drugie znaczenie odnosi się do tego, ile klient jest w stanie zapłacić za produkt finansowy czy usługę opatrzoną etykietą "etyczny", analogicznie jak w przypadku produktów "ekologicznych". Tego rodzaju odpowiedzi na pytanie "po co etyka?" są uspokajające, wcale jednak nie jest pewne, czy prawdziwe i wyczerpujące. Drugi rodzaj odpowiedzi formułowany jest na poziomie zasad zawodowych poszczególnych profesji finansowych, a często nawet całego świata finansowego, z międzynarodowymi organizacjami finansowymi na czele. Słyszymy wtedy, że etyka - określana jako zespół zasad porządkujących - jest konieczna tak samo, jak konieczny jest kodeks drogowy, aby umożliwić sprawny i bezpieczny ruch na szosach. Głębsza analiza tego stanowiska pokazuje, że sama treść tego kodeksu nie ma, w tym ujęciu, większej wagi, ważniejsze jest natomiast, aby był on przestrzegany przez wszystkich użytkowników. W ten sposób odpowiedzialność pojedynczych uczestników ogranicza się do formalnego przestrzegania kodeksu i respektowania reguł gry, jak to się potocznie określa. Za kształt reguł natomiast odpowiedzialność ponosi ustawodawca, który równocześnie odpowiedzialny jest za karanie tych, którzy reguł nie przestrzegają. Trzecia typowa odpowiedź na sformułowane w tytule pytanie jest zupełnie innej natury niż poprzednie. Tym razem etyka definiowana jest jako sposób postępowania o określonej jakości - specjaliści mówią w tym przypadku o "etyce cnoty" - która pozwala pojedynczym osobom zachować własne poczucie godności. Chodzi o to, aby móc zawsze spokojnie spojrzeć sobie w oczy. Odpowiedzialność wykracza więc daleko poza wymogi czysto formalne i legalistyczne, ponieważ ważne jest, by w momencie podejmowania decyzji, która będzie miała jakiekolwiek konsekwencje dla naszego otoczenia, otworzyć się na "innego". Jean-Loup Dherse w swojej ostatniej książce "LŐEthique ou le Chaos?" (Etyka czy Chaos?) pisze o konieczności wzięcia pod uwagę tych, "którzy ani nie mogą mnie nagrodzić, ani nie mogą mnie ukarać", innymi słowy - tych, którzy znajdują się poza kręgiem decyzyjnym. Ostatnia z odpowiedzi brzmi, że więź społeczna każdego społeczeństwa zakorzeniona jest w określonym fundamencie etycznym. Taki fundament jest więc konieczny, aby trwało społeczeństwo i rozwijała się cywilizacja. Można by zatem przyjąć, że sam fakt istnienia cywilizacji jest najlepszym dowodem, że nie ma się co kłopotać o poczucie odpowiedzialności i etykę, gdyż mamy ją wszyscy wrodzoną i jest dla nas czymś tak naturalnym jak oddychanie. Może by tak było, gdyby nie spostrzeżenie, że fundament etyczny podlega jednak erozji i osłabieniu na skutek nieograniczonego działania sił rynkowych. Pokazuje to wyraźnie George Soros w swojej ostatniej książce "Crisis of Global Capitalism", gdy pisze, że rynek pozostawiony sam sobie jest mechanizmem odwrotnej selekcji naturalnej. Innymi słowy, według Sorosa w grze rynkowej, która jest szczególnie twarda w dziedzinie finansów, wygrywają ci, którzy mają najmniej skrupułów. Rezultatem takiej selekcji w prostej linii jest rozbicie fundamentu etycznego, czyli rozbicie podstaw społeczeństwa, bez których z kolei sam rynek nie może istnieć jako mechanizm regulujący działalność ekonomiczną. W konsekwencji sam Soros - między wierszami - wskazuje na potrzebę respektowania norm etycznych, aby w ten sposób ocalić to, na czym opiera się rynek. W swojej książce "Papieże i kapitalizm" o. Maciej Zięba OP uzupełnia intuicje Sorosa, przywołując argumenty z filozofii i nauki chrześcijańskiej, a podsumowując, pisze: "rynek bowiem, podobnie jak wolność lub działanie, nie jest całkiem autonomiczny, wymaga wspierania przez silny i żywotny system etyczno-kulturowy". Wielu praktyków - jak i teoretyków - zgadza się zarówno z analizą Sorosa, jak i z konkluzją o. Zięby. Kiedy jednak połączymy te dwie diagnozy, pojawi się paradoks: rynek potrzebuje etyki, ale poprzez swe działanie równocześnie niszczy ją i pożera. Ten paradoks pokazuje dylematy, jakim musi stawić czoło każda sensowna debata na temat etyki i odpowiedzialności gospodarczej w ogóle, a finansowej w szczególności. Odpowiedzi, na pytanie "po co etyka w finansach?", które przed chwilą naszkicowałem, nie wykluczają się, a nawet, w wielu aspektach, wręcz dopełniają. Na pytanie, jak konkretnie się uzupełniają, jakich wymagają rozwiązań i działań, nie sposób odpowiedzieć w sposób prosty; trzeba tutaj brać pod uwagę konkretne sytuacje zawodowe i techniczne. Praca nad wyjaśnieniem tej kwestii wymaga wymiany poglądów i współpracy ludzi zaangażowanych zawodowo: tych, którzy znają praktyczne uwarunkowania, oraz teoretyków, którzy zgodzą się słuchać i uczyć, zanim zaczną dawać rady. Najwyższy czas, żeby tego rodzaju praca ruszyła w środowiskach zawodowych finansistów, biorących pod uwagę specyficzne post- komunistyczne uwarunkowania. opr. MK/PO |