Człowiek nie składa się wyłącznie z duszy - dla prawdziwego rozwoju sport może być równie ważny jak ćwiczenia duchowe!
„Jeśli chcesz być wolny od grzechu, uważaj, aby cię szatan zastał zawsze zajętym" - doradzał pewnemu młodzieńcowi św. Jan Bosko. Jedną z najstarszych form aktywności ludzkiej jest sport, który zaspokaja potrzebę zabawy i jest źródłem radości człowieka. Jakie znaczenie dla formacji kleryka, a także posługi kapłana może mieć uprawianie sportu?
Doktor Zbigniew Dziubiński z Chrześcijańskiej Akademii Teologii w Warszawie prowadził badania nad kulturą fizyczną w Wyższych Seminariach Duchownych Kościoła katolickiego w Polsce. Zapytany o najważniejsze wnioski płynące z jego badań powiedział, że w ciągu ostatnich dziesięciu lat w polskich seminariach nastąpił ogromny postęp w zakresie organizowania bazy dla kultury fizycznej. Chociaż jednak klerycy mają do dyspozycji znakomite obiekty sportowe, nie znajduje to przełożenia na wzrost ich świadomości, tzn. poglądy i opinie, system wartości oraz potrzeby. Dlaczego? Wielu z nich - ale dotyczy to generalnie polskiej młodzieży - wyniosła negatywne skojarzenia z kulturą fizyczną jeszcze ze szkoły średniej.
Na szczęście nie wszyscy, bo przecież dzięki sportowi wzrasta sprawność fizyczna i kształtują się liczne cechy charakteru człowieka, takie jak m.in.
hart ducha, odwaga, wytrwałość czy zdolność przezwyciężania własnych słabości. Seminarium jest dla kleryków czasem zajęć rozwijających umysł i ducha, a ciało pozostaje jakby dopiero na trzecim miejscu. A przecież są to młodzi mężczyźni: ich ciała rozwijają się, dojrzewają i mężnieją. Rozwija się również ich popęd seksualny, toteż przy intensywnym wysiłku umysłowym oraz duchowym muszą zacząć dostrzegać również swoje ciała i - jak to się potocznie mówi - dawać im nieco „w kość".
Tak, przynajmniej, uważa ks. Mirosław Mikulski z Warszawy, znany duszpasterz sportowców, który szczególnie umiłował szermierkę na pięści. Ich pęd witalny musi zostać ukierunkowany, a do realizacji tego celu doskonale nadaje się sport, który może być znakomitym hamulcem w rozmaitych pokusach.
Zapytany o źródła swej fascynacji boksem ks. Mikulski powiedział mi, że przed laty uprawiał tę dyscyplinę we Wrocławiu; obecnie działa w sekcji bokserskiej warszawskiej Gwardii. Kiedy po śmierci na ringu kolejnego pięściarza wybuchły namiętne dyskusje, w których dyskredytowano boks, napisał referat w jego obronie. Chodził wówczas we Wrocławiu na treningi, prowadzone przez znakomitego szkoleniowca Michała Szczepana. A później, po dwunastu latach kapłaństwa, podjął studia na KUL oraz napisał pracę o moralności boksu. Uczestnicząc w licznych turniejach i prowadząc badania do swojej pracy, odkrył drugą swoją wielką pasję: duszpasterstwo sportowców. Dostrzegł bowiem zapotrzebowanie na posługę kapelana w świecie sportowym, w którym wielu zawodników pogubiło się na drogach życia. Obecnie dwa razy do roku organizuje rekolekcje dla bokserów, w których każdorazowo uczestniczy kilkudziesięciu sportowców. Uważa, że najpiękniejszą cechą, której uczy boks, jest odwaga, bo uprawiając tę dyscyplinę, trzeba z otwartymi oczami iść do ataku:
- Mnie dopomogło to w życiu kapłańskim „z otwartymi oczami" zmagać się z rozmaitymi problemami. W boksie bardzo ważna jest również odporność na ciosy, której tak często nam w życiu brakuje, przez co łatwo poddajemy się, albo popadamy w depresję. To dzięki boksowi nauczyłem odporności na „ciosy", które niesie nam życie - wyznał ks. Mikulski.
W gronie sportowców w sutannach mamy również olimpijczyka; ks. Paweł Łukaszka z Nowego Targu bronił bramki naszej reprezentacji w hokeju na lodzie. Z kolei ks. Stanisław Kuć to były bokserski Mistrz Europy Federacji Klubów Kolejowych w wadze muszej, a aktualny kapelan sportowców okręgu śląskiego słynie ze swej pasji do biegów maratońskich.
Proboszcz pomorskiej parafii Sosno ks. Andrzej Jaskuła, założyciel Chrześcijańskiej Szkoły pod Żaglami, pokonał blisko 50 tysięcy mil morskich, opływając m.in. Przylądek Horn oraz dwukrotnie Atlantyk. Teraz promuje żeglarstwo morskie jako najlepszą dyscyplinę sportu, pozwalającą młodym ludziom zbliżyć się do Boga. Celem, do którego dąży owa niezwykła szkoła, jest stworzenie zastępów „strażników poranka" nowego wieku i nowego tysiąclecia. To odpowiedź na słowa Ojca Świętego, który w 2002 r. - podczas spotkania w Toronto - powiedział młodzieży: „jesteście strażnikami poranka". Tak też nazywa się jacht, który szkoła otrzymała w darze od płk. Kuklińskiego; odremontowany niemałym kosztem stoi zacumowany w bazie na Adriatyku. Od ks. Jaskuły dowiedziałem się, że jego pragnieniem kapłańskim jest kształtowanie serc i hartowanie ducha młodzieży poprzez żeglarstwo oraz Eucharystię.
W połowie kwietnia polscy ping-pongiści w sutannach rozegrali swoje mistrzostwa, w których indywidualnie i drużynowo triumfowali księża z Archidiecezji Poznańskiej. Ksiądz Andrzej Herkt był kiedyś mistrzem celuloidowej piłeczki w gminie Przemęt oraz powiecie wolsztyńskim, a grał w barwach trzecioligowej drużyny ze Śmigła. A ks. Łukasz Lewandowski to reprezentant m.in. takich klubów, jak poznański „San" czy AZS Politechnika-Wrocław. Był mistrzem Polski kadetów, jednym z najlepszych juniorów i członkiem kadry narodowej, a obecnie jest wikarym w Opalenicy. Obaj kapłani przyznają, że sport w ich życiu jest pewną odskocznią od codzienności, a także miejscem, w którym nabierają dystansu do codziennych, niełatwych problemów. Dzięki ping-pongowi poznaje się także wielu interesujących ludzi, z którymi później można współpracować na wielu płaszczyznach. Ich aktywność sportowa jest świadectwem dla młodzieży, która ma szansę ujrzeć w księdzu nie tylko kapłana stojącego przy ołtarzu, ale również sportowca, potrafiącego dobrze grać np. w tenisa stołowego czy piłkę nożną.
Potwierdza to również doświadczenie siostry Auxiliany Macek z katowickiego klasztoru Zgromadzenia Sióstr Służebniczek NMP. Kiedyś grała w tenisa stołowego w klubie „Kłos" - Olkusz, a na początku lat osiemdziesiątych i jako studentka pedagogiki Uniwersytetu Śląskiego zdołała wywalczyć tytuł Akademickiej Mistrzyni Polski.
- Dyscyplina, której nauczyłam się dzięki uprawianiu sportu, pomogła mi w życiu zakonnym łatwiej oswoić się z dyscypliną duchową - usłyszałem od s. Auxiliany, która po chwili dodała: - Wstępując do Zgromadzenia, podarowałam Panu Jezusowi sport, ale Jego miłość jest tak wielka, że czasem może nas zaskoczyć. Przekonałam się o tym kiedy nauczałam w Bielsku. Dane mi było tam pozyskać w oczach uczniów większy autorytet, dzięki ograniu ich wszystkich przy tenisowym stole...
Ksiądz prof. Tomasz Węcławski z Poznania, znany jako wytrawny kolarz, powiedział mi, że jego pasja do roweru zrodziła się ze... słabości.
W szkole nie należałem do dobrych sportowców. Ale na rowerze zawsze jeździłem na serio, stawiając sobie wysoko poprzeczkę. Chciałem sprawdzić własne siły, ponieważ lubię zmagać się z trudnościami, a w kolarstwie - podobnie jak w innych dyscyplinach - trzeba się, naprawdę, przyłożyć. Owo podnoszenie poprzeczki wiązało się zarówno z długością tras, jak i stopniem ich trudności oraz warunkami klimatycznymi. Kiedyś na trasie pokonywałem dziennie po 200 km, teraz już trochę mniej - ok. 180 km. Najtrudniejsze są jazdy w śniegu, a także w deszczu, zwłaszcza kiedy jest zimno. Staram się jeździć dość wysoko, pokonałem m.in. francuską przełęcz Cole de la Bonette, rozciągającą się 2800 m n.p.m. Ale to nie była taka trudna trasa; gorsze są niektóre podjazdy od strony południowej we włoskich Alpach. Kolarstwo - a jeżdżę z reguły samotnie -nauczyło mnie, przede wszystkim, wytrwałości i niezrażania się trudnościami. Klerykowi, który ugrzązł wyłącznie w książkach, podpowiedziałbym, że rozwój człowieka nie może być jednostronny: jeśli chcesz zostać księdzem, musisz mieć przyzwoite zdrowie. Ale wielu kleryków do uprawiania sportu nie trzeba namawiać -zapewnia ks. Węcławski.
Przed kilku dniami kaliskie Wyższe Seminarium Duchowne zorganizowało XX Piłkarskie Mistrzostwa Europy Kleryków. W turnieju finałowym, który rozegrano pomiędzy 23 a 25 kwietnia br., uczestniczyło aż czternaście drużyn z ośmiu krajów, m.in. Anglii, Francji, Irlandii, Niemiec i Włoch.
A na początku lipca w radomskim Wyższym Seminarium Duchownym zostaną rozegrane - na dystansie dziewięciu rund, tzw. systemem szwajcarskim — III Szachowe Mistrzostwa Polski Duchowieństwa.
opr. mg/mg