Jak zebrać 4,5 miliona złotych na bursę dla młodzieży? Angażując tych, którym zależy na dobru młodzieży...
Cel szczytny. Potrzeba ponad 4 milionów złotych. Grać w lotka, liczyć na łut szczęścia? Rozłożyć ręce, wybrać bierność: „jest jak jest”? Nic z tych rzeczy. Trzeba zaangażować serca.
Czasy, w których żyjemy, wymagają od tych, którzy stawiają sobie wysoko poprzeczkę przede wszystkim pomysłowości i kreatywności. W Kościele chcemy wzrastać głównie duchowo. Instytucje i zgromadzenia dbają także o swoje zaplecze, które otwiera nie tylko drzwi do duszy człowieka, ale również troszczy się o jego inne potrzeby.
Siostra Aleksandra — ze Zgromadzenia Służebnic Najświętszego Serca Jezusowego — oprowadza mnie po budynku w centrum Krakowa przy pl. Sikorskiego 13. Wejście do wysokiego biurowca robi wrażenie — tu zaczął się całkiem niedawno wyczekiwany latami remont. Ale im wyżej, tym gorzej. Popękane, przeciekające ściany, wyposażenie pamiętające z pewnością lata siedemdziesiąte. W dodatku przed kilkoma tygodniami na skutek ulewnych deszczów zaczęły przeciekać sufity. W ciągu roku akademickiego mieszkają tu studentki — jest to bowiem bursa prowadzona przez zgromadzenie od 1992 r. Historia budynku jest dość skomplikowana. W 1962 r. zgromadzenie zostało wywłaszczone z parceli, na której powstał budynek biurowy. Zniszczono wtedy piękny ogród. O swoją własność siostry mogły upomnieć się dopiero po 1989 r., płacąc ogromne, jak dla zgromadzenia, pieniądze. Odzyskano parcelę wraz z budynkiem — masywnym wieżowcem, który wymagał gruntownego remontu.
Bursa prowadzona przez siostry sercanki to kontynuacja dzieła św. Józefa Sebastiana Pelczara, który założonemu przez siebie zgromadzeniu jako cel postawił troskę o młodą kobietę. W bursie mieszka obecnie 70 studentek i 6 sióstr ze zgromadzenia. — Jestem osobą, która szybko przyzwyczaja się nie tylko do ludzi, lecz również do miejsc — zwłaszcza takich, w których dobrze się mieszka. A takim miejscem jest bursa. Mieszkam tu już cztery lata i mam doskonałe warunki do studiowania. Jest tu cicho i spokojnie, blisko do dużych bibliotek. Czuję się tu bezpiecznie — mówi Basia, jedna z mieszkanek. Aby zapewnić komfort i bezpieczeństwo studentkom, jak również dać im możliwość przebywania w miejscu, gdzie mogą rozwijać się duchowo, siostry stanęły przed koniecznością remontu miejsca, które dla wielu osób stało się domem. Aby pozyskać środki na remont i rozbudowę budynku, od września 2011 r. uruchomiona została kampania 123456serc.pl.
Minął rok kampanii. Zgromadzone fundusze pozwoliły na zakup pięciu komputerów i monitorów do pracowni. W lipcu tego roku rozpoczęto zabudowę przeciekającego tarasu. W planach jest zaadaptowanie świetlicy, magazynu i zaplecza gospodarczego. W ramach kampanii środki będą zbierane podczas koncertu gwiazd połączonego z aukcją rzeczy wyjątkowych. Planowane są również warsztaty tematyczne (filmowe, fotograficzne, kulinarne), cykl wykładów i zajęć dotyczących wychowania, zwiedzanie niedostępnych — dla zwykłych wycieczek — miejsc na terenie Krakowa. Gama pomysłów jest szeroka. Kampania serc zatacza coraz szersze kręgi.
Ten logotyp pokazuje, że każdy dar, duży czy mały, płynący ze szczodrego serca łączy nas w jedność. Siostry nazwały ją Klubem Szczodrych Serc, bo gromadzi ludzi o dobrym, mądrym sercu. Każdy darczyńca otrzymuje imienny dyplom i brelok ze szczęśliwą koniczynką, a ponadto ma zapewnioną modlitwę podczas cotygodniowej Eucharystii.
Możesz pomóc!
Informacje:
e-mail: bursa@123456serc.pl.
Konto kampanii na Allegro: 123456serc_pl, tel.: 695 303 794.
Wpłat dokonywać można na konto
Zgromadzenia Służebnic Najświętszego Serca Jezusowego:
92 1240 1431 1111 0010 2904 4592,
tytułem: Kampania 123456serc.pl
Jaka była reakcja Siostry jako dyrektorki bursy, gdy uświadomiła sobie potrzebę remontu domu i ogrom kosztów z tym związanych?
— Duży biurowiec po części przystosowany na dom mieszkalny zaistniał w mojej świadomości jako dom mający służyć młodzieży żeńskiej, przebywającej poza domem rodzinnym w czasie, który w sposób decydujący wpływa na kształt i charakter przyszłego życia. Wiedziałam, że to nie może być tylko stancja, baza noclegowa, ale ma to być dom z kuchnią, piecem, kwiatami, kącikiem do modlitwy i wypoczynku. Dom pełen ludzi o spokojnych twarzach, w którym można się uczyć i pracować. Ten dom stał się domem moich marzeń. Wiedziałam, że ta surowa bryła musi „zmięknąć”. I tak się zaczęło. Chodziłam po biurowcu, przyglądając się jego kątom, mierząc długości, szerokości, aż wreszcie zaprosiłam architekta. Pierwszy rok to przede wszystkim przygotowywanie planów remontu, kosztorysy...
Nie załamała się Siostra?
— Wstąpiły we mnie siły, ale i wiara, że podołamy, tylko trzeba wziąć się do roboty. I to wszystko. A potem, kiedy kalkulacja postawiła nas wobec perspektywy niekończącego się remontu, włączyło się „wspomaganie”, tzn. inne myślenie. Że jest to dzieło służące społeczeństwu i wobec tego może razem z innymi remont pójdzie szybciej, tylko trzeba o tym mówić i poprosić o współpracę. Pierwsze pytanie: o jakie wsparcie poprosić, żeby nie było to dla kogoś bardzo uciążliwe, a dla nas było pomocne? Może o 30 zł, może o 40, a może o coś pomiędzy? Drugie pytanie: ile osób powinno wpłacić to coś „pomiędzy”, żeby było 4,5 mln? Tak doliczyłyśmy się 123 456 osób. Duża liczba. No, ale skoro wyzwanie jest duże, to jak mogłoby być inaczej? Nasz dom, szczęśliwy dom dla studentek, zgromadził już wokół siebie ponad tysiąc osób.
Skąd pomysł na kampanię serc?
— Uruchamiając kampanię o adresie www.123456serc.pl, pragniemy dotrzeć z ideą naszej akcji do stu dwudziestu trzech tysięcy czterystu pięćdziesięciu sześciu osób, które staną się fundatorami Szczęśliwego Domu dla Studentek. Dając szczęście innym, dają je również sobie, biorąc udział w tworzeniu dzieła, które będzie służyć społeczeństwu. Dobre wychowanie, zdrowy kręgosłup moralny, bezpieczny dom są gwarancją zdrowego, szczęśliwego społeczeństwa, które nie tylko poradzi sobie z własnymi problemami, ale i w sposób konstruktywny będzie w stanie w przyszłości pomóc innym. Każdy darczyńca staje się fundatorem jedynego w swoim rodzaju Domu, do którego w przyszłości może przecież trafić ukochana córka lub wnuczka. Wykupując cegiełkę ze szczęśliwym sercem, pozostawimy po sobie nie tylko budynek o mocnych, zdrowych fundamentach, ale i miejsce, które będzie służyło całemu społeczeństwu.
opr. mg/mg