Dlaczego papież Franciszek zwołał synod nt. młodzieży? Dlaczego dzisiaj młodym ludziom tak trudno odczytać swoje miejsce na ziemi i w Kościele?
Rozmowa z diecezjalnym duszpasterzem młodzieży ks. Wojciechem Sobieszkiem.
Proszę Księdza, często można odnieść wrażenie, że dorośli mają skłonność do bagatelizowania trosk swoich dzieci, a nawet niedostrzegania tego, co spędza sen z powie młodej dziewczynie albo chłopakowi. Czym martwią się dzisiaj młodzi ludzie, z jakimi trudnościami, pytaniami się borykają?
Wydaje mi się, że podstawowym problemem młodego człowiek jest pytanie o miłość. Niektórym to pytanie towarzyszy także w dorosłości: „Czy ktoś mnie kocha? Czy ktoś mnie chce? Dlaczego rodzice nie chcą mnie zrozumieć? Dlaczego rzeczywistość jest taka, a nie inna?”. Za tymi pytaniami idą kolejne: „Dlaczego jestem tu gdzie jestem? Jakie zadanie stoi przede mną w życiu? Jakie jest moje powołanie?”.
W filmie Ryszarda Zatorskiego pt. „Tylko mnie kochaj” wywiązał się ciekawy dialog między Michałem (jego rolę grał Maciej Zakościelny), a jego siedmioletnią córką Michaliną (rola Julii Wróblewskiej). Otóż Michał mówi: „Zrobię dla Ciebie wszystko”. Michalina: „Nie trzeba wszystko”. Michał: „Tylko co?”. Michalina: „Tylko mnie kochaj”.
Owszem, młodzi często mają najnowsze telefony, mogą pochwalić się iphonem, butami Air Max, bądź New Balance, ale mają jeden podstawowy brak, który nazwałbym deficytem miłości. Michalina we wspomnianym przeze mnie filmie, choć była dziewczynką siedmioletnią, mówi: „To nie pozwól mi odejść, obiecaj”. Myślę, że młodzi potrzebują wierności swoich najbliższych, wierności swoich rodziców, dziadków.
Dawniej mówiło się, że jest przyszłością narodu. Ale młodzież to także przyszłość Kościoła. Czy właśnie ten motyw kazał papieżowi Franciszkowi zwołać synod poświęcony młodzieży?
Jak najbardziej. Trudno jest mi wniknąć w myśli Ojca Świętego, ale sądzę, że wielka troska papieża o młodzież przejawia się właśnie w kwestiach zwołanego na październik synodu. Co najważniejsze - papież nie tyle pragnie, żeby ten synod był o młodzieży, ale chce, aby ten synod był z młodymi. Metropolita Luksemburga abp Jean-Claude Hollerich zwraca uwagę, że młodzi nie są przedmiotem, a podmiotem tego spotkania. Trzeba to bardzo mocno podkreślać.
Od czerwca do listopada 2017 r. młodzi mogli wypowiedzieć się w ankiecie synodalnej. Papieżowi zależy na tym, by usłyszeć ich głos, wczuć się w ich sytuację życiową, poznać lęki, trudności, obawy i wątpliwości. Pragnie, aby młodzi podzielili się z nim również swoimi radościami. Również w naszej diecezji zachęcaliśmy młodych, aby wzięli udział w tej ankiecie. Zachęta skierowana była poprzez środki masowego przekazu, specjalną katechezę, o której poprowadzenie proszeni byli katecheci. Ankieta była skierowana do młodych w wieku 16-29 lat, bez względu na wyznawaną religię. Episkopaty poszczególnych krajów chciały poznać, czym żyje dzisiejsza młodzież.
Tytuł synodu „Młodzież, wiara i rozeznawanie powołania” sugeruje, że młodzież ma trudności z odczytywaniem Bożego planu albo z poznaniem swego potencjału...
Jak wspomniałem wcześniej, sądzę, że problem polega na poszukiwaniu przez młodego człowieka miłości. I młodzi szukają jej..., często karmiąc się substytutem miłości, pewnymi namiastkami. Zapominają, że źródłem miłości jest Bóg. Przecież to Jego imię. Nie od parady św. Jan mówi, że Bóg jest miłością. Dlatego ja widzę tu pewien ciąg myślowy: młodzież mająca wiarę w Boga, który jest miłością, jest w stanie w Bożym duchu rozeznać swoje powołanie. Czyli jest w stanie odpowiedzieć sobie na pytania: „Dlaczego tu jestem? Jakie mam zadanie na ziemi?”.
Z odpowiedzi udzielonych w ramach ankiet, o których Ksiądz mówił, wynika m.in., że młodzież poszukuje w Kościele autentycznego doświadczenia religijnego. Z drugiej strony, patrząc na udział młodych w różnych przedsięwzięciach organizowanych w skali parafii czy dekanatu, można odnieść czasami wrażenie, że odwracają się tyłem...
Myślę, że problem nie dotyczy tylko naszych parafii, dekanatów, naszej diecezji czy Polski. Sądzę, że problem jest bardziej globalny. I tu należy zapytać, dlaczego młodzi się odwracają.
Widzę kilka powodów takiego stanu rzeczy. Po pierwsze, młodzi ludzie - nie wszyscy, ale zdecydowana większość - mają problem z odczytywaniem Bożego planu, z poznaniem swojego powołania, ponieważ nie trwają w zjednoczeniu z Bogiem. Po drugie, są zagłuszeni przez otaczający świat, nie chcą też czasem usłyszeć Boga - przecież prawie każdy nastolatek porusza się, mając na uszach słuchawki, ze wzrokiem utkwionym w ekran smartfona. Kolejne przeszkody niepozwalające młodym poznać Boga to że się w ogóle nie modlą i nie walczą, by trwać w czystości.
Papież zachęca duchownych, by być blisko młodych i rozmawiać z nimi. Zgadza się Ksiądz, że idea mądrego towarzyszenia, zwłaszcza tym, którzy mają „naście” lat, w tym trudnym czasie jest podstawą każdej formy duszpasterstwa?
Podpisuję się pod tym. Mądra obecność jest podstawą duszpasterstwa. Ogromną wartość ma wychowywanie młodych przez młodych. Kapłan, siostra zakonna - dobrze, że są i że chcą mówić o Bogu, jednak dużo większe przełożenie na efekty ma świadectwo drugiego młodego człowieka. Tok myślenia młodego chłopaka czy dziewczyny jest taki: „Gdy widzę kolegę, który nie wstydzi się mówić o Bogu, który żyje Ewangelią - wtedy całkiem inaczej spoglądam na kwestię wiary”. Stąd też jako duszpasterz młodzieży chcę dążyć do tego, aby znajdować w naszych wspólnotach liderów, którzy będą mieli odwagę i siłę, by opowiadać innym młodym o Chrystusie. W planach mam także przeprowadzenie warsztatów, które w zamyśle podobne byłyby do Szkoły Lidera.
Jaka jest rola duszpasterza w prowadzeniu młodych do Boga? A co podpowiada Księdzu doświadczenie: czy rzeczywiście chcą w tym dziele współpracować? Czy trzeba ich sobie w jakiś sposób zjednać?
Wprawdzie nie mam zbyt wielkiego doświadczenia, gdyż jestem stosunkowo młodym kapłanem, ale zauważam, że w wielu dziedzinach ważne jest, aby duszpasterz był po prostu blisko. Miłość wyraża się w obecności, czyż nie? Wystarczy, byś był, byś okazał młodym serce, zainteresowanie, a zobaczysz, że młodzi sami się znajdą, będą chcieli iść, ewangelizować, mówić o Bogu. Gdy duszpasterz jest znudzony, nie podtrzymuje relacji z Jezusem, zawsze znajdzie sobie wytłumaczenie: ogłaszałem, nikt się nie zgłosił; przecież nie będę ich zmuszał, mają tyle innych zajęć... Być może to kwestia wygody - jak nie mam grupy młodzieżowej, to mam więcej czasu dla siebie?!
Być może przejaskrawiam pewne sprawy, ponieważ mamy wielu bardzo zaangażowanych i świętych duszpasterzy. Jednak aby innym coś dać z siebie, trzeba to „coś” mieć. Nie ma akcji bez formacji. Co chwilę słyszymy o jednorazowych eventach, które zaczynają się i kończą. Jesteśmy w tym mistrzami: Różaniec do granic, Ekstremalna Droga Krzyżowa, Jezus na Stadionie itp. Proszę mnie dobrze zrozumieć - nie mówię, że to jest złe. Ale ciągle będę przypominał, że nie ma akcji bez formacji. I tym bardziej zapraszam młodzież i duszpasterzy: razem, w jedności ze wszystkimi grupami młodzieżowymi, jakie istnieją w parafii, dekanacie, budujcie tożsamość świadków Jezusa.
A co z młodzieżą niewierzącą? Jakimi drogami Kościół próbuje docierać z prawdą o Bogu do nich?
Drogi są przeróżne. Wrócę do tego, co powiedziałem wcześniej - uformowany świadek Chrystusa będzie niósł niewierzącym świadectwo wiary swoim życiem i zachowaniem. Nie można innym dać czegoś, czego się samemu nie ma. Dlatego też podjęliśmy decyzję o wychodzeniu młodych do młodych. Po naszej diecezji peregrynuje figura Matki Bożej Fatimskiej - młodzież gromadzi się wokół Matki, aby z nią iść i głosić Chrystusa.
W roku 450 rocznicy śmierci św. Stanisława Kostki otrzymaliśmy także relikwie św. Stanisława. Chcemy, aby młodzi mówili o życiu Bożego Szaleńca. Pragniemy, aby peregrynując, relikwie św. Stanisława gromadziły młodych poszczególnych dekanatów na modlitwie.
Kolejną formą wychodzenia do młodych są aplikacje mobilne. Pierwsza z nich to projekt #PANaMY - to wyzwania z zadaniami, które zostaną nagrodzone. Druga - to aplikacja KSM Siedlce, w której można znaleźć informacje o grupach Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży rozsiane po całej diecezji.
Pomysłów jest dużo. Chcemy iść, jak szedł Stanisław, i głosić z mocą Karoliny - jak śpiewamy w piosence ułożonej przez Patryka Czecha, przewodniczącego Prezydium Krajowej Rady KSM. Potrzebujemy tutaj jedności i współdziałania. Dlatego w tej intencji proszę o chociaż jedno: „Zdrowaś Maryjo”.
Dziękuję za rozmowę.
LA
Echo Katolickie 18/2018
opr. ab/ab