Rozmowa z Krajowym Duszpasterzem Powołań
Czym według Księdza jest powołanie? Jak można je określić?
Powołanie to Boże marzenie o każdym z nas. Bóg marzy, żebyśmy z Jego pomocą stawali się najpiękniejszą wersją samych siebie i wygrywali życie po obu stronach istnienia. On wie, że każdy z nas jest zagrożony z zewnątrz, przez naiwnych czy cynicznych ludzi i od wewnątrz, przez własną naiwność, ignorancję czy słabość. Bóg ogromnie cierpi, gdy młodzi ludzie zawężają i zniekształcają swoje ideały i pragnienia. Jedni szukają dobrego nastroju, wpadając w alkoholizm czy narkomanię. Inni szukają łatwego przyjemności seksualnej, szybkiej kariery czy małej „miłości”: nietrwałej, niewiernej i niepłodnej. Bóg, który kocha, proponuje nam życie w tej miłości, która zdumiewa i przemienia! Troszczyć się o siebie, to realizować marzenia Kogoś, kto mnie rozumie i kocha bardziej niż ja rozumiem i kocham samego siebie!
W jaki sposób rozeznać swoje powołanie? Co chciałby Ksiądz przekazać Czytelnikom „Drogi”, którzy jeszcze nie podjęli życiowej decyzji?
Powołanie mogą rozeznać tylko ci, którzy uczą się krytycznie myśleć i dojrzale kochać. Bezmyślni czy egoiści nie potrafią i zwykle nawet nie chcą odkryć Bożych marzeń na ich temat. Zachęcam Czytelników „Drogi”, by kurczowo trzymali się na co dzień Boga tak, jak dziecko ufnie trzyma za rękę swoich kochających rodziców. Ten, kto się modli, kieruje Bożymi przykazaniami, stawia sobie ewangeliczne wymagania, ten odkryje i zrealizuje swoje powołanie, czyli pójdzie drogą mniej uczęszczaną, na której nie spotka wprawdzie tłumów, ale za to doświadczy radości, o jakiej inni nawet nie marzą.
Młodzież dzisiaj różni się od tej sprzed kilku, czy kilkunastu lat. Czy w związku z tym seminaria zmieniają swój program studiów? Czy idą z „duchem czasu”, aby lepiej przygotować księży i osoby duchowne na spotkanie ze współczesnym człowiekiem?
Do domów formacyjnych coraz częściej zgłaszają się dziewczęta i chłopcy poranieni przez swoich bliskich, rówieśników, przez toksyczne media, przez „poprawnych” politycznie wychowawców czy przez własną słabość i naiwność. Coraz częściej zdarza się i tak, że ktoś ma powołanie, ale zaniedbał swój rozwój i przynajmniej w obecnej fazie życia nie dorasta do Bożych marzeń. Z drugiej strony młodzi księża czy siostry zakonne są posyłani do ludzi, którzy uciekają od prawdy o sobie i szukają „łatwej” miłości. Właśnie dlatego formacja trwa coraz dłużej i w coraz większym stopniu uwzględnia dorobek różnych nauk o człowieku, a zatem antropologię, pedagogikę, psychologię, socjologię, dydaktykę, wiedzę z zakresu komunikacji międzyludzkiej, profilaktyki, a nawet resocjalizacji. Jednak podstawą formacji jest i pozostanie więź z Chrystusem oraz uczenie się ewangelicznej mentalności zwycięzcy, czyli dążenie do świętości. Jan Paweł II przypomniał nam swoim życiem, jak piękny jest człowiek, który pozwala, by działał w nim Bóg.
Czy ktoś, kto wybiera drogę powołania kapłańskiego czy zakonnego powinien posiadać jakieś określone cechy charakteru, osobowości, jakieś predyspozycje?
W tym sensie nie, że wśród szlachetnych księży i sióstr zakonnych — podobnie jak wśród dobrych małżonków i rodziców - są ludzie z bardzo różnymi cechami: zdrowi i chorowici, aktywni i bierni, opanowani i gwałtowni w reakcjach, rozmowni i małomówni, pogodni i smutnawi. Kryterium dorastania do powołania jest miłość, odpowiedzialność, pracowitość, szlachetność, wierność sumieniu i powziętym zobowiązaniom. Zrealizować powołanie może tylko ten, kto zdecydował się być darem dla innych. Wszystko inne jest wtórne, gdyż miłość sprawia, że potrafię stać się silniejszym od... samego siebie!
Co powinna zrobić osoba, która decyduje się na studia w seminarium? Do kogo powinna się zgłosić i czym się kierować przy wyborze zgromadzenia?
Jeszcze przed decyzją o wstąpieniu do domu formacyjnego taka osoba powinna zaangażować się w życie swojej parafii i włączyć się w jakiś ruch formacyjny dla młodzieży. Tylko w ten sposób może upewnić się, że więź z Chrystusem jest fundamentem jej życia. I tylko poprzez aktywne zaangażowanie w parafii na rzecz słabych, chorych, biednych, cierpiących może odkryć, jaką konkretną formę praktykowania miłości proponuje jej Bóg. Nie może być tak, że ktoś zgłasza się do seminarium czy nowicjatu „z ulicy”, czyli bez mocnego kontaktu ze wspólnotą wierzących. Powołanie duchowne nie jest dla mnie, tylko dla wspólnoty, z której wyrastam i do której będę posłany. Ci młodzi, którzy są mocno zaangażowani w życie parafii, świetnie wiedzą, do kogo się udać, gdy myślą o powołaniu kapłańskim czy zakonnym. Tym, którzy tego nie wiedzą, mogę podpowiedzieć tylko jedno: najpierw znajdź drogę do parafii, a wtedy dopiero odkryjesz drogę do domu formacyjnego.
Na czym polega różnica między seminarium diecezjalnym i zakonnym? Czy różni się także późniejsza praca księży diecezjalnych i zakonnych?
Zasadnicza różnica polega na tym, że osoby zakonne przeżywają mocniej życie wspólnotowe, a księża diecezjalni są powołani do tego, by od rana do wieczora być dla swoich parafian. Podstawową formą pracy księdza jest duszpasterstwo parafialne, podczas gdy osoby zakonne mogą czasem mieć takie funkcje, które niemal zupełnie ograniczają kontakt ze światem zewnętrznym. Gdy chodzi natomiast o siostry zakonne, to ważniejsze jest to, kim one są niż to, jakie funkcje pełnią. Istotą powołania zakonnego nie jest to, że dana siostra zakonna studiuje, katechizuje, gra na organach czy gotuje w kuchni, ale to, że ma wyjątkowo mocną więź z Chrystusem, która daje jej niezwykłą radość, a dla innych ludzi jest znakiem, że nie ma miłości bez Miłości.
Jest Ksiądz krajowym duszpasterzem powołań i wicedyrektorem Europejskiego Centrum Powołań? Co oznacza pełnienie tej funkcji i jakie są na co dzień obowiązki Księdza?
To jest jedna z wielu moich funkcji, ale chyba tak być powinno. Dwa razy w roku organizuję z grupą osób współpracujących szkolenia dla księży i sióstr zakonnych z całej Polski, a raz w roku pomagam w przygotowaniu europejskiego sympozjum powołań. Jednak moim głównym zadaniem jest przypominanie rodzicom, księżom, osobom zakonnym, wszystkim dorosłym, że każdy z ochrzczonych jest odpowiedzialny za powołania w Kościele. Moim zadaniem jest też przypominanie, że nie istnieje kryzys powołań czy kryzys małżeństwa. Może być jedynie kryzys człowieka, kryzys więzi i wartości. Wtedy młodym ludziom jednakowo trudno jest dorastać do szlachetnego małżeństwa jak i do szlachetnego kapłaństwa czy życia zakonnego. Życzę Czytelnikom „Drogi”, by ufali Bogu bardziej niż sobie. Gdy wypełniamy Boże marzenia, wtedy przekonujemy się ze zdumieniem, że wszystkie nasze marzenia były mniejsze.
opr. mg/mg