"Misja Warszawa" to wyjście z Dobrą Nowiną do ludzi w wielkim mieście, niekoniecznie otwartym na tego rodzaju treści
„Dzisiaj w samo południe oficjalnie rozpoczęliśmy projekt «Misja Warszawy»!” — zawiadomili na Facebooku w Środę Popielcową organizatorzy przedsięwzięcia. Zaczęli od konferencji prasowej w warszawskiej kurii, podczas której powiedzieli dziennikarzom między innymi: „Nie robimy imprezy!”. A jednak następnego dnia wielki dziennik ogólnopolski poinformował czytelników: „Warszawski Kościół idzie w miasto”.
„«Misja Warszawy» ma nie być wydarzeniem impulsowym, a więc nieskłaniającym do refleksji. Nie staramy się stworzyć lepszej, ciekawszej imprezy, niż to jest w ofercie kulturalnej Warszawy, a rok 2012 jest dopiero początkiem naszych działań” — zastrzegała w Środę Popielcową rzeczniczka projektu Marzena Miłosz. Skoro nie impreza, to co się dzieje w stolicy od początku tegorocznego Wielkiego Postu?
Pozornie odpowiedź jest prosta: ewangelizacja. Nowa ewangelizacja. Ale o co tak naprawdę chodzi? Jak wyjaśnił bp Piotr Jarecki, chodzi o to, że Papieska Rada ds. Krzewienia Nowej Ewangelizacji podjęła inicjatywę przeprowadzenia w 12 miastach Europy misji miejskich. „W wielkich miastach najwięcej jest ludzi, którzy — mimo że przyjęli sakramenty święte — żyją tak, jakby Boga nie było. Do takich miast należy także nasze stołeczne miasto — Warszawa” — tłumaczył. Dodał, że o oddaleniu od Boga, o niezrozumieniu istoty wiary katolickiej, o traktowaniu religii jako faktu kulturowego świadczy choćby nikły procent wiernych uczestniczących systematycznie we Mszy św. niedzielnej. Ale również spadający procent wiernych przyjmujących kapłana po kolędzie, narastające trendy krytyczne wobec Kościoła — szczególnie hierarchicznego, a nawet duch agresji, który jest chyba najbardziej widoczny na forach internetowych.
Bp Jarecki zaznaczył jednak: „Dla mnie absolutnie nie jest skandalem, że są ludzie, którzy nie praktykują w każdą niedzielę, bo po prostu człowiek jest istotą grzeszną. Jeden bardziej się otwiera na łaskę, drugi mniej. Nie powinniśmy krytykować, ale głosić Chrystusa, umarłego i zmartwychwstałego dla naszego zbawienia. I głosić Jego Miłość! I uczyć się tej Miłości! A przede wszystkim świadczyć o tej Miłości, bo tu jest wielki problem, że my nieraz o tej Miłości nie świadczymy”.
„Misja Warszawy” jest elementem obejmującego Stary Kontynent dużego przedsięwzięcia pod nazwą „Misja w metropoliach”. Abp Rino Fisichella, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Krzewienia Nowej Ewangelizacji, w lutym po spotkaniu z przedstawicielami ośrodków nią objętych w tym roku nie krył zachwytu: „Od pierwszego spotkania, które odbyło się w lipcu ubiegłego roku, widoczny był wielki entuzjazm, niespodziewany, ze strony 12 miast uczestniczących w tej inicjatywie — wspólnej i z zaangażowaniem prowadzonej ewangelizacji. Żywotność, jakiej dowód dały wszystkie uczestniczące metropolie, które postrzegają misję jako konkretną możliwość działalności duszpasterskiej, zdolnej wpływać na życie codzienne ludzi” — mówił w wywiadzie dla „L'Osservatore Romano”. Zapowiedział też, że w przyszłym roku „missione metropoli” zostanie rozszerzona z 12 na 72 miasta europejskie. Cyfry te mają wyraźną wymowę symboliczną: od wąskiej grupy 12 apostołów przechodzi się do liczniejszej — pierwszych uczniów głoszących Chrystusa. Dotychczas wśród objętych misją metropolii znalazły się m. in. Paryż, Bruksela, Budapeszt, Lizbona i Wiedeń.
Jakie są główne cele „Misji Warszawy”? „Zaangażowanie aktywnych parafian w ewangelizację, zwiększenie liczby osób wierzących i praktykujących, dotarcie do niewierzących, współpraca z ośrodkami akademickimi”. Realizowane mają być m.in. „przez regularną katechezę dorosłych, uwrażliwienie na potrzeby sąsiadów i rozwój lokalnego wolontariatu czy zastosowanie nowych form komunikacji i środków przekazu”. Zaplanowano trzy „obszary działań”: parafie, środowisko akademickie oraz specjalne wydarzenia skierowane do ogółu mieszkańców miasta. Co ciekawe, w polskiej stolicy rozszerzono watykańską koncepcję, aby skoncentrować działania wokół katedry. Głównymi ośrodkami ewangelizacji Warszawy będzie 12 kościołów parafialnych, w tym archikatedra.
Ten trzeci obszar według planów to „pewnego rodzaju manifestacja wiary, zauważalna obecność Kościoła w przestrzeni publicznej, skumulowana w dniach 15—22 kwietnia”. Ma być ewangelizacyjny marsz gwiaździsty, ewangelizacja uliczna, koncerty, świadectwa, zapraszanie ludzi, by wchodzili do świątyń i liczne wydarzenia w parafiach. Uczestnicy „Misji Warszawy” w asyście kapłanów będą m.in. odwiedzać akademiki, kluby i puby, nawiązując rozmowę na tematy wiary. Na Pradze odbędzie się m.in. ewangelizacyjny bieg na orientację oraz modlitwy przy kapliczkach, charakterystycznych dla tej dzielnicy Warszawy. Przechodząc w okolicy katedry św. Jana, będzie można pobrać przez bluetooth tapetę ewangelizacyjną na telefon komórkowy oraz przez sieć Wi-Fi pobrać materiały mp3 i wybrane fragmenty Wyznań św. Augustyna.
Parafie mają informować o rekolekcjach nie tylko z ambony, ale księża mają osobiście zapraszać ludzi na spotkania (np. wśród rodziny, znajomych). „Wysłaliśmy ankiety do parafii, żeby proboszczowie wspólnie z radami parafialnymi zorientowali się, co można zrobić, by wyjść poza utarte schematy duszpasterskie i dotrzeć do tych, którzy są na obrzeżach — informował ks. Henryk Małecki, koordynator „Misji Warszawy”. „Myślę, że takie proste pomysły poskutkują, będą przykładem, że chcemy wyjść do drugiego człowieka, chcemy, by ulice były pełne Boga” — mówił z nadzieją ks. Janusz Kopczyński, duszpasterz akademicki diecezji warszawsko-praskiej.
Ulice pełne Boga to ambitny plan. Jednak mnie u organizatorów „Misji Warszawy” imponuje z jednej strony zapał i rozmach przedsięwzięcia, z drugiej — ogromny realizm w podejściu do problemu, z którym postanowili się zmierzyć. Ponieważ pod hasłem nowej ewangelizacji łatwo wpaść w przesadę i sprowadzić głoszenie Ewangelii do serii eventów i medialnie atrakcyjnych płytkich chwytów albo zamienić wszystko w „imprezę”. Tego organizatorzy od samego początku się wystrzegają.
Widać również, że zdają sobie sprawę, iż nowa ewangelizacja to w znaczącym stopniu posługiwanie się nowymi, nowoczesnymi środkami. Wielokrotnie już przy okazji różnych inicjatyw do nich się odwołujących, Kościół wpadał w pułapkę amatorszczyzny. Tymczasem nowoczesne środki wymagają profesjonalizmu. Nawet najlepszy pomysł na użycie nowych środków do głoszenia Dobrej Nowiny pozbawiony profesjonalnej, fachowej realizacji, przynosi skutki odwrotne do zamierzonych. Zamiast pociągać, ośmiesza Kościół i odpycha tych, których inicjatywa miała przyciągnąć. Wszystko wskazuje na to, że inicjatorzy „Misji Warszawy” zdają sobie sprawę z istnienia takiej rafy i nie zamierzają na nią wpaść.
Kolejna kwestia to rodzaj przekazu, z jakim zamierza się wyjść do tak szerokiego audytorium, jak to jest w założeniach „Misji Warszawy” i w ogóle nowej ewangelizacji. Jednym z problemów, z którym nie radzą sobie w podobnych sytuacjach ludzie Kościoła, jest pokusa wytykania, tropienia zła, oceniania i potępiania. W dzisiejszych czasach takie podejście tonie w ogólnym szumie informacyjnym, skoncentrowanym na tym, co złe w świecie, a także utwierdza obraz Kościoła jako instytucji i środowiska wrogiego człowiekowi. Wypowiedzi organizatorów „Misji Warszawy” dowodzą, że nastawiają się oni na przekaz pozytywny. To bardzo ważne.
Kard. Kazimierz Nycz, pytany o to, czego się spodziewa po „Misji Warszawy”, odpowiedział: „Patrzę pokornie i nie mam za wielkich oczekiwań”. Przyznał też: „Nie mamy pomysłu, w jaki sposób trafić do ludzi, którzy odeszli od Kościoła, którzy nie praktykują. W związku z tym każda próba jest godna uwagi”. Dodał również, że zdaje sobie sprawę, iż trwająca w swej kulminacji tydzień „misja” nie uczyni w stolicy nagłej, wielkiej wiosny wiary i Kościoła.
Nagłej zapewne nie. Ale myślę, że wspólnota Kościoła katolickiego w całej Polsce powinna nie tylko się uważnie przyglądać warszawskiemu przedsięwzięciu, ale również się za jego powodzenie modlić i trzymać kciuki. Bo jeśli w stolicy się uda, to jest nadzieja, że szybko się rzecz rozszerzy na inne miejsca w całym kraju. Tak, jak to się stało z Orszakiem Trzech Króli. Jeszcze kilka lat temu był medialną ciekawostką. W tym roku było już widać, że to szeroki ruch przyznawania się do swojej wiary, który objął kilkadziesiąt miast w całej Polsce.
opr. mg/mg