Ewangeliczny zaczyn

O Kościele w Czechach

„Żywy Kościół - ewangeliczny zaczyn w zlaicyzowanym społeczeństwie" -tak Benedykt XVI postrzega powołanie katolików w Republice Czeskiej. Od 14 do 19 listopada br. po raz trzeci od „aksamitnej rewolucji" przybyli z urzędową wizytą do Rzymu biskupi Czech i Moraw. Stanowiła ona dla siedemnastu hierarchów okazję do spojrzenia na dotychczasowe osiągnięcia, jak i dostrzeżenia ogromu pracy, jaką musi jeszcze wnieść każdy z lokalnych Kościołów.

Katolicy stanowią zaledwie 1/3 społeczeństwa republiki. Tak wynika ze spisu ludności z roku 2001, podczas którego poszczególne osoby deklarowały swą przynależność religijną. Nieco większy procent stanowią osoby ochrzczone. Zdecydowana większość - 59 proc. deklaruje ateizm. Około 5 proc. należy do Kościoła ewangelickiego, około l proc. do Czechosłowackiego Kościoła Husyckiego, a 0,2 proc. do Cerkwi prawosławnej. Osiem procent ankietowanych w 2001 roku nie udzieliło odpowiedzi na pytanie o przynależność religijną. Liczby te ukazują dobitnie, jak bardzo złożona jest sytuacja Kościoła za naszą południową granicą.

Historyczna niechęć do katolicyzmu

Warunkuje ją nie tylko dziedzictwo czterdziestu lat dyktatury komunistycznej, ale także głęboko zakorzeniona niechęć do katolicyzmu. Zjawisko to można już było zauważyć na

przełomie XIX i XX wieku. Kościół katolicki był wówczas postrzegany jako element austriackiego aparatu państwowego, nie zawsze sprzyjający czeskiej niepodległości. Wymownym tego symbolem było zburzenie w pierwszych dniach niezależnej Czechosłowacji figury Matki Bożej na Rynku Staromiejskim w Pradze. Intensywna industrializacja i atrakcyjność ideologii socjalistycznej wpływały także na duchowe oblicze społeczeństwa. Wszak w okresie międzywojennym partia komunistyczna w Czechach miała ponad milion członków!

Po puczu komunistycznym w lutym 1948 roku ułatwiało to uderzenie w Kościół. W Czechosłowacji doznał on brutalnych prześladowań. W nocy z 13/14 kwietnia 1950 roku internowano wszystkich zakonników. Wielu księży usunięto z parafii i zmuszono do pracy fizycznej; seminaria poddano ścisłej kontroli władz. Próbowano rozbijać Kościół od wewnątrz, posługując się w tym celu tak zwanymi księżmi patriotami, różnej maści „obrońcami pokoju". Zakony mogły ocalić swe istnienie tylko poprzez działalność konspiracyjną. Wielu przełożonych skazano na kary więzienia i robót przymusowych. W zakładach karnych spotykali się duchowni i przyszli przywódcy „aksamitnej rewolucji". Kościół nie umilkł. Działał w małych kręgach, rodzinach, starając się wymknąć kontroli policyjnej. Czekano na wolność, ufając, że wówczas szybko zapełnią się seminaria, a entuzjazm pozwoli nadrobić dziejowe zapóźnienia.

Nowa laicyzacja

Rzeczywiście niemal natychmiast po upadku komunizmu ujawnili się zakonnicy, a do seminariów napłynęli kandydaci, którzy wiele lat musieli czekać na spełnienie swego marzenia o kapłaństwie. Jan Paweł II już w pierwszych dniach 1990 roku mianował biskupów na wakujące diecezje. Dzięki temu jeden z symboli oporu Kościoła - abp Karel Otcenasek mógł czterdzieści lat po swej biskupiej sakrze objąć rządy w diecezji Hradec Kralove. Wcześniej poznał smak więziennego chleba i ciężkiej pracy fizycznej.

Po 1990 roku nowym wyzwaniem Kościoła stała się laicyzacja. Do Pragi zaczęli masowo napływać turyści, pojawili się przedstawiciele światowych koncernów. Otworzyła się możliwość szybkiego wzbogacenia, często wbrew elementarnym zasadom moralnym. Młode pokolenie, nawet to wychowane w rodzinach katolickich, musi dziś zmagać się z dominującą obojętnością na wartości etyczne. Nie zawsze wychodzi z tego zadania obronną ręką.

Niedawno opinię katolicką Republiki Czeskiej zbulwersował udział w reality show „Big Brother" córki znanego rzeźbiarza, głęboko zaangażowanego w życie Kościoła. Dziewczyna usiłowała mówić o wierze, modlitwie, a zarazem jej wypowiedzi i zachowanie były zaprzeczeniem tych wartości. Wszystkim pozostał niesmak.

Ale w każdych warunkach, pod każdą szerokością geograficzną człowiek staje w obliczu cierpienia, bólu, wątpliwości. Nie przestaje być niezgłębioną tajemnicą, dlatego m.in. Benedykt XVI zaapelował o wychodzenie naprzeciw ludziom poszukującym sensu życia, otwartość na tych, którzy stoją w obliczu podejmowania decyzji egzystencjalnych. Podkreślił znaczenie wartości duchowych, które nadają trwałość zdobyczom społecznym i materialnym.

Brak kapłanów

Kościół w Republice Czeskiej boryka się dziś z brakiem kapłanów. Trudno było nadrobić dziejowe zapóźnienia, choć jak zauważył biskup Dominik Duka, w jego diecezji w Hradec Kralo-ve 2/3 pracujących dziś księży przyjęło święcenia po upadku komunizmu. Niedostatek ten łagodzi znacząca pomoc polskiego Kościoła. Około 15 proc. duchowieństwa stanowią kapłani wywodzący się z naszej ojczyzny. Często pełnią dziś odpowiedzialne funkcje. Rektorem seminarium duchownego w Pradze, formującego alumnów z diecezji czeskiej prowincji kościelnej, jest ks. Artur Matuszek z diecezji opolskiej. W wielu zakonach polscy współbracia pełnili i pełnią nadal kluczowe funkcje w swych zgromadzeniach, związane z wychowaniem młodych pokoleń zakonników.

Szesnaście lat wolności pozwoliło na normalne funkcjonowanie trzech wydziałów teologicznych w Pradze, Ołomuńcu i Czeskich Budziejowicach. Obok kapłanów formują też one laikat, na który w znacznej mierze spada odpowiedzialność za życie Kościoła, a zwłaszcza duszpasterstwo rodzin.

Przywileje czy misja

Podczas odwiedzin w Stolicy Apostolskiej mówiono o złożonych relacjach państwo-Kościół, w tym braku ratyfikacji przez parlament umowy konkordatowej, podpisanej 25 lipca 2002 roku. - Kościół nie żąda przywilejów, ale możliwości pełnienia swej misji, korzystnej dla całego społeczeństwa - stwierdził Benedykt XVI. Jak zauważył podczas spotkania z gośćmi z Czech kierujący watykańską dyplomacją abp Giovanni Lajolo, Stolica Apostolska czeka obecnie na decyzje rządu w Pradze. Tym bardziej że samo życie wymaga już rozwiązania kwestii majątku kościelnego, znacjonalizowanego przez władze komunistyczne i zapewnienia Kościołowi niezależności materialnej. Naciski w tej sprawie wywierają organa samorządowe, które domagają się uregulowania kwestii własnościowych.

Losy Kościoła w Republice Czeskiej nie są obojętne dla nas, Polaków. Związała nas Dąbrówka i św. Wojciech. Śląsk był przez wieki pod czeskim panowaniem, a w sanktuariach Kotliny Kłodzkiej odnajdziemy wiele śladów modlitwy w języku naszych pobratymców znad Wełtawy i Łaby. Także dzisiaj potrzebują oni wsparcia odradzającego się Kościoła. Biskupi Czech i Moraw znaleźli w Rzymie zrozumienie dla swych trosk. Poznali stanowisko prefektów watykańskich dykasterii. Modląc się u grobu apostołów, zapewne raz jeszcze dosłyszeli słowa zmartwychwstałego Chrystusa: „Odwagi, nie bójcie się, Ja jestem...".

Autor jest dominikaninem, pracownikiem Sekcji Polskiej Radia Watykańskiego, dyrektorem ośrodka dla pielgrzymów polskich Sursum Corda w Rzymie.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama